Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 16 marca 2022
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 16 marca 2022
Liczba stron: 320
"Cześć, co słychać?" Magdaleny Witkiewicz czytałam już w pierwszym wydaniu, w 2016 roku. Jednak bardzo chciałam Wam pokazać cudowną okładkę wydania drugiego! Moje wrażenia przypominam tamtą recenzją
O Magdzie Witkiewicz polskim czytelniczkom chyba pisać nie trzeba [kto
nie czytał żadnej książki, jest przeze mnie proszony o sięgnięcie i
skosztowanie:)]. Przeczytana przedpremierowo kolejna powieść, doskonale
wpasowuje się w kanon pisarski autorki. Dlaczego? Bo jest lekko i z humorem, ale zarazem daje mocno do myślenia i porusza trudny temat.
Zuzka jest zwyczajną kobietą w zwyczajnej polskiej rzeczywistości. Jak Ty czy ja.
Ma męża, dzieci, pracę, dom, samochód. Ot, poukładane życie. Choć wiadomo, że idealnie nie jest, bo mąż stał się rutyniarzem, nie obchodzi go romantyzm, nawet w chwilach, gdy uda im się oddać dzieci do babci. A kiedyś przecież było tak pięknie i sielankowo... Było romantycznie, były motyle w brzuchu... Ale to był początek znajomości, kiedy zbliżył ich do siebie Śmierdziel błyszczący :)
A przecież po latach nawet jeśli jest nam źle, to pewne rzeczy stają się już przyzwyczajeniami. Zatracamy siebie i swoje pragnienia w codzienności, w kieracie i odpuszczamy swoje własne potrzeby, dla dobra innych, dla dobra rodziny.
Bohaterka zbliża się do magicznego progu lat czterdziestu i coraz częściej zaczyna się spotykać z przyjaciółkami z czasów szkolnych. Kobiety narzekają na wiek, mankamenty urody, wymieniają się opowieściami o tym, co zmieniło się w ich życiu, czy są szczęśliwe na drodze którą wybrał im los... ale przede wszystkim powracają wspomnieniami do młodych lat...
Wtedy właśnie w głowie Zuzki zapala się kontrolka, która uruchamia cały mechanizm otwierający "szufladkę" z zamkniętymi w niej zdarzeniami przeszłości... A w niej były facet, jej miłość z dawnych czasów, kochanek i utracone szanse, na - być może - inną teraźniejszość. Jakie podejmie kroki? Czy lubiąca spokój, bezpieczeństwo i stabilizację kobieta odważy się na pierwszy krok? Krok, ku otworzeniu tej szufladki... Czy przełamie się i podejmie ryzyko kontaktując się z byłą miłością? Czy wiedząc jak słowa "Cześć, co słychać?" mogą zmienić życie odważy się je zadać? Czy czytelnik zgodzi się z jej wyborami? Czy ma ochotę "trzepnąć ją w ucho", by stojąc na rozdrożu podjęła inne decyzje?
W dobie "naszej klasy", "fejsbuka", blogów, instagramów i innych internetowych wynalazków, jakże łatwo jest nawiązać kontakty ze znajomymi sprzed lat. Jakże łatwo jest przywrócić wspomnienia, poruszyć tym, co już leżało na dnie, zapomniane... Jakże łatwo można mieć pragnienie, by porzucić na kilka godzin poukładane dotąd życie, męża, dzieci i spotkać się z kimś, kto był dla nas bliski... To nic, że to było kiedyś... dawno... nieaktualne... zakończone...
Może tak naprawdę, wcale nie jest takie nieważne i przeszłe? Może wystarczy słowo, gest, spotkanie, by wszystko na nowo odżyło? Tylko czy warto ryzykować? Czy warto położyć na szali to co jest teraz wraz z tym, co powrót do przeszłości może zniszczyć a nie wiadomo co z niego wyniknie? Choć wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej to może warto to przemyśleć?
