niedziela, 30 września 2018

Mini Czelendż // Zatytułuj się // Dublowanie - co słychać w naszych osiągnięciach?

Kochani,

kończy się wrzesień i postanowiłam z zaskoczenia opublikować małe podsumowanko naszych osiągnięć w mniejszych - ale wcale nie gorszych czy nudniejszych - od Pod hasłem wyzwań.





Mini Czelendż
Naszym zadaniem jest przeczytać 5 lub 7 (u niektórych 6, gdzie szósty tytuł tylko dla zabawy) książek pasujących do podanych kategorii.
Zostało nam TYLKO 3 miesiące do końca!!!

Do tej pory tylko jedna osoba zaliczyła wyzwanie. Są osoby, które powoli podsyłają linki, ale też tacy od których nie otrzymałam żadnego... :(

Osobiście - udało mi się przeczytać 5 z 7 książek :)

Mocny doping i bierzemy się do roboty! :D





Zatytułuj się 2
Do wybranego wcześniej, w ciemno, tytułu musimy teraz dopasować nazwisko autora. Jak nam idzie? Wprawdzie minął dopiero kwartał, ale uważam, że jest bardzo dobrze :)

6 osób nie przysłało mi jeszcze żadnego linku, ale liczę że gromadzą je u siebie :) i doślą w stosownych czasie.
Są też osoby, które podały mi już nawet 7-8 linków.

Przed nami jeszcze 9 miesięcy zabawy, ale przypominam o poszukiwaniach nazwisk autorów :)

Powodzenia!






Dublowanie
Ta akcja cieszy się najmniejszych powodzeniem.
Edycja trwa do końca roku 2018 i właściwie tylko jedna osoba rozpoczęła zabawę.

Kochani, poddacie się walkowerem? Liczę na Was?

W przypadku gdy do rywalizacji nie staną inne osoby, biorę pod uwagę przedłużenie wyzwania lub zakończenie bez rozstrzygnięcia.

sobota, 29 września 2018

Natasza Socha "Zula i magiczne obrazy" // "Zula i tajemnica Arlety Makaron"




Zula jest dziewięciolatką kochającą trampki. Jej rodzice wyjechali leczyć chore dzieci a córkę pozostawili w Poziomkowie pod opieką sióstr mamy. Tyle, że Hela i Mela to dość nietypowe ciotki - kochają eksperymentować w kuchni, przymykają oko na wiele dziecięcych wyskoków i potrafią czarować. Mieszkając u ciotek Zula odkryła w sobie magiczne umiejętności i stara się roztropnie z nich korzystać, robiąc delikatne psikusy lub pomagając przyjaciołom - Kajtkowi i Maksowi.





Autor: Natasza Socha
Ilustrator: Agnieszka Antoniewicz
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania:  2018
Liczba stron: 192
Wiek odbiorcy: 6-10
Seria: Czarodziejka Zula tom 3




W Poziomkowie nadszedł listopad. Zmrok nadchodzi szybko i rano niechętnie ustępuje porankowi. Pewnej nocy Zula nagle budzi się i spostrzega niebieskie światełko w tajemniczym ogrodzie na Poziomkowej Polanie. Gdy kolejnej nocy sytuacja z niebieską poświatą powtarza się, dziewczynka postanawia udać się na samotną wyprawę. Jest zachwycona zapachami i dźwiękami, które tam odnajduje do tego stopnia, że zaprasza na weekendowe nocowanie przyjaciół, by następnej nocy wybrali się na polanę razem.

I wtedy z ziemi.... wyrósł dom! Dzieciaki postanowiły go zwiedzić, choć oczywiście nie bez strachu, bo nie wiadomo co w nim zastaną. W kuchni natknęły się na karła, który jak twierdzi jest księciem. Tylko czy na pewno? Największą uwagę trójki przyjaciół zwracają zadziwiające obrazy z nietypowymi postaciami. Zula i Kajtek zapatrzeni w kolejne płótna, dopiero po chwili zauważają, że Maks zniknął!

By go odnaleźć, dzieci muszą rozwiązać trzy zagadki karła. Czy sobie poradzą? Wszak nie jest to przypadek i Armadoniusz Saturnin Pierwszy wcale nie zamierza łatwo oddać Maksa... Dlaczego? Jakie zagadki zadał dzieciom? Tego dowiecie się już z książeczki.

Ogromnie intrygująca i trzymająca w napięciu historia, która uczy i bawi. Natasza Socha przekazuje w niej małemu czytelnikowi, że są sytuacje, w których należy bez wstydu prosić o pomoc - Zula kilkakrotnie przekonała się, że gdyby nie ratunek ze strony Kajtka, zwierzęcych towarzyszy (Filipa i Pazura) oraz nauczycielki Arlety czy ciotek, jej przyszłość nie przestawiała się w kolorowych barwach. Dzieciaki nie do końca zdawały sobie sprawę, w jakie tarapaty się wpakowały wchodząc do domu karła bez wiedzy kogoś dorosłego.

Bardzo podobały mi się zagadki zadawane przez Armadoniusza i przyznaję, nie potrafiłam rozwiązać wszystkich. Ten element to doskonały trening umysłu dla młodych czytelników. Całość została dopieszczona przez ilustracje, tradycyjnie jest to kreska z wybiórczym wypełnieniem w kolorze... tym razem niebieskim. Książeczka czyta się szybko, a czcionka i długość rozdziałów są dostosowane do samodzielnego czytania przez siedmio- czy ośmiolatki.


Podsumowując - "Zula i magiczne obrazy" to opowieść zabawna, interesująca, pobudzająca wyobraźnię, ale i ucząca iż nie należy wybierać się w obce miejsca samodzielnie. Dorośli muszą wiedzieć gdzie są ich pociechy, by w razie potrzeby móc pomóc, zareagować. Nie wolno rozmawiać z obcymi, wchodzić do ich domów, bo nie każda cioteczka potrafi czarować... Świetna rozrywka na długie jesienne wieczory, polecam!











Autor: Natasza Socha
Ilustrator: Agnieszka Antoniewicz
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania:  2018
Liczba stron: 192
Wiek odbiorcy: 6-10
Seria: Czarodziejka Zula tom 4









Święta Bożego Narodzenia tuż tuż. Mieszkańcy Poziomkowa mają swoje wizje wymarzonej choinki, dlatego może się zdarzyć, że gdzie trzy mieszkanki domu tam... trzy choinki. Mam na myśli oczywiście Helę, Melę i Zulę. Bo już Arleta Makaron, nauczycielka dziewczynki chciałaby mieć różową, jak większość rzeczy, które posiada. Czy spełnią się wszystkie wypowiedziane życzenia?

W klasie Zuli pojawia się nowy uczeń - Leander. Chłopiec przeniósł się wraz z mamą z dużego miasta i zamieszkał u dziadka w Poziomkowie. Dziewczynka od razu w sprytny sposób postanowiła zagarnąć go do swojej paczki, najważniejsze żeby nie dołączył do Druzjanny, prawda? :) Zwłaszcza, że to właśnie Zula wie najlepiej że Leander jest zagubiony i samotny, gdyż sama też niedawno była tu nowa. Jednak chłopiec jest skryty i nie zdradził nikomu prawdziwego powodu, dla którego zamieszkał w Poziomkowie...

"Czasem zmiany są dobre, nawet jeśli początkowo wydają się końcem świata." *

Co ukrywa Leander? Skrywa pewną tajemnicę, rzekłabym nawet, że niejedną... Ale nagle znika! Mocny zespół wsparcia udaje się domu dziadka chłopca i każdy otrzymuje do odegrania swoją rolę w misji ratowania Leandra. Kto będzie pomagał? W co wpakował się zrozpaczony chłopak?  Czy misja zakończy się sukcesem? Jaką tajemnicę skrywa Arleta?

 "...świat wcale nie kończy się wtedy, gdy pojawiają się problemy." **

Duży nacisk w tym tomie Natasza Socha położyła na relacje międzyludzkie, w rodzinie czy między przyjaciółmi. Na pomoc, którą możemy uzyskać w trudnych chwilach. Na wsparcie, potrzebę rozmowy i kojącą moc zielonej herbaty.

