poniedziałek, 31 października 2016

Wyniki konkursu z "Nakarmię cię miłością"



Przyszła pora na rozstrzygnięcie trzeciego konkursu, który ogłaszałam na blogu.

Do zdobycia były dwa egzemplarze książki - po raz drugi debiutującej - Ani Dąbrowskiej "Nakarmię cię miłością". Kto jeszcze nie słyszał o tym wyjątkowym New Adult, koniecznie powinien zapoznać się z recenzjami.

Ja jestem bardzo zachwycona lekturą i już nie mogę doczekać się na kolejną książkę autorki!

Ale przejdźmy do rzeczy - wyniki :)


Oto one:

Magdalena Jagła, ponieważ kupiła nas klimatem piosenki, a i drób z masą orzechową byłby zapewne ucztą dla podniebienia Tobiasza.

Drugą osobą - Izabela Wyszomirska. Dlaczego? Za pierogi, które kocha Ania przy muzycznym tle Piaska ;-)


Serdecznie gratuluję i proszę a Wasze adresy na mojego maila z tytułem - "NCM - adres"

niedziela, 30 października 2016

Targi Książki oczami małej czytelniczki i recenzentki - Kraków 2016 #1






Jak przystało na córkę mola książkowego, Patrycja już od dawna chciała pojechać na Targi. Kiedy już ustaliłyśmy, że pojedziemy w piątek po południu to... na długo przed nie mogła się doczekać. Pytała czy można to przyspieszyć :)

Miałyśmy konkretny plan co chcemy zabrać, do kogo iść... Jak wyszło w praktyce? Zapraszam Was na krótką relację wydarzeń piątkowych od strony targów dla dziecka oraz zdobyczy moich dla córy z późniejszych dni.

Nie opublikuję jednak fotek, na których widać jej buzię.


Na stoisku Ammet jest tyle pięknych rzeczy... co by tu wybrać??


Po długim namyśle wybór padł na:




Adamada - wybór dekoracji do książeczki "Mały rudzik i wielka przygoda" z uwagi na obecność autorki i ilustratorki


Wynik:



Pati uwielbia Martynki, które tłumaczy Liliana Fabisińska - zabrałyśmy jedną z domu, jednak na Papilonie okazało się, że są dwa nowe tytuły :)
A dodatkowo nowa seria - tom 1 - "Pierwsza lekcja". Patrycja wszystkie podsunęła autorce do podpisu i urządziła sobie świetną pogawędkę z Lilianą Fabisińską, Magdą Witkiewicz i Alkiem Rogozińskim. Dostała też kartkę z Agnieszką Krawczyk od ekipy Filii. Ogólnie było wesoło :)
Fotkę jakoś postaram się Wam pokazać w mojej relacji.




Na stoisku Naszej Księgarni Pati poznała p. Dagmarę i wyprosiła "Wierszyki..." i wspólne zdjęcia :) A później nawet nie pamiętam na jakim stoisku dostała "Tęczę" i kolorowankę od Martela.



Najweselej było jednak na A45 (Adamada)- dostałyśmy do recenzji dwie torby książek (dziękujemy!) - zawartość poniżej:



Będzie co robić w najbliższym czasie :) Pati miała chęć na wiele książeczek, na które jest już za duża... i kiedy tylko jej to mówiłam, siadała na dywanie przed półkami i ... czytała te właśnie tytuły po kolei :)

Spotkała Rikusia, Wilka, Gołębia i jeszcze parę innych postaci.




Przybijała piątki, łapała za ogony i odczuwała ogromne emocje widząc tyle książek w jednym budynku. Mam wrażenie, że za rok też będzie chciała ze mną pojechać... Choćby w piątkowe popołudnie, ale wtedy już nie po przedszkolu, ale po szkole :)



A to już sobotnie polowanie mamy dla córy, czyli autograf i rysunek duszka: 



Oraz wpis autorki "Basi"




Niedziela zaś przyniosła mamie jeszcze jeden prezent dla córki - dedykację w "Elementarzu matematycznym" Beaty Ostrowickiej:




Zapomniałam... to jeszcze jeden prezent - nietypowe bajki i autografJoanny Jabłczyńskiej





Z niecierpliwością czekam na Wasze relacje :)
Moje wrażenia pojawią  się już w listopadzie, bowiem w związku z wtorkowym świętem nie będzie mnie w nadchodzące dwa dni w domu.

sobota, 29 października 2016

Liebster Blog Award

Jola (czyli moja Nadworna Graficzka) nominowała mnie do LBA.
Dzięki! :)

Już dłuższy czas nie brałam udziału w tej zabawie, więc zdecydowałam się odpowiedzieć.

