Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Włochy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Włochy. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Anna Szczypczyńska "Dziewczyna mojego męża"

 
 
 
Autor: Anna Szczypczyńska
Wydawnictwo: Luna
Data wydania: 15.06.2022
Liczba stron: 288
 
 
[materiał reklamowy] barter Wydawnictwo Luna
 
 
 
 
Anna Szczypczyńska z dziennikarki przeobraziła się we freelancerkę i według mnie to jak przemiana z gąsienicy w motyla, bowiem powieści Ani, mają to "coś". "Dziewczyna mojego męża" to moje czwarte spotkanie z jej twórczością.
 
Lucyna i Adam to małżeństwo z ponad dwudziestoletnim stażem. Już na pierwszym roku studiów Lucyny w ich życiu doszło do rewolucji - ciąża i narodziny Idy. 
Jednak teraz są małżeństwem już tylko formalnie, bowiem rozstali się. Brak namiętności, inne marzenia oraz dorosła córka, która jest samodzielna za granicą.
On ma Jaśminę, ona Kubę. Teoretycznie nie ma w tym nic nadzwyczajnego, wszak wokoło jest tyle rozstań i rozwodów... Ale ich córka nadal nie została poinformowana o tej sytuacji!
No i jak rozwiązać kwestię zaproszenia na ślub ich wspólnego znajomego nad jeziorem Garda? 
Tomasz wpada na pomysł, by pojechać we czwórkę. Tylko wcześniej przydałoby się poznać przy wspólnym posiłku. Tylko czy Lucyna ma ochotę poznać dziewczynę swojego męża?

Zanim nasza czwórka dotrze do Włoch, poznamy ich bliżej. Będą wspomnienia Lucyny i Tomasza o początkach ich miłości, związku i rodzicielstwa. Rozważania Jaśminy dotyczące tego, w jakim wieku rodziła żona jej chłopaka. Przemyślenia Lucyny o tym, jakie dania wege podać dla Jaśminy. Rozmowy bohaterów o ubraniach, seksie, kobiet o mężczyznach oraz analiza wesela po włosku.

Nad jeziorem Garda na bohaterów czeka niesamowita niespodzianka. Tylko czy radosna?? Na pewno kłopotliwa. Wymagająca kombinowania i wicia się jak piskorz, bo po tylu kłamstwach nie będzie łatwo wybrnąć z zaistniałej sytuacji.


Będzie z humorem, ale i z morałem. Bo aby dać miłość innym, najpierw trzeba dać ją sobie!
W "zawodzie matka" nie ma emerytury, tylko zmiana zakresu obowiązków. 
To dwa, które najbardziej mnie ujęły. 

Powieść jest idealną lekturą na lato, smakuje włoskim winem, czaruje krajobrazami. Gwarantuje śmiech i łzy wzruszenia. Nie zabrakło też problemów, kłamstw, krętactw i momentów skłaniających do refleksji. Czyta się szybko, płynnie, choć niektóre rozwiązania finałowe mocno mnie zaskoczyły.

 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach marcowych wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję 



środa, 12 kwietnia 2023

Magdalena Kordel "Wiosna cudów" - recenzja premierowa


 
 
 
Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 12.04.2023
Liczba stron: 416
Cykl: Przystań Śpiących Wiatrów  tom 1
 
 
[materiał reklamowy] barter Wydawnictwo W.A.B. 


"Wiosna cudów" to pierwszy tom nowej sagi Magdaleny Kordel. Muszę przyznać, że podczas lektury czuć wszystkimi zmysłami kto jest jej autorem, bo to bardzo ciepła, miękka i otulająca historia, często miałam wilgotne oczy. Choć wcale nie oznacza to, że jest słodko i różowo, o nie! Wiele tematów to kolczaste problemy.

Stella jest bardzo wyjątkową osobą, ma niesamowite marzenia a budynki traktuje jak żywe stworzenia, podziwia ich detale. Wierzy też, że bezdomne domy marzą o swoim człowieku. 
Dziewczyna jeszcze do niedawna pracowała w hotelu z przyjaciółką Aldoną, obie od kilku lat snuły plany co do budynku po byłym sanatorium w ich Kotkowie... Jednak los - a może powiedzmy szczerze - nieszczerzy ludzie - sprawili, że Stella została bez pracy, bez dokumentów na swój wkład w hotel oraz co najgorsze - z kredytami do spłacenia. Oj, nie będzie jej łatwo przyznać się do swojej sytuacji rodzeństwu i rodzicom...Zwłaszcza, że samotnie wychowuje synka - Franka. Jak sobie teraz poradzi?

Jednak utrata pracy i kredyt to nie wszystko... W przedszkolu pojawił się mężczyzna, który wypytuje o Frania, choć dzięki zatajeniu pewnych informacji, czytelnik ma szansę domyślić się prawdy o tajemniczym człowieku znacznie później...


W sprawy zagadkowego mężczyzny wmieszają się siostry Kazimierczakówny - właścicielki piekarni, niezwykłe postacie, zdolne nawet do odmówienia sprzedaży pieczywa, jeśli klient "ma coś za uszami". 
Magdalena Kordel poruszyła również problem przemocy wobec osób starszych, było mi szczerze żal Heleny, która została postawiona w bardzo trudnej sytuacji i nikomu nie chciała zdradzić kto ją krzywdzi.

Z każdą kolejną stroną mnożą się tajemnice i nierozwiązane sprawy z przeszłości. Kto będzie w stanie pomóc Stelli i jej rodzinie w kłopotach, które spadły na nią niespodziewanie, gwałtownie i w liczbie mnogiej? Koniecznie szukajcie rozwiązania w powieści. Oj, będzie się działo!
 
Podły plan, bulwersujące rady komendanta dla synów (i jego wstrząsająca przeszłość), sprytne wskazówki, zagadkowy tort, szczeniackie zakochanie, wizyta w szpitalu, niesamowite siostry a także piękna Toskania pojawiająca się w niespodziewanie, ale jak smacznie! Oczywiście jest też dwór, który od wielu lat kusi Stellę a jej właściciel to ekscentryczny starszy pan, na którego czeka coś złego, choć jeszcze o tym nie wie...
 
A gdy członkowie rodziny Stelli podejmują ryzykowne działania w swoim życiu, w snach nawiedza ich pra-ileś-tam-babka Marcelina. Jak często pojawi się tej wiosny? Pomoże swoim potomkom? A może to cuda zmieniają świat niepostrzeżenie i po cichu?

"Wiosna cudów" to typowa kordelowa historia, która po wielokroć zaskakuje, niesie nadzieję, obietnice i ukojenie. Pokazuje wspaniałe relacje przyjacielskie (albo te anty-) i rodzinne, ale również dobre serca otwierające się na krzywdę obcych ludzi. To opowieść o tym, jak podsłuchana rozmowa może zmienić życie wielu osób i pomóc w szybkim podjęciu trudnej decyzji.
 
Bardzo długo trzeba czekać na samą przystań z tytułu serii, ale kiedy już się pojawi zaczyna się magia i rozbudza kubki smakowe w dziedzinie czytelnictwa. Liczę, że kolejne tomy tej sagi to będzie istna uczta ze spełnianiem marzeń i ukojeniem tęsknot.
Gorąco polecam!




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za książkę dziękuję
 
 




sobota, 28 stycznia 2023

Liliana Fabisińska "Bez podtekstów" / "Zaraz wracam" / "107 sekund"

Moi drodzy czytelnicy,
jak sami widzicie, niewiele się tutaj u mnie działo od... w sumie od listopada. 
W tym czasie jednak czytelniczo coś się działo, więc powoli będę starała się nadrobić zaległości - podsumowania, stosiki... A przede wszystkim recenzje, w przypadku książek, które nie przybyły od Wydawców, będą to krótkie notki.
 
Dziś post dotyczący książek stycznia - przesłuchałam trzy tytuły Liliany Fabisińskiej.
 
 
 

Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 27 kwietnia 2022
Liczba stron: 336
 
 
[materiał reklamowy] barter z Wydawnictwo Purple Book
 
 
 
"Bez podtekstów" to komedia romantyczna, w której prym wiodą bohaterowie czterdzieści plus odkrywający "uroki" internetowych portali randkowych.
 
Miłka i Marek przyjaźnią się od studiów, kiedy to on ją uratował na egzaminie, choć wykładowca i tak odkrył mistyfikację. 
On jest po traumatycznym rozwodzie, który trwał pięć lat; ma zakaz zbliżania się do córki nad czym bardzo ubolewa a była żona wciąż coś od niego chce i składa kolejne pozwy. Marek mieszka w hotelu asystenckim, gdzie warunki nie sprzyjają zaproszeniu kogokolwiek.
Miłka jest żoną i matką. Uwielbia swoje dzieci oraz uczniów. Jej mąż nie znosi Marka, ale kobieta nie chce i nie potrafi się od niego odciąć. Wierzy, że ich przyjaźń jest bezwarunkowa.
Gdy wpada na pomysł wyswatania Marka nie wie, że odmieni to życie ich obojga... 

