Tytuł oryginalny: The Mistletoe Inn
Tłumaczenie: Hanna de Broekere
Wydawnictwo: Znak literanova
Data wydania: listopad 2017
Liczba stron: 288
Richard
Paul Evans to amerykański pisarz, który urzeka powieściami z
klimatem Bożego Narodzenia. Miałam przyjemność czytać już kilka
jego książek i nie mogłam oprzeć się najnowszej - „Hotel Pod
Jemiołą”. Jak twierdzi sam autor, jest to niejako psikus…
Dlaczego? Jeśli zachęci Was moja recenzja – a wierzę w to
szczerze - sami go odkryjecie.
Kimberly
Rossi pracuje w salonie samochodowym Lexusa w Denver, jednak
marzy o byciu pisarką romansów. Nie miała lekkiego życia… Kiedy
miała jedenaście lat musiała poradzić sobie z samobójstwem
matki. W dorosłym życiu nie potrafiła stworzyć szczęśliwego
związku – dwa zakończyły się dość niefortunnie a po
małżeństwie pozostały jej tylko dokumenty orzekające rozwód. To
właśnie wtedy chcąc odciąć się od przeszłości wyjechała z
Las Vegas.
Podczas
Święta Dziękczynienia, które spędza u ojca zdradza mu swoje
marzenie – chciałaby uczestniczyć w konferencji dla
początkujących pisarzy w Hotelu Pod Jemiołą, gdzie prelekcję ma
prowadzić znany autor romansów – E.T.Cowell. Pomimo faktu, iż
nie jest bogaty a pieniądze mógłby przeznaczyć na ratowanie
swojego zdrowia, tata Kimmy opłaca jej pobyt na konferencji.
Kimberly
poznaje tam znanych, ale również niewydawanych pisarzy, agentów,
celebrytów oraz Zeke’a, swojego bardzo zagadkowego partnera
warsztatowego. Jest nieco od niej starszy, przystojny i pełen pasji,
kiedy rozmawiają o pisaniu. Czy połączy ich coś więcej niż
książki? Czy udział w konferencji przemieni Kim ze zdesperowanej
kobiety pragnącej pisać w czarodziejkę zmieniającą słowa pisane
w uczucia? Które panele znacząco jej pomogą? I czy pozna E.T.
Cowell’a – swoją inspirację i niedościgniony wzór? Jaką rolę
w jej życiu i procesie twórczym odegra Zeke?
Na
miejscu bohaterka musiała stawić czoła wielu ludziom, którzy
chcieli zdeptać jej marzenia o wydaniu książki. Nie chciała
przyjąć do siebie nawet konstruktywnej krytyki, bo przecież
trudno jest pogodzić się z wytykanymi błędami. Jej kreacja jest
bardzo rzeczywista, gdyż pomimo wielu zajęć znajduje czas na
telefony do swojego ojca – człowieka który ją wychował i zawsze
dawał złote rady.
„(...)
nasze najlepsze lata są ciągle przed nami.”*
Kolejna
świąteczno-zimowa i zarazem magiczna publikacja Evansa jest
dokładnie taka, jakiej się spodziewałam. Z typowym dla siebie
językiem, charakterystycznymi bohaterami i wydarzeniami, które nie
do końca są czarne lub białe, Evans wprowadza czytelników w
świat pisarzy, marzycieli i serwuje nam kolejne niespodzianki.
Może i niektóre będziecie w stanie, podobnie jak ja, odkryć przed
czasem, ale pomimo to gwarantuję Wam ten podwyższony puls w
oczekiwaniu na ostateczną odpowiedź czy mieliśmy rację.
Bardzo
urzekło mnie ujęcie zimy, która ogarnęła Hotel Pod
Jemiołą zatrzymując uczestników konferencji w swoich progach. Na
deser zostałam przeniesiona w miejsca bardzo dla Amerykanów
„bożonarodzynkowe” i nie powiem – zazdrościłam Kim tej
wycieczki…
Koniecznie
muszę napisać Wam o relacji jaka łączyła Kimberly z ojcem
– ich czułe przekomarzanki, bliskość i rozmowy stanowiły dla
nich filar codzienności, nawet jeśli byli od siebie oddaleni o
setki kilometrów. Oboje musieli poradzić sobie z wydarzeniami
sprzed lat, choć każde zrobiło to po swojemu. Może dlatego,
że pan Rossi był dorosły i więcej wiedział, rozumiał? Czy
poznając prawdę, Kim wybaczy matce? Będąc jedenastolatką nie
potrafiła bowiem zrozumieć, dlaczego jej rodzicielka tak usilnie
chce ją zostawić, odbierając sobie życie…
„Magia
Bożego Narodzenia polega na przywoływaniu wspomnień.” **
Podsumowując
- „Hotel Pod Jemiołą” to pachnąca świętami i skrząca się
na śniegu historia o marzeniach i istocie ich spełniania. O
tkwiącej w nas nadziei, miłości, radości i chęci pomocy innym.
Ale również o konieczności radzenia sobie z problemami – z
depresją, samobójstwem, rakiem i bólem po stracie ukochanych.
Pomimo
problemów opisanych w powieści, czyta się ją naprawdę z
olbrzymią przyjemnością i szybkością, bowiem jest oparta na
prostej fabule, z nutką romansu i tajemnicami na tle zimowej aury.
Dodatkowy atut stanowią panele konferencji – może Ci, którzy
piszą ‘do szuflady’ skorzystają w przedstawionych tam rad?
* R.P. Evans, "Hotel Pod Jemiołą", Wyd. Znak Literanova, Kraków 2017, s. 283
** Tamże, s. 275
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
Z przyjemnością spędzę z tą książką święta.:)
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam do tej pory tylko jedną książkę tego autora, więc chętnie przeczytam również tę pozycję. ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy sama tematyka mnie zainteresuje. :( Książki nie przekreślam, ale raczej przeczytam, jeśli wpadnie w moja łapki przez przypadek. Może inny Jeż się skusi. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jeżowo
Nikodem z https://zaczytanejeze.blogspot.com/
Jeżom i innym serdecznie polecam, nie zmuszam, ale każdy lubiący klimaty będzie zadowolony :)
UsuńWszędzie teraz ta świąteczna atmosfera :) ksiązki jeszcze nie czytałam, ale wydaje się przyjemną lekturą.
OdpowiedzUsuńTen rok obfituje w takie lektury :)
UsuńJejku, ta książka jest cudowna! Lekka, przyjemna, a przy okazji daje do myślenia <3
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Napisałaś to krótko i na temat :)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Evans, ale tak dobre opinie o tej powieści coraz bardziej przekonują mnie do jego twórczości :)
OdpowiedzUsuńEvans naprawdę fajnie pisze, lekko, nostalgicznie i daje do myślenia. Jego świąteczne, ale nie tylko powieści są takie niestandardowe, piękne.
UsuńZ przyjemnością przeczytam coś świątecznego w wykonaniu zagranicznego pisarza.
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńMoja siostra niegdyś zaczytywała się w powieściach Evansa, ale wstyd się przyznać - nie przeczytałam jeszcze żadnej jego książki, także wypadałoby to nadrobić.
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz poznać jego twórczość :)
UsuńTytuł zapisany!
OdpowiedzUsuńOj tak,mam na nią smaczka :) zdecydowanie coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuń