piątek, 14 marca 2014

Katarzyna Mlek "Na wietrze diabeł przyjechał"



Autor: Katarzyna Mlek
Wydawnictwo: Flosart
Data wydania: 2013
Liczba stron: 139












Katarzyna Mlek mieszka obecnie w Bielsku-Białej wraz z kochającą rodziną oraz charakternym psem. Jest bardzo artystyczną duszą, która znajduje radość nie tylko w pisaniu, lecz również w fotografowaniu, malowaniu, tworzeniu piosenek oraz grze na gitarze. Ogromnie dziękuję losowi, że miałam okazję poznać autorkę osobiście podczas Targów Książki w Krakowie w 2013 roku. Dzięki przemiłej rozmowie - a nie tylko szybkiej fotce i biegiem do następnej kolejki - wyniosłam z tych targów coś więcej niż tylko książkę z autografem.

"Na wietrze diabeł przyjechał" - czwarta książka autorki - to zbiór sześciu opowiadań opartych na legendach dotyczących wiatru wiejącego w Beskidach. Pani Kasia chciała czytelnikom pokazać tą lekturą swoją miłość do gór, a także to, że czasami ludzkie gadanie czy podania i legendy mogą stać się podstawą do wiary w podłoże niesamowitych zdarzeń.

Głównym bohaterem książki a zarazem jej narratorem, jest występujący we wszystkich opowiadaniach inżynier Zbigniew Linert. Zbyszek, jak na inżyniera przystało, nadzoruje różne budowy w różnych miastach. Los zadecydował, iż podlegać mu będzie również nadzór nad budową kościoła w Lalikach. Po przyjeździe na miejsce Zbyszek poznaje najbardziej znaną postać tej wsi - proboszcza Michała Bubę. Ksiądz traktuje dość poważnie budowę świątyni, jednak sama kontrola nie zajmuje całego jego czasu. Buba woli zająć się gotowaniem i nietypową obroną Lalik. Bowiem na pierwsze miejsce wysuwa się szalejący we wsi porywisty wiatr. Nie jest to jednak zwyczajne zjawisko, lecz wiatr, który zdawać by się mogło, mający własny rozum i uderzający w mieszkańców według sobie znanego klucza. Jednak najgorsze jest to, że wiatr ten niesie samego diabła wyrządzającego szkody gospodarstwom i mieszkańcom. Walki z niezwykłym wiatrem podejmuje się tylko proboszcz i czasami udaje mu się ją wygrać. Jednak zgoła inne zdanie na ten temat mają przełożeni proboszcza i "za karę" przenoszą go na bardzo odległą placówkę na Litwie. Opiekę nad Lalikami ma teraz przejąć właśnie Zbyszek, który po kilkakrotnych wizytach we wsi, teraz ma zostać tutaj na dłużej. Jego zadaniem będzie ochrona mieszkańców, w której pomóc ma inżynierowi medalik otrzymany od Buby. Jak Zbyszek poradzi sobie z nierówną walką z żywiołem, którego pokaz siły miał już nieraz okazję zobaczyć na własne oczy?

Inżynier podczas pobytu we wsi poznaje kolejnych mieszkańców, cierpliwie słucha opowiadań z przeszłości a w czasie teraźniejszym stara się im pomagać w trudnych chwilach. W jednym z opowiadań poznajemy historię Basi i Władka Kopycioków, na których zawziął się diabeł szukając zemsty za oziębłość Władka na leśnej polanie.W innym zaś czytelnik przeżywa opowieść jednego z najstarszych mieszkańców wsi - Bożydara. Dziadek Pysz, jak o nim mówią ludzie z Lalik - mieszka samotnie w swojej chałupie wraz z wiekowym już psem Aresem. Kiedyś był świetnym myśliwym, jednak dosięgła go ręka sprawiedliwości, gdy nie posłuchał rad ojca. Myślał, że legendą jest to co powiedział Jaromir o polowaniu na zwierzynę oraz puszczaniu wolno Króla Gór.

Po dwóch latach bytności w Lalikach Zbyszek postanowił pomóc mieszkańcom w wymianie dachów. Dzięki licznym znajomościom udało mu się zdobyć blachę na pokrycie chat we wsi. Jednak wiatr chciał przeszkodzić im w dowiezieniu ładunku i doszło do małego wypadku. Z opresji uratował Zbyszka Heniek Kociniak i jego dwa ogromne konie: Remus i Romulus. Gdy inżynier w podziękowaniu odprowadził gospodarza, poznał jego dumę i przekleństwo w jednym - konia Łobuza. To właśnie jego losy poznajemy w tym opowiadaniu. Przyznam szczerze, że przeczytałam strony z jego historią w bardzo szybkim tempie. Bo nie często spotyka się konia nazywanego demonem czy demolką, nie każdy mimo swej porywczości wciąż trzymany jest przez jednego właściciela, który wybacza mu kolejne poturbowania.

Książka odkrywa również przed czytelnikiem niezbyt przyjemne skutki wpływu wiatru na ludzi i zwierzęta. Autorka przedstawiła losy rodziny Bronclików i ich psa Karino, bójkę Szalbota i Fajferka na moście oraz pożar domu Szalbotów, z którego Zbyszek wyratował małe dziecko. Wielokrotnie powtarza się motyw niszczycielskiej siły wiatru: jego ofiarą stają się nawet kościoły czy kaplice. Wciąż pojawiają się w książce nowe fakty, choć czasami dość fikcyjne, co uczynił wiatr podczas swoich kolejnych "wystąpień". Wiatr po prostu uwziął się na Laliki.