"Przyjaźń nie polega tylko na wspólnym lepieniu bałwana, beztroskich zabawach na polanie czy jedzeniu torcików. Przyjaźń to również stawanie murem za kimś, kto jest nie w humorze. Kto potrzebuje pomocy, wsparcia i przytulenia." ***


Podsumowując - "Zula i tajemnica Arlety Makaron" to książeczka pełna humoru, ale i rad czy ważnych stwierdzeń idealnie trafiających do dzieci. Znajdziecie tutaj nieoczekiwane wyznania, dawanie drugiej szansy czy wykręcanie się od odpowiedzialności a przede wszystkim przesłanie, że rodzice zawsze kochają swoje dziecko, nawet gdy się rozwodzą. Króluje kolor różowy, zaś finał jest ogromnie intrygujący, niesie bowiem zapowiedź ciekawych przygód i niespodzianek, które znajdziemy w tomie piątym.









Wszystkie ilustracje pochodzą z książeczek




* N. Socha, "Zula i tajemnica Arlety Makaron", Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2018, s. 48
** Tamże, s. 144
*** Tamże, s. 148



"Zula i porwanie Kropka"
"Zula w szkole czarownic"
"Zula i magiczne obrazy"
"Zula i Tajemnica Arlety Makaron"





Książeczki przeczytane w ramach wyzwań: 52 książki



Za możliwość przeczytania książeczek
dziękujemy



wtorek, 25 września 2018

Dorota Gąsiorowska "Karminowe serce" - przedpremierowo





Autor: Dorota Gąsiorowska
Wydawnictwo: Między słowami / Znak
Data wydania: planowana na 3 października 2018
Liczba stron: 448











W jednej z ostatnich recenzji pisałam Wam o tym, iż niewiele jest autorek, których drogę śledzę we właściwej kolejności od debiutu. Drugą członkinią tego grona jest Dorota Gąsiorowska, której najnowszą powieść miałam właśnie okazję czytać przed premierą. Dotychczas twierdziłam, że każda kolejna książka jest coraz lepsza, piękniejsza, ciekawsza, intrygująca. Jak będzie z "Karminowym sercem"?

Nadeszła przełomowa jesień w życiu Laury Adamowicz, która po dziesięciu latach opuszcza kawalerkę w stolicy, żegna się z przyjaciółką Agatą i wyrusza do Bukowej Góry w Małopolsce. To tam dobiegł końca roczny remont stuletniego domu, który młoda kobieta zakupiła, by zmieniając otoczenie wyleczyć rany serca i duszy. Dzięki temu, że jest graficzką, może pracować wszędzie, nawet w małej wiosce pośród wrzosowisk. Tylko czy demony przeszłości tam jej nie znajdą? Czy ukoi wreszcie swe cierpienie, ból i tęsknotę? Czy przestanie się bać tego, który ją skrzywdził i oszukał? Jakie niespodzianki mają dla niej mieszkańcy Bukowej Góry?

Już pierwszego dnia uwagę Laury przyciągnął około dziewięcioletni chłopiec z zespołem Downa, który spacerował obok jej domu. A to przecież spory kawałek od centrum, dlatego postanowiła odprowadzić Michałka do cukierni "Złote serce" prowadzonej przez jego mamę i dziadków. Rodzina Witkowskich bardzo szybko zjednuje sobie Laurę ciepłem, dobrocią a także pyszną czekoladą i pralinkami. Kobieta czuje się u nich jak w domu, mama Michałka - Hania staje się bliska jej sercu, ale czy to wszystko nie jest tylko fasadą? Ukrywaniem się z problemami za uśmiechem? Wszak Hania jest z jakiegoś powodu samotną matką a i jej rodzice skrywają pewną historię...

W życiu bohaterki pojawia się cały wachlarz mniej lub bardziej sympatycznych postaci. Mama, która od początku sprawiała wrażenie, iż coś ukrywa przed córką. Kilku mężczyzn zakochanych w Laurze, ale z ciemnymi plamami na przeszłości a nawet zazdrosne dziewczyny czy matki-swatki. Czy serce Adamowicz, choć złamane może jeszcze kogoś pokochać? A właściwie co wydarzyło się w jej życiu, że bez żalu uciekła na koniec świata szukać ukojenia? Co zawierają teczki, które wywołują w niej ból? Co kryje tajemnicza fotografia? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w powieści.

"...każdy nowy dzień daje szansę na zmiany..." *

Dorota Gąsiorowska to w moim odczuciu mistrzyni pięknych opisów, która tym razem mocno ograniczyła się w swym czarowaniu słowem... Widać to już na pierwszy rzut oka, gdyż książka liczy niewiele ponad czterysta stron. Trochę żałuję, choć będąc w szkole opisy raczej nudziły, gdyż autorka potrafiła mnie nimi naprawdę oczarować. W swej książce Gąsiorowska zawarła ogrom przeżyć, tajemnic i tragedii, które ukryła za zasłonką i trzeba cierpliwie poczekać, by otrzymać odpowiedzi na cisnące się pytania. Owszem, pewnych wydarzeń można się domyślić, ale nie wszystkich a już na pewno nie kalibru okrucieństwa niektórych bohaterów czy finałowych zdarzeń. 

Powieść jest obrazem namalowanym ku czci matek. Zawiera wiele barw macierzyństwa, blaski, cienie, lęk, strach, pragnienie szczęścia a nade wszystko ogromną miłość. Pokazuje z jak trudnymi wyborami musimy się zmagać, wielokrotnie z czegoś rezygnując a czasem upadając...

"Karminowe serce" to również zbuntowana młodość, błędy, samotność, intrygi miłosne oraz magia przyjaźni. Autorka opisała życie, tak jak ono wygląda, bez ubarwiania, wprost. Z brudami z przeszłości, które nas dopadają w najmniej spodziewanym momencie. Z tęsknotami i marzeniami. Z samorealizacją i walką o rodzinę.

Ta książka jest inna. Mam wrażenie, że miała być inna. Coś mi mówi, że ta historia - lub choćby jej zarys - 'siedziała' w głowie autorki i tylko czekała, by się napisać. Nie zawiera tak mocno rozbudowanej fabuły czy zawiłych i licznych tajemnic jak poprzednie cztery powieści. Moje detektywistyczne serce rwie się ku tamtym opowieściom, zaś dusza romantyczki szepce, iż tu było jej lepiej... Hmmm... Sami musicie sprawdzić, co jest lepszą literacką ucztą dla Was.


"Miłości do dziecka nie zastąpi żadna inna miłość." **

Podsumowując - "Karminowe serce" to powieść o tym, jak blisko jest od miłości do nienawiści. O miłości matki do dziecka, która choć musi pokonać wiele, jest ponadczasowa. O samotnym macierzyństwie naznaczonym trudnymi decyzjami i walką o radosną przyszłość potomka. Przepełniona poturbowanymi przez los bohaterami opowieść, która pomimo krwawiących ran w sercu daje nadzieję a jezioro, wrzosowiska oraz fabryczka czekolady Rozalii i Gabriela dopełniają tę otoczkę specjalną magią.



* D. Gąsiorowska, "Karminowe serce", Wyd. Między słowami, Kraków 2018, s. 247
** Tamże, s. 409



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję



niedziela, 23 września 2018

Anna Szczęsna "Myśl do przytulania" // Kasia Bulicz-Kasprzak "Nie licząc kota..."



# # # # # # # # # #




Autor: Anna Szczęsna
Wydawnictwo: Wyd. Kobiece
Data wydania: 2017
Liczba stron: 348




Hanka ma trzydzieści lat, mieszka w Warszawie i pracuje w bibliotece miejskiej. Teoretycznie lubi swoją pracę, bo kocha książki, ale niestety jest to placówka oddalona od centrum i jej mieszkania a humor pogarsza jej niezbyt sympatyczna kierowniczka. Młoda kobieta jest zdruzgotana, bowiem większość jej pieniędzy pochłania wynajem kawalerki (zachciało jej się wyjazdu z rodzinnego domu i usamodzielnienia), nie stać ją na porządne prezenty dla rodziny a i tak musi znosić zimne grzejniki... Marzy jej się miejsce na wsi, gdzie będzie mogła żyć inaczej niż w stolicy.