Oto pytania dla nominowanych, które wymyśliła Jola:




1. Jakie jest Twoje motto życiowe?
Oby jutro nie było gorsze od dziś
2. Z powodu jakich produktów jesteś w stanie zostać zakupoholiczką?
Od 6 lat bezsprzecznie są to produkty.... dla dzieci! :) Mam fioła na punkcie tego mogłabym kupić dla córy :)
3. Miasto na świecie, do którego zawsze chciałaś pojechać.
Ale jedno?? Jest kilka tych, których jeszcze nie odwiedziłam a chciałabym - Sydney, Rzym, Moskwa, Nowy Jork...
4. Jaki jest Twój ulubiony rodzaj słodyczy?
Tak naprawdę to jadam niewiele słodyczy, przynajmniej się staram. Lubię kawałek dobrego
ciasta, ptasie mleczko, Knnopersy, batony o smaku toffi ale najbardziej lubię wiśnie w likierze.
5. Jakiego koloru najwięcej masz w szafie?
Chyba niebieskiego :)
6. Ulubiona książka przeczytana w zeszłym miesiącu.
O nie... tu też nie napiszę jednego tytuły, bowiem wrzesień obfitował w same wspaniałości i skrzywdziłabym te, których bym tutaj nie wymieniła - choć ograniczę się do czterech. Zatem: "Weranda na Czarcim Cyplu" L. Fabisińskiej, "Powietrze, którym oddycha" B. C. Cherry, "A między nami wspomnienia" G. Gargaś, "Przyjaciele i rywale" A. Krawczyk
7. Jakie kwiaty czy też rośliny doniczkowe masz w mieszkaniu/ domu?
Nie mam ręki do kwiatów, więc są to kwiatki "trawiaste" i Dracena.
 
8. Czy masz jakieś nałogi?
Książki :D
9. O której godzinie zwykle wstajesz?
Wstaję bo muszę... :P Kiedy córa idzie do przedszkola o 7:20 a w weekendy o 8.
10. Do jakich sklepów najczęściej chodzisz?
 Spożywczych :P
11. Twoje ulubione miejsce do refleksji. 
Grunt, żeby było ciche... A najczęściej taki kąt znajduje się dopiero jak córa pójdzie spać... Zakopuję się pod kołderką, włączam mniejszą lampę i upajam ciszą :)




Ja nikogo nie nominuję i nie zadaję pytań. Kto ma ochotę może w komentarzach lub na blogach odpowiedzieć na te same pytania co ja :)

piątek, 28 października 2016

"Nakarmię cię miłością" - przypomnienie o końcu konkursu!



Dwa konkursy za nami...

Pozostał trzeci, który wcale nie ustępuje poprzednikom w jakości nagród! O książce jest naprawdę głośno w blogosferze - a Wy jeszcze macie szansę ją zdobyć!

Do jutra do północy czekam na zgłoszenia TUTAJ

Powodzenia!

Angels Navarro "Strachozagadki"




Tytuł oryginalny:  Monstruario
Tłumaczenie: Zofia Beszczyńska
Ilustracje: Eva Sans
Wydawnictwo: Adamada
Data wydania: kwiecień 2016
Liczba stron: 64
Oprawa: twarda
Wiek odbiorcy: 5+






Moda na rozrywkę dla dzieci zmienia się wraz z kolejnymi latami, porami roku czy sezonami na fascynację różnymi tematami. Bo jak długo można rozwiązywać najzwyklejsze zadania logiczne czy czytać o klasycznych bohaterach... Dlatego cieszy mnie, że polski rynek wydawniczy tak dba o małych ludzi.

