sobota, 25 lutego 2017

Lisa de Jong "Kiedy pada deszcz"




Tytuł oryginalny: When it rains
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2016
Liczba stron: 426
Seria: Rain tom 1








Często to terminy i daty premier decydują o tym, że sięgamy po jakiś tytuł. Ale ja osobiście mam czasami tak, iż to sama powieść "przemawia" do mnie, że właśnie teraz, już, natychmiast mam po nią sięgnąć. Że to jest nasz wspólny czas a jej treść jest mi potrzebna akurat teraz. Tak było z powieścią Lisy de Jong "Kiedy pada deszcz". Stała na półce i grzecznie czekała a teraz wymusiła lekturę sugerując jednocześnie, by w pogotowiu stał na nocnym stoliku karton chusteczek...

Kiedy Kate Alexander wraz z mamą zamieszkała w Carrington miała pięć lat. Teraz ma dziewiętnaście i pracuje jako kelnerka w restauracji. Jej rówieśnicy wyjeżdżają na studia, ale ona potrzebuje spokoju i znanych sobie miejsc. Wie, że nie jest gotowa na wyjazd i nowe znajomości. Bardzo boli ją, że opuszcza miasteczko nawet jej najlepszy przyjaciel - Beau Bennett - który był przy niej przez czternaście lat. To była cudowna i prawdziwa sąsiedzka przyjaźń. Więc co się zmieniło? Dlaczego napisałam "była" a nie "jest? Otóż Beau powiedział Kate coś, na co ona nie jest gotowa... Wręcz odrzuciła te słowa... Ale w głębi duszy jest przerażona jego wyjazdem, bo zostanie sama... Sama z ogromem bólu, strachu i rezerwą w stosunku do nowych znajomości. Jak ułożą się teraz ich relacje?

Pytanie tylko - dlaczego Kate tak dziwnie się zachowuje i odstaje od rówieśników? Otóż dwa lata wcześniej jej życie się skończyło - niby żyje jej ciało, ale to egzystencja, trwanie w skorupie bez szans na marzenia, na przyszłość... Utraciła wtedy własną tożsamość i znienawidziła padający w czasie tamtej chwili deszcz. Czy już zawsze będzie nakrywać się kołdrą kiedy usłyszy bębniące o parapet krople? Jeden moment, kilka minut a zrujnowane całe życie...
Kate nikomu nie powiedziała co się wtedy wydarzyło... Bała się, że nikt jej nie uwierzy... Zmieniła się, co spowodowało utratę najlepszej przyjaciółki Morgan, zmianę w relacjach z Beau oraz z mamą... Choć nie potrafię zrozumieć, że matka nie rozpoznała diametralnej zmiany w zachowaniu córki i nie dociekała co się stało...

Dwa lata samotności,
                                     zagubienia,
                                                         pogardy,
                                                                        ataków paniki
                                                                                                 i strachu.
Aż pewnego dnia w restauracji gdzie pracuje Kate, pojawia się Asher Hunt. Chłopak powoli zaczyna się wkradać do jej świata i powoduje, że dziewczyna zaczyna prawdziwie żyć. Wprawdzie Asher wymyśla dość nietypowe sposoby na przywrócenie jej chęci i marzeń, ale ważne że robi to skutecznie.

Jednak nie wszystko jest idealne. Zdarzają się dziwne zachowania chłopaka, nagłe zniknięcia i kłótnie z ojcem - mgiełka niepewności oraz tajemnicy podnosi napięcie i ... Okazuje się, że sekret który skrywa Asher ponownie zatrzęsie życiem Kate. Czy warto było? Czy gdyby wiedziała podjęłaby inną decyzję kiedy się poznali?

Dzięki Asherowi Kate odzyskała nadzieję i zaczęła czekać na jakieś jutro. Przestała żyć jak automat skrywający twarz pod maską. Zbliżyło ich to, że oboje przeżyli traumę, byli wręcz strzaskani i cierpieli w wyniku zdarzeń z przeszłości.

Autorka opisała to wręcz cudownie. Niezwykłe uczucie, mimo że pogmatwane to jednak budujące. Miłość ponad wszystko. Nie potrafię w tej recenzji napisać Wam o stylu, języku czy innych technicznych uwagach - powieść jest po prostu genialna - czyta się ją jednym tchem a emocje wprost czytelnika zalewają. Każda strona to kolejny ich ładunek. Jest napięcie i łzy - tak, łzy. Będę szczera i przyznam, że książka wywołała we mnie pierwsze łzy już w pierwszym rozdziale a kiedy na jaw wyszła tajemnica Ashera potok łez był naprawdę duży. A przecież do końca pozostało jeszcze jakieś sto stron... Nieuniknione i częste wzruszenia towarzyszyły mi już do zamknięcia tylnej okładki.

Spotkałam się z porównaniami tej książki do "Promyczka" (K. Holden), ale nie miałam okazji poznać tej książki zatem porównam ją do innych tytułów. Podczas lektury miałam takie momenty, gdy niektóre obrazy przywoływały mi na myśl "Bez słów" (M. Sheridan) czy "Dziesięć płytkich oddechów" (K.A.Tucker), a także przypominały o "Kochając pana Danielsa" (B.C.Cherry). Cała trójka ogromnie mi się podobała, dlatego niech to będzie najlepsze polecenie.

"Kiedy pada deszcz" dzięki pierwszoosobowej narracji gwarantuje poturbowanie emocjonalne i "kaca czytelniczego" na długi czas. A kiedy dodać do tego tematykę i wciągający styl gwarantuję Wam, że szybko o niej nie zapomnicie!
Myślę, że każdy kto czytał powieść potwierdzi moje słowa, iż niepotrzebna jest obszerna reklama.
Uważam, że każdy kogo gust czytelniczy pokrywa się z moim, kto korzystając z moich poleceń jest zadowolony z czytanych powieści KONIECZNIE musi przeczytać "Kiedy pada deszcz" - nie ma wyjścia :)




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki

czwartek, 23 lutego 2017

Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda"




Autor: Lucyna Olejniczak
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016
Liczba stron: 368
Seria: Kobiety z ulicy Grodzkiej tom 3



Książki z tej serii polecam czytać we właściwej kolejności, żadnych "smaczków" w recenzji nie zdradzam




Tak powinno czytać się książki będące seriami - w grudniu "Hanka", w lutym "Wiktoria" i po kilku dniach "Matylda" - mowa oczywiście o Kobietach z ulicy Grodzkiej - czyli twórczości krakowskiej pisarki Lucyny Olejniczak. Seria, której wielbiciele obyczajówek nie powinni omijać. Seria, która zauroczy, wzruszy, zaskoczy i wyciśnie łzy. Jakie odczucia mam po lekturze trzeciego tomu?

listopad 1931, Kraków
Co słychać na Grodzkiej? Apteka działa swoim rytmem a rodzina Wiktorii zmaga się z chaosem jaki panuje w mieście. W Wilnie zamordowano polskiego studenta i ludzie boją się wychodzić z domów. Bohaterka jest szczęśliwa u boku męża, dba o rodzinę - prawdziwą jak i przyszywaną - choć miewa momenty kiedy wraca do przeszłości i wspomina dawne wybory.
Jednak to jej córka - Matylda - jest przewodniczką w tej części. Dziewczyna wyłamała się z rodzinnej tradycji - nie chce prowadzić apteki, woli być aktorką. Za zgodą ojca ukończyła nawet stosowną szkołę. Na razie gra w teatrze, jednak jej marzenia sięgają znacznie wyżej. Teraz ma się spełnić jej największe na tą chwilę marzenie - ma zagrać na scenie Teatru Słowackiego! Wyjątkowy moment psuje Matyldzie fakt, że rodzice nie pojawiają się na widowni. Od przyjaciółki matki - cioci Zosi - dowiaduje się, że mama przygotowywała się na wyjście, co tylko potęguje jej strach... Gnana złym przeczuciem na Grodzką dziewczyna odkrywa, iż zdarzył się tragiczny wypadek... Szpitalne otoczenie, smutek i żal w oczach - to w tych właśnie okolicznościach Matylda poznaje prawdę o swoim pochodzeniu. Jak na nią zareaguje? Jak dalej potoczy się jej życie? Czy zostanie gwiazdą?

Kiedy Matylda zacznie wracać do normalności i do swojej pasji poznaje Michała, który obiecuje jej karierę w filmie. Dziewczyna ma być sławna, ale musi wyjechać do Berlina, gdyż to właśnie tam działa w branży jego wuj. Kiedy coraz bardziej staje się jasne, że młodzi zakochują się w sobie do akcji wkracza zazdrosny Julek. I całe szczęście, bowiem gdyby nie on... Ale cicho sza! Nic nie zdradzę...


Drugi tom cyklu pozostawił czytelnika w niepewności co do wyboru Wiktorii - Filip czy Antoni? Myślałam, że od tamtego momentu autorka wznowi akcję teraz, ale przeliczyłam się... Na początku tego tomu Olejniczak rozpoczęła akcję od dorosłej już Matyldy i nie od razu wyjawiła wiadomość, kto został mężem aptekarki. Jest napięcie i oczekiwanie... Powracamy na krakowską Grodzką, by ponownie śledzić losy potomkiń Hanki. Oprócz znanych nam już postaci autorka wprowadziła kilkoro nowych - koleżanki z pracy Matyldy dostarczającej ciekawej rozrywki, Michał i jego wuj, tajemniczy Janek oraz jego rewelacje.