Przy zdrowych zmysłach w wielkim mieście trzyma ją tylko dwójka przyjaciół - Tomek i Misia, jednak gdy na comiesięcznym spotkaniu oboje obwieszczają, iż ich życie diametralnie się zmieni, wraz z miejsce zamieszkania (każde z nich wyjeżdża w inne miejsce), Hanka doznaje szoku. Niesiona impulsem wysyła swoją aplikację na lakoniczne ogłoszenie o pracę i zostaje zaproszona, by poznać Różane Doły, miejsce które czeka na kogoś takiego jak ona. Tylko czy ten koniec świata jest wymarzonym miejscem do życia? Czy panience z miasta spodoba się wśród tak specyficznych ludzi? Przecież nigdzie nie jest cukierkowo, wszędzie pojawiają się problemy mniejszego lub większego kalibru, nawet jeśli otaczające piękno krajobrazu zachwyca...
Czy Hanka podejmie pracę w nowej społeczności? Czy nie ucieknie przy pierwszych przeciwnościach losu? Siostra Hani, Ola uważa, że Różane Doły to 'pigułka szczęścia', tylko czy dla każdego?

"To jest sedno życia. Nie oczekuj zbyt wiele, ufaj i bądź wdzięczna, 
zaakceptuj to, co cię spotyka, i rób swoje." *

Anna Szczęsna pokazała nam zwykłą kobietę, która ma kompleksy, wciąż boi się podjąć nowe wyzwania, by zmienić swoje życie i dołuje ją nawet to, że wszyscy w jej rodzinie robią to, co sprawia im radość. A ona?? Nagle znajdzie się daleko od domu, wśród obcych ludzi, z misją stworzenia biblioteki i ogromem emocji w sercu, gdyż otoczy ją kilku bardzo charakternych mężczyzn... Czy Hania nie ucieknie z powodu kontrastowych braci - Łukasza i Sebastiana?

W powieści nie brakuje prozy życia - alkoholizmu, znęcania się nad rodziną, szalejącego żywiołu i buzujących hormonów. Jednak duży nacisk został położony na pomaganie innym pod różnymi postaciami. To bardzo przyjemna lektura na długie jesienne wieczory, deszczowe poranki lub chwile odprężenia.

"...szczęście jest motylem i jeśli spróbuje się je złapać, ono odleci. 
Więc trzeba usiąść w spokoju, a spocznie na twoim ramieniu." **


Tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju - jak nazywa się bohaterka? Na okładce widnieje nazwisko Popławska, zaś na 346 stronie, gdy przedstawia się Maciejowi - Pniewska.... Hmmmm.... :)

Podsumowując - "Myśl do przytulania" to taka trochę bajka o kobietach i dla kobiet, pokazująca że warto marzyć. Jest to historia o rodzinnych i magicznych świętach, zdradzie ideałów, niedomówieniach, szukaniu lepszego życia, trafnych wyborach i kochaniu na odległość. Bardzo mądra opowieść o miłości, która pragnie zamieszkać w każdym kącie oraz o pragnieniu lepszego jutra, zwłaszcza dla dzieci.



* A. Szczęsna, "Myśl do przytulania", Wyd. Kobiece, Białystok 2017, s. 248
** Tamże, s. 289


Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki


# # # # # # # # # #





Autor: Kasia Bulicz-Kasprzak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2012
Liczba stron: 288
Seria: Babie lato




Wieś (bądź małe miasteczko) i spadek to dwa słowa-klucze, które okazują się być moim przeznaczeniem literackim w ostatnim czasie. Ile autorów na ten zestaw przewodni, tyleż pomysłów, rozwiązań i zagadek w fabule. Jak do tematu podeszła Kasia Bulicz-Kasprzak?

Aśka Poraj ma doktorat z języka angielskiego i uczy studentów w Warszawie. Od trzech lat jest związana z Łukaszem, choć początek ich znajomości był dość nietypowy. Rodzice od dawna mieszkają w USA, dlatego z uwagi na różnicę czasu, do której matka zupełnie dostosować się nie potrafi, Aśka otrzymuje telefony o czwartej rano. Jeden z nich ma wywołać burzę w życiu... Matka informuje zaspaną córkę, iż zmarła ciotka Wanda... Wymawiając się obowiązkami w pracy Joanna nie zamierza jechać na pogrzeb, jednak okazuje się, że wyjazd jest konieczny. Choć Aśka nie bardzo ciotkę lubiła to musi spotkać się z notariuszem - Szymonem Ziębickim, gdyż Wanda właśnie jej zapisała dosłownie wszystko, co miała.

"Życie człowieka jest jak walizka. Wrzucamy do niej różne rzeczy. Jedna na drugie. Z czasem zapominamy, co znajduje się na dnie. Może się zdarzyć, że nosimy tam coś, co sprawia, że nasz bagaż staje się ciężki. A my bezmyślnie ciągniemy go za sobą, męcząc się przy tym okropnie. Może warto czasem zajrzeć, posprzątać i wyrzucić to, co niepotrzebne." *

Jeśli myślicie, że bohaterka wyjechała, raz-dwa uporządkowała sprawy ciotki i wróciła do stolicy to grubo się mylicie... Aśka spędzi w mieszkaniu Wandy znacznie więcej dni niż przewidywała. Odziedziczyła bowiem nie tylko 'cztery ściany', ale również całkiem sporą kolekcję alkoholi, kota, którego nie udało jej się zobaczyć, tak zręcznie się chował, wścibską sąsiadkę Lucynę oraz całkiem pokaźny wachlarz rodzinnych tajemnic, które dosłownie i w przenośni wychylają się z zakamarków.

Dopiero teraz Aśka zrozumiała, dlaczego przez trzy lata cierpiała na syndrom porzucenia i mieszkała u ciotki Wandy podczas gdy jej rodzice wyjechali za granicę... Jakie rozterki przeżywała? Wokół Joanny aż roi się od przedstawicieli płci męskiej - Łukasz, Szymon, Klaus, Marek - jakie relacje ich łączą? Czy przeszłość panny Poraj wkroczy na nowo do jej życia i dokona istotnych podszeptów do podejmowanych decyzji? Wczytajcie się w jej opowieści o tym, co wydarzyło się kiedy mieszkała u ciotki (zwłaszcza z nocy po maturze) i dopiero wtedy oceniajcie jej życie i teraźniejsze kroki.

W fabułę zostały wplecione listy z lat trzydziestych od tajemniczego Tadeusza, które były adresowane do Wandy oraz narracja kota (tak, kota Wandy), który potrafi nieźle rozśmieszyć swoim słownictwem, ale wspomina również o tym, że musi nowej człowiek przekazać tajemnicę. Co skrywa kot, stara szafa i mieszkanie ciotki?

"Słyszałam kiedyś, że faceci są bardzo prości w obsłudze. Mają w kroczu taką małą dźwigienkę, za pomocą której z łatwością można nimi kierować. Moim zdaniem, albo nie było to takie łatwe, albo niedokładnie przeczytałam instrukcję." **

Zabawna, pozytywnie zakręcona, pełna prawd i traum życiowych, doskonale się bawiłam, choć akcent śmierci kogoś z rodziny i porządkowania jego rzeczy wywołał serię wspomnień i łzy tęsknoty.


Podsumowując - debiutancka powieść Kasi Bulicz-Kasprzak to humor w czystej postaci, poczynając od tytułów rozdziałów, poprzez teksty kota a na relacjach i zachowaniach bohaterów kończąc. Niezwykle barwne i różnorodne postacie oraz wyśmienite dialogi.
Jednak nie brakuje też tematów ważnych i poważnych, jak pomoc innym, samotne macierzyństwo, destrukcyjne związki, uporanie się z przeszłością, samotność starszych ludzi czy nawiązanie nowych przyjaźni.



* K. Bulicz-Kasprzak, "Nie licząc kota...", Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2012, s. 278
** Tamże, s. 202




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, Mini Czelendż 3, 52 książki


# # # # # # # # # #

piątek, 21 września 2018

Magdalena Witkiewicz & Alek Rogoziński "Biuro M"





Autor: Magdalena Witkiewicz & Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: maj 2018
Liczba stron: 320











Życie bywa przewrotne a los złośliwy - trudno się z tym nie zgodzić, kiedy wszystko obraca się przeciw nam, prawda? Przeszłość puka do drzwi w najmniej spodziewanym momencie a jedynym żywym stworzeniem, które nie chce dla nas jest... kot.

Tak pokrótce wygląda życie Barbary Bakuszyckiej. Zresztą wyglądało nie najlepiej już w przedszkolu, kiedy zjawiła w nim Elwira Okoń (zwana Zołzą) i wszystko zaczęło obracać się wokół niej. Mówiąc wprost - panna Okoń wciąż stawała okoniem wobec Basi... Udawała przyjaźń, ale potrafiła z wyrachowaniem ukraść jelonka... A przecież dla kilkulatka dramatem jest utracenie najulubieńszej zabawki. No tak, zaczęło się od jelonka a skończyć się miało - o czym boleśnie w przyszłości przekonała się Barbara - na facetach... Kolejnych trzech opuszczało ją, by wiązać się z Elwirą.