Ze szczegółami poznajemy ich przygody z aplikacją randkową, pomoc Miłki, liczne wiadomości jakie wymieniają z potencjalnymi kandydatkami, intrygujące spotkania, po których często Marek chciał zrezygnować z poszukiwań tej jedynej.

Czy w obliczu wydarzeń przyjaźń tych dwojga nadal będzie tylko przyjaźnią? Czy możliwa jest taka relacja między osobami odmiennej płci i to bez tytułowych podtekstów? Co odkryją szukając miłości dla Marka?

Przyznam szczerze, że tego co odkryli na portalu randkowym nie odgadłam i trochę mnie to zaskoczyło - nie tego się spodziewałam. Zwłaszcza, że tak jak wspomniałam na początku - TO zdecydowanie spowodowało niezłą lawinę!

Powieść jest zabawna, lekka, chwilami przyjemna w odbiorze, chwilami przewidywalna a chwilami... mnie nudziła i powodowała, że niekoniecznie miałam ochotę poznawać dalsze losy bohaterów. Znam lepsze tytuły autorki.
 
 
Za książkę dziękuję 

 
 
 

Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Purple Book
Data wydania: 28 września 2022
Liczba stron: 320



Przemek i Gabrysia wybrali się w romantyczną podróż przedślubną do Włoch. Wprawdzie Gabi nie nosi jeszcze pierścionka, ale po cichu liczy, że właśnie pośród włoskich krajobrazów go dostanie. Młodzi wynajęli samochód i na własną rękę zwiedzają urocze zakątki. 

Gdy pływali w rajskiej zatoczce wśród skał ukradziono im samochód. Najgorsze jednak jest to, że wszystkie ich rzeczy były w środku! Paszporty, ubrania, telefony i jej zaręczynowy pierścionek! Tak, Przemek zgodnie z jej przypuszczeniami wreszcie się oświadczył.

Tytuł książki odnosi się do słów, które chłopak wypowiedział do narzeczonej zanim zniknął na horyzoncie, by poszukać pomocy - "zaraz wracam"... Jednak pozostawiona na skale Gabi, w samym podkoszulku Przemka jest przerażona, bo godziny mijają a jego nie ma... Zmarzniętą i głodną dziewczynę znajduje starszy mężczyzna - Giuseppe - i zabiera ją do swojego trabucco, czyli dużej drewnianej konstrukcji, będącej maszyną rybacką (bardzo zainteresował mnie ten temat i nie ukrywam, że po lekturze zgłębiałam go jeszcze w internecie).

W dalszej części powieści śledzimy naprzemiennie losy Gabrysi, która próbuje uzyskać kontakt ze światem oraz losy Przemka - wreszcie dowiedziałam się, co mu się przytrafiło! I nie ukrywam, że było to ogromnie zaskakujące!
Sama nie wiedziałam, która narracja była ciekawsza, ale obie ciekawe. Gabrysia miała okazję poznać cudowne włoskie smaki, intrygujących ludzi, narzekać na bolącą pupę i dowiedzieć się jakie znaczenie ma cebula. Początkowo próbowała odnaleźć Przemka, wrócić do Polski, jednak z czasem sytuacja mocno się komplikowała a ona straciła do niego zaufanie...

Włochami pachniało i smakowało. Historia wielokrotnie zaskakiwała, zwroty akcji podnosiły ciśnienie, bo chociaż to powieść lekka, zabawna i przyjemna to jednak towarzyszy jej dreszczyk emocji.
Jeśli mam być szczera, to podobała mi się znacznie bardziej niż "Bez podtekstów". Polecam!
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
 

Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 24 sierpnia 2022
Liczba stron: 360



Diana jest samotną matką. Wraz z córeczką Olą mieszka w Krakowie. Ich życie przypomina... chyba mogę to napisać - koszmar. Kobieta ma problemy z rozwodem (podpisała kiedyś niekorzystne dla siebie dokumenty) co skutkuje brakiem szans na zasiłek. Nie ma pieniędzy, bo opłacić rachunki. Brak prądu. Brak wody. Jest tylko gaz, ciepło i świece.

Diana próbuje podjąć się każdej pracy. Dosłownie. Co rano odpowiada na wszystkie ogłoszenia. I wreszcie trafi do firmy Norberta. Bogaty, czuły i troskliwy facet nie tylko ją zatrudnia, ale też zakochuje się w niej. Z wzajemnością. 

I wtedy życie Diany i Oli ulega diametralnej zmianie. Jak w bajce... pojawia się piękny dom, ubrania, jest światło i woda oraz mężczyzna spełniający marzenia a dziewczynkę traktuje jak własną córkę. Po kilku latach rodzi się Staś, choć Norbert podobno nie mógł mieć dzieci... Wtedy to nawet teściowa patrzy na Dianę lepszym okiem...
 
Jednak w pewnym momencie piękna bańka pęka... Wystarcza tytułowe 107 sekund, by życie tej rodziny legło w gruzach. Tragedia sprawia, że Dianą targają poczucie winy i wyrzuty sumienia. Oddalają się od siebie z mężem. Z Olą zaczyna się dziwnie zachowywać. Czy jest ktoś, na kogo pogrążona w rozpaczy matka będzie mogła liczyć? 

Jakie znaczenie w tej historii mają makaroniki i podróż do Paryża?
Co ukrywa teściowa?
Kim jest Kaśka Mścicielka?
 
Książka jest teoretycznie obyczajówką, ale możecie mi wierzyć, chwilami targały mną takie emocje jak w thrillerze. Fabuła wciągnęła mnie bez reszty a prawda która zaczęła wychodzić na jaw - to był szok! No po prostu spadły mi kapcie! Co ukrywał Norbert? Co robił, gdy wydarzyła się tragedia? Jaką tajemnicę skrywa przyjaciółka Diany - Gośka? Jak wygląda życie samotnej matki, której myśli krążą wokół każdego grosza? Jak szybko może odmienić się życie - w każdą możliwą stronę...?
 
Diana za wszelką cenę dąży do prawdy i to co odkrywa wstrząsa nie tylko nią... Kłamstwa, intrygi... Gorąco Wam polecam tę historię!

 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki
 
 

piątek, 11 listopada 2022

Weronika Umińska "Tiary z Albanii" - patronat

 


 
Autor: Weronika Umińska
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 19 września 2022
Liczba stron: 272
Cykl: Saga Rzymskich Jubilerów  tom 2 


[materiał reklamowy] barter z Wydawnictwem Lucky
 
 
 
 
Weronika Umińska zachwyciła mnie swoim debiutem, czyli "Klejnotem z Bizancjum", który przeniósł mnie do Włoch i na Sycylię wciągając w fascynujący świat jubilerów i tajemnic. Dokładnie rok później trzymam w dłoniach kontynuację - "Tiary z Albanii", której mam zaszczyt patronować. Chyba nie muszę pisać, że nie bez przyczyny...? :)

Ambra Azzurri, najmłodsza w rodzinie rzymskich jubilerów, wygrywa licytację w Nowym Jorku i staje się posiadaczką dwóch wspaniałych, platynowych tiar z diamentami. Wprawdzie firma Azzurrich używa tylko żółtego złota i nie używa diamentów, ale tiary tak zauroczyły dziewczynę, że musiała mieć je dla siebie... Dzięki informacjom Marca - dyrektora działu klejnotów oraz wspomnieniom swojej babci Svevy, Ambrze udaje się dotrzeć do pewnych informacji. Tiary pochodzą prawdopodobnie z Albanii i brakuje im najwyższego, centralnego klejnotu - hełmu Skanderbega - narodowego bohatera Albanii. Wizerunek kozy był klejnotem herbowym Zogów, czyli rodziny królewskiej.
Dlaczego tiary kupione przez młodą jubilerkę nie mają szczytowych klejnotów? I jak to możliwe, że są dodatkowe dwie, poza czterema o których wszyscy wiedzieli?

Ambra wraz z Piotrem i Giorgio (swoim kuzynem) udają się w podróż pełną niespodzianek. Zamierzają odkryć tajemnicę przepięknych tiar oraz ustalić, jaki los spotkał główki kozłów, które powinny je wieńczyć... 

Poprzez Sycylię i Wiedeń podążają do Albanii, bo to właśnie tam prowadzą tropy... Jednak Ambra z niepokojem odkrywa, że mężczyzna z którym wygrała licytację tiar, wciąż pojawia się tam, gdzie ona... Zaczyna ją to niepokoić... Kim on jest? Czemu ją śledzi? A może tak jej się tylko wydaje...?