Powieść obfituje w zdarzenia i emocje. Po lekturze poprzednich tomów byłam przygotowana, iż każdy następny rozdział może przynieść nowe niespodzianki i... nie myliłam się. Wciąż odczuwałam ekscytację, szok i niedowierzanie, rozpacz (jeden rozdział to po prostu przepłakałam i nie był to wcale rozdział końcowy), euforię i niepokój. Wraz z bohaterami dzieliłam radości i smutki. Wraz z nimi przemierzałam krakowskie uliczki, bywałam w teatrach, nie omieszkałam wybrać się też do Zakopanego.
Nigdy nie przypuszczałam, jakie "atrakcje" mogą czekać bohaterów w trzecim tomie tej urokliwej sagi. Nie dość, że wielokrotnie zaskoczyła mnie fabuła to finał.... zwyczajnie nie wiem jak to skomentować. Może po prostu tak - czekam na czwartą część tej opowieści, by dowiedzieć się jak potoczyły się losy Matyldy.

Lucyna Olejniczak ma nie tylko lekkie pióro i fantastyczny sposób przekazywania historii bohaterów. Ona wręcz urzeka i hipnotyzuje a czar mija długo po zakończeniu lektury. Podczas czytania czułam się jak przeniesiona do wykreowanego świata - odbyłam podróż w czasie i żyłam codziennością mieszkańców ulicy Grodzkiej. Wysłuchiwałam modlitw o zdrowie, wspominałam wraz z Matyldą jej dzieciństwo, wizytę we Francji oraz nie do końca pozytywne relacje z Wiktorią a także odczuwaną przez nią ogromną miłość rodziców. Ta powieść nie toczy tuż obok, ona rozgrywa się z naszym udziałem - tak drogi czytelniku! Jesteś wciągnięty bez końca w wydarzenia i nawet nie próbuj się z tego uwalniać - to bezcelowe.

Cudowna, magiczna i niezwykła - taka jest trzecia część sagi "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda". Wprawdzie pasja bohaterki nie wciągnęła mnie tak bardzo jak pasja Wiktorii w poprzednich tomach, co rzutuje na fakt, że ta część podobała mi się nieco mniej (myślałam też, że bohaterowie będą żyli nieco dłużej), ale i tak mnie urzekła! Niespodzianki bowiem zrównoważyły ten niedosyt. A przecież wciągająca powieść z tajemnicami to jest to, co lubię najbardziej.



"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Weronika"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki

poniedziałek, 20 lutego 2017

Agata Przybyłek "Kobiety wzdychają częściej"




Autor: Agata Przybyłek
Wydawnictwo: Czwarta strona
Data wydania: styczeń 2017
Liczba stron: 404
Seria: Takie rzeczy tylko z mężem tom 2



Pierwszego tomu nie czytałam, ale nie odczułam braku wiedzy podczas lektury tej powieści





Kto mnie zna ten wie, że jestem blondynką. Kiedy wybierałam do recenzji niniejszy tytuł wykazałam się ogromną przynależnością do tegoż "gatunku", bowiem dopiero biorąc książkę do ręki odkryłam, że... to drugi tom serii! A naprawdę rzadko mi się to zdarza. Ale nie należy się tym zrażać - pomyślałam i zabrałam się za lekturę, która miała być wyśmienitym lekiem na chandrę.

Zuza leżała na asfalcie i tak do końca nie była pewna czy żyje. W głowie kołatała jej myśl, że została przejechana przez żądną zemsty sklepową (Ale dlaczego ktoś chciałby zabijać nauczycielkę?). Pamiętała pisk, huk, klakson i nic więcej...  Ale jeśli ta baba jej nie zabiła, to ona to zrobi! Ot, co. Na szczęście życie Zuzki uratował bohatersko Teodor i teraz oboje leżą w szpitalu - poobijani, połamani i z niewyjaśnionymi sprawami z przeszłości. Bowiem byli kiedyś razem, byli parą i to nawet zaręczoną, ale Teodor zostawił Zuzannę z pierścionkiem zaręczynowym i zniknął z jej życia bez słowa. A teraz ratuje jej życie.... no komedia! Żeby tego było mało wdzięczny za uratowanie żony Ludwik przywozi go do ich domu, bo przecież sam sobie chłop nie poradzi w tym stanie. Tyle, że mąż nie wie kim Teodor był kiedyś dla Zuzanny.

No dobrze, myślicie teraz że jest ciekawie? Pod jednym dachem mieszka Zuzanna z mężem, czteroletnim synkiem Marcelem i byłym narzeczonym. Niezły cyrk, prawda? Ale to nie wszystko! Już zanim zamieszkał tu Teodor dom był pełen ludzi - jeden z pokoi zajmuje siostrzenica Ludwika - Kasia, bowiem jej matka nie bierze jej pod uwagę w swych życiowych planach a od kilku tygodni kolejny pokój zajmuje Marek - przystojny i pociągający wuefista. Jego obecność nie pozostaje obojętna Zuzie, która potrzebuje czułości, przytulania i szeptania czułych słówek a niestety mąż jej tego nie daje. Czuje się przez niego zaniedbywana, bo Ludwik woli nocne szukanie skarbów na starych lotniskach niż bliskość czy ciarki z niej wynikające. Jak będą się układały relacje bohaterki z trójką mężczyzn pod swoim dachem? Mąż to wprawdzie mąż, ale relacje się ochłodziły a tuż obok czeka były narzeczony rozumiejący ją bez słów oraz uwodzicielski wuefista... Tak więc marzenie biegną ku komuś innemu niż Ludwik... Czy Zuza podejmie decyzję kto da jej prawdziwe szczęście? Wszak wybór jest ogromny... Tylko czy warto sięgać po zakazany owoc?

Jakby tego było mało do Jaszczurek przybywa ekipa telewizyjna, która ma nakręcić film o wypadku Zuzanny. Niby to tylko trzy osoby, ale zamieszanie takie jakby nagrywali wielki filmowy hit! Wyniknie z tego wiele ciekawych (zależy jak dla kogo) sytuacji, bowiem to dość nietypowa ekipa, zwłaszcza osoba reżysera nie pozwala się nudzić. Trudno nadążyć za jego wizjami filmowymi i życiowymi.

W powieści nie brakuje ciekawych postaci. Pikanterii co rusz dorzuca matka Zuzy, która jeśli nie ubolewa nad faktem, że jej córka umiera to... sama szykuje się na tamten świat. Czy to wynik spadków cukru? A może zwyczajnie starsza pani się nudzi i brakuje jej rozrywki? Bo któż to widział, by życzyć sobie ekologiczną urnę na prochy z nasionkiem, by wyrosło potem z tego drzewo?
Jest też sąsiad - pan Kazio, który chce robić karierę w wielkim świecie i szuka pomocy u Zuzki. Na kartach książki "spotkałam" też swoją... teściową! Ot, przypadek wprawdzie, ale została wymieniona z imienia i nazwiska :) Dorzucając do tego głębokie przemyślenia miśkowatego kamerzysty i bardzo oryginalne śniadanie przyniesione do łóżka przez psa mamy istny róg obfitości zdarzeń niezwykłych. A to przecież jeszcze nie wszyscy...

Powieść, która bawi, śmieszy i rozkłada na łopatki. Choć prawda jest taka, że nie czytałam jej całkowicie poważnie. Myślę, że zachowanie bohaterki w stosunku do mężczyzn w domu, gdzie znajduje się jej kilkuletni synek nie do końca jest dobrym wzorcem. Z jednej strony stara się pomagać innym, rozwiązywać problemy rodziny i przyjaciół, ale nie radzi sobie z własnymi. Nie potrafi wyplątać się z sytuacji, w której sama nie wie czy czuje się dobrze. Z jednej strony chwile uniesienia się cudowne, ale zaraz potem przychodzi refleksja i poczucie winy.

Owszem, przygody Zuzki są zabawne i powodują nie tylko uśmiech czy chichotanie, ale i trzymanie kciuków. Podczas czytania nie sposób nie reagować na komizm sytuacyjny czy cudowne dialogi. Pomysłowość bohaterów przekracza wszelkie granice i dlatego nawet niespieszna akcja jest tutaj mniej ważna. Bo czasami inne atuty książki są istotniejsze niż wydarzenia następujące tuż po sobie jak lawiny górskie. Tutaj niewiele się dzieje, ale samo zachowanie i rozmowy bohaterów wynagradzają te braki.

Niewątpliwymi plusami powieści są lekkość, dbałość o dobry nastrój czytelnika i brak zbędnych opisów. Książkę czyta się przyjemnie, radośnie i z nadzieją, że każdy problem można rozwiązać. Autorka pokazała, że życie nauczycielki podczas wakacji wcale nie wieje nudą a nawet mając złamaną rękę można prowadzić dom pełen ludzi, wychowywać dziecko, zajmować się wciąż umierającą matką, siostrą i jej trójką dzieci a także ekipą filmową.