Basia ukryta pod kilkoma warstwami ubrań - zbyt dużych i bez konkretnego koloru czy stylu - z kotem (otrzymanym w spadku po sąsiadce) pod pachą postanawia znaleźć się z dala od dawnego życia. Zwłaszcza, że ojciec ma alergię na kocią sierść, więc tym bardziej utwierdza się w przekonaniu o słuszności wyjazdu do Miasteczka, gdzie stoi puste mieszkanie ciotki Aldony.

Jacek Grot to życiowy nieudacznik. Ma dwadzieścia osiem lat i nie potrafi żadnej pracy utrzymać na dłużej, każda kończy się katastrofą. Felicja Skalska z biura pośrednictwa pracy ma już migrenę widząc Jacka w drzwiach... A Grot wciąż wierzy, że wygląd zewnętrzny kobiety jest na tyle ważny, że zagwarantuje mu świetlaną przyszłość.

Losy dwojga niezbyt poukładanych życiowo ludzi połączy biuro matrymonialne Krystyny Leśnolubskiej "Minerwa". Zarówno Baśka jak i Jacek w dość nietypowy sposób otrzymują w nim pracę i każde na swój sposób próbują łączyć innych w pary... A to wcale nie jest takie łatwe, nawet z algorytmem, który stworzyła Bakuszycka. Miłość wydaje się taka banalna, ale chyba tylko Amorkowi nie sprawia trudności, by strzelić celnie do przeznaczonych sobie osób.

"...może potrzeba intuicji, magii i zbiegu okoliczności, a nie kilo- i megabajtów? W końcu miłości nie da się zmierzyć, zważyć, zaprogramować i przeliczyć w żadnym systemie liczbowym. Albo kochasz, albo nie." *

Jednak nawet w tak małym miasteczku przeszłość daje o sobie znać i zaczyna gnębić Barbarę. Pojawiają się - dosłownie - demony i powoli acz skutecznie zaczynają stawiać jej świat na głowie. Tylko czy to przypadek, że aż tak licznie osaczają Bakuszycką? Od początku wydawało mi się to podejrzane... Ale czyja to mogłaby być wina?
W tym samym czasie Jacek pragnie znaleźć dla siebie partnerkę, co stwarza wiele zabawnych sytuacji. A jeśli dodać do tego przepychanki między wróżką Nasihą a zielarzem Waldemarem to komedia pomyłek gotowa! :) Wyjące alerty, ziółka na uspokojenie czy afera w restauracji "Nad świętym Ekspedytem" to tylko kilka wycinków tej lektury.

Powrót do Miasteczka nie mógłby się odbyć bez choćby wzmianki o znanych nam już bohaterach - zaglądamy do pani Wiesi, Malwiny czy trzynastoletniej już Kalinki. Co u nich słychać po latach? Jaki udział będą mieli w perypetiach Baśki i Jacka? A jak pójdzie tym ostatnim w roli Amora? Czy sami znajdą miłość?


Podsumowując - "Biuro M", czyli kolejne wspólne literackie dziecko Magdy i Alka to doskonała lektura na chandrę, bo przecież śmiech to zdrowie prawda? :) Jest to historia o życiu i jego nieprzewidywalności,elementy grozy przeplatają się z romantyzmem. Autorzy pokazują jak czasami mogą wyglądać randki (boki można zrywać i lepiej się takich scenariuszy wystrzegać) oraz jak poszukiwać szczęścia. Jeśli poszukujecie lekkiej i pozytywnej powieści z humorem, masą dziwnych zbiegów okoliczności oraz wyjątkowo barwnych postaci sięgnijcie po "Biuro M".





* M. Witkiewicz, A. Rogoziński, Wyd. Filia, Poznań 2018, s. 311



Książka przeczytana w ramach sierpniowych wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, Zatytułuj się 2, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję


środa, 19 września 2018

Anna Dąbrowska "Zanim zniknę" - recenzja





Autor: Anna Dąbrowska
Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 12 września
Liczba stron: 352











Niewielu jest polskich autorów, których literacką drogę znam od debiutu poprzez kolejno wydawane książki. Dzięki temu w piękny i obrazowy sposób mogę obserwować rozwój pisarza. Do tego grona zalicza się właśnie Ania Dąbrowska, która z gąsieniczki piszącej pod pseudonimem przeobraziła się w barwnego motyla. Jej kolejne powieści są jak piramida, po której stopniach wspinamy się na najwyższy poziom czytelniczego ukontentowania. Jak na tle poprzedniczek wypada "Zanim zniknę"?

Wiktoria Braun zostaje zmuszona przez matkę i jej narzeczonego Piotra do opuszczenia rodzinnego Krakowa niedługo po stracie ojca. Rodzice od dawna nie byli już razem a Wika zdecydowała się na mieszkanie z matką, choć teraz wyrzuca sobie, że gdyby podjęła inną decyzję, może tata by żył? Jest zła, że musi opuścić szkołę, przyjaciół i grób ojca, gdyż Alicja wraz z Piotrem zdecydowali, że zamieszkają w Gdańsku. Może szum morza ukoi jej ból skoro sama odebrała sobie przyjemność przebywania w świecie muzyki? Z pełną świadomością zrezygnowała z gry na fortepianie... Czy poradzi sobie w klasie maturalnej szkoły artystycznej, do której została zapisana bez swojej wiedzy? A przecież nie jest już małą Wikusią, która musi wykonywać polecenia dorosłych! Stała się osiemnastoletnią Wiktorią, pragnącą podejmować własne decyzje. Czy będą one właściwe? Czy samodzielność nie obróci się przeciwko niej? Czy dojrzała do dorosłości?

"Czasami lepiej być samemu, niż żyć złudzeniami." *

W nowym świecie Wiktorię otoczyli mężczyźni w kolorach szachownicy. Biel i czerń. Anioł i demon. Syriusz i Maks. Dzieli ich wszystko, łączy ukrywanie tajemnic oraz zainteresowanie Wiką. Które sekrety przestraszą dziewczynę? Do którego z nich mocniej zabije jej serce? Nie musicie mi wierzyć, ale magia będzie się przeplatała ze strachem...

Dąbrowska odeszła w tej powieści od dwuosobowej narracji i oprócz jednego małego wyjątku, oddała pałeczkę Wiktorii, dzięki czemu można idealnie wczuć się w jej świat, myśli, uczucia, miłostki i rozczarowania. Bardzo mnie to cieszyło, ponieważ szczegółowo poznałam powody, dla których za swój cel obrała ranienie matki a później wręcz słyszałam trzask serca, gdy poznała prawdę o przeszłości swojej rodziny.

"Ludzie zmieniają się tylko dla samych siebie." **

"Zanim zniknę" to książka bardzo mocno różniąca się od poprzednich autorki. Jest znacznie bardziej wyważona, nieco paranormalna (choć z reguły takich nie lubię i nie czytam, tak tutaj przyznaję, że mi się podobało, gdyż Ania przemyciła życiem i perypetiami swych bohaterów wiele mądrych prawd), ale przepełniona emocjami i rozterkami wewnętrznymi bohaterów - burza w sercach, duszach i umysłach. Otrzymacie liczne odniesienia do "Małego Księcia", które wraz z magią jednej z postaci zostały ładnie i zgrabnie wplecione w fabułę.

Słowa w każdym zdaniu są tak piękne, idealne i przejmujące jak muzyka, którą przecież czuje się całym sobą a wywołuje emocje i porusza. Ta powieść to piękna, literacka sonata - lekka i przyjazna dla serca i duszy. Niesie gorycz, żal, ból, bunt, łzy, rozczarowanie i niepewność, ale również pocieszenie i obietnicę lepszej przyszłości. Gdyby przetłumaczyć litery na nuty otrzymalibyśmy mocno dynamiczny utwór. A zakończenie? Typowe dla Anny Dąbrowskiej, czyli nigdy nie można być pewnym tego, co nas czeka - romantyczne, słodkie i szczęśliwe, dramatyczne czy może z nutką niepewności?

