piątek, 29 października 2021

Hanna Bilińska-Stecyszyn "Wbrew pozorom"


 
Autor: Hanna Bilińska-Stecyszyn
Wydawnictwo: Silver
Data wydania: 26 maja 2021
Liczba stron: 384
 
 
 
 
 
 
 
Jak to jest z tą miłością? Czy zawsze wygrywa w drodze do małżeństwa? Na ile nieszczęśliwe życie rzutuje na zachowanie względem kolejnych pokoleń?
Odpowiedzi na te pytania pokażą nam bohaterowie powieści "Wbrew pozorom" autorstwa Hanny Bilińskiej-Stecyszyn.
 
 
Marylka była miłością Adama już w dzieciństwie, choć wtedy jeszcze nie końca potrafili ją nazwać. Jednak utracił ją dwukrotnie, najpierw gdy wyjechała z powodów rodzinnych a później, już tak na zawsze... Długo zastanawiał się czy mógł coś zrobić. Czy była szansa, by z nią być. 
Później była miłość do Stokrotki, jednak przyszła w nieodpowiednim momencie - był mężem i ojcem. Co wybrał? Obowiązek czy uczucie? I czy postąpił właściwie skoro nie wiedział całej prawdy o żonie...
 
Eleonora nie była szczęśliwą żoną i może właśnie dlatego cały swój żal oraz frustrację przelewa na małżeństwo syna. Dokładniej to na synową. Kasia z każdym dniem, miesiącem i rokiem ma coraz bardziej dosyć relacji z teściową. Szanowna "mamusia" wciąż się wtrąca i psuje im plany, rozkazuje co i kiedy mają robić, wymaga coniedzielnych przyjazdów na obiadki, krytykuje i zieje jadem. Popsuła im nawet dzień ślubu! Katarzyna nie ma prawa, by na spokojnie spotkać się z rodziną w święta, wciąż wszystko biegiem, by warunki dyktuje Eleonora. A Marek (mąż Kasi) nieustannie daje sobą manipulować, tańczy tak jak mu matka gra, jeździ do niej na każde skinienie palcem i fałszywe alarmy zdrowotne.

W końcu miarka się przebrała i Kasia uciekła! Czy ten krok zmieni coś w jej życiu? Czy uda się odbudować małżeństwo z Markiem? Jakie stanowisko zajmie w tej sprawie teściowa?


Co kilka rozdziałów autorka pozwoliła nam przeczytać fragment pamiętnika, który pisze Lila. Żal po zerwaniu, wakacje z rodzicami, spotkania z przyjeżdżającym do niej do Łodzi chłopakiem. Historia początkowo jest totalnie oderwana od poznawanej fabuły, dopiero z czasem zaczyna mieć sens i pozwala odpowiedzieć na pytanie czy Lila podjęła właściwe decyzje. Jak potoczyło się jej życie... Im bliżej końca tym czytelnik więcej rozumie. Czy można wybaczyć?

Muszę Wam powiedzieć, że do tej książki robiłam trzy podejścia, bo sporo wątków czy zachowań tak bardzo przypominało mi negatywne momenty z mojego życia. Zupełnie nie mogłam przejść do porządku dziennego nad tym, jak zachowuje się Eleonora. Nie stawałam ani po jej stronie ani po stronie Marka. Czy słusznie? Czy później zmieniłam zdanie?
Nie, zachowania Eleonorze nie wybaczyłam. Nawet to czego się dowiedziałam, jej nie tłumaczy.

Mimo, że ta historia poszła w zupełnie innym kierunku niż się spodziewałam, to przyznaję - coraz bardziej mi się podobała i mniej przeżywałam ją psychicznie. Biłam brawa Kasi, za odwagę, za ucieczkę, za miejsce do którego trafiła i za osobę z którą szczerze porozmawiała. Dopiero wtedy - i ona i ja - zrozumiałyśmy wiele z przeszłości bohaterów. To było kluczowe. Zaskoczeń nie zabrakło.
 
