Tytuł oryginalny: Edward and the great discavery
Tłumaczenie: Ewa Chmielewska-Tomczak
Ilustracje: Celeste Hulme
Wydawnictwo: Adamada
Data wydania: marzec 2016
Liczba stron: 40
Oprawa: twarda
Wiek odbiorcy: 4+
Często spotyka się rodziny z tradycjami. I nie chodzi mi tutaj o tradycje dotyczące obchodzenia świąt czy spędzania urlopu w określonym miejscu, lecz o zawód przekazywany z pokolenia na pokolenie... Na przykład lekarz czy adwokat są profesjami, które często są dziedziczone przez potomstwo wraz z genami :)
Tak jest również w przypadku Edwarda, bohatera książeczki australijskiej pisarki. Rodzice i dziadkowie chłopca są archeologami i każdy z nich ma na koncie jakieś ważne odkrycie. I właśnie dlatego Edward popada w kompleksy, bo jemu jeszcze się ta sztuka nie udała. Mimo, że liczba wykopanych dziur oraz kilogramy przerzuconej ziemi jest ogromna... Jednak pewnej nocy chłopiec się potknął. Tak, potknął się wracając do domu po kolejnej bezowocnej akcji poszukiwawczej. Ze zdumieniem stwierdził, że przyczyną jego upadku było jajo i postanowił się nim zająć tak, jakby już było żywą istotą.
Wbrew oczekiwaniom zawartością jaja nie był dinozaur ani smok, ale ptak. Choć przyznaję dość niezwykły co zresztą doprowadziło chłopca do smutku. Dlaczego? Tego już nie zdradzę, żeby i dla Was lektura była zaskakująca i niezwykła. Na pocieszenie dodam, że odpowiedź na swoje pytanie Edward odnalazł w muzeum. To tam dostrzegł, że jego odkrycie nie jest nieudane, lecz wyjątkowe. Że nie wszystko co nas otacza jest idealne. Że nie każda nowa rzecz musi być określana mianem "2 w 1" czy "3 w 1", żeby móc o niej powiedzieć, że jest jedyna w swoim rodzaju, piękna, przydatna i kochana. Tak, bo Edward kochał swoje odkrycie. A i odkrycie darzyło go sympatią. Czyż jest coś piękniejszego niż moment, kiedy dwie strony odkryją wzajemne uczucie miłości bądź przyjaźni?
To bardzo mądra i pouczająca lektura. Uwielbiam czytać pięciolatce historie z morałem, które mają nie tylko piękne ilustracje, są zabawne, zawierają ciekawe przygody bohaterów, ale również wnoszą w jej młode życie coś wartościowego. I właśnie"Edward i jego wielkie odkrycie" jest odpowiedzią na nasze kryteria czytelnicze. Książeczka już dla kilkuletniego dziecka będzie doskonałym przykładem ważnych życiowych wartości. Uzmysłowi czym jest przyjaźń, jak należy dbać o innych i że ciężka praca kiedyś zostanie wynagrodzona i doceniona. Trzeba być cierpliwym i wierzyć w siebie!
Wszystkie ilustracje pochodzą z książeczki
Książeczka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
Za możliwość przeczytania
dziękujemy Pani Ewie
Książeczka wydaje się być bardzo przyjemna. Mam ją na liście książeczek dla mojej córeczki ;)
OdpowiedzUsuńJuż wiesz, jakie jest moje zdanie na temat tej książki - bardzo podobne do Twojego. :)
OdpowiedzUsuńCudne ilustracje ;)
OdpowiedzUsuńIlustracje bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam baśni, ale ja jestem wychowana i wierna klasycznym, przede wsyztskim tym grimmowskim - to mój ideał literacki, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci.
OdpowiedzUsuńNie pogardzę żadną bajką, chociaż dobijam już tej chwili przejścia w dorosłość, ale to, co mnie wciąż i wciąż urzeka, to mistrzowskie wydania tych książeczek.
http://ksiegoteka.blogspot.com/