"Kobiety wzdychają częściej" da również odpowiedź na pytanie czy warto ratować swoje walące się małżeństwo czy może raczej w krytycznym momencie należy rzucić się ramiona kogoś innego. Choć to oczywiście nie jest recepta na każdy związek...

Czy sięgnę po tom pierwszy tej serii nie wiem, ale na pewno będę oczekiwać na tom trzeci, bowiem zakończenie powieści wbiło mnie w fotel i sprawiło, że poziom mojego zaintrygowania wzniósł się na bardzo niebezpieczną wysokość zapalając czerwoną lampkę. Zresztą widać, że autorka zaskoczyła nawet swoją bohaterkę :)






Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Panu Piotrowi


sobota, 18 lutego 2017

Krystyna Mirek "Tajemnica zamku"




Autor: Krystyna Mirek
Tytuł: Tajemnica zamku
Wydawnictwo: Edipresse
Data wydania: 15 lutego 2017
Liczba stron: 356
Seria: Saga rodu Cantendorfów tom 1








Krystyna Mirek jest jedną z moich ulubionych polskich autorek. Przeczytałam już sporą część jej twórczości i mogę śmiało napisać, że jest to idealnie to, czego oczekuję od dobrej powieści. Książki Pani Krystyny są ciepłe, rodzinne i przepełnione nadzieją na lepsze życie, już jutro. Dlatego czułam ogromną ekscytację i zaintrygowanie w chwili, gdy dowiedziałam się o nowej serii - na dodatek jakże kuszącej okładką! Wiedziałam, że po prostu muszę ją przeczytać - czy Saga rodu Cantendorfów skradła moje serce?


W hrabstwie Cantendorf na północy Anglii z ust do ust niesie się wieść o śmierci młodej hrabiny, czwartej żony hrabiego Aleksandra. Nikt nie zna prawdziwego powodu zgonu, ale według krążących plotek została zamęczona w łóżku! Strach padł na rodziny, które mają jeszcze córki na wydaniu. Lord Metcalf podejmuje decyzję, że ich jedynaczka Emilia wyjedzie do rodziny, byle nie zostać kolejną panią na zamku. A niby to takie wyróżnienie... Pozycja, bogactwo, szacunek... Tak, ale nie tych okolicznościach!
Wprawdzie hrabia jest właścicielem nie tylko zamku, ale również domu w Londynie, wielu wsi, lasów czy łąk, dzięki czemu jest bogaty i wpływowy, ale odstrasza ludzi od siebie tym, że nie liczy się z opinią innych i zachowuje jakby był nietykalny. No tak, pieniądze dają władzę pod wieloma względami... Ale szczęście już niekoniecznie... Aleksander miał wprawdzie cztery żony, ale wciąż nie doczekał się dziedzica a przecież ma już trzydzieści osiem lat. Jednak od najmłodszych lat jego życie nie było łatwe, tak naprawdę wychowały go trzy ciotki i prawnicy a sztuki miłości nauczył się w domach publicznych. Hrabia marzy o kobiecie, która zapełni pustkę w sercu i na zamku, którą będzie mógł obdarzyć prawdziwą miłością i dzielić z nią codzienne życie. Tylko czy to jest możliwe, kiedy niektóre panny się go boją, zwłaszcza gdy zaczynają snuć przypuszczenia co może skrywać tajemnicza czarna rękawica...


Równolegle poznajemy rodzinę Miltonów, której grozi bankructwo. Do tej pory ojciec Kate i Amelii radził sobie doskonale z gospodarstwem, ale kilka niezbyt udanych interesów spowodowało, że stoją nad przepaścią... Pozbyli się większości służby, między małżonkami panuje lodowata atmosfera, zdają sobie również sprawę, że planowane małżeństwo starszej córki może w tej sytuacji nie dojść do skutku. Miltonowie chwytają się ostatniej szansy na uratowanie dzierżawionego gospodarstwa - muszą poprosić hrabiego o pożyczkę albo umorzenie długu. Powstaje więc ryzykowny plan, który nie do końca jest sprawiedliwy czy uczciwy wobec córek, ale rodzina nie ma wyjścia. Miltonowie nie wiedzą jednak, że realizacja niekoniecznie przebiegnie po ich myśli a miłość pojawi się niespodziewanie nie tam, gdzie jej oczekiwano.

Ta powieść to feeria postaci, wielobarwnych, ciekawych, czasami tajemniczych czy siejących postrach.
Siostry Milton to istne sprzeczności. Amelia ma dwadzieścia lat, jest pracowita, ułożona, dobra, życzliwa i romantyczna. Rok młodsza Kate jest typowym niepokornym dzieckiem, wciąż temperowana i upominana, wielbi wolność i samodzielne decydowanie o sobie. Jej rude włosy idealnie oddają ognisty charakter.
Lady Isabelle Adler od lat mieszka w zamku hrabiego, właściwie w statusie kochanki, gdyż w Londynie pozostawiła męża. Prawdą jest jednak, że liczy na małżeństwo z Aleksandrem, ale kolejne żony jej w tym przeszkadzają. Musi znosić obecność trzech starszych ciotek hrabiego oraz gospodyni, której wrogie nastawienie jest aż nazbyt widoczne. Wyobraźcie sobie zatem sytuacje (czasami nawet zabawne) do jakich dochodzi, gdy te pięć kobiet się spotka - są walki na gesty, przepychanki słowne i złośliwości.

Tajemnice, zagadki, niespodzianki to bardzo ważne elementy tej książki. Nie ma chyba bohatera, który by czegoś nie skrywał! Klementyna Hammond (gospodyni hrabiego) ukrywa tajemnicę - chyba dużego kalibru - bowiem jest mowa o tym, iż jej bardzo ciąży, ale przez wiele lat jej nikomu nie zdradziła. Sumienie kobiety jest obarczone pewną winą... Jaką? Tego autorka nie zdradziła w pierwszym tomie.
Zagadki skrywane na zamku "śpią" w ukryciu, jednak pojawiające się tutaj kobiety (kolejne hrabiny) przypadkiem odkrywają prawdę, zaś te które pragną poznać ją najmocniej, nie potrafią odnaleźć wskazówek. Ależ jestem ciekawa co takiego skrywa zamek Aleksandra!

Najczęściej pojawiającym się podczas lektury pytaniem jest - jak i dlaczego zginęły kolejne hrabiny? Zwłaszcza, że w wypowiedziach wielu bohaterów pojawiają się tajemnicze słowa o krwi na rękach, wyręczaniu się kimś kto nie pozostawia śladów... Ostatniego słowa nie powiedziała też wiedźma Alice, która poszukuje czegoś na zamku Cantendorfów, tylko potrzebuje kogoś, kto jej w tym fizycznie pomoże...

"Tajemnica zamku" to inne oblicze Krystyny Mirek. Znana pisarka sięgnęła tym razem po historię usytuowaną w XIX wieku - w czasach, które wymagają posłuszeństwa wobec mężczyzn, nawet jeśli serce czy sumienie mają inne zdanie; pominięte przy rozdziale urody panny mają problemy z zamążpójściem jeśli nie mają wsparcia w wielkości posagu czy pozycji społecznej a samotny spacer może mieć poważne konsekwencje, rzutujące również na ich przyszłość. Mężatki wcale nie mają łatwiej, bowiem muszą borykać się z chłodem i pustką w sypialni oraz radzić sobie na wielu płaszczyznach (w domu, z dziećmi, na balach czy spotkaniach towarzyskich), pomimo trudności natury finansowej.

Byłam ogromnie ciekawa jak Mirek poradzi sobie z fabułą osadzoną w innym czasie niż współczesność. Jaką stworzy kreację bohaterów, jak pokieruje ich życiem, jakimi wartościami obdarzy. Intrygowało mnie też wyjście autorki poza gatunek powieści obyczajowej, bowiem Saga rodu Cantendorfów nie jest zwykłą powieścią. Przede wszystkim jest to romans, ale z uwagi na śmierć hrabin znajdziemy tu wątek kryminalny; wiedźma Alice doda zaś szczyptę fantastyki. Akcja biegnie dość spokojnie, ale nie oznacza to wcale, że jest nudno! Wciąż pojawiają się nowe postacie, które wprowadzą do fabuły powiew świeżości oraz nowe zagadki. Szkoda, że żadna się jeszcze nie wyjaśniła, ale to tylko pobudza mój apetyt na kolejne tomy tej smakowitej opowieści.


Doskonale oddany urok epoki, walka o uwagę hrabiego, rudy i niepokorny "kociak", nauczka dla niewiernych, "czarne charaktery" oraz niespodzianki, których nie brakuje w kolejnych rozdziałach - to skrótowy opis "Tajemnicy zamku", cudownej i klimatycznej powieści rodem z wiktoriańskiej Anglii. Ja jestem zakochana, choć jednocześnie oczekuję jeszcze większego napięcia oraz rozwikłania choć fragmentu jednej z tajemnic w drugim tomie.
Polecam wielbicielom XIX wieku oraz fanom pióra autorki.




"Tajemnica zamku"
"Cena szczęścia"
"Prawdziwa miłość"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 12 u Wiedźmy, Grunt to okładka, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję


piątek, 17 lutego 2017

Indywidualne wyzwanie znów uszczęśliwiło!