 
Podsumowując - "Wbrew pozorom" to opowieść o toksycznej matce, o losie, który kpi z bohaterów, rozdrapywaniu ran, żalu, utraconej miłości, rozczarowaniu. Ale również o tym, że nie każda miłość kończy się happy endem; że poczucie przyzwoitości czy obowiązku odbiera czasami ludziom na prawdziwe szczęście. To powieść o naprawdę wielu emocjach, często negatywnych, z którymi mierzą się zwykli ludzie. Szkoda, że nie wszyscy mają możliwości, by coś zmienić. Polecam!






Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki




Za książkę dziękuję



środa, 27 października 2021

Krystyna Mirek "Dawne tajemnice"

 
 
 
 
Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 29 września 2021
Liczba stron: 352
Seria: Blizny przeszłości  tom 2 

 
 
Obowiązkowo czytajcie we właściwej kolejności tomów! 


 
Czaruje powieściami obyczajowymi przesyłając ciepło i nadzieję. Postanawiając zaskoczyć czytelników czymś mocniejszym podarowała nam cykl 'Blizny przeszłości', w którym młoda policjantka próbuje odkryć tajemnice sprzed lat. Mowa oczywiście o Krystynie Mirek. To co, zaglądamy do drugiego tomu?

W mieszkaniu Majki Sokołowskiej trwa spotkanie z Mirskim, Michałem oraz Rząskim, na którym zostaje podjęta decyzja, że śledztwo w sprawie śmierci ojca dziewczyny będzie się toczyło nieoficjalnie. I choć panowie nie czują do siebie sympatii, to każdy chce pomóc. Tylko każdy z nich mówi prawdę? Czy wszyscy grają w otwarte karty?

Rząski twierdzi, że burmistrz Karboski dawno temu kogoś zabił.
Michał podpytuje ojca o nierozwiązane sprawy morderstw sprzed lat.
Zaś Majka zaczyna pokazywać kolejne przedmioty z saszetki ojca różnym osobom. Co oznacza wzburzenie Karboskiego na widok zdjęcia? A Mirskiego, gdy zobaczył pierścionek?

O ile reakcja pierwszego mnie nie zdziwiła, o tyle by poznać wyjaśnienie drugiej musiałam poćwiczyć cierpliwość. I było to niezłe zaskoczenie. Choć w przypadku zdjęcia i całkowitej prawdy go dotyczącego również, bo dotychczas to były jedynie domysły i szczątki wiedzy.
 
Czym swoją prawdę okupi komisarz? Ile do stracenie ma burmistrz? Czy ktoś wreszcie sprawi, że w miasteczku sprawy będą rozwiązywane? Kto podąży za marzeniami porzucając - choć z ciężkim sercem - Borki?


W tomie tym Majka nadal walczy o dobro kobiet - co uda jej się uzyskać? Czy będzie usatysfakcjonowana?

Czytając kolejne rozdziały i poznając wyjaśnienie zagadek i tajemnic pomyślałam sobie... No dobrze, tylko co w takim razie będzie składało się na fabułę trzeciego? Skoro znam już prawdę o napadzie na jubilera (spodziewałam się kto to zrobił) oraz o śmierci Olka (tu już było bardziej skomplikowanie, ale miałam TAKI pomysł), to jakie niespodzianki czekają na mnie do końca książki a tym bardziej w kolejnej?
Jednak w finale wszystko staje się jasne - to będzie walka na śmierć i życie. Wszystkie chwyty dozwolone.


Książka jest podwójnie wartościową lekturą - z jednej strony zaskakuje, ponieważ nie znamy innych kryminalnych serii autorki (bowiem ta jest pierwsza) i dzięki temu, nie myślimy schematycznie zgadując co też mogła wymyślić. Druga strona to postawa bohaterki i jej chęć niesienia pomocy innym - zwłaszcza kobietom, które są słabe psychicznie i nie mogą lub nie potrafią zdobyć się na siłę do walki z tym, co je przytłacza. Z tymi, którzy je tłamszą.