Wspaniale było powrócić do śledzenia losów rodziny rzymskich jubilerów. Autorka ponownie zauroczyła mnie opisywaną historią. Odwiedziłam nie tylko nieznane mi miejsca, ale również poznałam ich historię. Zwłaszcza opowieść o Albanii, jej władcy Zogu, jego siostrach i podarowanych im tiarach a później wizja współczesna tego kraju zrobiły na mnie wrażenie... 
I jeszcze te chwile grozy w Albanii... Wyborna lektura!
 
Weronika Umińska zafundowała mi również intrygujące śledztwo, rodzinne spotkania, ciekawe opowieści oraz chwile grozy na albańskiej ziemi... Przepiękna powieść! Nie wiem tylko jak to się stało, bo tak szybko się skończyła... Tak, to jedyny minus tej książki, bo miałam ochotę na trzy razy tyle :) Mój apetyt rósł w miarę czytania i uważam, że zdecydowanie wychodzące spod pióra pisarki historie powinny być dłuższe.


Podsumowując - "Tiary z Albanii" to piękna i zagadkowa powieść obyczajowa, kryjąca tajemnice i sprytnie przemycająca informacje historyczne, kulturalne oraz te dotyczące tradycji w Europie. Autorka zabrała mnie w literacką podróż, pełną wątków i tematów, o których nie miałam pojęcia. Książka intryguje, smakuje (na końcu znajdziecie przepisy na potrawy, jakimi raczyli się bohaterowie), wciąga i pozostaje na długo. To historia o skomplikowanych losach ludzi i przedmiotów, którą gorąco Wam polecam! Jestem zauroczona




"Tiary z Albanii"




Książka przeczytana w ramach październikowych wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za książkę dziękuję 
 
 


poniedziałek, 27 grudnia 2021

Weronika Umińska "Klejnot z Bizancjum"

 
 
 
Autor: Weronika Umińska
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 13 września 2021
Liczba stron: 368
 
 
 
 
 
 
Uwielbiam swoją intuicję! Podpowiadała mi, że "Klejnot z Bizancjum", czyli debiut autorstwa Weroniki Umińskiej to dobra powieść. Ciepły klimat Włoch i Sycylii, rodzinne tajemnice i świat jubilerów, z którym nie spotkałam się jeszcze w literaturze na taką skalę, jak w tej książce. 
 
 
Rok 2008
Kiedy poznawałam absolwentkę wydziału historii sztuki uniwersytetu w Rzymie nie zdawałam sobie sprawy, gdzie poprowadzi mnie los... Zresztą najmłodsza w rodzinie Azzurri - Ambra, która w dniu swoich dwudziestych piątych urodzin ma zaprezentować światu swoją pierwszą autorską kolekcję biżuterii, również nie.

Zanim jednak autorka pozwoli nam uczestniczyć w tym wydarzeniu, zabierze nas w przeszłość, gdzie poznamy życie babci Ambry - Svevy... 

Rok 1946
Rozczarowana postawą ojca w wielu kwestiach, młodziutka Sveva ucieka z rodzinnej Sycylii do Rzymu, gdzie podejmuje pracę i poznaje przystojnego żołnierza z Polski - Władysława. To dzięki niemu oraz właścicielkom Atelier Fontana przekonuje się, jak mogą wyglądać relacje z drugim człowiekiem, przyjacielem, pracownikiem...
To właśnie wtedy, właśnie tam los podarował jej pierwszą miłość... Niestety, szybko odebrał. Wraz z nadziejami, marzeniami i wiarą w innych ludzi.


Powieść jest niezwykłą podróżą, dzięki której poznajemy członków rodziny Azzurri, którzy od pokoleń tworzą niesamowitą biżuterię. Dopiero po upadku Konstantynopola (w 1453 roku) część rodziny przybyła do nowo utworzonej stolicy Włoch - Rzymu. 
Przyznam, że zupełnie nie spodziewałam się, jak potoczy się ta opowieść... Nie miałam pojęcia, że świat biżuterii, tajnych projektów czy wspaniałego naszyjnika tak mnie wciągnie. Choć bardzo pragnęłam odkryć zagadkę klejnotu należącego do ostatnich bizantyjskich cesarzy z dynastii Paleologów, którego losy nie były znane aż przez pięćset lat!

Zaskoczeniem było dla mnie również żonglowanie czasem akcji - teraźniejszość miesza się z przeszłością (kilka płaszczyzn czasowych), co jest zresztą niezbędne, by zrozumieć poszczególne wydarzenia i móc na końcu powiedzieć 'wow'. Sploty wydarzeń, zbiegi okoliczności, piękno Rzymu a w tle sytuacja społeczno-polityczna w Polsce, wpływająca na losy bohaterów w kilku pokoleniach. 

Autorka z wyczuciem skupiła się na poszczególnych problemach - nigdzie nie znalazłam zbędnych słów, opisów czy niepotrzebnych dyskusji. Sprawy dotyczące uczuć, związków, biżuterii czy tajemnic są doskonale wyważone, spójne i tak intrygujące, że nie sposób się oderwać od lektury. Zwłaszcza zaginiony klejnot, tajne archiwum czy listy od notariusza...
 
Debiutantka jest archeologiem i wielbicielką Włoch, co widać na każdej stronicy powieści, podeszła do opisywanych tematów z wiedzą i sercem. Pokazała cuda sztuki jubilerskiej, którym nie oprze się żadna kobieta, choć ceny są dla większości nie do przeskoczenia, to przecież marzyć można, prawda? Zwłaszcza, że niektóre istnieją lub istniały naprawdę!


Podsumowując - "Klejnot z Bizancjum" to świetny debiut, kierując się tytułem określiłabym go mianem perełki. Wypełniony historią, kamieniami szlachetnymi, splątanymi losami ludzi i uczuciami, które rodzą się nie pytając czy mogą, również w niesprzyjających czasach. To opowieść o poczuciu krzywdy, sycylijskiej mafii, wyzyskach pracowniczych, podziałach klasowych, rodzinnych tajemnicach i nieoczekiwanych zwrotach akcji. Przez tę powieść się płynie, podziwiając piękno i niestety... zbyt szybko przybijając do brzegu. Liczę, że autorka szybko uraczy mnie podobną ucztą literacką. Gorąco polecam!
 
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję 



czwartek, 9 września 2021

M.B. Morgan "Celebryta"

 
 
 
Autor: M.B.Morgan
Wydawnictwo: Amare
Data wydania: 7 lipca 2021
Liczba stron: 450
 
 
 
 
Daj się porwać zmysłowej opowieści pełnej włoskich smaków i aromatów!
 
 
Skusiło mnie to zdanie z okładki. Dałam się porwać i nie żałuję. To świetny debiut!
 
 
 
Marcelina Cieszyńska jest redaktorką w magazynie winno-kulinarnym "Winny świat". Właśnie wpadła w euforię, bowiem Daniel Milewicz, syn znanego ojca prowadzącego program kulinarny, zgodził się na wywiad! A przecież nie udziela żadnych, nikomu. Na dodatek wywiad musi odbyć się w Toskanii, gdzie młody Milewicz przygotowuje się do otwarcia własnej restauracji. Nic tylko się cieszyć. Jednak Marcelina ma nie tylko pewne prywatne opory, czuje też presję ze strony redakcji.

Wspierającej przyjaciółkę Kaśce, udaje się ją przekonać, że to niesamowita szansa i w końcu Marcelina leci ku zupełnie nowej przyszłości - choć jeszcze o tym nie wie.

Od początku między celebrytą a dziennikarką iskrzy; zaskakują się nawzajem tym, jacy są naprawdę, przestają panować nad odczuciami i ciałami w swojej obecności. Nie mogą skupić się na pracy, ponieważ drobinki pożądania przejmują kontrolę na ich umysłami. 

Pobyt w Toskanii powoli zmienia życie Marceliny, rozmowy i czas spędzany z Milewiczem sprawiają, że w myślach pojawia się niepewność czy brak wizji przyszłości, ale również rozważania nad fikcyjnym małżeństwem. Czy bohaterka poradzi sobie z życiem na świeczniku? Z czającymi się wszędzie fotografami? Jak daleko posunie się relacja między głównymi bohaterami? I dlaczego wszyscy ostrzegają ją przed związkiem z Danielem?


Ta książka to cudowna podróż poprzez smaki toskańskich restauracji (ta część powieści powaliła mnie na kulinarne łopatki nie tylko potrawami, ale i historiami właścicieli), widoki na piękne winnice, okraszone winami i sinusoidalną historią miłości.

Nie chcę Wam psuć radości z czytania a właściwie z podziwiania i zagłębiania się w cudowny włoski region, dlatego nie opowiem Wam nic więcej. Ani w relacjach między bohaterami, ani w sprawach zawodowych, ani o rozwodach czy kochankach. Wielokrotnie podczas lektury się śmiałam, ale nie zabrakło również łez wściekłości czy wzruszenia. Często denerwowałam się kierunkiem, w jakim potoczyły się losy różnych postaci a co do finału - w żadnym momencie nie można być pewnym, że będzie właśnie taki, jaki jest.