Dopiero informowałam Was o sukcesie Sylwii w "walce" z poznawaniem twórczości Magdy Kordel a dziś mam znów radosną nowinę!
Epilog - zaczytana Joana również ukończyła swoją misję w terminie :)





Asia miała za zadanie przeczytać dowolną książkę Agnieszki Krawczyk - mamy podobny gust i byłam przekonana, że będzie zadowolona z lektury. Czy miałam rację?
Najlepiej zacytuję Wam komentarz Asi, kiedy zgłaszała link do recenzji powieści "Siostry":

Ewelinko - melduję wykonanie zadania :-) i zgłaszam czerpanie z tego powodu OGROMNEJ przyjemności :-)
Dziękuję - nie znamy się osobiście a Ty mi wyznaczyłaś książkę wręcz IDEALNĄ dla mnie :-) Dziękuję bardzo!!!
No i polecam się na przyszłość


Bardzo mnie to cieszy! To miód na moje serce i motywacja do działań :) Gratuluję Ci ogromnie zaliczenia wyzwania i jak rozumiem, teraz na Twoim blogu będą się pojawiać recenzje kolejnych powieści autorki? :) [później polecam serię Magiczne miejsce :)]

czwartek, 16 lutego 2017

Gabriela Gargaś "W plątaninie uczuć"




Autor: Gabriela Gargaś
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: styczeń 2017
Liczba stron: 416










Twórczość Gabrieli Gargaś nie jest mi obca (choć długo nie mogłam się zacząć tej przygody). Miałam przyjemność poznać już "Pośród żółtych płatków róż", "Tylko Ty" oraz "A między nami wspomnienia". Przyznaję szczerze, że dwie ostatnie zrobiły na mnie duże wrażenie. Wprawdzie nie znam jeszcze wszystkich napisanych przez autorkę książek, ale bilans naszych spotkań wyszedł bardzo na plus. Czy lektura "W plątaninie uczuć" nie popsuje naszych stosunków?

Przyjaźń jest niezmiernie ważna w naszym życiu. Rzekłabym nawet, że ta prawdziwa jest ważniejsza od miłości. Wiedzą o tym również bohaterki - Dorota, Hanna i Kalina. Są już po trzydziestce, ale ich przyjaźń nadal trwa i mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji - poświęcają czas, zarywają noce, pocieszają się, płaczą i śmieją wspólnie. Częste spotkania lub choćby telefony dają im poczucie więzi, wsparcie i podnoszą na duchu. Ale i tak więcej radości daje im wspominanie przeszłości niż rozmowy o teraźniejszości, która już nie jest taka kolorowa... Wielokrotnie każda z nich chciałaby się zamienić "na życia" z przyjaciółką, bo wydaje jej się, że tamta ma lepiej, jest szczęśliwsza i spełnia swoje marzenia. Kobiety dochodzą do wniosku, że żaden mężczyzna, nawet taki najlepszy, nie jest w stanie zrozumieć ich tak dobrze, jak one siebie nawzajem.

Dorota jest żoną i matką. Z uwagi na wychowanie synów stała się kurą domową. To mąż dba o to, by niczego im nie brakowało... Pieniędzy mają pod dostatkiem, ale Dorota czuje, że szczęście wcale się z tego powodu nie rozrosło. Wciąż chodząca w dresie, nieuczesana, nieumalowana i zmęczona kobieta odczuwa frustrację. Jest niespełniona, znudzona i rozgoryczona. Mąż nie rozumie jej zmęczenia, przecież ona w domu NIC nie robi! Dlatego każdy jego powrót z pracy kończy się kłótnią... dlatego wraca coraz później, tylko czy aby na pewno siedzi "po godzinach"? Dorota musi sobie poradzić nie tylko z domem, dziećmi i wrogo nastawioną do niej teściową, ale i romansem męża - czy wybaczy?

Hanna miała w życiu wielką miłość - Marcina, jednak straciła go... Wcześnie zmarła jej matka... Utraciła też - na wiele lat - kontakt z siostrą. Dlaczego? Czy w ogóle jest coś, co może na nowo odbudować ich relacje? Potem było kilka miłośnych przygód, ale nie miały wielkiego znaczenia... Hania jest piękną kobietą, robi karierę w międzynarodowej korporacji i kiedy w końcu uda jej się prawdziwie zakochać.... los spłata jej figla.

Kalina jest "solą w oku" rodziny, bowiem wbrew woli ojca otworzyła butik z ekskluzywną odzieżą a na dodatek od dziecięciu lat żyje ze swoim partnerem - Piotrem - bez ślubu. Pragnie ślubu i normalnej rodziny, jednak przypadkiem w markecie spotyka Krzysztofa - miłość sprzed lat... Rozdarte serce i rozum nie będą zbyt pomocne w wyborze, gdyż z jednej strony widzi wady partnera, które coraz bardziej jej przeszkadzają w codziennym życiu - z drugiej zaś idealizuje dawną miłość - bo przecież on w tej sytuacji byłby lepszy, romantyczniejszy... Tylko czy na pewno? Wybór musi właściwy, odwrotu nie będzie. Jaką decyzję podejmie Kalina?


"W miłości (...) trzeba mieć pewność, że na tę drugą osobę możesz liczyć i bezgranicznie jej ufać. (...) Miłość to nie poezja ani kwiaty, nie czułe słówka, to coś więcej." *

Autorka przedstawiła w powieści trzy, jakże różne osobowości. Każda z bohaterek ma inne życie, inne problemy, inne marzenia. Jednak wszystkie chcą być kochane, zauważane, piękne i doceniane. Gargaś zwróciła uwagę na fakt, jak czuje się kobieta zamknięta w domu, z ogromem obowiązków, bez czasu dla siebie - jest szczęśliwa z uwagi na dzieci, ale czy to wystarczy, by była spełniona? Jest też bohaterka-karierowiczka oraz żyjąca w wolnym związku - bardzo życiowe to postacie. Nie brakuje też charakternej teściowej, na którą można sobie ponarzekać, bo wtrąca się do wszystkiego i krytykuje. Jest młoda, piękna i ponętna kochanka, która stanowi odskocznię od zrzędliwej żony i daje kochankowi poczucie względnej wolności oraz cały wachlarz mężczyzn - jednych można polubić, innych nie.
Koniecznie muszę wspomnieć o pewnym starszym małżeństwie, u którego Wigilię spędziła Hanka. Pani Janina, pomimo choroby męża jest zawsze uśmiechnięta, ponieważ tak się przyjemniej żyje. Jest pełna mądrości życiowej i uważa, że owszem zmieniły się czasy - od chwili, gdy ona była młoda - ale przecież problemy pozostały takie same.

Jak przystało na dobrą powieść obyczajową w fabule nie zabrakło uzdrawiającej mocy pobytu na wsi - tym razem są to Kaszuby. To tam można znaleźć ukojenie, odpoczynek i podjąć ważne decyzje mające zaważyć na całym życiu, które mamy przecież tylko jedno. Trzeba je doceniać, gdyż jest kruche i ulotne. Czasem wystarczy jedna sekunda lub jedna diagnoza i możemy je utracić. Autorka, by pokazać czytelnikowi co może stracić, pozbawiła zdrowia jedną z postaci - przyznaję, że bardzo długo nie domyślałam się na kogo padnie... Całkowicie zaskoczyła mnie wiadomość, że to... Nie, tego Wam nie zdradzę - musicie sami sięgnąć po książkę :)

Gabriela Gargaś napisała niezwykle zapadającą w pamięć historię. Traktuje o prawdziwym życiu i realnych problemach: prawdziwej przyjaźni, zdradach, chorobach, decyzji: urodzić czy też nie... Poruszony jest problem porzucania zwierząt, zatajania prawdy oraz samotności. Każdy z nas się jej boi, choć bywa pod różnymi postaciami.

"Najgorszym rodzajem samotności jest samotność przeżywana we dwoje." **

"W plątaninie uczuć" autorka wita czytelnika szarą, twardą i trudną rzeczywistością. Nie ma lukru, nie ma upiększeń ani idealizowania. Oprócz zalet, piękna, powodzenia, narodzin i miłości jest ta ciemniejsza strona życia, o której nie lubimy myśleć ani mówić - wady, problemy, kłamstwa czy choroby.

To bardzo poruszająca i prawdziwa opowieść, która wciąga, zaskakuje, ale i wzrusza. Można przeżyć tutaj cały wachlarz emocji - skrajnych - od śmiechu do łez. Mnie oczy zaczęły się "pocić" około trzechsetnej strony i już do końca książki potrzebowałam chusteczek. Powieść nie tylko opisuje historię trzech przyjaciółek i ich rodzin, ale zawiera mądre rady, z których możemy skorzystać. Skłania też do refleksji i udowadnia, że wszystko dzieje się po coś. Z każdej, nawet najgorszej i najsmutniejszej chwili - można wyciągnąć radosny promyk nadziei na lepsze jutro. Mimo, że bardzo łatwo się pogubić w plątaninie uczuć...





* G. Gargaś, "W plątaninie uczuć", Wyd. Filia, Poznań 2017, s. 320
** Tamże, s. 227




Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję



środa, 15 lutego 2017

Dziś premiera "Tajemnicy zamku" Krystyny Mirek!