By lepiej zrozumieć prawdę, do której dąży Majka, autorka podarowała nam kilka rozdziałów z serii 'Jak zniszczyć bohatera', w których poznajemy życie Aleksandra Sokołowskiego, gdy był młody. Tylko jedna osoba dostrzegała wtedy, jaki jest naprawdę. Tylko jedna wiedziała, dlaczego po latach wyładowuje złość w domu - na żonie i córce. Nie była jednak dość silna, by temu zapobiec.


Podsumowując - "Dawne tajemnice" to świetna druga część kryminalnego cyklu, która w moim odczuciu pobiła tom pierwszy. Trudno jest się oderwać od lektury, w której pełno jest tajemnic, zdrad, kłamstw, poczucia winy, strachu czy przemocy domowej. Na kartach książki spotykamy się z szantażem, grozą, rozpaczą oraz toksycznymi związkami. Z bohaterką, która daje innym siłę do walki oraz z wagą obietnicy danej dziecku. Gorąco polecam!
 
 
 
"Dawne tajemnice"
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję  



Anna Dąbrowska "Nasza melodia"

 
 
 
Autor: Anna Dąbrowska
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 15 października 2021
Liczba stron: 306
Cykl: Płomienie tom 4
 
 
 
 
Czy nieszczęście da się przekuć w coś pozytywnego? W pasję? 
Czterech członków zespołu Płomienie, który już nie istnieje, ale w Szwecji był niezmiernie popularny, udowodnili, że tak.
Każdy z nich pokonał wiele trudności. Każdy zostawił coś za sobą i ruszył drogą kariery. Po Kubie, Aleksie i Kosmie tym razem przyszła pora na historię Daniela.
 
 
Daniel Zasada w wyniku upadku z drzewa złamał rękę i miał ogromne problemy, by poruszać palcami. Pewien lekarz kazał je ćwiczyć wbrew wszystkiemu podczas gry na organach. Sposób przyniósł zamierzony efekt i z każdym dniem w chłopcu rodziła się pasja... Jednocześnie rodziła się też niechęć do rudowłosej sąsiadki Rity, kiedy dziewczynka podziwiała jego grę a on jej dokuczał.

Teraz, po latach pobytu w Szwecji, Daniel przyjechał do Polski na wakacje. Jednak nie był przygotowany na niespodzianki, które na niego czekają.
Ze strony rodziców, głównie matki.
Ze strony spotkanej ponownie Rity, która wypiękniała i prowadzi klub. Jednak w jej oczach widać smutek. Dlaczego?

Choć oboje się przed tym wzbraniają i tłumaczą sobie, że nadal się nie lubią, to wyczuwalne są iskry przeskakujące między ich ciałami, ustami.
Dziewczyna wciąż jednak go odpycha... Gdy Daniel musi ratować ją przed pewnym facetem, Rita wyjawia mu swoją tajemnicę. W obliczu tego, co się wydarzy można by sądzić, że dobrze zrobiła... Tylko czy to prawda? Co musi się wydarzyć, by ją wyznała?
 
Fabuła łączy się z poprzednim tomem w chwili, gdy Rita ogląda finał "Szczęśliwej Czwórki" i występ Oksany. Co wydarzyło się później? Koniecznie sprawdźcie! 
 
 
Słowa mogą ranić.
Na prawdziwych przyjaciół można liczyć w każdej sytuacji.
Lepiej pozbyć się luksusów, ale odciąć się od bolesnej przeszłości.
Trudno wybaczyć bliskim niektóre wydarzenia.
Bohaterowie są totalnie różni, ale wszyscy kochają muzykę.
W życiu najważniejsze są miłość i szacunek do samego siebie.

