"Panny roztropne" to kontynuacja debiutanckiej powieści "Milaczek" Magdaleny Witkiewicz.
UWAGA: kto nie czytał "Milaczka" niech nie psuje sobie niespodzianki i nie czyta tej recenzji.
W książce tej autorka opisuje sielankowe małżeńskie pożycie ciotki Milenki - pani Zosi i jej męża Stasia. Pan Stanisław ma nie lada problem z agencją towarzyską, a jego wrodzona skromność tylko utrudnia szybkie i konkretne rozwiązanie sprawy.
Milenka nadal szuka swojej drugiej połowy, przeżywając rozczarowania, zawody, ukradkowe pocałunki i powódź w łazience...
Autorka przedstawia nam w tej opowieści nową bohaterkę, medalistkę olimpijską - Aleksandrę Pieczkę, która ucieka do Gdańska po miłosnych problemach. Chce na nowo ułożyć sobie życie, znaleźć pracę, odpocząć. Ola nawet się nie domyśla co przygotowało dla niej życie i jaką rolę odegra w nim kapliczka.
Niewątpliwie największym urokiem osobistym charakteryzuje się Bachor - najmłodsza panna roztropna. To co ośmiolatka potrafi wymyślić, zrobić, wydedukować czy wymodlić... niejeden dorosły nie doszedłby do takich wniosków.
Ale więcej nie zdradzę - zachęcam do przeczytania tej lekkiej i z humorem napisanej książki. Czyta się szybko, jedynie początkowo można się pogubić w sporej ilości bohaterów. Zakończenie przyjemne, na takie liczyłam, jednak zbyt mało - moim zdaniem - zostało powiedziane o finałowych zdarzeniach.
Po książkę sięgnęłam dzięki akcji Włóczykijka.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Polacy nie gęsi..., Trójka e-pik (luty), 52 książki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to nie czytałam.. :/
OdpowiedzUsuńJa też nie czytałam...
OdpowiedzUsuń