Powieść czyta się z przyjemnością i zachwytem, jest napisana z lekkością, pomysłem, nie męczy, nie odstrasza opisami. Autorka poruszyła wiele ważnych tematów, nie tylko dotyczących teraźniejszości, ale też przeszłości. Jak ona wpływa na nas oraz przekonuje, że jesteśmy silni potrafiąc pokonać problemy i trudności. Takich debiutów to ja poproszę więcej :)


Podsumowując - "Celebryta" to dowód na to jak czują się dzieci dorastające w cieniu znanych rodziców. To historia o drogach ludzkiego życia i szukaniu swojego miejsca na ziemi, o pasjach, odwadze i gotowości do zmian oraz podejmowanym ryzyku. W powieści odnajdziemy nie tylko cudowną Toskanię z cudownymi ludźmi, ale też wspaniałe chwile zbliżeń, ale też momenty niepewności. Gorąco polecam!
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję
 

 

sobota, 15 maja 2021

Agnieszka Lingas-Łoniewska "Obiad z Bondem"


 
 
 
Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo: Burda książki
Data wydania: styczeń 2021
Liczba stron: 264
Cykl: Kolacja z Tiffanym  tom 2
 
 
 
 
Natalia Lisek oraz Maciej Granicki, których poznaliśmy w powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej "Kolacja z Tiffanym" biorą ślub we włoskiej Kalabrii. Pośród licznie zaproszonych gości nie zabrakło przedstawicieli mafii oraz rodziny i przyjaciół państwa młodych.

Z tłumu wyróżniają się Eliza - przyjaciółka Natalii oraz Jacek - kuzyn Maćka, przystojny komisarz policji (oboje są nam już znani z poprzedniego tomu tego cyklu). Między tą dwójką od pierwszego spotkania iskrzy, czują fascynację, ale żadne z nich nie chce się przyznać do rozwijających się uczuć. Żadne z nich nie myśli o stałym związku. Czy to właśnie dlatego skaczą sobie do gardeł pomijając magnes coraz mocniej przyciągający ich do siebie?
 
Wracając z pracy Eliza ma wrażenie, że ktoś ją obserwuje a w mieszkaniu ktoś był pod jej nieobecność, bowiem układ wielu przedmiotów przeczy jej uwielbieniu porządku. Po wykluczeniu współlokatorów (których aktualnie nie ma w Polsce) łaskawie zgadza się, by tymczasowo zamieszkał z nią Jacek - oczywiście dla ochrony, bo do iskier nadal się nie przyznają. Miała rację?
 
 
Czy w ogóle pyskata Eliza, która wielokrotnie się sparzyła w kontaktach z mężczyznami a teraz szuka szczęścia na Tinderze oraz Jacek, oddany pracy policjant, zwany przez braci Bond, mają szanse stworzyć coś pozytywnego? Czy niejako zamknięci z przymusu nadal będą drzeć przysłowiowe koty?
 
Jak na policjanta przystało, mężczyzna rozpoczyna delikatne śledztwo - kto może mieć klucze, a może w mieszkaniu jest coś wartościowego czy też może Elizka ma wrogów... Czy kobieta powie Jackowi prawdę? Dzięki naprzemiennej narracji czytelnik będzie świetnie poinformowany.
 
 
Rozwiązanie tej sprawy mocno mnie zaskoczyło! Początkowo zupełnie nie wiedziałam w którym kierunku patrzeć, by znaleźć trop prowadzący do sprawców a tym bardziej motywów włamania. Później naiwność Elizy powaliła mnie na kolana... poskładałam elementy w całość i przed czasem domyśliłam się kto ma ze sprawą coś wspólnego. Choć wcale nie umniejszało to przyjemności z lektury, zwłaszcza że niespodzianek i tak czekało wiele.
 
Nie spodziewałam się czego szukają sprawcy ani co takiego zrobił Maciej. W powieści pojawił się też Chris, co pozwala mi przypuszczać kto będzie bohaterem w kolejnej części a z uwagi na fakt jakie perypetie ostatnio przeszedł, liczę na emocjonujące chwile!
 
 

Podsumowując - "Obiad z Bondem" to historia pełna lekkości, humoru, charakternych bohaterów i ich ciętych ripost. Dilerka Emocji zagwarantowała nam również momenty do śmiechu i do łez, ale również i te pełne napięcia.Nie brakuje również przeczucia, zazdrości, oszustw, zawiedzionych nadziei. Jak dla mnie to skrzyżowanie romansu z dramatem i sensacją. Polecam!


 
 
Książka przeczytana w ramach marcowych wyzwań: 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję   


obecnie


sobota, 17 kwietnia 2021

Paulina Płatkowska "Lepsze czasy"

 
 
 
Autor: Paulina Płatkowska
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Silver
Data wydania: 17 marca 2021
Liczba stron: 364
Cykl: Bądź dobrej myśli tom 2 





Lubicie książki pełne nadziei, wiary w ludzi i z barwnymi postaciami? Jeśli tak, to mam dla Was świetną propozycję - najnowszą powieść Pauliny Płatkowskiej "Lepsze czasy". To kontynuacja losów bohaterów z "Bądź dobrej myśli" i już sam tytuł nastraja optymistycznie, prawda? Zwłaszcza w obecnej sytuacji epidemicznej te lepsze czasy są wyczekiwane przez wszystkie narody... Jakie znaczenie ten tytuł ma w powieści?


W pierwszym tomie cyklu życie naszych seniorek uległo zmianom. Jednak nikt nie powiedział, że to już koniec rewolucji...
Lonia uważa, że jej nowe życie z Leonardem jest cudowne; oboje chwytają każdą chwilę, jakby była ulotna jak motyl; zwiedzają, celebrują, ćwiczą jogę i medytują. Jednocześnie udowadniają, że to ludzie mają znaczenie a nie przedmioty. Zachwyciło mnie ich porozumiewanie się - on po włosku, ona po polsku - język miłości okazał się doskonałym translatorem?

Na narodziny wnuczki oczekują we Włoszech, ale gdy tylko Wisia dzwoni z problemem... natychmiast wyruszają do Polski, gdzie Lonia okazuje się być doskonałym psychologiem i motywatorem - opowiada o medytacjach, wytyka schematyczne myślenie, staje się plastrem na serca i dusze. Jest to niezmiernie ważne dla Wisławy, która podejrzewa Tadeusza o to, że ma babę! A dokładniej kochankę! 

Bo kto to widział, by nagle, po pięćdziesięciu latach małżeństwa dokonywać zmian! Oboje są po siedemdziesiątce i wydawałoby się, że nic i nikt nie może tak utrwalonemu związkowi zagrozić a tymczasem wystarczyła czerwona sukienka, rude włosy i francuskie "r", by zawrócić Tadkowi w głowie. Dotychczas podporządkowany kobietom w rodzinie (najpierw matce, teraz żonie), nagle poczuł wiatr wolności i... otarł się o granicę flirtu! Czy pójdzie o krok dalej?

Również u Haliny i Romka sporo się dzieje. Małżeństwo nadrabia lata, które przesiedzieli w domu - dzieci, wnuki, chora mama - i podróżuje po Polsce. Robią to, co zawsze chcieli i daje im to wiele szczęścia. A w Halince dodatkowo pobudził się zmysł do scrapbookingu.

Czy spotkania i spacery z przyjaciółkami oraz przegadanie problemu pomoże Wisi w jego rozwiązaniu? Jak potoczy się ten wątek? Jak zaradzić na spadek sił i brak motywacji? Kiedy nastaną tytułowe lepsze czasy? Co wydarzy w innych i u młodszych bohaterów? Zaglądnijcie do książki - tam znajdziecie odpowiedź.


Paulina Płatkowska napisała niezwykle pozytywną książkę o bohaterkach, które miałam okazję już poznać. Z chęcią zajrzałam nie tylko do Brzezin, ale też w zagraniczne progi Loni i Leonarda. Autorka pokazała, że nawet seniorzy mogą żyć aktywnie, nie skupiać się tylko na dogadzaniu dzieciom i wnukom, ale skoro odchowali pociechy to mogą wyruszyć tam, gdzie od dawna marzyli, spełniać swoje pragnienia i korzystać z uroków jesieni życia.
 
Bohaterowie są bardzo zróżnicowani, mają swoje zdanie, ale skłaniają się wzajemnie do rozmyślań i analiz; są dla siebie źródłem inspiracji, pokazują innym by nie zamykać się na nowości, wynalazki. A jeśli doliczyć zaskoczenia i niespodzianki jakie podarowały nam młodsze pokolenia, możemy uznać że w kolejnym tomie również nie zabraknie nam emocji.