W najnowszej powieści Anny Dąbrowskiej nie brakuje emocji, muzyki, przejmujących historii i chwil trzymających w napięciu. Wielokrotnie zaciskałam kciuki za bohaterów, często mnie zaskakiwali. Jeśli mam być szczera, to ta ostatnia część cyklu była dla mnie chyba najmniej poruszająca. Ani z Danielem, ani z Ritą nie zżyłam się tak, jak z wcześniejszymi postaciami serii. Owszem, wydarzenia głównie z jej życia mocno mnie zszokowały, ale jak na całą książkę to nieco za mało. Podobała mi się końcówka, w której cały zespół zbiera się ponownie i można było dowiedzieć się co słychać w poszczególnych związkach.

Chyba nie lubię ostatnich tomów serii. Nie lubię żegnać się z bohaterami. Tak wiele wspaniałych momentów wraz z nimi przeżyłam. W uszach nadal dźwięczą mi Wasze melodie i historie Waszych serc.


Podsumowując - "Nasza melodia" to opowieść o frustracji, samotności i ryzyku, o dostrzeganiu prawdziwej głębi w innych, o leczniczym działaniu muzyki i walce o marzenia. To dowód na to, że nawet osoby o ciętym języku i ostrym charakterze mogą dać się oszukać, mogą nie udźwignąć presji i ugiąć się pod szantażem. To przede wszystkim historia o muzyce, miłości i przyjaźni. Polecam Wam tę i poprzednie powieści z serii 'Płomienie'.
 
 
 
"Nasza melodia"
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję  



poniedziałek, 25 października 2021

Marcel Moss "Nie wiesz nic"

 
 
 
Autor: Marcel Moss
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 30 czerwca 2021
Liczba stron: 352
Seria: Liceum Freuda  tom 3
 
 
 
 
Marcel Moss kupił mnie swoją serią 'Liceum Freuda', napięciem, niespodziankami i finałowymi rozstrzygnięciami. Będąc po lekturze tomu trzeciego, już rozumiem opinie innych, że jego fabuła łączy się z częścią pierwszą. I tak naprawdę wydarzenia z "Nie wiesz nic" rozgrywają się wcześniej niż te z tomu drugiego.
 
 
Autor tradycyjnie zaczyna od punktu kulminacyjnego, czyli wydarzeń najgorszych, najtragiczniejszych. Tym razem jest to zaskakujący przebieg obozu w Bieszczadach, gdzie Hubert - nowy kapitan drużyny siatkówki pragnie scalić zespół i tchnąć w niego nowego ducha walki. Niestety, nie wszystko poszło jego myśli...

Aktualnie wygłodzony i przemoczony Hubi ucieka przez las przed mężczyznami w kominiarkach, którzy zabrali im telefony i kazali biec... Kim są? Czym licealiści im się narazili? Czy zależy im na śmierci siatkarzy?

Po mocnym wstępie powracamy w mury Freuda, gdzie grupa związana wspólną tajemnicą (z pierwszego tomu) próbuje dociec, kto ich szantażuje. Kto prócz Marty, Sary i reszty wie, co się wtedy wydarzyło i może chcieć zgłosić to policji...?
Wyjaśnienie było dla mnie mega zaskakujące!

Jednocześnie poznajemy trudną sytuację Sary i jej matki, ich relacje po raz kolejny zostają wystawione na próbę, gdy do ich domu zawitała ONA - choroba. Autor umiejętnie pokazał, co w takich chwilach jest najważniejsze, zarówno dla osoby chorej, jak i jej bliskich.


