środa, 12 grudnia 2018

Natasza Socha "Pokój kołysanek"





Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 31 października 2018
Liczba stron: 304










Każda powieść Nataszy Sochy po którą sięgam, jest jak z innej bajki. Każda jest bombką o innym kształcie, kolorze i rozmiarze wiszącą na choince życia. Natasza Socha jest jedną z niewielu autorek, która każdą książkę potrafi napisać totalnie inaczej, poruszyć inne struny w człowieku i uraczyć nas czekoladką z innym nadzieniem. Nie potrafię dostrzec schematu czy choćby jakiejś wspólnej nitki... Ot, uczta literacka za każdym razem w innym wymiarze. Gdzie zaproszeni zostaliśmy tym razem?


"Nieważne, co się robi, byle w miejscu, które jest nam przeznaczone." *


Płaszczyzna 1 - rok 2015 - teraźniejszość
Joachim ma osiemdziesiąt pięć lat i od dwóch jest wolontariuszem na Oddziale Neonatologii szpitala w Poznaniu. Nie robi dzieciom zastrzyków, nie przewija, nie podaje lekarstw ani nie robi badań... Zresztą zostało udowodnione, że maluchy bardziej potrzebują przytulania niż leków. Joachim jest przytulaczem terapeutycznym - głaszcze, przytula i koi opowieściami wszystkie te dzieciątka, które zbyt wcześnie przyszły na ten świat.
Raczy wcześniaki historiami z przeszłości - opowiada o poznawaniu nowych ludzi, walce ze smutkiem oraz o podróżach, których odbył naprawdę dużo - Wenecja, Portugalia, Budapeszt, Kijów, Grecja, Turcja czy Moskwa... Właściwie nie widać końca...
Każdemu dzieciątku próbuje też opisać miłość swojego życia, ale po tym jak wymieni jej imię, zacina się... Jest mu zbyt trudno... Po sześćdziesięciu latach nadal boli... Co się wtedy wydarzyło?


Płaszczyzna 2 - lata 1952-54 - przeszłość
To właśnie do tych chwil powraca staruszek w poznańskim szpitalu kiedy wspomina młodość.

Tego grudniowego dnia los tak pokierował krokami młodego chłopaka, że trafił wprost do domu dziecka prowadzonego przez Rozalię i Helenę. Męska ręka bardzo się przydała i z każdym dniem stawał się coraz bardziej niezbędny. Joachim zaskarbił sobie sympatię dzieci oraz Heleny. Ale niespokojny duch podróżnika nie chciał poddać się bez walki...Czy ta miłość ma szansę na szczęśliwy finał?

"To nie sukces jest ważny, nie praca, nie uroda i nie lista dyplomów, które udało nam się zdobyć. 
W życiu najbardziej potrzebny jest nam dotyk drugiego człowieka. 
Chyba właśnie po to ktoś wymyślił miłość." **


To książka nie tylko o Joachimie, staruszku przytulającym wcześniaki.
To książka nie tylko o siostrze Marii, wielbicielce fascynatorów.
To książka nie tylko o dzieciakach z Koralików i ich marzeniach.
To książka nie tylko o utraconym uczuciu czy samotności.
To przede wszystkim książka o tym, że należy wierzyć.
O tym, że jesteśmy stworzeniami stadnymi i jak ważne jest poczucie bezpieczeństwa.
O tym, że przed wieloma rzeczami możemy uciec, ale nie przed własnym sumieniem.
O tym, że nie każdy potrafi poświęcać się dla innych, a tacy ludzie są bardzo potrzebni.


"Czułość jest magią. Oswaja największe lęki i ucisza demony. I nawet jeśli wydaje nam się, że dla niektórych dzieci jest już za późno, to ja wiem, że jest inaczej." ***


Dla mnie osobiście ta książka ma szczególny wymiar - moja córcia urodziła się jako wcześniak - 1950 gram kruchego szczęścia. Troszkę trwało zanim mogłam ją przytulić... Jedynie jak Joachim - głaskać wkładając rękę do inkubatora. Jej stan był naprawdę dobry, dziesięć punktów Apgar, ale inne maleństwa na neonatologii walczyły o każdy oddech co obwieszczała złowieszczo pikająca aparatura.