Podsumowując - "Lepsze czasy" to historia o najtrwalszych uczuciach - miłości i przyjaźni, które nigdy nie zawodzą. Które wspierają, pokazują drogę, łagodzą napięcia i spory. Jest to pełna nadziei i humoru opowieść o tym, że każdy z nas popełnia błędy, ale trzeba umieć je naprawić, zrozumieć złe postępowanie i zawalczyć o bliskich. W fabule napotkamy też na syndrom opuszczonego gniazda, brak motywacji, zalety czytania wartościowych książek, wiarę w znaki oraz walkę serca z rozumem. 
Książka, przez którą się wręcz płynie i niezauważenie zdobywa drugi brzeg, czyli dociera do końca...




P.S. Tym razem na końcu książki znajdziemy fragment debiutu Edyty Kochlewskiej "Siedem ślubów mojej siostry", gdzie już w Prologu jesteśmy o krok od samobójstwa a potem poznajemy historię miłości Zośki i Łukasza...




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki






Za książkę dziękuję



niedziela, 28 czerwca 2020

Magdalena Kordel "W blasku słońca"





Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 17 czerwca 2020
Liczba stron: 448






W tym roku koniec roku szkolnego wyglądał niezwykle oryginalnie, ale moje powitanie wakacji musiało być za to idealne. A nie ma nic lepszego niż toskańska historia, pełna tajemnic, smaków, zapachów i co najważniejsze - w wykonaniu Magdy Kordel, która zakochała się w tym zakątku, dzięki czemu przekazała swoją powieścią to, co w nim najlepsze.

Positano, Włochy
Nicoletta jest w żałobie po śmierci ukochanego męża. Ani brat, ani przyjaciółka, ani psycholog, ani nawet 'oczko w głowie' jakim jest jej własny salon ślubny - nikt i nic nie jest w stanie przywrócić jej radości życia. Przypadek sprawił, że musiała zadbać o Matkę Boską we wgłębieniu ściany naprzeciw swojego mieszkania, co wywołało wachlarz emocji a w konsekwencji sprawiło, że podjęła decyzję o wyjeździe do Wenecji. 
Spacerując znanymi zaułkami wciąż powraca myślami do napisu i koronek, które widziała na figurce. Powraca do niej przeszłość oraz docierają słowa i rady poznanego właśnie mężczyzny, a że nie chce na zawsze tutaj zostać ani wracać do dawnego życia podejmuje kolejną, nieco szaloną decyzję - wyjeżdża do Toskanii, do domu, który odziedziczyła po babci Maddalenie. Niestety, widok domu i winnicy nieco ją załamuje. Czy sobie poradzi? Nie podda się i zawalczy o lepsze jutro? Co czeka na nią w pustym domu?


Paryż / Polska
Mirela, zwana Lelą jest ze swoim ukochanym Karolem w mieście zakochanych - Paryżu. Restauracja, pierścionek.... Nie, to nie zaręczyny a zerwanie! Oryginalnie, prawda? Dziewczyna wraca więc do Polski sama, pomieszkuje u przyjaciółki pomagając jej z sąsiadką-podglądaczką, popada w kłopoty służbowe (przesadziła z ciągłymi awanturami i psikusami, które robiła swojemu ekschłopakowi - razem pracują) i "za karę" zostaje wysłana do Toskanii, by zmienić otoczenie, jednocześnie tworząc teksty do magazynu kulinarnego, w którym pracuje.
Jak na Lelę przystało nie dociera do miejsca przeznaczenia, co powoduje, że fabuła nabiera rumieńców, zwłaszcza że dziennikarka nie zna języka i ma skłonność do popadania w kłopoty. 


Toskania, Włochy
Ścieżki obu kobiet przecinają się w urokliwej Toskanii, pełnej gajów oliwnych, winnic, cyprysów, mglistych poranków, smaków i zapachów. Dwie pokiereszowane z powodu płci przeciwnej nie zdają sobie sprawy jak niewiele potrzebują, by znów odkryć cel w życiu. Z czasem przekonają się, że mogą sobie pomóc, choćby nieświadomie; że nie powinny roztrząsać tego, co było tylko skierować swoje kroki ku przyszłości i iść tam gdzie pragną.

Nicoletta dzięki Marco i Leli poczuła w sobie chęć do działania i apetyt na życie, znalazła nową pasję a zabawny zbieg okoliczności z pielgrzymkami ludzi na początku jej pobytu nie pozwolił na popadnięcie w odrętwienie.
Lela zaś poznała dzięki Włoszce nowe strony kuchni, relacji międzyludzkich, usłyszała wiele legend i historyjek, mogła też uczestniczyć w winobraniu.
Tęskniąc za miłością otwierają się na nowe znajomości, wpuszczają do serca przyjaźnie, cieszą się prawdziwym włoskim życiem jednocześnie patrząc z nadzieją w przyszłość. Może jest szansa na to, że nie będą starzeć się same?

Magdalena Kordel ogromnie zaskoczyła mnie tą powieścią, widać jak bardzo zauroczyła ją Toskania. Gdybym nie widziała nazwiska na okładce, nie miałabym pewności, ponieważ książka jest zupełnie inna od dotychczasowej twórczości autorki. Przede wszystkim Magda wkroczyła akcją na toskańską ziemię, co zmienia odbiór fabuły i losów wykreowanych postaci. Dorzuciła Paryż, Wenecję i naprzemienność punktu widzenia dwóch totalnie odmiennych bohaterek. Niezwykle dojrzała książka, którą napisał motyl z pięknymi kolorowymi skrzydłami, tuż po wyjściu z kokona. Jestem zauroczona.

Jednak niech Was nie zmyli sielskość, zapach bazylii czy widok przepięknych winnic, powieść bowiem nie jest tylko hymnem pochwalnym. I choć nie brakuje humoru autorki, to jest w niej również moc problemów, żałoby, tęsknoty, zemsty i rozpaczy.
Jedna z bohaterek wciąż zabiera nas w przeszłość, opowiadając o babkach, Wenecji sprzed lat i swoim mężu, z którym była szczęśliwa.
Druga, najpierw utraciła miłość, później nie wypalił nawet układ bez uczuć a teraz zesłana za granicę, próbuje odnaleźć swoje 'ja' i wykorzystać to, co we Włoszech najpiękniejsze.



Podsumowując - "W blasku słońca" to pozytywna i ciepła opowieść o tym, że aby znaleźć miłość i szczęście, trzeba czasami zejść z utartych szlaków i powędrować zarośniętymi oraz krętymi ścieżkami; przeskoczyć murek, otworzyć dawno nie używaną furtkę czy przestawić łóżko z dawną przyjaciółką. To historia o kłopotach, które dzielone na dwoje są lżejsze i łatwiejsze do udźwignięcia a gdy wyrzucimy z siebie smutki, następny poranek budzi się bardziej słoneczny. W tej optymistycznej fabule z poczuciem bezpieczeństwa, tolerancją, szczerością i ekscytacją nie zabrakło też łyżki dziegciu - traumy, pustki, wyrzutów sumienia, lęku, samotności czy cierpienia. Idealna książka na rozpoczynające się właśnie lato - polecam!






Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki




Za książkę dziękuję



niedziela, 2 lutego 2020

Iwona Grodzka-Górnik "W niebie na agrafce"





Autor: Iwona Grodzka-Górnik
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2012
Liczba stron: 448





Żałuję... Naprawdę żałuję, że sięgnęłam po tę powieść... tak późno! Tak długo stała na mojej półce kryjąc cudowną zawartość a ja "nie mogłam" jakoś po nią sięgnąć. Błąd. Na szczęście już naprawiony. Skorzystajcie z mojej rady i uczcie się również na moim błędzie - jeśli uwielbiacie obyczajówki to przeczytajcie "W niebie na agrafce" Iwony Grodzkiej-Górnik.

Zuzanna Kostecka ma dwadzieścia osiem lat i samotnie wychowuje czteroletniego synka - Łukasza. Jego ojciec zginął w wypadku samochodowym w dniu, w którym ona dowiedziała się, że jest w ciąży. Jest jest jedną z lepszych pracownic banku i od kilku lat mieszka w starym drewnianym domu w Arabelinie pod Warszawą. Marzyła o ASP, ale ojciec - Grzegorz - doradził jej, by miała konkretny zawód. W wychowaniu synka i w innych życiowych przeciwnościach pomagają jej cudowni sąsiedzi - Olga i jej mąż Filip.

Zuza załamuje się, gdy umiera jej najlepsza przyjaciółka Basia. Wprawdzie to najmłodsza siostra jej matki Poli, ale była starsza od Zuzanny tylko o trzy lata i od zawsze łączyła je wyjątkowa więź. Po pogrzebie podchodzi do niej mężczyzna twierdzący, że zna jej ojca i że jest do niego podobna, ale nie chce poczekać na mającego przybyć za chwilę Grzegorza. W Zuzannie zaczyna kiełkować niepewność a słowa Zygmunta Salkego jeszcze długo dźwięczą w jej głowie... Niepokój w sercu narasta, zwłaszcza gdy przypomina sobie historię z czasów, gdy miała czternaście lat i znalazła pewien dokument...

