Tytuł oryginalny: Me & Emma
Tłumaczenie: Alina Patkowska
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: styczeń 2016
Liczba stron: 304
Są takie książki, które niosą ze sobą ogromny ładunek emocjonalny, które mają wręcz wywołać u czytelnika gęsią skórkę, cierpienie, ból, wzruszenie czy współczucie. Książki, które mają łatwy do odbioru przekaz, albo taki trochę ukryty. Najtrudniej czyta się te powieści, w których opisywana jest krzywda dziecka, bo to przecież najmłodsi są najbardziej bezbronni i ufni, choć czasami się zawiodą na dorosłych. Dziś właśnie chcę Wam opowiedzieć o takim problemie...
W małej mieścinie w Karolinie Północnej mieszka rodzina, w której żyje się biednie, ale szczęśliwie. Po wypłacie taty, który zajmuje się sprzedażą wykładzin, zawsze udają się na większe zakupy i tradycyjne picie oranżady. Mama jest rodzicem bardziej wymagającym, tata przymyka oko na pewne sprawy, potrafi też lepiej wysłuchać, przytulić i dać poczucie bezpieczeństwa. I takie wspomnienia taty ma ośmioletnia teraz Caroline (zwana też Carrie), bowiem któregoś dnia został on zastrzelony podczas napadu na dom. Od tamtego dnia, Caroline oraz jej sześcioletnia siostra Emma przekonują się, że może być tylko gorzej. Mama "musi" bowiem ponownie wyjść za mąż, bo nie radzi sobie z utrzymaniem domu i rodziny. Szkoda tylko, że jedynym kandydatem jest Richard, człowiek znikąd, który poniża żonę i dzieci. Który miewa napady agresji, wciąż pije piwo a dźwięk kolejno odrzucanych kapsli daje dziewczynkom pojęcie, jak bardzo już jest pijany... Kiedy Richard dostaje nową pracę na drugim końcu stanu, przerażone i zastraszone dzieci podejmują nawet próbę ucieczki z domu...Czy przymusowa przeprowadzka zmieni coś w ich życiu? Czy matka weźmie się za siebie i zacznie dbać o dzieci, by nie chodziły brudne, głodne i rozczochrane? Czy zrozumie, że jej rola polega na czymś więcej niż tylko przestrzeganiu Carrie, by się nie odszczekiwała ojczymowi i schodziła mu z drogi? Czy Libby da dzieciom miłość i poczucie bezpieczeństwa?
Są takie momenty, że to mała dziewczynka stara się dbać o matkę, pomaga jej w domowych obowiązkach a i tak wciąż słyszy wyzwiska, obelgi... Zresztą w wielu sytuacjach wie, że dostanie lanie i nawet już nie próbuje się nad tym zastanawiać, tylko korzysta z ulotnych chwil szczęścia, bo potem przecież i tak jakiś powód się znajdzie i znów nabędzie nowych zadrapań, guzów, oparzeń, siniaków czy strupów we włosach. Strach pomyśleć ile wokoło nas jest takich rodzin? A ile jest ludzi, którzy widzą takie zachowania, widzą krzywdę innych ludzi a tym bardziej dzieci i nie robią nic? W powieści też są tacy... potrafią tylko zapytać, by słysząc odpowiedź zapewniającą, że jest dobrze, znów zacząć żyć swoim życiem ze spokojniejszym sumieniem...
"Emma i ja" to powieść obyczajowo-psychologiczna, napisana z perspektywy ośmioletniej Carrie, która jest narratorem tej książki. Prostym językiem opowiada o swoim trudnym życiu, szkole, gdzie dzieci jej dokuczają, podjęciu pracy u pana White'a, wizycie u koleżanki, w której domu dźwięk garnków i patelni podczas przygotowywania posiłku był fantastyczny, bo ze swojego domu go nie znała... Caroline opisuje swoje relacje z Emmą, odwagę młodszej siostry, ich świat i zasady w nim panujące, podobnie jak i we wspólnym pokoju.