"...takie są uroki młodości, by popełniać głupstwa i wyciągać z nich wnioski." ***

No dobra, było dużo chwalenia, pora na posypanie głowy popiołem, bowiem w oczy rzuciły mi się dwa błędy i muszę o nich wspomnieć. Jeden to brak konsekwencji w temacie instrumentu, który w gdańskim domu miała Wika - kiedy się wprowadzali było to białe pianino, zaś na trzysta siódmej stronie - fortepian. Również w chwili, gdy chodziło o zatuszowanie złego samopoczucia kolegi, bohaterka mówi o spadku cukrzycy a spadek może dotyczyć jedynie cukru, chyba że chodziło o specjalne popełnienie gafy, że niby to dziewczyna nie zna się na tym tak do końca i jest zestresowana.

[Patrząc wstecz, kilka książek Ani czytałam przed premierą. Jednak tym razem ona sama odradziła mi lekturę. Kiedy zaczęłam czytać, już wiedziałam dlaczego... I to była dobra decyzja! Matko, Kobieto! Ja już po przeczytaniu dwóch stron miałam ciarki... Dogłębnie czułam ból i rozpacz Wiktorii po stracie ukochanej osoby - ojca. Jakże ja rozumiałam jej smutek i blokadę do robienia tego, co sprawiało jej największą radość - gry na fortepianie. Kiedy Wika opuszczała Kraków, od śmierci jej ojca minęły tylko cztery miesiące... Moja Mama odeszła niewiele ponad cztery miesiące temu...]


Podsumowując - "Zanim zniknę" to historia o szczęściu, miłości, utracie, oswajaniu oraz spadaniu na dno. Naszą uwagę zwracają liczne odniesienia do niewłaściwych sposobów ucieczki od kłopotów. Jest to książka, której nie da się po prostu przeczytać (bo od euforii do depresji postaci niewielki krok... ).
Ją się przeżywa, wchłania a potem jeszcze długo rozmyśla nad tym, że powinniśmy dostrzegać piękno małych rzeczy a czas i miłość leczą rany. W życie człowieka wpisane są rozstajne drogi i musimy liczyć się ze złymi decyzjami...
                                                                      A wszystko to pod niebem pełnym migotliwych gwiazd...




* A. Dąbrowska, "Zanim zniknę", Wyd. Lira, Warszawa 2018, s. 57
** Tamże, s. 146
*** Tamże, s. 185




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorce oraz

wtorek, 18 września 2018

Anna Dąbrowska "Zanim zniknę"




Autor: Anna Dąbrowska
Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 12 września
Liczba stron: 352












Tutaj miała znaleźć się recenzja książki Ani Dąbrowskiej "Zanim zniknę", którą skończyłam czytać wczoraj późnym wieczorem... Ale nie potrafię ubrać myśli w słowa... Potrzebuję jeszcze jednej nocy na przemyślenia... Zapraszam jutro :)






Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję

poniedziałek, 17 września 2018

Nicholas Sparks "Ślub" // M.J. Arlidge "Ene, due, śmierć"

Jest już druga połowa września a ja wciąż nie podzieliłam się z Wami moimi wrażeniami z lektur przeczytanych na sierpniowym urlopie... Choć nie było ich dużo... pogoda dopisywała i nie w każdym momencie był czas na czytanie.

Niestety nawał przeróżnych zajęć i spraw zdrowotnych sprawiły, że nie mam zupełnie czasu na pisanie recenzji! Szkoda, że nie widzicie tego stosu na stole, który trzeba opisać (sierpień i wrzesień) - już mnie zza niego nie widać!

Licząc, że życie się uspokoi nieco postaram się powoli dzielić z Wami recenzjami.






Autor: Nicholas Sparks
Tytuł oryginalny: The Wedding
Tłumaczenie: Jacek Manicki
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2016
Liczba stron:  274
Oprawa: twarda
Seria: Wszystkie kolory miłości tom 15









"Ślub" to już (a może dopiero) moje czwarte spotkanie z twórczością Sparksa. Kiedy po lekturze "Pamiętnika", jakże pięknej historii o miłości, dowiedziałam się o kontynuacji, wiedziałam że kiedyś po nią sięgnę. Czy spodziewałam się tego, co otrzymałam?

Na nadmorskiej plaży poznałam opowieść o pięćdziesięciolatkach - Jane i Wilsonie. Kiedy zaczęłam ją czytać nie miałam pojęcia z jakiego powodu jest nazywana kontynuacją "Pamiętnika". Co bohaterowie mają wspólnego z Allie i Noahem?! Kolejne strony pokazywały, że nie ma co liczyć na tyle miłości i romantyzmu co w tamtej powieści. Ale czy na pewno? Wtedy nie wiedziałam, jak bardzo już wkrótce zmienię zdanie... Zaś co do powiązań między bohaterami - w typowy dla Sparksa sposób należy zwyczajnie uzbroić się w cierpliwość... wtedy dotrzemy do informacji, iż Jane jest córką Allie i Noaha.

Jest rok 2002. Jane i Wilson obchodzą dwudziestą dziewiątą rocznicę ślubu. To znaczy powinni obchodzić, bowiem Wilson zwyczajnie o niej zapomniał. Jane czuje żal i jest ogromnie rozczarowana. Wyjechała nawet na dłuższy czas do syna mieszkającego w Nowym Jorku, co sprawiło że Wilson jest zszokowany i niepokoi się, co kryje się za tą rozłąką... Mężczyzna odwiedza Noaha, szukając u niego powodu zachowania żony.

By się zrehabilitować, Wilson postanawia zaplanować mega niesamowitą trzydziestą rocznicę ślubu. Aż tu nagle starsza córka Anna ogłasza rodzicom, iż właśnie w dniu ich rocznicy (która już w 'przyszłą sobotę') chciałaby wyjść za mąż! Jane panikuje, że w tak krótkim czasie nie zdoła przygotować córce ślubu marzeń a Wilson... jak pogodzi te dwie uroczystości? Czy jego pomoc w ślubnych przygotowaniach zostanie uznana jako odkupienie win? Tak długo pragnął wynagrodzić żonie błąd a teraz wszystko zaczyna być jeszcze bardziej zagmatwane. Jaki będzie finał nadchodzącej SOBOTY? Przyznaję szczerze, byłam zachwycona pomysłem Sparksa!

Między narracją dotyczącą bieżących wydarzeń, Sparks umieścił rozliczne fragmenty dotyczące wspomnień Wilsona o kolejnych etapach znajomości z Jane - jak się poznali, pierwsza randka, oświadczyny, narodziny dzieci. Są to również przemyślenia dotyczące życia, uczuć, rodziny, utraty dziecka, relacji między małżonkami czy symbolicznej łabędzicy.

Podsumowując - "Ślub" jest powieścią o niezłomnej miłości, zrozumieniu, trwaniu przy sobie na dobre i złe. O przyjaciołach potrafiących dochować tajemnicy, symbolach, samotności rodziców, gdy dzieci opuszczają dom; dążeniu do naprawienia błędów oraz przemianie, która buduje solidną przyszłość. To książka, która czaruje słowem, tworzy nim obrazy a dzięki szczęśliwym 'zbiegom okoliczności' możemy uronić łzę podczas finałowego ślubu. Jest magicznie, tajemniczo i aż roi się od niespodzianek. Polecam tę powieść ku pokrzepieniu serc



Książka przeczytana w ramach sierpniowych wyzwań: Pod hasłem, Zatytułuj się 2, 52 książki



# # # # # # # # # #





Autor: M.J. Arlidge
Tytuł oryginalny: Eeny Meeny
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Wydawnictwo: IV Strona
Data wydania: 2015
Liczba stron:  440
Seria: Helen Grace tom 1
e-book








Oryginalny tytuł tej książki ("Eeny Meeny") to w zasadzie początek znanej wyliczanki dla dzieci. Dlatego bardzo zaintrygowało mnie użycie tego zwrotu w kryminale...Od premiery minęło już trochę czasu, ale przecież dobra książka nie może się przeterminować, prawda?

Amy i Sam to młodzi ludzie, którzy wracali z koncertu w Londynie autostopem. Ocknęli się na dnie nieużywanego od dawna basenu. Zdają sobie sprawę, że jest zbyt wysoko i nie mają szansy na ucieczkę. W swojej pułapce odnajdują rewolwer i telefon. Gdy rozbrzmiewa jego dźwięk, Amy odbiera i dowiaduje się, że broń jest załadowana jedną kulą. Albo zabije siebie albo Sama. Tylko w ten sposób jedno z nich może zostać ocalone. Jaką decyzję podejmie młoda dziewczyna? Czy naprawdę któreś z nich przeżyje? Tylko czy w takim przypadku można żyć szczęśliwie mając na sumieniu czyjąś śmierć?