Dziś premiera pierwszego tomu nowej serii znanej nam pisarki Krystyny Mirek!

Jestem już po lekturze i przyznaję - to nowa twarz Pani Krystyny... pełna tajemnic i zagadek powieść wciąga i intryguje.

Moje wrażenia poznacie niebawem - polecam!
Jak dobrze, że na kolejny tom nie trzeba czekać rok czy dwa...








# # # # #

Zapraszam Was na bloga Iwony - znajdziecie tam wczorajszy post Walentynkowy z moją wypowiedzią :)

wtorek, 14 lutego 2017

Bałkański konkurs z "Chwilą na miłość" Joanny Stovrag

Kochani!
Już od wielu dni żyję chwilą, iż pojawi się na rynku wydawniczym Chwila :)
To cudowna opowieść o miłości, która przetrwała wiele. Czytałam już pierwsze wydanie tej książki - nadal siedzi w mojej głowie i skłania do refleksji! - teraz zostało uzupełnione i wzbogacone. O dzisiejszej premierze książki informuję już od jakiegoś czasu, gdyż uważam, że tą niezwykłą przedstawicielkę literatury faktu wiele osób powinno poznać. Mnie pozostaje tylko zazdrościć :)


Dziś macie szansę - dwie osoby otrzymają swoje Chwile - zapraszam na konkurs!

Książka jest dla mnie szczególna z uwagi na fakt, iż mój blog objął ją patronatem; zaś moja rekomendacja znajduje się też na skrzydełku :)

Prośba ogromna - reklamujcie, udostępniajcie - niech o konkursie dowie się jak najwięcej osób :)




BANER:


za baner dziękuję Joli  :)




NAGRODY:

dwa egzemplarze "Chwili na miłość" Joanny Stovrag



ZASADY:

  1. Organizatorką konkursu jest właścicielka bloga Ejotkowe postrzeganie świata, czyli ja - ejotek a nagrody sponsoruje Wydawnictwo Replika - dziękuję :)
  2. Oświadczam, że nie odnoszę żadnych korzyści materialnych wynikających z organizacji konkursu a pokrywam koszty wysyłki nagród do zwycięzców
  3. Nagrodami w konkursie są dwa nowe egzemplarze "Chwili na miłość" J. Stovrag
  4. Konkurs rozpoczyna się 14.02.2017 r. a kończy 28.02.2017 r. o godz. 23:59  
  5. Wyniki ogłoszę w ciągu 7 dni.
  6. Jeśli zwycięzcy w ciągu 3 dni od dnia publikacji posta z ogłoszeniem wyników (i otrzymania maila ode mnie) nie podadzą adresu do wysyłki nagrody, nastąpi ponowne rozstrzygnięcie
  7. W konkursie mogą wziąć udział tylko osoby zamieszkałe na terenie Polski (lub z polskim adresem korespondencyjnym).
  8. Co zrobić by wygrać ? 
  • zgłoś się
  • obserwuj bloga - nieobowiązkowe, ale będzie mi miło
  • można również polubić profile na FB - J. StovragWyd. Replika oraz mój - również będzie nam miło
  • umieść na swoim blogu podlinkowany do tej notki baner (powyżej), można też umieścić informację na FB, google + czy w innym miejscu
  • w przypadku osób chętnych do udziału a nie posiadających bloga, FB czy innych kanałów proszę o takową informację oraz podpisanie się przynajmniej imieniem 
  • podaj swój e-mail - nieobowiązkowe, ale wtedy musicie śledzić post z wynikami, gdyż nie będę miała jak poinformować o wygranej
  • pytanie konkursowe (są dwa do wyboru) : 1. W trzech słowach zawrzyj istotę prawdziwej miłości (chodzi mi o cechy, wartości itp.; nie o wyznania typu "kocham cię" - odpowiedzi obszerniejsze niż 3 magiczne słowa będą odrzucane!) lub 2. Zadaj pytanie autorce książki - każdy może zadać max 3 pytania (komentarze z więcej niż 3 pytaniami nie będę brane pod uwagę). Joanna Stovrag wybierze pytania na które odpowie, będą one zamieszczone w poście z moim wywiadem z autorką. Wtedy też poznacie zwycięzców


Powodzenia!


Dziś premiera książki o bałkańskiej miłości

Miłość...
Wojna...
Rozłąka...
Tęsknota...
Śmierć...
Miłość...
ponad wszystko!


autor banera - Jola

A już za kilka godzin wystartuje konkurs - "Chwilę na miłość" będzie można wygrać :)

poniedziałek, 13 lutego 2017

Kolejny sukces Indywidualnego wyzwania czytelniczego!

Kilkanaście tygodni temu rzuciłam wyzwanie kilku osobom. Trwa luty i powoli kończą się terminy, które wyznaczyłam. Nie jest to szkoła czy praca, więc w razie potrzeby mogę ja przedłużyć! Epilog, Lustro, Jola, Paulina - czekam na Wasze opinie :)

W terminie zmieściła się Sylwia - brawo! Ogromne gratulacje, że udało mi się Ciebie zmobilizować :)





Celem Sylwii było poznanie twórczości Magdaleny Kordel, czy pierwsze spotkanie było udane? Czy Sylwia zakochała się tak jak ja? Czy sięgnie po kolejne książki autorki?

TUTAJ znajdziecie wrażenia Sylwii.



niedziela, 12 lutego 2017

Wyniki konkursu z "Sezonem na cuda"


Konkurs z "Sezonem na cuda" Magdy Kordel cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem - zgłosiło się różnymi kanałami około 30 osób. Dziękuję Wam za udział oraz lajkowanie, udostępnianie i podawanie dalej.

Wasze opowieści o cudach otrzymywałam w komentarzach, na maila, było też jedno zgłoszenie na FB (które tym razem też uznałam - z przyczyn technicznych).

Jako że postawione wymagania określałam w regulaminie mianem nieobowiązkowe - nie odrzuciłam żadnego zgłoszenia. Jeśli ktoś wysyłał odpowiedź mailem i pisał jednocześnie, że polubił czy obserwuje to nie wymagałam już zgłoszenia pod postem.


Cuda w mniemaniu każdego człowieka mają inną definicję, dla każdego z nas coś innego jest cudowne i niezwykłe. Dla jednych to coś maleńkiego, dla innych - dużego... Dlatego Wasze historie były jakże różne... Dotyczyły dzieci, chorób, pracy, wygranych, wyzdrowień lub śmierci, uśmiechu, miłości, przebaczenia, życia w ogóle a nawet zwierząt czy roślin.
Czytałam Wasze odpowiedzi wielokrotnie, w wielu przypadkach miałam ciarki na plecach... Nie będę tutaj cytować - odpowiedzi z komentarzy są dostępne, zaś te przysłane mailem były tak osobiste, że niektórzy sami zastrzegli iż nie chcą upublicznienia. Szanuję to.

Żałuję też, że nie mam więcej nagród, gdyż naprawdę nagrodziłabym jeszcze kilka odpowiedzi poruszających serce.

Nagrody są pilnie strzeżone:



Czas przejść do wyników - w kolejności alfabetycznej autorów - "Sezon na cuda" wygrywają:


Bernadeta Rohda - "cuda każdego dnia"
Chaga - "cud pożegnania"
karolinka_z1 -  "cud zdrowia"
magdalenardo  -  "cud czworonożnej przyjaźni"
Martuś S. -  "cud adopcji"
Melisa Anonim  - "cud lepszego jutra"
Sylwia - "cud - dziecko"


Serdecznie gratuluję!
Bardzo proszę o przesłanie na mojego maila (znajdziecie w zakładce Współpraca) Waszych adresów. W tytule maila wpiszcie: Konkurs z cudami - adres


Dziękuję za udział i zapraszam na kolejne konkursy - już niebawem!

sobota, 11 lutego 2017

Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria"




Autor: Lucyna Olejniczak
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2015
Liczba stron: 376
Seria: Kobiety z ulicy Grodzkiej tom 2


Książki z tej serii polecam czytać we właściwej kolejności. W recenzji nie zdradzam żadnych niespodzianek, ponad te widniejące w opisie na okładce





Dwa pierwsze tomy z tej serii pożyczyła mi Monika (mama koleżanki mojej córki), która wykazała się ogromną cierpliwością, bowiem ponad rok przetrzymywałam je na swojej półce. Źle nie miały, bo były głaskane, odkurzane... Ale przecież to nie o to chodzi w książkach! Mają być czytane! Ale czasami niestety nie zdajemy sobie sprawy jakie cudowne perełki patrzą smutno z regałów... Czasem brakuje nam też czasu, bo mamy inne powieści a terminy gonią... Jednak tak bardzo byłam ciekawa czy saga Lucyny Olejniczak urzeknie mnie równie mocno co Monikę, że na początku grudnia rozpoczęłam moją wielką przygodę i przeczytałam pierwszy tom... Zakochałam się! Z niecierpliwością oczekiwałam chwili, gdy znów przeniosę się do tamtego świata i udało się - oto moje zachęcanie do lektury recenzją drugiego już tomu serii o Kobietach z Grodzkiej.