Ileż to razy w naszym dorosłym życiu zdarza nam się powracać myślami do przeszłości i myśleć "co by było gdyby"... (zwłaszcza, kiedy jesteśmy niewyspani, zmęczeni, niezadowoleni, wszystko się wali a druga osoba zawodzi). Gdybym wtedy powiedziała coś innego? Gdybym wtedy zrobiła coś innego? Gdybym wtedy podjęła inną decyzję? Może byłabym szczęśliwsza? Może byłabym w innym miejscu świata, miała inne życie, inny dom, innego męża... Jedno mi tylko Magda Witkiewicz uświadamia - podobnie jak bohaterce - wiele mogłabym zmienić, ale wtedy nie miałabym córci (Zuzka - dwóch córek). Na szczęście ja nie mam wyrzutów sumienia dotyczących moich byłych związków. To ja je kończyłam i nie odczuwam zupełnie nic radosnego na myśl o tamtych czasach ani że to mogłoby się udać teraz raz jeszcze...
Magda Witkiewicz jak zawsze pokazała, że o czym by nie napisała, jakiego tematu by się nie podjęła to wywołuje w czytelniku szok. I niedowierzanie. Potrafi napisać o rzeczach zwykłych i niezwykłych. Potrafi wwiercić się głęboko do kory mózgowej i zmusić do naprawdę ogromnej pracy. Książkę trzeba na pewno przemyśleć. Ona nie pozwoli przejść nad sobą do porządku dziennego.
Zwłaszcza, że to nie jest po prostu obyczajówka (dlatego, jeśli chcesz odłożyć książkę w trakcie czytania tylko z tego powodu, że wydaje Ci się, że to schematyczne czytadełko - proszę, nie rób tego)! Nie! To obyczajówka z niespodzianką. Tak naprawdę to dopiero przy końcu lektury wychodzi na jaw prawdziwa idea tej powieści. Jaki to trudny i kontrowersyjny temat tym razem skusił autorkę? Tego nie zdradzę, ale uwierzcie... nie da się prędko zapomnieć o książce, zwłaszcza w chwili, gdy przez pryzmat niespodziewanego wątku spojrzymy na całą historię raz jeszcze, ale... inaczej.
"Cześć, co słychać?" zmienia w naszym myśleniu wiele i po prostu warto ją przeczytać!
Wszystkie powtórzenia słowne, które znalazły się w recenzji, są celowe. By zwrócić uwagę, by uwypuklić, by podkreślić.
Zuzka jest zwyczajną kobietą w zwyczajnej polskiej rzeczywistości. Jak Ty czy ja.
Ma męża, dzieci, pracę, dom, samochód. Ot, poukładane życie. Choć wiadomo, że idealnie nie jest, bo mąż stał się rutyniarzem, nie obchodzi go romantyzm, nawet w chwilach, gdy uda im się oddać dzieci do babci. A kiedyś przecież było tak pięknie i sielankowo... Było romantycznie, były motyle w brzuchu... Ale to był początek znajomości, kiedy zbliżył ich do siebie Śmierdziel błyszczący :)
A przecież po latach nawet jeśli jest nam źle, to pewne rzeczy stają się już przyzwyczajeniami. Zatracamy siebie i swoje pragnienia w codzienności, w kieracie i odpuszczamy swoje własne potrzeby, dla dobra innych, dla dobra rodziny.
Bohaterka zbliża się do magicznego progu lat czterdziestu i coraz częściej zaczyna się spotykać z przyjaciółkami z czasów szkolnych. Kobiety narzekają na wiek, mankamenty urody, wymieniają się opowieściami o tym, co zmieniło się w ich życiu, czy są szczęśliwe na drodze którą wybrał im los... ale przede wszystkim powracają wspomnieniami do młodych lat...
Wtedy właśnie w głowie Zuzki zapala się kontrolka, która uruchamia cały mechanizm otwierający "szufladkę" z zamkniętymi w niej zdarzeniami przeszłości... A w niej były facet, jej miłość z dawnych czasów, kochanek i utracone szanse, na - być może - inną teraźniejszość. Jakie podejmie kroki? Czy lubiąca spokój, bezpieczeństwo i stabilizację kobieta odważy się na pierwszy krok? Krok, ku otworzeniu tej szufladki... Czy przełamie się i podejmie ryzyko kontaktując się z byłą miłością? Czy wiedząc jak słowa "Cześć, co słychać?" mogą zmienić życie odważy się je zadać? Czy czytelnik zgodzi się z jej wyborami? Czy ma ochotę "trzepnąć ją w ucho", by stojąc na rozdrożu podjęła inne decyzje?