Sprawą zajmuje się Helen Grace - ambitna policjantka z Southampton. Zdaje sobie jednak sprawę, że nie będzie łatwo, bowiem sprawca nie zostawił żadnych śladów. Z czasem okazuje się, że to nie jest pojedynczy przypadek. Kolejne pary ludzi znikają bez śladu, zostają porzucone w odludnych miejscach, z których nie ma ucieczki a informacja pozostawiona w telefonie zawsze wskazuje im jedną ścieżkę ratunku - rewolwer z jedną kulą. Jakie decyzje będą podejmować bohaterowie? Czy będą skłonni strzelić? Kto dobiera ich w śmiertelne pary? Jaki stosuje klucz? Czy sprawca przewidział kto przeżyje a kto zginie? A może to właśnie go bawi, że do końca jest to niespodzianką? Wszak nie da się przewidzieć reakcji ludzi w kryzysowej sytuacji...

Helen ma coraz trudniejszy 'orzech do zgryzienia', gdyż ofiary się nie znały. Nie może znaleźć łączącego je klucza... Aż do czasu... Ale kiedy już wpada na pomysł i wszystko zaczyna jej pasować zdaje sobie sprawę, że tylko ona może dotrzeć do prawdy... Gra staje się coraz bardziej pozbawiona hamulców. Czy ta ambitna, zasadnicza i pewna siebie policjantka poradzi sobie w tej sprawie? Czy fakt, iż jest singielką z tajemnicami pomoże jej w działaniach, czy niekoniecznie?

M.J. Arlidge potrafi skutecznie wywołać dreszczyk swoimi pomysłami a krótkie rozdziały tylko wzniecają poziom zaintrygowania odbiorców. Fragmenty napisane kursywą są przemyśleniami mordercy... tylko czy to ułatwia dotarcie do odkrycia prawdy o nim, bądź o niej?
A do czego to wszystko zmierza? Co nam udowadnia? Jak bardzo można zmanipulować innych. Jak długo można trzymać zadry w sercu. I że zawsze mamy jakiś wybór, który zaważy na naszej przyszłości.


Podsumowując - "Ene, due, śmierć" to świetnie skonstruowany debiut. Autor stworzył thriller, który buduje napięcie do samego końca, powoduje ogrom rozmaitych emocji, wzmaga niepokój i ciekawość czytelnika; raczy licznymi zwrotami akcji co powoduje, iż czułam się zmanipulowana i bardzo długo nie potrafiłam odkryć prawdy o porywaczu/mordercy. Jeśli lubicie mocne książki z nietypową fabułą, dynamiczne i z zaskakującym finałem to sięgnijcie. Polecam!




Książka przeczytana w ramach sierpniowych wyzwań: Pod hasłem, Mini Czelendż 3, 52 książki

niedziela, 16 września 2018

Rodzinny Piknik z Książką w Parku Jordana - relacja


W Parku Jordana w Krakowie w obecny weekend, czyli 15-16 września odbył się Rodzinny Piknik z książką. To takie preludium do Targów Książki!
Dlatego nie mogło nas tam z córą zabraknąć :)

Byłyśmy w sobotę, choć przyznaję iż nie pojawiłyśmy się od godziny 11, gdyż pogoda nie zachęcała.
Na miejsce dotarłyśmy bez problemów - nie ma to jak tramwaj bezpośredni pod bramę Parku :) A tam zastałyśmy namiotowy park przetykany alejkowym błotem... Ale nic to!

Nie mam zdjęć z całego pikniku, ale wierzcie na słowo, było naprawdę dużo ciekawych ofert... Finalnie nie kupiłyśmy np. książki do  nauki hiszpańskiego dla dzieci czy pozycji z pomysłami na ręczne prace z bibuły czy innych zwykłych materiałów,







Na Pikniku poznałyśmy Wydawnictwo Tuli Mama Tuli Tata. Istnieje dopiero od listopada 2017, ale książeczki które wydało są cudowne! Szkoda, że Pati już nie jest 3+

Świetnie wydane pozycje, które w znakomity sposób tłumaczą dzieciom emocje, wydarzenia i nowe rzeczy w ich życiu.













Kacper Ryx to jeszcze nie poziom dla mojej Drugoklasistki, ale zdjęcie? Czemu nie :)













Stoiska z książkami... cóż, komentarz chyba zbędny - nie mogłyśmy wrócić z lekkim plecakiem... :)

Do tego przypinki m.in. od Biblioteki na Rajskiej, ołówki od MCK za rozwiązanie quizów, mamy jeszcze kalendarz z misiami, tatuaż, kartki i kasztany pozbierane w drodze powrotnej na Plantach przy Dworcu :) Jesień jak nic...







Wśród namiotów było również stoisko z grami. Wybór spory, dobrze doradzający panowie, możliwość przetestowania niektórych gier.... skutek taki, że w domu przez całe popołudnie grałyśmy w grę Kalaha :) z firmy Tactic














Autorkę - Martę Milewską - spotkałyśmy na stoisku Dream i moje dziecię zapragnęło wyjaśnić zawarte w niej tajemnice. Jeśli się spodoba, to trzeba będzie zaopatrzyć się w ciąg dalszy :)

Książka rzecz jasna z dedykacją :)




Na stoisku BJ Service (oferta własna plus z Wyd. Siedmioróg) Córa wybrała sobie - jak widać na załączonym zdjęciu - książeczki naukowe :)
Przy zakupie dwóch po 10zł, trzecia była gratis


A to już stricte oferta BJ Service - piękne, egzotyczne, w twardej oprawie - to nowo podjęta współpraca - dziękujemy właścicielowi za zaufanie :) Pati już zaczęła od Żaby :)












Głód zaspokoiłam w Bezogródek food truck park - tuż przy Cichym Kąciku, słyszałam o nim wielokrotnie i musiałam sprawdzić :) Wrócę na pewno :)




Frytki belgijskie i dwa sosy - pychotka!













Jestem ciekawa czy ktoś z Was był w Parku Jordana? Albo Bezogródku? Czekam na Wasze wrażenia :)

sobota, 15 września 2018

Max Czornyj "Najszczęśliwsza"




Autor: Max Czornyj
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 5 września 2018
Liczba stron: 400








Max Czornyj pojawił się w moim literackim świecie wraz z chwilą wydania swojego debiutanckiego "Grzechu", czyli pierwszego tomu o komisarzu Deryle. Później miałam przyjemność poznać kontynuację, czyli "Ofiarę" i teraz, w chwili gdy oczekiwałam na ciąg dalszy Czornyj zaskoczył mnie zupełnie odrębną historią - czy "Najszczęśliwsza" spodobała mi się równie bardzo?

Dawid Kaster był kiedyś znanym - nie tylko w lubelskim środowisku - artystą malarzem, który głosił odczyty i pojawiał się na wernisażach. Jego aktualną partnerką, jest znacznie młodsza Magda, ale nie dana jest im normalna codzienność, bowiem pewnego dnia Kaster dostaje list od Ilony - zamordowanej przed czterema laty żony. Czy ona żyje? Ale przecież tamten makabryczny widok nie mógł być omamem... Sam to widział! Dawid nie zdaje sobie sprawy, że to dopiero początek niespodzianek... Nie wie, że odbędzie szaloną podróż rollercoasterem, poza granice czasu, rozsądku i pojmowania rzeczywistości. Jak potoczą się jego losy? Czy policja wyjaśni co wydarzyło się przed czterema laty? I kto jest winny obecnych dramatów?

Naprzemiennie z problemami Dawida autor opowiada nam historię kobiety (są to rozdziały zatytułowane "Moje żale" wraz z kolejną numeracją), która niesie bagaż traumatycznych przeżyć z dzieciństwa a teraz podejrzewa męża o niezbyt legalne działania. Jaki jest związek tej bohaterki z Kasterem? Szczerze mówiąc to życzę Wam powodzenia w kombinowaniu, bowiem nawet jeśli odkryjecie kim jest ta kobieta to zależności raczej nie odkryjecie... Nie wspominając już o tym, że finał zwala z nóg! Kiedy człowiek pogodził się już ze wszystkimi niespodziankami, odnalazł zrozumienie logiki i fabuły, obgryzł paznokcie i wypił kubek melisy... okazuje się, że autor sprawił nam psikusa! 
Na szczęście w posłowiu poznajemy prawdę o tym, jaki cel w tworzeniu tej książki przyświecał Czornyjowi, czyli dlaczego tak a nie inaczej zakończył snutą opowieść.