Główną bohaterkę - Wiktorię Bernat - pozostawiliśmy w tomie pierwszym w chwili, gdy przygotowywała się do wyjazdu do Francji. Po śmierci ojca miała już dostateczną wiedzę i czas, by opuścić Kraków. Wreszcie mogła odnaleźć ukochanego i wyznać mu prawdę o jego pochodzeniu.

Paryż, wiosna 1912 roku
Wiki odkrywa, że w Paryżu zupełnie inaczej się żyje niż w Krakowie. Tutaj wszystko dzieje się szybciej i z rozmachem. Jest zachwycona miastem! Po znalezieniu noclegu rozpoczyna poszukiwania Filipa. Niestety nie mieszka już pod adresem, który miała, dlatego dziewczyna udaje się do szpitala, gdzie pracuje. Jednak i tu czeka ją rozczarowanie! Rozminęli się o jeden dzień, bowiem wczoraj młody lekarz wyjechał. Kiedy wróci? Nie wiadomo i nie ma żadnej możliwości kontaktu z nim. Dlatego Wiki musi znaleźć pracę, gdyż fundusze nie przewidziały długiego pobytu w Paryżu a przecież teraz się nie podda. Będzie czekać na ukochanego, by uświadomić mu, że mają szansę na szczęście. Tylko czy plan naprawczy związku się powiedzie?

Tak jak wspomniałam, farmaceutka musiała w Paryżu znaleźć pracę, jednak zbyt mało znała język, by móc pracować w swoim zawodzie. Przypadek sprawił, że poznała Ivonne - malarkę, z którą się zaprzyjaźniła. To dzięki niej podjęła pracę w fabryczce porcelany, gdzie ręcznie malowała wzory na zastawie stołowej. Nauczyła się też malowania obrazów. To były pozytywne strony oczekiwania na pojawienie się Filipa w Paryżu. Wiktoria miała też okazję poznać rodzinne strony Ivonne, gdyż razem z bratem - Pascalem - namówili ją na podróż do Le Gravier. Jak bardzo pouczająca oraz uświadamiająca to była wyprawa... A przede wszystkim miała uleczyć zranione serce Wiktorii, bowiem tuż przed wyjazdem do matki Ivonne spotkała się z Filipem i.... jego ukochaną! Spóźniła się! Wszystko przepadło... Rozczarowanie mieszało się z goryczą porażki. Daremny trud... Czy Wiktoria podniesie się i wróci do Krakowa z krwawiącym, ale zaleczonym sercem?

Ogromnie wyczekiwałam pierwszego spotkania Wiktorii i Filipa w Paryżu. Kibicowałam im, bardzo chciałam, by wyjaśnili sobie wszystko, wybaczyli i byli razem... Wielokrotnie przypadek sprawiał, że mijali się o włos... Jak w rezultacie ułoży się ich życie? Czy wydarzy się jeszcze coś, co sprawi że będą razem?


Kraków, wrzesień 1912 roku
Wiktoria z Paryża udała się do Wiednia - do braci - a dopiero później zawitała do domu. Tu musiała szczegółowo opisać swój pobyt we Francji i Austrii, nie pomijając przyjaźni z Ivonne, przeżyć z Pascalem oraz spotkania z Filipem. Po pewnym czasie okazuje się też, że przywiozła z Paryża kogoś szczególnego... Nie do końca potrafiła pokochać to dziecko, które nosiła pod sercem, przywoływało tak wiele wspomnień... Na dodatek zaczęły się nagonki na aptekarkę, bo gdzie to? Panna z dzieckiem? Skandal!

Niebawem musiała zmierzyć się z poważniejszym problemem, niż radzenie sobie w pojedynkę z domem, apteką i małą Matysią - mimo, że miała pomoc nieocenionej cioci Kasperkowej... Wybuchła wojna, która sprowadziła na miasto głód, choroby, śmierć i walkę o przetrwanie. A na dodatek odbierała rodzinom mężczyzn, którzy szli walczyć.

W czasie trwania wojny - jak również tuż przed jej wybuchem - bardzo dużo dzieje się w życiu panny Bernat. Są rzeczy pozytywne (święta u Michalskich), ale również te smutne i przykre - wtedy młoda kobieta od razu zrzuca winę na klątwę swej matki. Boi się, że nigdy nie zazna szczęścia. Że każdy radosny promyk pojawiający się w jej życiu zgaśnie, zdmuchnięty słowami Hanki. A kiedy wojna się skończy dwukrotnie zaskoczy ją dźwięk dzwoneczka w drzwiach apteki... Teraz będzie musiała dokonać wyboru...

Fantastyczny finał! Jakże trzymający w napięciu. Na szczęście tom trzeci jest już na rynku wydawniczym i muszę czym prędzej po niego sięgnąć.


Cudowna, niezwykła, poruszająca i wciągająca - taka jest saga o Kobietach z krakowskiej ulicy Grodzkiej. Autorka potrafi zahipnotyzować, zaczarować słowami. Wszystkie wydarzenia i postacie są opisane wyśmienicie - plastyczność i lekkość oraz intrygująca fabuła to niewątpliwy klucz do sukcesu tej serii. Nie jest łatwo oderwać się od lektury, zwłaszcza że w sercu bohaterki toczy się bitwa na uczucia. Ponadto losy bohaterów zostały doskonale wpasowane w tło historyczne jakim jest pierwsza wojna światowa.

Dopieszczony klimat Krakowa z początku XX wieku, bohaterka potrafiąca skraść serce, bo nie da się jej nie lubić... Same plusy! A przepraszam - jest jeden ogromny minus - zbyt szybko dotarłam do końcowej okładki! :)

"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria" to niewątpliwie wyjątek od reguły. Drugi tom, który wcale nie jest gorszy od pierwszego, jak często ma to miejsce w literaturze. Śmiało napiszę, że o ile pierwszy mnie rozkochał i zaintrygował to drugi porwał mnie wręcz i przeniósł do swojego świata. I ani na chwilę nie chciałam go opuszczać. Bohaterowie stali się mi bardzo bliscy.
Krótka opinia o powieści - cała gama emocji, trudne decyzje, błędy, konieczność wybaczania a wszystko to pod bacznym "okiem klątwy". Tej serii nie trzeba reklamować - ją po prostu trzeba przeczytać!




"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Weronika"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 12 u Wiedźmy, Grunt to okładka, Mini czelendż, Pod hasłem, 52 książki

piątek, 10 lutego 2017

Pamiętacie o akcji Dublowanie?

Do akcji zgłosiło się kilka osób.
Jeszcze mniejsze "kilka" pamięta i przysyła linki.

Zachęcam do czytania! Czeka nagroda!

TUTAJ wszystkie szczegóły :)

czwartek, 9 lutego 2017

Mercè Segarra "Biblijne opowieści do poduszki"





Tytuł oryginalny: Bible bedtime
Tytuł oryginalny w jęz. katalońskim: Histories  de la Biblia per anar a dormir
Tłumaczenie: Elżbieta Komarnicka
Ilustracje: Rosa M. Curto
Wydawnictwo: Adamada
Data wydania: wrzesień 2016
Liczba stron: 96
Seria: Poza seriami, czyli książki rozmaite
Oprawa: twarda
Wiek odbiorcy: 4+




Kiedy tylko dziecko zaczyna mówić pojawiają się pytania - po co, dlaczego, czemu... Nie wszystkie są logiczne, nie wszystkie rozumiemy a przede wszystkim nie na wszystkie potrafimy rzeczowo odpowiedzieć. Coś o tym wiem, bowiem moja obecnie sześciolatka niejednokrotnie potrafiła nas zadziwić w kwestii pytań. Zresztą - nadal to potrafi tylko na nieco wyższym poziomie.

Są takie tematy, w których my sami - mam na myśli ogół dorosłych - nie czujemy się na siłach, by szczegółowo coś maluchowi wyjaśnić. Dlatego w biblioteczce córy stoją książki o zwierzętach, kosmosie, wynalazkach czy tańcu. Nie mogło zabraknąć również Biblii w wersji dla dzieci, która ułatwia wyjaśnienia z zakresu religii i wiary.

Niniejsza pozycja jest podzielona na dwie części - Stary i Nowy Testament.

W Starym Testamencie zostały opisane najważniejsze wydarzenia od stworzenia świata i pierwszych ludzi, poprzez budowę Arki Noego i Potop, życie potomków Noego, jest też Mojżesz, przejście przez Morze Czerwone oraz Dziesięć Przykazań. Nie zabrakło również Dawida i Goliata czy mądrego Salomona.
Wiele z tych opowieści przypadło córce do gustu i po lekturze poszczególnych wątków pojawiały się pytania, które kończyły się sprawdzeniem mojej wiedzy. Musiałam bowiem dopowiadać do tych historii coś, co zdarzyło się wcześniej albo później - niestety wiele z opisanych w książeczce opowieści nie jest wyczerpującą dawką wiedzy dla sześciolatki.


Adam i Ewa

Mojżesz
Bardzo duże wrażenie zrobiła na Pati opowieść o Mojżeszu czy dwóch matkach, które udały się z dzieckiem przed oblicze Salomona.