Bardzo ciekawym i jakże ważnym w dzisiejszych czasach jest wątek tolerancji dla odmienności. Początkowo czytelnik zupełnie nie domyśla się, co takiego przełomowego ma zrobić Karina, uczennica Freuda, która z wahaniem wkracza pewnego dnia do szatni. Śmierć brata rok wcześniej, uzmysłowił jej, że nie powinna się bać prawdy i żyć w zgodzie ze sobą... Chwilę musimy cierpliwie poczekać na wyjaśnienie tej tajemnicy. 
Zaskoczenie? Owszem, ale i poznanie odczuć takiej osoby, reakcji otoczenia - zarówno rówieśników, nauczycieli, jak i rodziców.


Marcel Moss ma specyficzny styl pisania, tylko sobie znanymi sposobami dąży do wyjaśnienia nam dlaczego stało się to czy coś innego. Dlaczego losy bohaterów potoczyły się właśnie w tym kierunku. Kto za co ponosi winę, karę, kto się mści. Niezmiernie zaskakujące są często sposoby docierania do prawdy przez bohaterów, ich reakcje, ale jednak autor dąży do tego, by pokazać nam dobro i zło. Opisane postacie są bardzo charakterystyczne, mają swoje humorki, specyficzny styl bycia.

Oprócz tolerancji pojawia się też motyw osaczania przez osoby poznane w sieci oraz wątek poszukiwania kogoś, kto zaginął w tomie pierwszym. Te dwa tematy wpłyną w dużej mierze na licealistów i spowodują niezły stres. Aha, jeszcze jedno - ostra jazda bez trzymanki z nauczycielką aktorstwa Elżbietą :)
 
 
Podsumowując - "Nie wiesz nic" to trzymający w napięciu thriller psychologiczny, który sprawia, że nie zawsze i nie wszystko jest tylko białe lub czarne. To historia przepełniona zemstą, odtrąceniem, potrzebą wsparcia i akceptacji, pokazująca jak jesteśmy różni, ale niekoniecznie gorsi. Opowieść o rozpaczy po śmierci bliskich, o motywowaniu innych do walki; o rozpaczy, depresji, nienawiści czy niesprawiedliwości. Gorąco polecam!
Czekam na kolejny tom
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję 
 
 

 

czwartek, 21 października 2021

Natasza Socha "Dom marionetek"

 
 
 
Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2 września 2021
Liczba stron: 360





Co jest słodsze - zemsta czy wybaczenie?


 
Odpowiedź znajdziemy w kolejnej nieoczywistej i oryginalnej powieści Nataszy Sochy "Dom marionetek".


Joannę ciągnie w nieznane. Chce się schować, uciec po nieudanym związku. Dlatego idealne dla animatorki domu kultury wydaje się ogłoszenie, w którym poszukuje się opiekunki do pięcioletniej dziewczynki. Dodatkowym plusem jest to, że by dotrzeć do domu, w którym miałaby zamieszkać musi pokonać sześćset kilometrów. Czy to wystarczy, by zapomnieć o tym, co ją zraniło?

W Miasteczku na dziewczynę czeka niespodzianka - w trzypiętrowym domu mieszka nie tylko Leon wraz z żoną Magdaleną i jej przyszłą podopieczną Amelką, ale również dwie inne kobiety. 
Każda z nich chce, aby mówić do niej pełnym imieniem.
Każda ma problemy zdrowotne.
Każda jada posiłki o innej porze.
Każda mieszka na innym piętrze.
Każdej Leon poświęca swój czas.
Każdą się opiekuje. 

Magdalena ma ataki histerii, bóle głowy i światłowstręt, Leokadia (matka Leona) zaczyna zapominać o wielu rzeczach i jedynie jego siostra Katarzyna, jest najbardziej z nich zbuntowaną i agresywną mieszkanką.

Tylko skoro kobietom jest źle w tym domu, dlaczego po prostu nie wyjdą? Nie wyjadą? Nie wyprowadzą się?

No i właśnie tutaj kryje się najważniejsza tajemnica powieści. Prawda dotrze do Ciebie, czytelniku powoli, tak jak i do Joanny. Drobne wydarzenia czy słowa powodują, że zaczyna czuć się nieswojo. Podejrzewa, że relacje panujące w tym domu mają drugie dno...
 