Niezwykle ciekawe sposoby terapii podarował swojemu bohaterowi Czornyj. Dawid, by otrząsnąć się po śmierci Ilony, zaczął nosić rękawiczki, przestał malować i zafundował sobie tamagotchi, czyli wirtualną opiekę nad zwierzątkiem - Snickersem. Jednak mimo to, Kaster prowadzi śledztwo na własną rękę, oczywiście ukrywając to przed innymi. Czyżby żal, rozpacz i smutek były silniejsze od pragnienia lepszego jutra? Od nadziei na szczęśliwą przyszłość? Nie może pogodzić się stratą ukochanej i zdradą przyjaciela...
Kto się kogo boi? Który z bohaterów odczuwa ulgę? Czy w tym thrillerze znajdziecie kogoś, kto się cieszy? A może przerażenie będzie górą? Sprawdźcie sami.


Podsumowując - "Najszczęśliwsza" jest przepełnioną emocjami historią ludzi, którzy doskonale odnajdują się w świecie kłamstw, wiedzą co to śmierć bliskiej osoby, zdrada, pedofilia i samotność. Autor potrafi trzymać w napięciu, sterować naszymi podejrzeniami i serwować coraz to nowe 'smaczki'. To bardzo dobra pozycja, która nieźle namiesza w głowie i sprawi, że przemyślcie wiele życiowych decyzji, zanim je zrealizujecie...





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki

piątek, 14 września 2018

Mam już plakat wymiany książkowej! :)

Kochani,
Filia nr 7 przesłała mi już materiały, dlatego oficjalnie zapraszam!

Ogromnie proszę o rozpowszechnienie, zwłaszcza w krakowskich grupach na FB, na Waszych profilach, blogach - będę wdzięczna :)






Regulamin akcji bookcrossingowej



  1. Akcja prowadzona przez Filię nr 7 Biblioteki Kraków w dniu 28 września 2018 roku w godzinach od 12.00 do 19.00.
  2. Książki wymieniamy w dwóch kategoriach:
    I kategoria to roczniki 2005 – 2010,
    II kategoria to roczniki 2011 – 2018,
  3. Wymiana odbywa się „z ręki do ręki” – jeśli zainteresuje nas dana pozycja na stoliku z danej kategorii, to wymieniamy ją na własne książki z tej samej kategorii (decyduje rok wydania).
  4. Wymieniamy tylko beletrystykę dla dorosłych. Nie przyjmujemy podręczników, poradników, komiksów itp. Przyniesione książki powinny być w dobrym stanie.
  5. Wraz z oddaniem książek na wymianę, uczestnik traci do nich prawo i nie może domagać się ich zwrotu.


ZAPRASZAMY! :)

środa, 12 września 2018

Nie samym czytaniem żyje Drugoklasistka - moda dla Barbie

Moja Drugoklasistka ma ostatnio fazę na zabawę Lego oraz modę lalek Barbie...

Tyle, że nie jest łatwo znaleźć ubranka fajne, ciekawe, dobrze uszyte i na dodatek w atrakcyjnych cenach. Okazało się jednak, że babcia jednego z dzieci z klasy szyje cuda! Gorąco polecam Pracownię krawiectwa miniaturowego -> www.krawiectwominiaturowe.pl



A oto modelki w nowych strojach (tylko buty nasze):





Jak Wam się podobają ubranka? Ja czekam już na uszycie kolejnych :)

niedziela, 9 września 2018

Max Czornyj w Empiku w Bonarce Kraków - krótka relacja ze spotkania autorskiego






Wczoraj, czyli 8 września 2018 roku w Empiku w krakowskiej Bonarce odbyło się spotkanie autorskie. Nie tak dawno debiutował. Jego "Grzech" osiągnął status bestsellera.













 Max Czornyj wydał już kontynuację debiutu - "Ofiarę" a kilka dni temu swoją premierę miała "Najszczęśliwsza" (odrębna historia). Przed nami kolejne książki :)
















Rozmowa dotyczyła głównie najnowszej książki, jednak o komisarzu Deryle też była mowa. Autor podkreślił, że stawia w swoich książkach na emocje. Cieszy go, gdy czytelnik się boi. Nie lubi zbędnych opisów; opowiedział która ścieżka życiowa jest ważniejsza - pisarstwo czy adwokatura. Dlaczego akcja osadzona jest w Lublinie. Skąd czerpie pomysły, kto jest autorem tytułów jego książek... To tylko niektóre z poruszonych tematów czy zadanych pytań uczestników.



Autor wystąpił w swoim znaku rozpoznawalnym, czyli czarnym stroju. Było kameralnie, humorystycznie i sympatycznie :)



Max Czornyj zaprosił również na Targi Książki w Krakowie. Ja zaś zachęcam - kto jeszcze nie poznał jego twórczości, by sięgnął :) A potem wyczekiwał kolejnych thrillerów/kryminałów...

sobota, 8 września 2018

Joanna Tekieli "Pensjonat Leśna Ostoja"




Autor: Joanna Tekieli
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 22 sierpnia 2018
Liczba stron: 272
Seria: Pensjonat Leśna Ostoja tom 1











Często żyjemy w poczuciu krzywdy, spowodowanej różnymi czynnikami i zależnej od losu lub innych. Bywa tak, że nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo na plus może się zmienić nasze życie choćby w wyniku zdrady. Wiadomo, że w chwili gdy świat wali się na głowę czujemy tylko ogromny żal, złość i nie widzimy przyszłości w jasnych barwach, ale może jednak warto nie popadać w skrajność z rozpaczaniem... O tym, że życie potrafi zaskakiwać przekonuje w swojej debiutanckiej powieści Joanna Tekieli.

Sześć lat narzeczeństwa miało zmienić życie Justyny w udane małżeństwo z Kamilem. Jednak banalny wcześniejszy powrót z delegacji sprawił, że plany uległy drastycznej zmianie - zdradzona dziewczyna zaleczyła rany u brata a później w odziedziczonym po babci mieszkaniu. Ale dopiero polecenie służbowe ma sprawić, że Justyna szybko zapomni o wiarołomnym Kamilu. Bezpośrednia - i wredna zarazem - szefowa ma dla niej misję specjalną - zakupioną przez firmę posiadłość w Drzewiu należy zmienić w pensjonat.

Po trzech godzinach jazdy Justyna dociera do małej wioski, gdzie w otoczeniu lasów odnajduje swój cel podróży. Podczas zwiedzania domu i terenu posiadłości oraz w trakcie remontu czeka na nią mnóstwo niespodzianek, zagadek i tajemnic. Starsi mieszkańcy zerkają na nią w dziwny sposób twierdząc, iż kogoś im przypomina. Rodzina Buczków zamieszkująca dworek zniknęła dziesięć lat wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach, bowiem nikt nie potrafi powiedzieć gdzie są i dlaczego ich rzeczy nadal znajdują się w szafach. Tragedia kryje się w dziennikach i listach Zygmunta Drzewieckiego... Jeśli chcecie poznać wyjaśnienie tych wątków, gorąco zachęcam do sięgnięcia po powieść.

Joanna Tekieli stworzyła historię opartą na dość znanym wątku - wyjazd na wieś, adaptacja domu, rozkoszowanie się naturą. Jednak w tym przypadku autorka mocno starała się, by nie była to oklepana fabuła. Przede wszystkim Justyna nie rozpamiętuje swojego nieistniejącego już związku, nie uwikłała się też w romans a remont robi niejako nie dla siebie a dla firmy. Niezmiernie przyjemnie czytało się o kolejnych etapach zmian, jakie miały miejsce w Drzewiu, ludziach którzy bardzo chętnie pracowali, by przywrócić dworkowi urok a także o meblach z charakterem, małej ogrodniczce, czy starszej pani na motorze zaplątanej w przeszłości w aferę kryminalną. Zresztą patrząc całościowo to sensacyjno-kryminalnych wątków znajdziemy tutaj więcej, gdyż gdzie Justyna się nie udała, czego nie dotknęła, wszędzie pojawiały się tropy prowadzące do spraw, których od lat nikt nie potrafił wyjaśnić.