Czytanie Nowego Testamentu rozpoczęłyśmy w święta Bożego Narodzenia, co idealnie nam pasowało do wydarzeń dotyczących Narodzenia a potem Trzech Króli... Opisano tutaj również Chrzest Jezusa, spotkania z uczniami oraz tłumami wiernych. Jest Wesele w Kanie, wjazd do Jerozolimy, zdrada Judasza oraz wynikające z niej wydarzenia - Ukrzyżowanie, Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie.

Rozmnożenie pokarmów dla tłumów przez Jezusa
Zauważyłam, że wprawdzie sześciolatka nie faworyzowała żadnego z Testamentów, ale już ulubione opowieści ma :) Całą Biblię przeczytałyśmy już kilkukrotnie - za każdym razem pojawiają się pytania i rozmowy, ale teraz to ja staram się słuchać poszerzonych opowieści, nad którymi główkuje sześciolatka i próbuje sobie przypomnieć moje wcześniejsze wyjaśnienia lub omawiane na zajęciach katechezy w przedszkolu.

"Biblijne opowieści do poduszki" nie na darmo mają taki właśnie tytuł... Opowiastki są na tyle krótkie, że spokojnie mogą służyć jako lektura dosłownie jednego rozdziału przed snem - napisałam dosłownie, bowiem my, dorośli czytelnicy nie bardzo tego przestrzegamy, ale już moja córa czyta sobie w łóżku jeden rozdział (tej Biblii lub innej pozycji) i dopiero gasi światło.

Książeczka ma większą czcionkę, mało tekstu na stronie oraz ogromne ilustracje w delikatnych, pastelowych kolorach, które idealnie oddają treść znajdującą się obok. Pomaga to dziecku zrozumieć tamten świat, ludzi i wydarzenia, ponieważ trudno byłoby kilkulatkowi wyobrazić sobie choćby ubiór z tamtego okresu.
Pozycja ta pomoże maluchom w zawiłościach religii a dorosłym w umiejętnym wybrnięciu z kłopotliwych pytań :)







Wszystkie ilustracje pochodzą z książeczek



Za możliwość przeczytania książki
dziękujemy Pani Ewie

środa, 8 lutego 2017

KONKURS z "Sezonem na cuda" Magdy Kordel - zostało mało czasu!


Kochani, jeszcze tylko do północy możecie wysyłać zgłoszenia na konkurs - do wygrania 7 egzemplarzy Sezonu!

Szczegóły TUTAJ

Zachęcam!

wtorek, 7 lutego 2017

Jacek Getner "Pan Przypadek i mediaktorzy"




Autor: Jacek Getner
Wydawnictwo: Zakładka
Data wydania: październik 2016
Liczba stron: 236
Seria: Pan Przypadek tom 5



By doskonale rozumieć wydarzenia i kojarzyć postacie stałych bohaterów polecam czytanie serii we właściwiej kolejności. Sprawy, które rozwiązuje detektyw są w każdej książce odrębne






Cześć! Jestem Jacek Przypadek, detektyw. Nie będę tu bliżej pisał o swojej osobie ponieważ autorka tego bloga szczegółowo scharakteryzowała mnie i moje życie tutaj. Zajrzyjcie, bo naprawdę szkoda tracić czas na powtórki... Ważniejsze jest to co dzieje się na bieżąco, czyli w tomie piątym moich przygód. A już Jacek Getner - ojciec mojego sukcesu - postarał się, by było ciekawie. Ale po kolei...

Wróciłem z zasłużonego urlopu do zadbanego i posprzątanego mieszkania, ponieważ podczas mojej nieobecności zajmowała się nim nieoceniona sąsiadka Irmina Bamber. We własnych czterech ścianach wzięło mnie na wspominki... o Małgosi Urbanek i jej dziecku (czy prawdą jest, że to moje?), Malwinie Żarskiej, która podążała tropem Basi - czy uda się jej coś ustalić? Bardzo szybko zostałem jednak sprowadzony na ziemię - czekają nowe sprawy do rozwikłania a ja przecież miałem myśl, by to porzucić! Śledzi mnie też nowy policjant i koniecznie muszę odkryć kto to! Chyba będę tęsknił za Łosiem i Smańką, wszak znałem już na wylot ich myśli i przewidywałem posunięcia.

Pierwsza sprawa, której podjąłem się po urlopie dotyczyła śmierci redaktora Brody. Czy wyskoczył z balkonu sam czy może ktoś mu pomógł? Właściwie to wziąłem tą sprawę dość zaocznie, bowiem osoba która chciała mnie wynająć zniknęła.... jak się okazało w szpitalu.
W toku śledztwa wychodzi na jaw, że Broda był zamieszany w sprawę prywatyzacji polskich rzek. Pojawiają się nazwiska Gerharda Sowy - właściciela TV Extra - oraz doskonale mi znanego Klempucha. O co w tym chodzi? Postanowiłem prawdziwym winowajcom nieco pomieszać szyki i często myliłem tropy, udawałem że nie wiem o co chodzi... A w finale zdemaskowałem winnego zasłaniając się umiejętnością wnikania w umysły nieprzytomnych. Ale była zabawa!

Tak mnie to wnikanie zmęczyło, że oddam rolę narratora blogerce...

W środowisku mediów znów zawrzało... Zniknął dziennikarz "Głosu Warszawy" Tomek Proch. Marzył o lepszych stanowiskach, ale na zwykłym "stołku" i tak jest mu dobrze, jest lubiany, ma partnerkę (również dziennikarkę). Cóż więc się mogło stać? Do Przypadka przychodzi - znana nam już - Ania Sobania, ponieważ Proch miał wystąpić w jej pierwszym samodzielnym programie. Ale nigdzie go nie ma! A jako jedyny miał stać po przeciwnej stronie barykady w dyskusji o koszeniu traw w Warszawie. Ten jakże ważny temat okazał się być kością niezgody dla wielu obywateli. By rozwiązać sprawę zniknięcia dziennikarza, Przypadek ucieka się do nietypowych form i oryginalnych pomocników. Zwłaszcza kiedy dziewczyna Tomka oświadcza, że już z nim nie jest a naczelny nie chce mieć z nim nic wspólnego... Z pozoru nic nie wiadomo, nie ma żadnego punktu zaczepienia... Ale Jackowi znów się uda! Finał Was zaskoczy.


W książce nie zabrakło doskonale nam już znanych postaci - nadal sławnego Młodego Boga Seksu, czyli Błażeja Sakowicza, który podjął ważne życiowe decyzje i jedynie z ich realizacją ma pewien problem. Jest też podkomisarz Łoś, wciąż przewrażliwiony na punkcie Jacka i niby odsunięty od tematów związanych z detektywem, ale przecież nie tak łatwo przestać się interesować tak ciekawym człowiekiem. Ubolewam jedynie, że Łosia było w tej części tak mało, choć pani policjant Storczyk troszkę mi to wynagrodziła...

W śledztwach ogromnie przydają się Przypadkowi znajomości sąsiadki Bamber a jej słodkości pomagają w myśleniu, choć chwilami pani Irmina ma wątpliwości czy przypadkiem problemy nie mają większej siły przebicia...
Ale autor zadbał o to, by oprócz znanych nam bohaterów wkroczyły nowe postacie, które wprowadzają powiew świeżości, aurę tajemniczości i mnóstwo zagadek...

Teraz dopiero przejdę do trzeciego rozdziału, kiedy wspomniałam już o zagadkach...  Właściwie ten rozdział trudno będzie opisać, bowiem poza faktem, iż wyjaśnia się zagadka nowych sąsiadów spod trzynastki i mamy konflikt Sakowiczów (ojca i syna) dotyczący pewnej kamienicy to dzieją się tutaj niezwykłe rzeczy.

W rozdziale tym szczęka opada już na wstępie. Później autor cofnął się nieco w przeszłość, by wyjaśnić jak doszło do tej szokującej sceny... i dopiero kiedy do niej dotrze, wydarzenia będą biegły dalej.
Jacek stwierdza, że jednak ludzie nie do końca są banalnie przewidywalni - co dla czytelników poprzednich tomów powinno być sygnałem, że coś jest nie tak.... Bardzo nie tak! Detektyw pełen stresu czeka na program Fifki i Szołtysika o sobie, który ma wywołać wręcz huragan - wywoła nieoczekiwany zwrot akcji :)
Powoli domyśla się też, kto go śledzi, ale czytelnik dowie się tego dopiero na sam koniec - tylko nie podglądajcie!
Dojdzie również do konfrontacji Przypadka z Klempuchem, z ogromnym udziałem oddechu diabła - naprawdę! Rozdział ten musiałam długo analizować już po jego lekturze - serio, czapki z głów Panie Autorze! Po prostu jestem w szoku - taki pomysł, taki zwrot, takie niespodzianki! Tylko jak można w takiej chwili czytelnika porzucić w niewiedzy?!



Coraz bardziej intryguje mnie rozwiązanie zagadki Basi, której fotografia przestała się w tej książce do Jacka uśmiechać. Wciąż fascynują mnie metody pracy detektywa, jego pomysły oraz wyjaśnienie spraw - nijak nie potrafię ich odgadnąć choć bardzo się staram. To tak samo jak w przypadku książek Agathy Christie. Getner ma niesamowitą zdolność stopniowania napięcia oraz urozmaicania historii nazwiskami bohaterów - nie brzmią one zbyt poważnie :) Niewątpliwie autor budując tak wielkie napięcie na koniec chciał pokazać, że uderzy w tomie szóstym niejedną petardą (mam nadzieję). Nie mogę się doczekać co też przygotuje dla nas w "Panu Przypadku i kobietonach"!