Jak zakończy się ta historia? Przyznaję, że spodziewałam się innego finału, choć nie powiem, by ten był zły...


Natasza Socha po raz kolejny mnie zaczarowała, poddała wręcz czemuś w stylu hipnozy powieściowej. Zupełnie nie mogłam oderwać się od opowieści o domu, o którym po Miasteczku krążą ciekawe plotki. Jego mieszkańcy to bardzo zagubione postacie, każda chciałaby osiągnąć szczęście, spełniać marzenia, tylko niestety każdej z nich ktoś stanął na drodze i to uniemożliwił.
 
Autorka umiejętnie opisała emocje i zachowania ludzi w stresowych sytuacjach, pokazała do czego jest zdolny człowiek i na co jest w stanie się zgodzić, by ukryć swe winy. Świetnie nakreśliła osobę, która ponad wszystko pragnie zemsty. Zwłaszcza zemsty za traumatyczne dzieciństwo. Poznajemy je dzięki krótkim rozdziałom z narracją chłopca - wiele z opisanych tam wydarzeń... nie do uwierzenia!

Zresztą podobnie jak obecne zdarzenia z domu w Miasteczku... Nie napiszę Wam więcej, nie zdradzę kto i co zrobił, że się tam znalazł. Nie uchylę nawet rąbka tajemnicy, jak naprawdę wygląda życie codzienne, choć zapewne inne recenzje to zrobią. Sami stańcie się świadkami tego, jak spod warstw wyłoni się obraz prawdy o bohaterach,

Kim są tytułowe marionetki? Kto pociąga za ich sznurki? Ta powieść zasługuje na Waszą uwagę!


Podsumowując - "Dom marionetek" to opowieść o dziwnym i tajemniczym domu, ale przede wszystkim o strachu, zemście, manipulacjach, demonach przeszłości, odrzuceniu, zdradzie, niepełnosprawności czy samotnym macierzyństwie. To niejako podróż w głąb siebie, odkrywanie co nas cieszy, zapominanie o toksycznych relacjach oraz o mocnym instynkcie przetrwania, który "zmusza" nas do kłamstwa. Gorąco polecam!


 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 

niedziela, 17 października 2021

24 Międzynarodowe Targi Książki - Kraków 2021 - niedziela

 

17.10.2021
Dzień czwarty i zarazem ostatni - niedziela.
 
Targi, targi i po targach. 
To były pierwsze targi, na których zabrakło tak wielu dużych wydawców. 
To były pierwsze targi, na których we wszystkie cztery dni była ze mną córka. 
To były pierwsze targi, na których przeczytałam każdy napis nad stoiskiem i zobaczyłam naprawdę wszystko. 

To już moje kolejne targi na Expo. Wcześniej bywałam na ul. Centralnej. A że targi mają już 25 lat to przypomniałam sobie, że zaraz na początku kiedy pojawiłam się w Krakowie jechałam na książkowe targi gdzieś do Bronowic... Może ktoś pamięta coś więcej?


Wracając do wydarzeń bieżących :)
Ostatni taki widok w tym roku:



Wiecie jak to bywa z planami, prawda?  Są, ale lubią się zmieniać :P W planie na dziś miałyśmy z córką tylko trzy punkty... No tak, ale rozrosły się, ale dzięki temu mam dla Was sporo zdjęć książek! I nie tylko. 
 
Zostawiłam dziecię na stoisku Egmontu (charakterystyczny punkt z przyczepą:)), gdzie grało w gry a samo poszłam zrobić fotki.



 
...i od razu napotkałam Vectrę z Mają Gulką, młodą autorką, z którą miałam zrobić tylko zdjęcie.... Ale tak interesująco opowiadała o swojej książce, gdy zapytałam o czym jest, że się skusiłam :)
Na tej fotce poniżej widać autorkę z lewej.