Tak właśnie w życiu Zuzanny pojawiają się nie tylko wątpliwości, niepewność i potrzeba dojścia do prawdy, ale również kilku mężczyzn. Aleksander, Maksymilian, Kacper, Ryszard - jaki będą mieli wpływ na jej życie, codzienność, przyszłość? Niektórzy pojawią się sami, innych odnajdzie ona sama, ale nie wszystkich... Tropy w prywatnym śledztwie zaprowadzą Zuzkę do Włoch, choć mam wrażenie, że gdyby wiedziała co ją tam spotka, nie opuszczałaby bezpiecznego domu w Arabelinie.

"Damska torebka nie jest po to, aby w niej coś znaleźć, ale po to, aby w niej wszystko było." *

Utonęłam w tej powieści. Poszukiwania biologicznego ojca prowadzone przez główną bohaterkę zawładnęły mną całkowicie. Wystarczy, by w książce pojawił się jakiś zagadkowy wątek, tajemnice rodzinne skrywane przez lata, listy kryjące prawdę, pewne jest że przepadnę bez wieści podczas lektury.

Matka unika rozmowy z córką, córka w tajemnicy dąży do wyjaśnienia prawdy sprzed lat, jednocześnie wpadając w sam środek międzynarodowej afery z mafią, fałszerzami i handlarzami dziełami sztuki. Mętlik w jej głowie stopniowo się zwiększa, bowiem pojawia się coraz więcej znaków zapytania i dlatego stawia coraz bardziej nierozważne kroki. Na szczęście są ludzie, którzy się o nią martwią i niezależnie od okoliczności ruszają z pomocą. Uczucia i adorujący ją mężczyźni tworzą dodatkowe zagrożenia. W czyim kierunku zabije mocniej jej serce?

"... miłość jest jak bajka o Świętym Mikołaju. Najpierw wierzymy, że jest, a potem tłumaczymy sobie, że zaklinował się w kominie." **

Iwona Grodzka-Górnik napisała wspaniałą powieść. To porządna, głęboka, magnetyzująca i soczysta obyczajówka, w której znajdziemy moc wydarzeń, zwroty akcji, trzymające w napięciu momenty, ucieczki, pościgi i śledzenie podejrzanych typów. Jest też trochę wiedzy z dziedziny malarstwa, humor i magiczne, miłosne uniesienia. Język i lekki styl pisania autorki sprawiają, że czyta się niezwykle szybko i przyjemnie, zwłaszcza że początkowo typowa powieść obyczajowa, zmienia się wraz z liczbą ubywających stron, w pozycję sensacyjną pełną "czarnych charakterów". Szkoda że to jedyna książka wydana przez autorkę.

"... w życiu powinniśmy kierować się własnymi aspiracjami, mieć na uwadze własne marzenia i dążyć do realizacji pragnień, które zaspokoją przede wszystkim nas samych. 
Dopiero wtedy będziemy szczęśliwi."***


Podsumowując - "W niebie na agrafce" to cudowny i emocjonalny debiut, który porwał mnie w swój świat i całkowicie zawładnął. Znajdziemy w tej historii relacje w pracy, romanse, przypadkowe spotkania zmieniające życie, bliźnięta, trojaczki, szpitalne nerwy i pozorne szczęście; ale również rozstania i burzliwe związki, żal, dręczące wspomnienia i tajemnice mające wpływ na kolejne pokolenia. Opowieść o świętowaniu sukcesów i lizaniu ran po porażkach informująca o tym, że z Nieba już nie wypuszczają... Nie zwlekaj, przeczytaj!




* I. Godzka-Górnik, "W niebie na agrafce", Świat Książki, Warszawa 2012, s. 27
** Tamże, s. 130
***  Tamże, s. 383




Książka przeczytana w ramach styczniowych wyzwań: Mini Czelendż, Pod hasłem, Zatytułuj się 3, 52 książki

czwartek, 24 października 2019

Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Aleksandra"





Autor: Lucyna Olejniczak
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 1 października 2019
Liczba stron: 520
Seria: Kobiety z ulicy Grodzkiej tom 6





To była cudowna seria, przez trzy lata poznawałam sześć tomów klimatycznej opowieści o rodzinie, na którą rzucono klątwę. Losy kobiet z ulicy Grodzkiej opowiedziane zostały w niezwykle interesujący i intrygujący sposób, w tle zaś rysowała się sytuacja polityczno-społeczna Polski z wysuniętym na pierwsze miejsce Krakowem. Lucyna Olejniczak przeprowadziła nas przez wiele lat historii - czym uraczyła nas w ostatnim?

Poturbowana małżeństwem z Marcinem - alkoholikiem i esbekiem - Weronika, zrobiła właśnie krok w przyszłość i podjęła decyzję o spędzeniu Wigilii roku 1968 wraz z nowym ukochanym Pawłem. Liczy, że zarówno rodzice jak i dzieci (Emilia i Waldek) zaakceptują jej nowego partnera. Lata mijają, dzieci dorastają, starsi bohaterowie odchodzą pozostawiając smutek, żal, tęsknotę a czasami również... spadek.

Emilka studiuje, Waldek się wyprowadza i usamodzielnia. Przeżywają swoje pierwsze miłostki, nie zawsze zresztą szczęśliwe. Brat dzielnie chroni młodszą siostrę kiedy tylko może, wielokrotnie ostrzega przed popełnieniem głupstw. Oboje aktywnie uczestniczą w działalności konspiracyjnej podczas trwania stanu wojennego a nawet zostają aresztowani. Piętnaście lat później Emilka może odwdzięczyć się Waldkowi wyruszając poza granice Polski, by mu pomóc w kłopotach.

Z zapartym tchem śledziłam opisane wydarzenia, smuciły mnie kolejne pogrzeby, bowiem zdążyłam się już zżyć z bohaterami tej sagi. Lucyna Olejniczak poruszyła w szóstym tomie cyklu problem nie tylko alkoholizmu, ale również cukrzycy, raka, endometriozy, co przypomina nam byśmy dbali o swoje zdrowie, bo już samo oczekiwanie na wyniki badań jest stresujące.
Jest też kilka wątków mniej przyziemnych, jak pisanie wierszy, wieczorki poetyckie, prowadzenie galerii sztuki czy wydanie kilku powieści.

Podążamy z naszymi bohaterami poprzez kolejne dekady, zmagamy się wraz z nimi ze strajkami, cieszymy z wygranej piłkarzy z NRD, słuchamy Jaruzelskiego a później doświadczamy upadku komunizmu. To jednak nic w porównaniu z tym, co autorka przygotowała dla nas od roku 1997, kiedy to Emilia prowadzi dziwne śledztwo z mafią w tle. Przyznaję, że nie spodziewałam się w taki sposób ukierunkowanej akcji, nie sądziłam że saga stanie się tak sensacyjną lekturą. Olejniczak zrobiła czytelnikom kilka nietypowych niespodzianek na koniec serii, które wielokrotnie sprawiały, iż czułam zaskoczenie. Nie wszystko okazało się iść schematami, jak choćby pojawienie się w fabule tytułowej Aleksandry czy tajemniczego mężczyzny z Ameryki. Ogromnie żałuję, że to koniec... To była wyśmienita przygoda, cudowne literackie podróże, wielu wyjątkowych bohaterów i pozostające na długo w sercu emocje.


"Wszystko, co się z nami dzieje, nasze życie, nasze losy zależą od tego, jak sami nimi pokierujemy. Zawsze jest jakiś wybór." *


Podsumowując - "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Aleksandra" to doskonały finał przepełnionej wrażeniami i emocjami serii. Znajdziemy tu wiele magicznych chwil, skłaniających do uśmiechu lub łez, ale też do przemyśleń nad życiem.
Autorka nie szczędzi nam miłości, rozpaczy, strachu, złych decyzji, niepewności, zwraca uwagę na potrzebę czułości i bliskości oraz na fakt, że pod wpływem nałogu człowiek bardzo się zmienia. Trzeba naprawdę silnej woli i wsparcia bliskich, by uwolnić się od paktu z diabłem - jak alkoholizm nazywa Olejniczak, bo mimo trudności życie musi trwać dalej.
Gorąco polecam Wam tę serię!




* L. Olejniczak, "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Aleksandra", Prószyński i S-ka, Warszawa 2019, 7%




"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Weronika"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Emilia"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Aleksandra"





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki





Za e-book dziękuję


wtorek, 17 września 2019

Françoise Bourdin "Ogród Lorenza" - przedpremierowo [patronat]




Tytuł oryginalny: Gran Paradiso
Tłumaczenie: Anna Tomoń
Wydawnictwo: Dragon
Data wydania: planowana na 18.09.2019
Liczba stron: 320







Kiedy czyta się książki z zakresu dwóch czy trzech gatunków, trudno jest trafić na takie, które wyróżniałyby się czymś wyjątkowym. Zwykle są to powtarzalne schematy, z drobnymi zaskoczeniami, choć faktycznie zdarzają się wyjątki i można przeżyć szok. Rzadko kiedy fabuła jest tak ułożona, by całościowo sprawiać, iż czytelnik przeżyje naprawdę wyjątkową, bowiem oryginalną przygodę. To zadanie udało się francuskiej pisarce, której powieść miałam okazję czytać przedpremierowo.