Ciekawym nurtem są ostatnio wszelakie strachy, duchy i potwory i tym nurtem poszło Wydawnictwo Adamada wydając "Strachozagadki". I już od samego początku można się bać...



Ale nie można się też nudzić, bowiem każda przewrócona strona zaskakuje... Żeby o bohaterach poczytać, trzeba ich najpierw poznać a żeby to zrobić to należy sobie przyporządkować opis do postaci.



Co jeszcze należy do zadań dziecka? Odszukanie jednakowych potworów w tłumie, sylabizowanie, zadania z liczbami, puzzle, labirynty, wyszukiwanie szczegółów, dopasowanie ubrań do postaci. Bardzo oryginalnym momentem książeczki są "Dobre maniery" i tak, celowo napisałam to w cudzysłowie :)
Mojej córce bardzo podobało się zadanie z Potwo-colą, ale są też inne z dziedziny jedzenia np. Koszmarne menu, w którym należy porównać dwa zestawy menu czy Owocowy potwór wyrabiający w dziecku chęci do przesiadywania w kuchni. Z zadań ręcznych - oprócz gotowania - można tutaj znaleźć przepis na Poduszkowego potwora czy Potworną koszulkę.






Potwory w żadnym razie nie przerażają nawet dziewczynek.... A wiecie dlaczego? Bowiem sporo stron dotyczy mody! Są też cienie, humor, domino czy dodawanie.
Jednak nie zaliczyłam tej książeczki tylko i wyłącznie do zadaniowych czy łamigłówkowych, ponieważ wiele zadań można wykonywać wielokrotnie. Mamy książeczkę już kilka tygodni i wciąż powracamy do wielu zadań i zabaw,  robimy je po raz kolejny i kolejny... Zastanawiacie się teraz pewnie - "jak"? Otóż nie piszemy po książce tylko mówimy rozwiązania i robimy "palcem po kartce", gdyż nie jest to typowy zeszyt ćwiczeń czy zadań, tylko pięknie wydana książka.

Rozpiętość zawartych tu "wymuszaczy myślenia" jest bardzo duża. Są one niezwykle zróżnicowane, kolorowe i idealnie wpasują się w potrzeby dziecka, które dzięki temu nie będzie się nudzić. Książeczka zmusza do logicznego myślenia, przewidywania, uczy kreatywności, cierpliwości, spostrzegawczości i doskonale ćwiczy pamięć. Na końcu znajdują się koła ratunkowe, czyli rozwiązania :)




Wszystkie ilustracje pochodzą z książeczki


Książeczka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Łów słów, Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książeczki
dziękujemy Pani Ewie

czwartek, 27 października 2016

Wyniki konkursu z "Bliźniaczką" oraz wywiad z Dominiką Dudziak - wywiad #10



Serdecznie zapraszam Was na wywiad, który przeprowadziłam z debiutującą autorką - Dominiką Dudziak. Jestem ogromnie zadowolona z rezultatów - zresztą sami możecie poznać ją bliżej.


Zanim zaczniecie czytać, chciałabym Wam jeszcze podziękować za liczny udział w tym konkursie :)






O Dominice Dudziak usłyszałam dzięki książce „Bliźniaczka”. Jest to debiut powieściowy autorki, o której w Internecie - a szczególnie w blogosferze - jest ogromnie cicho. Moja recenzja była pierwszą i trudno jest dotrzeć do jakichkolwiek informacji z zakresu autorka-książka. Postaram się dzisiaj odmienić ten stan rzeczy i dzięki wywiadowi przybliżyć nieco osobę tej młodej pisarki.




Ejotek: Kim jest Dominika Dudziak – autorka „Bliźniaczki”?

Dominika Dudziak: Cóż, na pewno nie taką młodą pisarką :) Rocznik 1978. Na co dzień pracownicą dużej firmy, mamą oraz szczęśliwą właścicielką kota i psa. Wieczorami i w weekendy pasjonatką tańca i sportu oraz pożeraczką książek. Choć nie do końca wiadomo, czy to ja pożeram je czy one mnie.


E: Czy w dzieciństwie lubiła Pani czytać książki? 