Po milej rozmowie i sesji fotograficznej udałam się do księgarni tantis.pl - zobaczcie jak niewiele książek zostało na półkach... Ale zwłaszcza pozycje ulubionych autorek i serię 'Magiczne drzewo' dojrzałam :)







Lucky:



A tutaj stoisko z gadżetami, myślę że kociarze mieli największą radość :)




I tantis.pl z propozycjami dla dzieci:



 
 
Na targach dostępna była wystawa nie tylko obrazów Tamary Łempickiej, ale też 120 wydań książki "Solaris" Stanisława Lema w różnych językach z okazji setnej rocznicy urodzin pisarza. Zrobiłam dla Was kilka fotografii.





 

Stoisko Wyd. Vesper, które wydaje m.in. Flawię - kupiłam sobie wreszcie drugi tom :)


Biegając spotkałam w przelocie na stoisku Liry autorkę "Lalki z Lizbony" Iwonę Słabuszewską-Krauze


I dopiero dotarłam do MB Morgan, autorki "Celebryty" (super książka!) na stoisku Wydawnictwa Amare/Novae Res, choć to miał być pierwszy punkt tego dnia :D
Tutaj znów odbywała się przemiła rozmowa i sesja zdjęciowa :) Na szczęście, wiem że jest na co czekać :)



Droga powrotna do córki - uchwyciłam podczas spotkania Konrada Chęcińskiego, który podpisywał w Wyd. Kobiecym "Zło w cmentarnej górze" - ktoś czytał? Polecacie?


Hit frekwencyjny tych targów to na bank spotkanie z Nelą małą podróżniczką. Były tłumy! To był nasz pierwszy raz kiedy mogłyśmy jej posłuchać, ale zgodnie stwierdziłyśmy, że świetnie opowiada. Szkoda, że z powodu pandemii nie było wspólnych zdjęć ani autografów. Choć Nela podpisała wcześniej książki i taką gotową zakupiłyśmy w hali Dunaj.




I na koniec spotkanie wyczekiwane od czwartku - Ania Reguła to dietetyczka, której książkę "Ach, ten cukier!" chciałyśmy kupić. Znajdują się tam bowiem przepisy, w których zostały podane nie tylko kalorie, ale też konkretnie węglowodany oraz białka i tłuszcze (czyli nasze WW i WBT - wymienniki węglowodanowe i białkowo-tłuszczowe) - jestem ich ciekawa w praktyce. Niezwykle miła i sympatyczna osoba :) Dziękujemy za rozmowę :)


 
I fotka na pożegnanie. Żegnajcie 24 targi! Miejmy nadzieję, że do zobaczenia za rok :)



Wszystkim dziękuję za miłe rozmowy, których w tym roku odbyłam chyba więcej niż zwykle. Bardzo się cieszę, że poznałam tyle nowych osób, nawiązałam kontakty, nie tylko z wydawcami, ale i blogerami czy instagramowiczami :)
 
Poniżej z zaczytaną_ewelką


 
 
A oto łupy z dziś:
kupiłam drugi tom Flawii (tylko 20zł), Gwiazdkę z brokatem (-50% na Kobiecym); Celebryta pojechał z domu po autograf a o książce Mai Gulki już pisałam wyżej.

I jeszcze dwie książki córki - obie z autografami - wspomniane już wcześniej Nela i "Ach, ten cukier!"


Bilans - przybyło nam w sumie 13 książek - moich 9 i cróki 4 :)



sobota, 16 października 2021

24 Międzynarodowe Targi Książki - Kraków 2021 - sobota

 

16.10.2021
Dzień trzeci - sobota
 
Sobota zawsze była najdłuższym, najcięższym i najbardziej zatłoczonym dniem targowym. Nie inaczej było dzisiaj. Pomimo, że wielu wystawców czy autorów a co za tym idzie również czytelników nie dojechało, to w porównaniu z czwartkiem i piątkiem był tłum. Ciężej było znaleźć wolną sofkę na odpoczynek, ale i tak było to do zrobienia :)
Z tym ciężej też się nie zgodzę, ale o tym na końcu :D
Najpierw spotkania...