Ojciec Lorenza Delmonte był Włochem i zginął w wypadku samochodowym, gdy synek był jeszcze mały. Gdy miał trzy lata, jego matka związała się z Xavierem. Z tego związku narodziły się Lorenzowi dwie siostry i brat, z którymi zawsze miał dobry kontakt. Ojczym nigdy nie zaakceptował pasierba, nawet teraz kiedy już dorósł, nie szczędzi mu słów krytyki, nie potrafi cieszyć się z sukcesów oraz odmawia wsparcia finansowego w realizacji marzenia jakim jest założenie parku dla dzikich zwierząt.

Szczęśliwym trafem włoski dziadek Lorenza, podarował wnukowi kilkadziesiąt hektarów ziemi i od czterech lat trzydziestoczteroletni Delmonte rozwija swój wymarzony park. Ogrom pracy wykonał sam, pracuje na kilka etatów, często nawet śpi nad swoim biurem na terenie parku. To bystry, wytrwały i wrażliwy człowiek, który wciąż dąży do wyznaczonych celów, dba o rozwój swojego królestwa co sprawia, że jest określany mianem perfekcyjnego do bólu pracoholika. Od kilku lat jest samotnym wilkiem, czyli od chwili, gdy rozstał się z Julią a teraz nie ma czasu na miłostki. Jednak przewrotny los stawia na jego drodze nową panią weterynarz w osobie... Julii. Tylko, że ona skieruje swe uczucia ku innemu. Czy Lorenzo zaakceptuje tą sytuację? Czy naprawdę zapomniał o uczuciu do Julii?

Akcję książki autorka osadziła w dwóch miejscach - Paryżu, gdzie mieszka Maude wraz z Xavierem oraz południowo-wschodniej Francji, niedaleko granicy ze Szwajcarią i Włochami. Pokazała poróżnionych ojczyma z pasierbem, uległą matkę, nastawione przeciwko przyrodniemu bratu rodzeństwo, które wcześniej niż ona stara się przeciwstawić ojcu i udowodnić, że Lorenzo jest wart rodzicielskiej miłości i wsparcia tak samo jak oni.

Poważnym problemem jaki poruszyła Françoise Bourdin jest ponowne znalezienie się w pobliżu dawnej miłości. W przypadku Lorenza skutkuje to wieloma momentami, w których jest zagubiony, uzależniony od decyzji Julii i wciąż powraca do przeszłości, bo patrząc na tę kobietę nie potrafi zapomnieć o tym, co ich łączyło. Moją uwagę zwróciła walka dzieci Maude o spełnianie marzeń, bowiem mają swoje pasje i kochają robić to, czego uczyli się dotychczas.

A wszystko to w tle wydarzeń rozgrywających się w parku Delmonte, gdzie na dużych wybiegach spacerują żyrafy, niedźwiedzie, słonie, lwy, tygrysy czy nosorożce. Dowiedziałam się sporo o kulisach funkcjonowania obiektu, w którym się znajdują a wraz z ich opiekunami przeżywałam ich choroby, narodziny i odejścia. Niezwykle oryginalny temat na powieść sprawił, że przeniosłam się w egzotyczny świat i niemal czułam na skórze muśnięcia ogonów wielkich, dzikich kotów czy drżącą pod nogami słoni ziemię.

Były momenty grozy, smutku i strachu. Poznajemy bohaterów, którzy nie zawsze mówią prawdę, bojąc się reakcji innych. Inni nie potrafią wyrazić zachwytu, przeprosić za złe postrzeganie, obstają twardo przy swoim zdaniu. Książka jest świetnym studium zachowań ludzi i zwierząt a autorka nie przedłuża opisów, potrafi zaciekawić i wciągnąć w zupełnie inny świat.


Podsumowując - "Ogród Lorenza" jest historią o miłości na odległość, zazdrości, niezależności, sensie życia oraz pasji i determinacji, by wszystko dla niej poświęcić. Poruszająca opowieść o radości, ale zarazem niepokoju podczas oczekiwania na dziecko, trudnych decyzjach, rozpamiętywaniu przeszłości, zaborczości oraz rodzinnych konfliktach. Intrygująca, interesująca i godna polecenia wielbicielom czegoś nowego w literaturze.





Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki




Za książkę dziękuję




piątek, 7 czerwca 2019

Anna Karpińska "Bezpieczny port"





Autor: Anna Karpińska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: kwiecień 2019
Liczba stron: 456
Seria: Rodzinne roszady tom 2





"Bezpieczny port" Anny Karpińskiej jest kontynuacją powieści "Szukając przystani", którą czytało mi się bardzo przyjemnie, choć i emocji nie brakowało. Finał okazał się niezmiernie zaskakujący i wywołał u mnie... złość. Bo jak to tak zostawić czytelnika w zawieszeniu w chwili, gdy znika dziecko?!

Wanda Zarębska pojechała do Torunia, by pomóc córce Joasi przy chorych bliźniakach - Kajtku i Guciu, a trzyletnią wnuczkę Polę zostawiła pod opieką Wiktora - swojego wspólnika w restauracji. Nagle okazuje się, że Poli nie ma! Wiktor twierdzi, że wyszedł na dziesięć minut... Zrozpaczoną Wandę wspiera przyjaciółka Mirka, przyjeżdża też kuzynka Giga, informacje o zaginięciu dziecka pojawiają się w mediach...

Sprawa zniknięcia Poli - z perspektywy czytelnika, który ma wiele stron przed sobą - wyjaśnia się szybko. Jednak kolejne tragedie uderzają w bohaterów, zaś w ich wyniku Wiktor wyjeżdża, Wanda nie do końca rozumie swoje uczucia i jest rozdarta między Wiktorem a Witoldem. Próbuje poradzić sobie z zarabianiem, domem oraz wnuczętami a przecież z dziećmi, choć dorosłe, też ma wiele problemów. Niełatwo jej jest być również przyjaciółką, bowiem wciąż przechodzi kolejne próby obserwując partnera Mirki.

Swoją samotność, zwłaszcza wieczorami, wypełnia pisaniem listów oraz rozmyślaniem o decyzjach, które musi podjąć - ona sama oraz jej dzieci. Wie, że może je wspierać, martwić się, ale nie zrobi tego za nich. Jednocześnie musi zrozumieć, że czas gdy musiała dla rodziny, dzieci poświęcić karierę, marzenia i plany, minął a teraz jest ten moment, kiedy może zająć się sobą. Wielokrotnie byłam zła na decyzje Wandy, jej błędy, brak odwagi i niezdecydowanie mocno mnie denerwowały.

"...los czasami rekompensuje nasze porażki sukcesami następnego pokolenia." *

"Bezpieczny port" to książka ogromnie podkreślająca życie zwykłych ludzi, którzy muszą godzić się z tym, co niesie los. Smutki przeplatają się tutaj z radościami - porwanie, wypadek samochodowy, śmierć, narodziny, romans, zaręczyny, pogrzeby, śluby, niepełnosprawność, poszukiwanie ojca dziecka czy też ratowanie życia niewinnego niemowlęcia (przeszczep szpiku). Pomiędzy tym jest czas na podróżowanie do Toskanii czy nad polskie morze, robienie interesów a przede wszystkim miłość... Do kogo zapuka?

"Każdy na coś czeka, każdy czymś się martwi." **

Anna Karpińska potrafi uwieść czytelnika słowami, powieść jest napisana lekko, choć wielokrotnie żal, ból i łzy wygrywają... W ogóle nie odczuwa się tych setek stron, tylko płynie obserwując koleje losu bohaterów. Ogromną rolę odgrywają w książce przyjaźń i miłość, sukcesy i porażki, liczy się wsparcie, pomocna dłoń i symboliczne pożegnania. Na przykładzie bohaterów Karpińska pokazała jak bardzo rozpacz i strach zbliżają ludzi, choć czasami trzeba wejść dwa razy do tej samej rzeki, by stać się mądrzejszym. Po jednym nie zawsze działa.

Przyznaję, że przy tak skonstruowanych przygodach poszczególnych bohaterów, licznych petardach, nie miałam pojęcia jak autorka zakończy opowieść. Kogo połączy w pary a kto będzie rozpaczał w samotności. Patrząc globalnie - jestem zadowolona.

"...życie czasem cię nagrodzi czymś, co masz na wyciągnięcie ręki, ale nie możesz tego złapać. 
Jak we śnie." ***

Podsumowując - "Bezpieczny port" to historia o różnych spojrzeniach na życie, odmiennych priorytetach, ciężarach wskakujących nam na ramiona nieproszone, o odbieraniu nadziei, zawodach i rozterkach sercowych, problemach rodzinnych, raczkującym szczęściu oraz uszczęśliwianiu na siłę. Polecam!