Najbardziej poruszyły mnie opisy krzywd i razów wymierzanych dziewczynkom oraz karmienie ich psim jedzeniem, ich ucieczki, skradanie się, tworzenie całych planów, by ominąć jakoś kolejne krzywe spojrzenie rodziców. Bo wystarczyło spojrzeć nie tak jak oni tego oczekiwali i już można było się narazić na gniew... Kiedy i jak skończy się piekło, które urządza rodzinie Richard? Jak będą brzmiały odpowiedzi na pytania, które stawiałam podczas kolejnych czytanych stron?
Książka jest bardzo specyficzna i poruszająca. Nie wierzę, że człowiek który posiada serce a tym bardziej rodzinę czy dzieci nie odczuje w sposób szczególny tego, o czym przeczyta. Powieść wzbudza mnóstwo skrajnych emocji, ale - muszę napisać to szczerze - jest dość nudna. Możliwe, że jest to wynik faktu, że narratorką jest ośmiolatka i świat widziany jej oczami nie jest tak szeroki i nie obejmuje wielu rzeczy, które byłyby widziane z perspektywy dorosłego. Dziecko skupia się w życiu jednak na innych płaszczyznach, sprawach, ideałach. Zwykle, gdy książka jest bardzo interesująca to nawet gdy jestem zmuszona ją odłożyć, myślę o niej, intryguje mnie ciąg dalszy i czuję, jak dany tytuł mnie "przywołuje". W tym przypadku tak nie miałam. Owszem chciałam poznać zakończenie, ale nie odczuwałam potrzeby, by każdą chwilę poświęcić na czytanie.
A samo zakończenie? W zasadzie mogłabym podzielić je na dwie części. Część dotycząca Richarda - dla uważnego i wnikliwego czytelnika - okazuje się bardzo przewidywalna i w bardzo prosty sposób można się domyślić jej finału. Tu autorka nie zaskoczyła. Uczyniła to zaś w drugim przypadku, który nie do końca mogę opisać, bowiem zepsułabym Wam lekturę całej książki. Możliwe, że i tego można się domyślać, wszak Elizabeth Flock pozostawiła kilka drobnych wskazówek, jednak dla mnie stały się one jasne dopiero na końcu, dopiero po szokujących wydarzeniach. Tyle, że odczułam to jako pogrywanie autorki z czytelnikiem. Zabieg ten wywołał masę domysłów, szereg myśli biegnących i analizujących fabułę od początku, ale czuję się trochę.... oszukana.
Podsumowując jest to książka trudna, emocjonująca i opisująca najgorszą z możliwych krzywd - tą na dziecku. Dla mnie to powieść z półki "dobra", ponieważ zbyt wiele zabrakło jej, bym mogła czuć się w pełni usatysfakcjonowana lekturą. Jednak jeśli wiecie, że dacie radę przebrnąć przez opisy obrażeń na ciele ośmiolatki, obojętne czy czasem wrogie reakcje matki i szaleńcze ataki ojczyma, to sięgnijcie, bo może akurat to książka dla Was. A gwarantuję, że finał Was zaskoczy, choćby w połowie.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Grunt to okładka, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
Czytałam ją dość dawno temu, ale nie zrobiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Choć trzeba przyznać, że zakończenie jest zaskakujące ;).
OdpowiedzUsuńZakończenie owszem, krzywda dzieci mnie zawsze boli, ale ogólnie książka mnie nie powaliła...
UsuńZamierzam ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńBędę czekać na wrażenia.
UsuńŚwietna recenzja :)
OdpowiedzUsuńmną książka wstrząsnęła, zapadła w pamięci.
:)
UsuńA mną nie... owszem krzywda dziecka boli, zwłaszcza kiedy jestem matką, ale jakoś mnie ta książka nie powaliła, czegoś jej brak...
Narracja z perspektywy 8-letniej dziewczynki to ciekawe. I te jej "mama musi wyjść za mąż".