Dzień zaczęłyśmy zaraz po godzinie 10-tej i pierwszą autorką z jaką porozmawiałam była Agnieszka Lingas-Łoniewska, czyli Dilerka emocji :)
 
 
 
Później szybciutko do Gandalfa na spotkanie z extra duetem Socha&Fabisińska - jak zawsze dużo uśmiechu, wypytanie o kolejny wspólny projekt i...
 
 

 
...czas na zdjęcie dla Ani Sakowicz - jej "dziecko" z Wydawnictwa Luna :)



 
Autorzy w tym roku to nie tylko Ci zaproszeni na stoiska... W przelocie spotkana Ewa Bauer :)




Moje pierwsze spotkanie z Adrianem Bednarkiem, zresztą jego twórczością również, bo zakupione "Córeczki" będą na pierwszy ogień. 



 
Dziś znak rozpoznawczy to czerwony - czyli Magda Majcher podpisująca m.in. najnowszą dylogię ze Światłem w tytule :)


Od zawsze postrzegana przeze mnie jako dama i osoba elegancka - Laura Łącz - jak sama powiedziała, pisaniem zajmowała się od lat :) Cóż, ja kojarzyłam tylko jako osobę ze szklanego ekranu...





U Pauliny Płatkowskiej - wprawdzie trzymamy książki Wyd. Sonia Draga, ale plotkowałyśmy o Nieboszczyku sprzed kilku lat oraz nowiusieńkiej powieści wydanej przez Silver - koniecznie muszę sięgnąć! :)



I znów autorka znaleziona w drodze :) Joasia Szarańska, z którą spotkałyśmy się kilkukrotnie i dzięki takim nieoficjalnym korytarzowym rozmowom, gdzie nie goniła kolejka udało się chwilę porozmawiać :)

 

 

Weronika Umińska - Wyd. Lucky - z autorką porozmawiałam sporo w tym roku, ponieważ przebywa na targach od czwartku. Dziękuję za ratunek z zawieszką :) "Klejnot z Bizancjum"  to jak twierdzi autorka świat rzymskich jubilerów...

 


Kasia (K.N.Haner) miała tak duże stosy do podpisywania, że poprosiłam tylko o zapozowanie do zdjęcia :)
 
 
 
 
Hit targów, czyli marzenie mojej córki - spotkanie z Królową Życia - Dagmarą Kazimierską :) która zapytała czy Pati ma książkę i jak powiedziała, że nie to stwierdziła "to ja Ci dam" - mina mojego dziecka szczęśliwie bezcenna :) Dała, wpisała dedykację i cierpliwie pozowała do zdjęć i selfików




I na koniec spotkanie z Magdą Stachulą. Rozmawiałyśmy oczywiście o książkach, choć głównie o intrygującej pozycji dla dzieci, która ukaże się niebawem (27.10)
 

 
 
 
Także bilans soboty jest następujący: dwie książki zabrane z domu do podpisu i jedna zakupiona do podpisu - dedykacje takie MOJE, że wybaczcie, ale zakryłam - magnesem od Gandalfa i krówkami opatowskimi od Joanki :)
Pozostałe książki występujące na zdjęciach to pożyczki ze stolików autorów :D 
Dotychczasowe targowe dni udało mi się przeżyć jedynie z torebką i moją torbą z logiem. Żadnych plecaków czy walizek - brawo ja! :)
 
 

Resztki sił zostały na niedzielę :) W planie tylko trzy spotkania, ale jedno prawdopodobnie z mega kolejką... Do przeczytania!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...