W dobie "naszej klasy", "fejsbuka", blogów, instagramów i innych internetowych wynalazków, jakże łatwo jest nawiązać kontakty ze znajomymi sprzed lat. Jakże łatwo jest przywrócić wspomnienia, poruszyć tym, co już leżało na dnie, zapomniane... Jakże łatwo można mieć pragnienie, by porzucić na kilka godzin poukładane dotąd życie, męża, dzieci i spotkać się z kimś, kto był dla nas bliski... To nic, że to było kiedyś... dawno... nieaktualne... zakończone...
Może tak naprawdę, wcale nie jest takie nieważne i przeszłe? Może wystarczy słowo, gest, spotkanie, by wszystko na nowo odżyło? Tylko czy warto ryzykować? Czy warto położyć na szali to co jest teraz wraz z tym, co powrót do przeszłości może zniszczyć a nie wiadomo co z niego wyniknie? Choć wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej to może warto to przemyśleć?
Ileż to razy w naszym dorosłym życiu zdarza nam się powracać myślami do przeszłości i myśleć "co by było gdyby"... (zwłaszcza, kiedy jesteśmy niewyspani, zmęczeni, niezadowoleni, wszystko się wali a druga osoba zawodzi). Gdybym wtedy powiedziała coś innego? Gdybym wtedy zrobiła coś innego? Gdybym wtedy podjęła inną decyzję? Może byłabym szczęśliwsza? Może byłabym w innym miejscu świata, miała inne życie, inny dom, innego męża... Jedno mi tylko Magda Witkiewicz uświadamia - podobnie jak bohaterce - wiele mogłabym zmienić, ale wtedy nie miałabym córci (Zuzka - dwóch córek). Na szczęście ja nie mam wyrzutów sumienia dotyczących moich byłych związków. To ja je kończyłam i nie odczuwam zupełnie nic radosnego na myśl o tamtych czasach ani że to mogłoby się udać teraz raz jeszcze...
Jedynie trzy razy (albo trzynaście, tak na wszelki wypadek)
zastanowię się, zanim napiszę czy powiem do kogokolwiek z przeszłości
"Cześć, co słychać?"...
Magda Witkiewicz jak zawsze pokazała, że o czym by nie napisała, jakiego tematu by się nie podjęła to wywołuje w czytelniku szok. I niedowierzanie. Potrafi napisać o rzeczach zwykłych i niezwykłych. Potrafi wwiercić się głęboko do kory mózgowej i zmusić do naprawdę ogromnej pracy. Książkę trzeba na pewno przemyśleć. Ona nie pozwoli przejść nad sobą do porządku dziennego.
Zwłaszcza, że to nie jest po prostu obyczajówka (dlatego, jeśli chcesz odłożyć książkę w trakcie czytania tylko z tego powodu, że wydaje Ci się, że to schematyczne czytadełko - proszę, nie rób tego)! Nie! To obyczajówka z niespodzianką. Tak naprawdę to dopiero przy końcu lektury wychodzi na jaw prawdziwa idea tej powieści. Jaki to trudny i kontrowersyjny temat tym razem skusił autorkę? Tego nie zdradzę, ale uwierzcie... nie da się prędko zapomnieć o książce, zwłaszcza w chwili, gdy przez pryzmat niespodziewanego wątku spojrzymy na całą historię raz jeszcze, ale... inaczej.
"Cześć, co słychać?" zmienia w naszym myśleniu wiele i po prostu warto ją przeczytać!
Wszystkie powtórzenia słowne, które znalazły się w recenzji, są celowe. By zwrócić uwagę, by uwypuklić, by podkreślić.
Za książkę dziękuję
Na razie czeka na mnie inna książka tej autorki mojej biblioteczce, ale po tę również planuję sięgnąć.
OdpowiedzUsuńNawet nie pamiętam, czy czytałam tę powieść...
OdpowiedzUsuń