"...jak coś tak maleńkiego, kruchego i bezbronnego może wyzwalać tak silne emocje." ****


Podsumowując - "Pokój kołysanek" to kilka wątków chwytających za serce (zapisanych w formie kalendarza adwentowego - od pierwszego dnia grudnia aż do Wigilii). Dzieci porzucone lub osierocone w czasie wojny, wcześniaki walczące o każdy kolejny dzień i miłość, której nie zawsze dane jest szczęśliwe zakończenie. Jest to opowieść o prezentach robionych sercem, o chłopcu maleńkim jak kiść winogron i o tym, jak czasami niewiele brakuje, by nie uciekło nam przed nosem to, na co najbardziej czekamy. Wyjątkowa i magiczna powieść, przy której nie umiałam powstrzymać łez...



* N. Socha, "Pokój kołysanek", Edipresse Książki, Warszawa 2018, s. 74
** Tamże, s. 88
*** Tamże, s. 60
**** Tamże s. 15




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję

21 komentarzy:

  1. Rzadko sięgam po tego typu książki, ale ta ma coś w sobie co sprawia, że może i miałabym ochotę po nią sięgnąć. Zastanowię się nad nią jak ją znajdę np. w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem książka, nawet z gatunku po który sięgamy rzadko jest mega warta uwagi - tak jak ta :)

      Usuń
  2. Twoja recenzja wywołała łzy w oczach. Przypuszczam, że jedna paczka chusteczek by nie wystarczyła przy czytaniu. Na chwilę obecną nie czuję się na siłach na tą pozycję. Aczkolwiek zapisuję sobie na kiedyś, bo twórczości Nataszy Sochy jeszcze nie poznałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Twoim słowom wiem przynajmniej, że dobrze oddałam treść nie zdradzając zbyt wiele :)
      Tak, ja naprawdę wylałam wiele łez, strasznie mnie poruszyła. Ale spokojnie, nie odbieraj moich słów jako bardzo tragicznych... Na pewno jest to książka do której masz siły - serio :)
      Oooo, to koniecznie musisz poznać - wiem co mówię i nigdy Ci źle nie radziłam - Socha to must read :)

      Usuń
  3. Słyszałam ten tytuł, ale nie sądziłam, że taka jest jego tematyka. Pewnie też płakałabym jak bóbr przy niej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bobry są fajne :) A książkę Polecam, przez duże P :)

      Usuń
  4. Piękna, chwytająca za serce recenzja, z pewnością tak samo jak książka, po którą koniecznie muszę sięgnąć. W ogóle muszę zacząć czytać powieści tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Starałam się Wam oddać klimat powieści. Gorąco polecam i ten tytuł i twórczość Nataszy :)

      Usuń
  5. Czytałam. Wielowymiarowa powieść. Może dzięki niej przybędzie wolontariuszy na oddziałach noworodkowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, wielopłaszczyznowa i zaskakująca :)
      To musi być niesamowite tak przytulać maluchy

      Usuń
  6. Kochana, nie wiedziałam, że Pati była wcześniakiem. Musiała być naprawdę maleńka, szczególnie w porównaniu z Jaśkowymi 4400 gramami! A książka jest cudowna i wzruszająca - dla mnie najlepsza świąteczna Sochy. Zdecydowanie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, była. Nie chciała posiedzieć w brzuszku do stycznia i 5 tygodni wcześniej się urodziła...
      Matko 4400 to ona miała chyba jako czteromięczniak :P Nie pamiętam nawet, ale po urodzeniu takie maleństwo, że nie wiedziałam jak ubrać, jak dotknąć żeby krzywdy nie zrobić...
      Mimo, że poprzednie były magiczne to też uważam, że to jest the best Nataszy!

      Usuń
  7. Do książek tej autorki, nie trzeba mnie namawiać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię takie klimaty. I do tego Polski autor. To coś dla mnie. Z chęcią zapisuję na listę.
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem powinnaś odczuć taką satysfakcję z lektury jak ja :)

      Usuń
  9. Bardzo podoba mi się fabuła tej ksiązki, więc na pewno chce po nią sięgnąć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mocno polecam, jest to wyjątkowa powieść :)

      Usuń
  10. Ta książka jest niesamowita! Przyznam, że trochę się jej bałam... Ale niepotrzebnie bo Socha potrafi o ważnych sprawach mówić tak delikatnie i pięknie... A ta powieść jest tak cudownie ciepła ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wiele osób się jej bało... Każdy przypuszcza, że będzie przepełniona śmiercią maluchów...
      Jest przepiękna :)

      Usuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...