OdpowiedzUsuńLibby nie miała wyjścia i musiała wyjść za mąż... choć jak dla mnie to ta kobieta była nieco zbyt mało zaradna życiowo...
UsuńSporo się ostatnio o tej książce pisze. U Ciebie pierwszy raz czytam, że ma jakąkolwiek wadę:) Temat trudny, przeważnie po takich lekturach mam doła, jednak i tak je czytam:)
OdpowiedzUsuńCzyli jak przystało na okolice premiery :)
UsuńBo jako matki odczuwamy to szczególnie, gdy czytamy o krzywdzie dziecka...
Zawsze staram się powiedzieć o plusach i minusach tego co czytam; no nie powaliła mnie ta powieść i tyle... więcej mnie drażniło.
Finał mnie bardzo zaskoczył. Nadal nie mogę się otrząsnąć po tej lekturze.
OdpowiedzUsuńTak, finał mnie również zaskoczył, ale tylko w tej kwestii, która nie dotyczy Richarda. A na mnie nie wywarła aż takiego wrażenia... owszem będę pamiętać psie jedzenie, rozsunięty rozporek, kapsle od piwa i siniaki czy pręgi i będzie mnie to bolało, ale nie odczuwam jakiejś szczególnej euforii...
UsuńPowiem Ci, że nie lubię tego typu książek. W szczególności nie znoszę pogrywania z czytelnikiem w sposób bazujący na wywoływaniu emocji za pomocą okrutnych obrazów związanych z dziećmi. Od razu przychodzi mi na myśl twórczość Cathy Glass.
OdpowiedzUsuńCathy Glass jeszcze nie czytałam, choć mam zamiar. Nie żebym uwielbiała, ale czasami lubię przeczytać taką książkę... Tylko że tutaj zabrakło mi kilku czynników, które by spowodowały, że ciągnęłoby mnie do czytania tak jak przez wczorajszy i dzisiejszy dzień do "Taki wstyd", po prostu ją wchłonęłam... a w Emmie... narracja dziecka, wiele przez to spłycone, nie rozwinięte, oprócz kolejnych nękań dziecka niewiele się dzieje, no i nie potrafię sobie odpuścić tego, że czuję się oszukana... nie lubię tak...
UsuńZwróciłam wcześniej uwagę na okładkę, ale nie zagłębiałam się w opis. Na razie nie mam ochoty na tak ciężkie tematy, więc nie będę o nią zabiegać.
OdpowiedzUsuńA ja nie będę Cię namawiać jakoś szczególnie w tym przypadku...
UsuńTeż dużo słyszałam o tej książce. A jednak mnie trochę przeraża... Zaintrygowałaś mnie troch tym zakończeniem, ale chyba nie mam odwagi czytać...
OdpowiedzUsuńW tym akurat przypadku nie będę naciskać, byś przeczytała... :)
UsuńKolejna bardzo ciężka książka.. najgorsze ze czasem to samo życie jest
OdpowiedzUsuńDokładnie, najgorsze że często tak się dzieje naprawdę a w niektórych przypadkach nikt nic nie wie, albo nie robi...
UsuńJak na razie książka nie dla mnie, zbyt ciężka - może kiedyś.
OdpowiedzUsuńJa usilnie namawiać nie będę, nie tym razem :D
UsuńCoś zdecydowanie w moim guście. Dopisuję do swojej Książkowej listy życzeń.
OdpowiedzUsuńW takim razie miłych wrażeń książkowych :)
UsuńPrzez książkę przebrnę na pewno, bo udawało mi się to wiele razy podczas poznawania podobnych historii. Poza tym kształcąc się w takim a nie innym kierunku, wiele razy poznałam dzieci, które przeżyły więcej niż niejeden dorosły...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą całkowicie. Ja czytała ją już jakiś czas temu ale tak mną wstrząsnęła że nawet dzisiaj mam gęsią skórkę jak pomyślę o tej historii.
OdpowiedzUsuńPolecam również - nie jest to lektura lekka ale warto ją poznać.