Każde z sześciu opowiadań zawiera inne przesłanie, inną historię, jednak wszystkie mają w sobie coś szczególnego - mówią o prawdzie, pomocy innym, słuchaniu dobrych rad oraz wystrzeganiu się zła. Traktują też o tym, że wiatr - mimo iż siejący zło i grożący licznymi niebezpieczeństwami - może zostać pokonany. Wystarczy połączyć siły, zawierzyć odpowiednim osobom i zjawiskom, by uzyskać spokój. Zawsze przecież dochodzi do ostatecznego starcia.

"Na wietrze diabeł przyjechał" nie jest typową polską literaturą. Autorka podarowała nam bardzo osobliwą publikację, która łączy w sobie podania i legendy, religię, czasy PRL-u oraz dużo dobrej prozy. Mimo, że nie przepadam za literaturą fantastyczną to mówiące ludzkim głosem jelenie, nimfy wychodzące z drzew czy zaklęte w konie dusze trafiły do mnie świetnie. Sprawiły, że spojrzałam na świat przez pryzmat mieszkańców gór, którzy mają bardzo szczególne podejście do życia. Miałam okazję niejednokrotnie rozmawiać telefonicznie z mieszkańcami Lalik, Zwardonia, Rajczy, Milówki czy Kamesznicy (ze względów służbowych) i muszę przyznać, że oprócz słyszalnego dialektu, dało się też wyczuć góralski upór, ale też odnajdywanie stron pozytywnych nawet w sytuacjach problemowych.

Jeśli lubicie książki pisane prostym językiem, zawierające liczne odniesienia do legend i historii z przeszłości, niosące przesłania oraz mówiące o odwiecznej walce dobra ze złem, to sięgnijcie po zbiór opowiadań Kasi Mlek. Nie zrażajcie się tym, że są to krótkie formy, bowiem opowiadania tak naprawdę tworzą jednolitą całość. Szkoda, że nie można przeczytać tej lektury w fotelu z kubkiem herbaty z sosnowych igieł Dziadka Pisza... I szkoda, że książka nie jest dłuższa, ponieważ jest to dość szczególny rodzaj polskiej literatury. Polecam!



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Polacy nie gęsi II, 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję serdecznie Autorce

źródło: strona www Autorki

20 komentarzy:

  1. Bardzo mnie zachęciłaś do przeczytania tej książki. Bardzo jestem Ci wdzięczna za tę recenzję, bo uwielbiam opowieści zawierające odniesienia do historii i legend, a zupełnie nie miałam pojęcia o jej istnieniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłam się właściwie domyślić, że Tobie to się spodoba :) Naprawdę polecam! :)

      Usuń
  2. Też nie przepadam za fantastyką, ale tę książkę chętnie bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie mi się spodobała! Bardzo przyjemnie spędzony czas, autorka jeszcze pewnie wiele razy mnie zadziwi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moje pierwsze z autorką spotkanie, muszę sięgnąć w końcu po wcześniejszą książkę - stoi na półce...

      Usuń
  4. Bielsko-Biała, gdzie mieszkam, to najbardziej wietrzne miasto w Polsce. Nic dziwnego, że autorka napisała o nim książkę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, nie wiedziałam o tym. Czyli właściwe miasto we właściwym temacie :)

      Usuń
  5. Czytałam ,,Zapomnij patrząc na słońce" tej autorki i średnio mi się podobała. Może z tą byłoby lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam tą książkę, ale jeszcze jej nie czytałam. Słyszałam jedynie różne opinie.

      Usuń
  6. Nie umiem się odnieść do tej książki. Z jednej strony chciałabym przeczytać, z drugiej boję się rozczarowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po opisie czułam się zaciekawiona, na początku książki miałam stracha, że to jednak nie to, ale później ją połykałam :D

      Usuń
  7. Jeśli chodzi o twórczość tej pisarki, zdecydowanie bardziej intryguje mnie "Zapomnij patrząc na słońce", więc najpierw sięgnę po nią. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak wspomniałam we wcześniejszych komentarzach - mam, ale nie znam. Kiedyś pewnie przeczytam, w tym natłoku literatury na półkach i wciąż przybywającej to mam nadzieję, że nastąpi to przed 50-tką hihi

      Usuń
  8. Uwielbiam czytać książki, których akcja w jakikolwiek sposób nawiązuje do legend i mitów, więc mam nadzieję, że uda mi się zdobyć i przeczytać ,,Na wietrze diabeł przyjechał" (rewelacyjny tytuł).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł też mnie zaintrygował, kiedy po raz pierwszy go przeczytałam. Ogromnie pasuje do książki! Jeśli uwielbiasz takie klimaty to będziesz zadowolona

      Usuń
  9. Wprawdzie nie jestem wielką fanką opowiadań, ale utwory oparte na legendach o wietrze, to coś nowego, jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Dlatego chętnie bym się zapoznała z tym zbiorem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię książki ze szczyptą magii w tle, starodawne podania, legendy, a do tego Bielsko-Biała, która leży całkiem niedaleko mnie ;)
    może i się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...