Bardzo prostym, pięknym i lekkim językiem pełnym humoru uraczyła mnie autorka w tej powieści. Jej opisy nie nudziły a sprawiały, iż oczami wyobraźni widziałam wystrój dworku, roślinność ogrodu czy też otaczającego lasu. Czułam smak potraw i zapach kwiatów. Czułam wiejący wiatr, słyszałam grzmoty czy ptaki. Czułam chłód chromowanych powierzchni oraz zapach drewnianych mebli. Książka mocno oddziałująca na zmysły, wywołująca różnorodne emocje i poruszająca istotne w życiu a trudne tematy: alkoholizm, chorobę dziecka, kłusownictwo, brak pieniędzy, utratę bliskich osób, konwenanse niszczące miłość.


Podsumowując - "Pensjonat Leśna Ostoja" jest powieścią o tym, jak pracownica korporacji odkrywa piękno natury i liczne tajemnice. Zatraca się w ciszy, relaksuje otaczającą zielenią i czyta książki na werandzie. Niespodziewanie dla niej samej wpada w sam środek kilku nierozwikłanych dotychczas zagadek, dotyczących Drzewia, przeszłości oraz poniekąd jej samej. Jest to lektura ciekawa, z oryginalną fabułą, pełna humoru, ale i zaskoczeń. Przyjemna, odprężająca i intrygująca. Szczerze mówiąc liczę na kontynuację :)




"Pensjonat Leśna Ostoja"
"Rok w Pensjonacie Leśna Ostoja"
"Spotkanie w Pensjonacie Leśna Ostoja"




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję

czwartek, 6 września 2018

Podsumowanie mojego czytelnictwa - sierpień 2018

Nie wiem jak to się robi, że w wakacje, zwłaszcza podczas urlopu czyta się więcej... Chyba potrzebny mi przepis...
Od kiedy zostałam matką dziecka cukrzycowego, czyli od 3r.ż. córy nijak nie jestem w stanie czytać wtedy dużo...
Każda książka jest sukcesem :)


W te wakacje pasjonowałyśmy się książeczkami detektywistycznymi i przeczytałyśmy ich sporo, każda z osobna. To głównie one podnoszą liczbę ogólną książek. Co przeczytałam w sierpniu poza nimi?




Liczba przeczytanych książek19
Liczba przeczytanych stron:     3 898

Co w przeliczeniu na dni daje 125,5  strony dziennie.
Liczba stron przeczytanych w 2018:  27 218
E-booki w 2018: 6


W ramach wyzwań:
Grunt to okładka - 6
Mini czelendż - 1
Pod hasłem - 5
Zatytułuj się 2 - 2
 
52 książki  - 19
Dla dzieci  - 12
E-booki - 1



Przeczytałam w tym miesiącu:    
            
"Wszystkie pory uczuć. Lato" Magdalena Majcher - finalny, czwarty tom znakomitej serii - każda część podejmuje ważny społecznie temat (tym razem jest to depresja poporodowa); każda jest na swój sposób piękna, wyjątkowa i poruszająca, ale moje serce skradła druga część - 'Wszystkie pory uczuć. Zima'

"Ugotuj mi, tato" Joanna & Tomasz Jakubiak - pozycja, która dzięki prostocie, kolorom i trafiającym ilustracjom ma skusić męską część populacji niegotującej do zabawy w kuchni wraz z dzieckiem. Na ile eksperyment się uda - dowiecie się z własnych obserwacji. U mnie nie wyszło, ale przepisy przez mamy też mogą zostać wykorzystane, prawda? :)

"Magiczny kontroler" David Baddiel - książeczka dla dzieci i dorosłych, dla chłopców i dziewcząt. Każdy znajdzie w niej przesłanie, które odbierze osobiście. Przepełniona humorem, lekka i ciekawa opowieść o współczesnych problemach, okraszona zabawnymi ilustracjami. Jestem pewna, że nie będziecie się przy niej nudzić a większa czcionka zapewni komfort czytania najmłodszym.

"Pan Kartezjusz gra w statki, czyli..." Anna Cerasoli - opowieść pełna pomysłów, której narratorką jest siostra Filipa. Intrygująca, zróżnicowana i przydatna jako pomoc do nauki matematyki od klasy - myślę - czwartej. Rozdziały są na tyle krótkie, że można dany problem omówić, poznać i rozwikłać, jednocześnie nie czując się znudzonym - ot, tak na jeden raz a później zająć się kolejnym rozdziałem. To świetna pozycja edukacyjna, ale z elementami zabawy, którą gorąco Wam polecam.

"Zawiła historia niesfornego Kacperka" Katarzyna Michalec - pełna mądrych rad i przesłań opowieść. Zwraca naszą uwagę, na odmieńców, którzy nie mają lekkiego życia a zostali wyłączeni ze społeczności. Odtrąceni, wyśmiani, samotni. Spróbujmy ich zrozumieć, zaakceptować, polubić. Książeczka jest pełna humoru i dzięki zabawnym sytuacjom przemyca wartościowe postawy i zachowania. Polecam, nie tylko uczniom.

Seria "Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai" Martin Widmark:
"Tajemnica hotelu" 
"Tajemnica szkoły"
"Tajemnica szafranu" 
"Tajemnica biblioteki" 
"Tajemnica galopu" 
"Tajemnica szpitala" 

Seria "Agata na tropie" Steve Stevenson:
"Miecz króla Szkocji" 
"Kradzież nad Niagarą" 
"Korona z Wenecji"  


Na urlopie przeczytałam również, ale recenzje dopiero powstaną:

"Ślub" Nicholas Sparks
"Biuro M" Magdalena Witkiewicz & Alek Rogoziński
"Rozdarte serce" Scarlett Cole
"Ene due śmierć" M.J. Arlidge
"Uczucia zaklęte w kamieniu" Karolina Wilczyńska




Filmy:

"Książę Czaruś" - w kinie z córą
serial Westworld - sezon 2

środa, 5 września 2018

Ogólnodostępna krakowska wymiana książkowa - plany się krystalizują

Kochani, nie mam jeszcze plakatu, więc póki co nieoficjalnie: wymiana książkowa w Krakowie odbędzie się 28 września; w godzinach 12-19.
Wszyscy, którzy mogą podarować jakieś książki (beletrystyka wydana po 2005 roku, w dobrym stanie) na start wymiany, proszeni są o wysłanie paczki na adres:
Biblioteka Kraków Filia nr 7
Al. Pokoju 33
31-564 Kraków

Bardzo proszę o dopisek na paczce: NA WYMIANĘ


W imieniu biblioteki oraz swoim bardzo dziękuję :) Będę wdzięczna za rozreklamowanie wydarzenia :)

Nad wymianą będą czuwać Panie Bibliotekarki z tej Filii, ja przybędę na pewno w godzinach popołudniowych.

poniedziałek, 3 września 2018

Urlopowe i nie tylko zdobycze literacko-turystyczne sierpnia - stosikowo

Jakie są minusy pobytu w kurortach nad polskim morzem? Kuszące cenami namioty z książkami hihi

O pozytywach i widokach postaram się napisać w przyszłości :)

Dziś pokażę Wam co kupiłyśmy z córą we wspomnianych namiotach z tanią książką oraz jakie wydawnictwa zadbały, bym po powrocie nie miała pustych półek :)




Wygrana u Marty - martucha180 - widać pięknie na banerze Marty to pokazuję w ten sposób, bo przed urlopem tak poupychałam książki, że teraz znaleźć nie mogę :P




Zakupione na urlopie:

dla córy

dla córy

dla mnie            (Madzia, wreszcie Ci oddam Rabbita i spokojnie przeczytam swojego :D)

dla córy (jedynie bransoletki moje) // Tak, moje dziecko uwielbia kawały, sporą część recytuje z pamięci!

dla mnie


Po powrocie czekały na mnie na poczcie oraz u sąsiadki Ewy (co ja zrobię jak Ewcia do pracy wróci... - jest niezastąpiona w odbieraniu moich paczek :)) niespodzianki od Wydawnictwa IV Strona oraz Filia - dziękuję! :)


Kto miałby ochotę na "Listy (nie) miłosne" to niech będzie uważny, już niebawem będzie mały konkursik - na blogu, Instagramie lub FB :)



A na koniec sierpnia przybyła jeszcze przesyłka od Wydawnictwa Znak - "Ścigany".
Nie mogłam się powstrzymać i skusiłam wczoraj na promocję w Biedrze - kupiłam sobie "W pułapce"




Co czytaliście? Co polecacie/odradzacie? Na co mielibyście ochotę?
Weźmiecie udział w konkursie? :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...