Nieprzewidywalny autor.
Nieprzewidywalny bohater.

Nietypowa fabuła.
Nietypowe nazwiska.

Nieodgadnione zachowania.
Nieodgadnione wydarzenia.

Bogactwo charakterów.
Bogactwo pomysłów.

Bez norm.
Bez "spiny".*

Tradycyjne trzy rozdziały.
Tradycyjne biegi Przypadka.

Realne problemy,
                              humor,
                                          ironia,
                                                    zależności w hierarchii międzyludzkiej. Ot, życie...

Stąd nietypowa recenzja :)


Tylko nie wczytujcie się w szczegóły podczas lektury zbyt mocno, bo i tak nie przebijecie Przypadka a tylko szybkość czytania znacznie zmaleje...





* bez "spiny" z zasadami wyrażeń użytych w książce, zdarzają się bowiem potoczności



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 12 u Wiedźmy, Grunt to okładka, 52 książki




Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorowi

poniedziałek, 6 lutego 2017

Podsumowanie mojego czytelnictwa - styczeń 2017

Jak czytało Wam się w styczniu?
Ja czuję ogromny niedosyt w tym względzie... Przeczytałam mało i to nie dla statystyk, ale mój własny poziom zadowolenia z tego powodu, jest niski...
Ale mój czas znacznie się skurczył z powodu choroby córy przez większość miesiąca. Sporo czasu poświęciłam też na podsumowania roku 2016 oraz pewnym projektom, których efekty oglądacie i będziecie jeszcze oglądać :) Do tego doszło sporo spraw prywatno-papierowych... Życie...



Liczba przeczytanych książek:  8
Liczba przeczytanych stron: 2 052

Co w przeliczeniu na dni daje 66  stron dziennie.
Liczba stron przeczytanych w 2017:  2 052

W ramach wyzwań:
Grunt to okładka - 6
Mini czelendż - 1
Pod hasłem  - 1
12 u Wiedźmy - 2
 
52 książki  - 8
Dla dzieci  - 2
Ebooki - 1



Przeczytałam w tym miesiącu:  

"W rytmie passady" Anna Dąbrowska - nie mogę jeszcze nic zdradzić o książce, ale ... no jestem w szoku! pozytywnym

"Geometria faraona" Anna Cerasoli - książeczka dla dzieci, która zabiera w podróż do starożytnego Egiptu i pokazuje początki geometrii, czyli wyznaczanie figur przy pomocy sznurka - świetna zabawa i nauka w jednym!

"Raze" Tillie Cole - wstrząsająca historia o rosyjskiej mafii, która nie przebiera w środkach, o miłości silnej i ponad wszystko a także bólu, tęsknocie i krwi będącej przebaczeniem

"Gniazdo żmij" Magdalena Woźniak - zielarze kontra medycy - odwieczny konflikt u podnóża Karkonoszy zawarty w debiucie jednej z blogerek :)

"Bez szans" Mia Sheridan - druga po "Bez słów" książka autorki, którą miałam okazję poznać - mimo drobnych mankamentów to powieść godna polecenia - bowiem pokazuje czym jest miłość, oddanie i poświęcenie. Finał - niespodziewany :)

"Gdy zakwitną poziomki" Agnieszka Walczak-Chojecka - tylko tej powieści mi brakowało, by móc powiedzieć, że znam twórczość autorki w całości - to idealna lekka lektura na odstresowanie, coś dla fanów obyczajówek oraz wielbicieli Chorwacji, gdyż część akcji tam właśnie została umieszczona - miłość sprzed lat, choroba, próba zajścia w ciążę - totalnie życiowe sprawy

"Wierszyki ćwiczące języki" M. Galewska-Kustra, E. i W. Szwajkowscy - doskonała książeczka do nauki czytania i stwierdzenia czy nasze dziecko potrafi poprawnie wymawiać różne głoski - a przy tym śmieszne wierszyki potrafią sprawić przyjemność!

"Jeszcze nie zwariowałam {chyba}" Agata Strzałka - bardzo udany humorystyczny debiut o emigrantce w średnim wieku, która opisuje swoje przeżycia i przygody za zachodnią granicą. Komedia pomyłek, która pokazuje problemy rodzinne, z językiem, ale w bardzo ironiczny sposób - naprawdę doskonale się bawiłam



Opublikowałam też:

- recenzję "Mimo naszych kłamstw" Tarryn Fisher
- recenzję "Boys from Hell" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej
- serię podsumowań 2016:

- recenzję "Plac tajemnic 2. Krzyżówki obrazkowe" Aleksandra Golecka-Mazur
- ogłosiłam konkurs - 7 "Sezonów na cuda" Magdy Kordel do wygrania! 
- zapowiedź "Chwili na miłość" Joanny Stovrag pod patronatem medialnym Ejotkowego postrzegania świata



Filmy:

"Dziedzictwo Bourne'a" 2012 - 6/6


niedziela, 5 lutego 2017

"Tajemnica zamku" Krystyny Mirek - pierwszy tom nowej sagi autorki już 15 lutego - zapowiedź


Bardzo lubię twórczość Krystyny Mirek, dlatego kiedy tylko usłyszałam, że pisze nową trylogię wiedziałam - muszę ją poznać!

Już sama okładka zdradza, że przeniesiemy się w przeszłość...
[fragment informacji prasowej od wydawnictwa]



Anglia, XIX wiek. Na zamku Cantendorf w niejasnych okolicznościach umiera czwarta żona hrabiego. Cała okolica huczy od plotek: czy winny jest wdowiec, jego kochanka, gospodyni, a może wiedźma? Tymczasem wśród tej zawieruchy niespodziewanie rodzi się prawdziwa miłość. Czy uda się ocalić to uczucie? „Tajemnica zamku” to lekka i wciągająca opowieść o sile kobiecej więzi i zasadach, które przetrwały stulecia. Pierwszy tom trylogii „Saga rodu Cantendorfów” autorstwa bestsellerowej pisarki Krystyny Mirek ukaże się 15 lutego nakładem Edipresse Książki.

Pierwszy tom o tytule „Tajemnica zamku” rozpoczyna się śmiercią hrabiny Cantendorf. Cała okolica natychmiast zaczyna się zastanawiać, czy kobieta faktycznie zmarła na suchoty, czy może ktoś ją zamordował? Owdowiały hrabia Aleksander pragnie dziedzica, więc wśród młodych panien panuje poruszenie. Strach o życie mieszka się z ochotą na wielki majątek. Lasy, łąki, liczne wsie, potężny wiekowy zamek, domy w Londynie – to wszystko należy do Aleksandra, któremu nie brakuje zresztą też inteligencji i uroku. Jednak to już czwarta żona, która zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach, więc nie wiadomo, czy kolejna wybranka hrabiego nie pójdzie w jej ślady… Wśród podejrzanych znajdują się też kochanka Aleksandra, gospodyni sprawująca władzę na zamku, a także wzbudzająca lęk wiedźma Alice.



Tymczasem rodzina Miltonów, dzierżawiąca od hrabiego Cantendorfa dwór i największy folwark, stoi na skraju bankructwa. To skutek nieudanych interesów głowy rodziny. Żona i córka Amelia nie mają odwagi skrytykować decyzji pana Miltona, jednak niepokorna córka Kate głośno się buntuje. Główna bohaterka powieści ma charakter równie ognisty, co kolor włosów oraz dusi się w ciasnym gorsecie konwenansów. Mimo to zgadza się pomóc ojcu w ryzykownym planie, który jego zdaniem ma uratować sytuację. Tymczasem wśród całego zamieszania, zupełnie niespodziewanie rodzi się prawdziwe uczucie. Czy miłość przetrwa i jaką cenę przyjdzie za nią zapłacić?



„Tajemnica zamku” oraz cała „Saga rodu Cantendorfów” to powieść przenosząca czytelników w przeszłość, osadzona w świecie koronek, balów i zamków. Jednak okazuje się, że XIX-wieczne kobiety, w misternie ułożonych fryzurach i ściśniętych gorsetami sukniach, miały często takie same rozterki, jak kobiety współczesne. Dziś także nie brakuje dramatów, konfliktów, mezaliansów i wielkich uczuć. Kobiece problemy oraz sposoby ich rozwiązania pozostają uniwersalne. Na przestrzeni epok kobiety musiały dysponować podobnymi umiejętnościami i wiedzą, by zbudować szczęśliwy związek, odnaleźć własną życiową drogę czy chronić swoją niezależność. Krystyna Mirek opowiada przede wszystkim o relacjach międzyludzkich, a całość ubiera w wyjątkowy kostium historyczny wiktoriańskiej Anglii.

















Saga rodu Cantendorfów” Krystyny Mirek składa się z trzech części: „Tajemnica zamku” (premiera w lutym 2017 r.), „Cena szczęścia” (planowana premiera w maju 2017 r.) oraz „Prawdziwa miłość” (planowana premiera w lipcu 2017 r.).



Kto ma ochotę? :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...