środa, 13 lipca 2016
Małgorzata Strękowska-Zaremba "Bigos z Mamutka"
Autor: Małgorzata Strękowska-Zaremba
Ilustrator: Marianna Oklejak
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2013
Liczba stron: 48
Seria: Czytam sobie poziom 2 - Składam zdania
O książeczkach z serii Czytam sobie pisałam już trzykrotnie. Uważam, że to świetny pomysł by połączyć zabawę z nauką, bowiem każda historia jest inna, bogato ilustrowana a do tego książeczka zawiera naklejki. Znajdziemy też słowa podzielone na sylaby, które pomogą w opanowaniu sztuki sylabizowania.
Zwykle to mamy opowiadają swoim dzieciom bajki, jednak czasem zdarzają się odstępstwa od tej normy i to dziecko wymyśla opowieść dla rodzicielki. Tak właśnie było w przypadku Pawełka, który stworzył dość straszną historię, określaną nawet mianem horroru, ale i tak dostał za nią buziaka od swojej mamy.
Bohaterem historii jest mały Mamutek, który uwielbia nocne wędrówki po Srebrnym Lesie. Nie boi się wiatru ani tygrysa, budzi w nocy Wronę... A rano kraczący ptak stwierdza, że jest wilk, hipopotam i lis, ale brakuje Mamutka! Mimo że zwierzaki boją się Łysego Tłuka, ponieważ ma on gruby kij i gar na bigos, postanawiają udać się na wyprawę poszukiwawczą. Czy uda im się odnaleźć i uratować Mamutka? Czy faktycznie porwał go Tłuk w celu przyrządzenia bigosu? I jaką rolę odegrały w akcji ratunkowej majtki?
"Bigos z Mamutka" pokazuje dziecku czym jest przyjaźń, strach, czy warto być lekkoduchem i jak ważna jest odwaga, która czasem ukryta gdzieś głęboko, ale tkwi w nas. Trzeba tylko uwierzyć w siebie.
Jak miałam okazję się już przekonać, książeczki z tej serii są bardzo nierówne pod względem treści. I to już pomijam moje własne odczucia, ale kieruję się zdaniem dziecka. Niniejszy tytuł czytałyśmy z córą naprzemiennie (ja strony z lewej, ona z prawej) i szczerze mówiąc to była znudzona, zirytowana, nie rozumiała tekstu, wypowiedzi bohaterów były chaotyczne i nie do końca ze sobą powiązane.
Brak sympatii dziecka do książeczki jest bardzo widoczny... Kiedy po inne tytuły córa sięga w dowolnej chwili, wyciąga z półki, czyta lub przegląda, tak po ten - ani razu. Jedyną rzeczą jaka wywoływała uśmiech na jej twarzy były wspominane kilka razy majtki w kwiatki. Ale to za mało, by uznać książeczkę za bardzo dobrą...
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Grunt to okładka, 52 książki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szkoda, zapamiętam sobie, że inne z serii są lepsze :)
OdpowiedzUsuńOj, szkoda, że książka jest tak słaba... A kogo ma zainteresować, jeśli nie dziecko?
OdpowiedzUsuń