* A. Karpińska, "Bezpieczny port", Prószyński i S-ka, Warszawa 2019, 68%
** Tamże, 52%
*** Tamże, 76%




"Szukając przystani"
"Bezpieczny port"




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za e-booka dziękuję

wtorek, 16 kwietnia 2019

Kasia Pisarska "Wiedziałam, że tak będzie"





Autor: Kasia Pisarska
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2015
Liczba stron: 272





Lubicie pozytywne książki o życiu, które jawią się jako bajka o Kopciuszku niosąc głęboko ukryte przesłanie? Szukacie historii, która was rozśmieszy, poruszy i zaskoczy intrygującymi pomysłami bohaterów? Chcecie wyruszyć na wirtualną podróż do Włoch, nie tylko utartymi szlakami? Jeśli odpowiedziałaś /-łeś twierdząco na moje pytania uważam, że jest to powieść dla Ciebie.

Laura i Weronika to czterdziestoletnie przyjaciółki - nauczycielka geografii w liceum oraz dziennikarka w piśmie modowym. Wera jest teoretycznie mężatką, ale w obliczu jego zdrad można uznać, że tylko szuka sposobu, jak się go oficjalnie pozbyć. Chcąc znaleźć dowody na niewierność, pojechała za nim nawet do Rzymu i dla zabawy zagrała wtedy w Enalotto...

...i teraz o godzinie 2:48 budzi Laurę, by podzielić się z nią radosną nowiną - wygrała ponad siedemnaście milionów Euro!!! Przyjaciółki wyruszają do Mediolanu, by odebrać wygraną. Przez kilka dni szukają super pomysłów na ulokowanie pieniędzy, którymi Wera ma podzielić się z Laurą. Do Mediolanu nie do końca im się spieszy, dlatego po drodze trochę zwiedzają i robią częste postoje - Austria, Venzone - lawendowe miasteczko we Włoszech, weekend nad jeziorem Garda i wiele innych... W wyniku niefortunnego wypadku z samochodem goszczą u rodziny sympatycznego adwokata Alessandro, zwiedzają też Wenecję... gdzie odkrywają, że termin odbioru nagrody mija za kilka godzin!!! Czy zdążą?

Banalna, ale sympatyczna fabuła, która kryje wiele niespodzianek i perełek rodem z Włoch. Bardzo miło spędziłam czas, przeżywając przygody roztrzepanych czterdziestolatek, które zaliczają wpadki w drodze do marzeń. "Gubią" kupon uprawniający do odbioru nagrody, nie pilnują terminu, ale jednocześnie pokazują uroki włoskich miasteczek. Najbardziej spodobały mi się historia i niezwykłość San Rocco di Sotto oraz San Rocco di Sopra oraz niezwykły plan Laury jak ożywić je turystycznie. Głowa pełna pomysłów, wsparcie pozytywnych ludzi, kiełkujące uczucia oraz pieniądze w wygranej - wszystko to sprawiło, że te dwie kobiety zaczynają rozkwitać. Jak poukładają się ich sprawy? Czy będą szczęśliwe? Czy powieść Kasi Pisarskiej może czymś zaskoczyć? Może, ale nie zdradzę Wam nic, bowiem zepsułabym Wam zabawę.

Osadzona w większości na włoskiej ziemi opowieść pokazuje, że w życiu liczy się pomysł na siebie i to, co chcemy robić, by osiągnąć szczęście. Niezależnie od tego czy będziemy mieszkać w dużym mieście czy na wsi; w zamku czy wiejskiej chacie. Zwłaszcza, że są takie chwile w życiu człowieka (na przykład Laury), że największym marzeniem jest domek na drzewie otoczony drutem kolczastym, pod napięciem.


Podsumowując - "Wiedziałam, że tak będzie" to pozytywnie zakręcona opowieść o tym, że na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno. Zwłaszcza że życie - choć przewrotne - mamy tylko jedno. O tym jak się dowartościować, o pokręconej kobiecej logice, graniu va banque, byciu happy a także miłości - przemijającej oraz tej rodzącej się. O szczęściu, którym jest tak naprawdę jest zwykłe życie ze zwykłymi sprawami. Niezwykle sympatyczna, lekka i humorystyczna lektura, przeplatana przyziemnymi sprawami.






Książka przeczytana w ramach wyzwań: Mini Czelendż, Pod hasłem, 52 książki


niedziela, 14 kwietnia 2019

Massimo Vacchetta, Antonella Tomaselli "25 gramów szczęścia"






Tytuł oryginalny: 25 grammi di felicità
Tłumaczenie: Marta Koral
Wydawnictwo: Quello
Data wydania: 13 marca 2019
Liczba stron: 208




Najlepszym przyjacielem człowieka jest zwierzę, najczęściej pies. Oczywiście naszymi pieszczochami bywają koty, chomiki czy papużki, ale przyjaźń i niesamowita więź wywiązuje się również między nami a innymi gatunkami... We Włoszech zrodziła się dość kolczasta relacja, którą miałam okazję poznać na kartach książki "25 gramów szczęścia".

"Ninna obudziła we mnie pragnienie niesienia pomocy słabszym, tym, o których nikt nie pamięta. Właśnie dlatego, że wszyscy o nich zapominają. A przecież każde stworzenie, nawet najmniejsze, jest ważne. Jest przejawem życia, częścią całości, bez niego świat nie mógłby istnieć." *

Massimo Vacchetta to człowiek wrażliwy i podążający za marzeniami, który od dziecka pomagał zwierzętom. Jest weterynarzem a dokładniej ginekologiem położnikiem od bydła, jednak kiedy podjął pracę w klinice dla małych zwierząt poznał osieroconego, na oko trzydniowego jeżyka. Ważący dwadzieścia pięć gramów maluch skradł jego serce a Massimo sam wtedy nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo zmieni się jego życie za sprawą tego jeża. Mężczyzna musiał poświęcić się Ninnie - bo takie imię otrzymała samiczka - jak niemowlęciu - pilnował regularnych posiłków, nawet w nocy. Karmił, ogrzewał, masował i bardzo pragnął ją uratować.

Fascynowało go, jak bardzo to maleństwo pragnie żyć, dlatego robił wszystko, nie dosypiając i kombinując w pracy, by je ocalić. Szczęściem napełniało go to, że ratuje jeżykowi życie. Obserwował kolejne etapy zmian w życiu Ninny - porastanie futerkiem, pojawienie się kolców, pazurków. Żaden z pojawiających się później w jego domu jeży, nie wywołał w nim tyle emocji co Ninna. Z innymi potrafił się rozstać, po wyleczeniu znajdował dla nich raj, w którym będą szczęśliwie żyły... Ale każda myśl o wypuszczeniu Ninny powodowała ból w sercu.

Massimo pomógł wielu jeżom, które były do niego przywożone z bliska i daleka; o różnej wadze ciała, różnymi obrażeniami i z odmiennymi szansami na wyzdrowienie, na życie... Jego marzeniem było jednak założenie ośrodka pomocy jeżom, które udało mu się spełnić - powstał Ośrodek Rehabilitacji Jeży "La Ninna".

"Ninna natchnęła mnie do założenia ośrodka dla jeży, 
zaś Ninno pobudził moją wyobraźnię do stworzenia dla nich oazy." **

Ile jeżowych istnień udało mu się uratować? Ile jeżyków odeszło przedwcześnie? Relacja Massima z kilku lat swojego życia wywarła na mnie ogromne wrażenie. Z wypiekami na twarzy i niepokojem o los kolczastych stworzonek w sercu, czytałam kolejne strony tej książki. Kibicowałam tym maleństwom i działaniom Massima, ale również spełnieniu jego marzeń. Jestem zauroczona tą opowieścią i polecam ją serdecznie wszystkim miłośnikom zwierząt, małych i dużych. Kolczastych i futerkowych.

"Nie przeżyjesz w pełni każdego dnia, jeśli nie zrobisz czegoś dla kogoś, 
kto nigdy nie będzie mógł ci za to zapłacić." ***

Podsumowując - "25 gramów szczęścia" to przepiękna i wzruszająca opowieść o więzi łączącej człowieka z jeżem. O wielkim oddaniu, opiece nad słabszym i bezbronnym zwierzęciem, o przyjaźni, poświęceniu oraz zaangażowaniu. Przesycona realizmem historia o dostrzeganiu tego, co mamy w środku, o pięknie chwili, przemijalności oraz odróżnianiu rzeczy błahych od tych naprawdę istotnych. Książka uderza w emocje, czy potrzeba większej rekomendacji?





* M. Vacchetta, Antonella Tomaselli, "25 gramów szczęścia", Quello, Wieliczka 2019, s. 82
** Tamże, s. 106
*** Tamże, s. 117





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za książkę dziękuję

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...