DD: Nie tyle lubiłam czytać, co byłam uzależniona od czytania. Pod koniec podstawówki skończyła mi się szkolna biblioteka. Na szczęście w liceum mogłam zacząć od nowa. Czytam praktycznie wyłącznie książki, w których występuje przynajmniej jeden trup. No chyba, że chodzi o noblistów. Ich książki czytam trzy razy wolniej niż pozostałe, żeby nasycić się każdym słowem. A także czegoś nauczyć. To jak indywidualne lekcje pobierane u mistrzów.


E: A kiedy narodziło się pragnienie, by coś napisać? Jak zaczęła się ta przygoda z tworzeniem?
DD: Bardzo wcześnie. Pamiętam, że jakoś we wczesnej podstawówce wygrałam konkurs na opowiadanie o miłości ogłoszony w gazetce dla nastolatek. Nagrodą był zestaw kosmetyków, a ja byłam za mała, żeby ich używać. W siódmej klasie z kolei napisałam w ramach pracy domowej opowiadanie o morderstwie. Mój tato został wezwany do szkoły…


E: Czy odniosła Pani w tej materii jakieś sukcesy czy może wszystko zostawało w szufladzie?
 
DD: Pisałam głównie opowiadania i czasami wysyłałam je na rozmaite konkursy. Jedno ukazało się w magazynie „Chimera” jako jeden z 24 najlepszych debiutów roku, pozostałe wygrywały pomniejsze konkursy. „Bliźniaczka” to moja trzecia powieść. Dwie wcześniejsze nadal czekają na swój moment.


E: Czy pierwszy recenzent Pani twórczości zgłosił się na ochotnika czy został o to poproszony? 

DD: Niewiele osób z mojego otoczenia wie, że piszę. Ci, którzy wiedzieli, nie mogli się doczekać, aż skończę książkę. Pierwszą czytelniczką była przyjaciółka, zresztą autorka projektu okładki.


E: Będąc nieświadomą zapytałabym, jak „Bliźniaczka” odbierana jest przez czytelników, ale z uwagi na wiedzę w tym zakresie zmodyfikuję nieco pytanie – co w tej książce powinno Pani zdaniem najbardziej czytelników zainteresować?

DD: Przeczytałam w życiu setki kryminałów i powieści sensacyjnych, więc wiem, za co ludzie tak je kochają. Lubią sami rozwikływać zagadki, ale tak naprawdę nikt nie chce domyślić się zakończenia. Zadaniem autora jest zaprosić czytelnika do labiryntu zdarzeń, pozwolić mu zgadywać, gdzie znajduje się wyjście, sprawić, by krążenie po nim sprawiało mu frajdę, a na koniec wyprowadzić go w miejsce, w którym kompletnie nie spodziewał się znaleźć.
Myślę, że każdy, kto lubi być zaskakiwany i oczekuje od książki mocnych emocji, będzie zadowolony, że bliżej poznał „Bliźniaczkę”.


E: Skąd pomysł na udział bliźniaczek w powieści? Ma Pani bliźniaczkę?

DD: Nie mam, ale kto by nie chciał mieć? Moja mama jest z bliźniąt, więc trochę wiem, jak wygląda takie dzieciństwo. Zawsze jej zazdrościłam.


E: Też zawsze marzyłam o siostrze :) Czy podczas tworzenia debiutanckiego kryminału wiedziała Pani jak się zakończy czy dopiero w trakcie ukształtował się pomysł na finał?
 
DD: Wiedziałam od początku. Każda scena w książce zmierza ku temu finałowi, choć czasami krętymi ścieżkami. Oczywiście dla przyjemności czytelników.


E: Kręte ścieżki podnosiły mi bardzo ciśnienie... A jak długo pisała Pani „Bliźniaczkę”?

DD: Około roku. W tym czasie żyłam trochę w skórze Kat. Potem mi tego brakowało.


E: Czy swoje pomysły czerpie Pani z życia czy są raczej całkowicie fikcją?

DD: Chyba nie umiałabym oddzielić jednego od drugiego. Jestem dobrym słuchaczem, więc ludzie opowiadają mi mnóstwo historii, które sami przeżyli albo gdzieś usłyszeli. Każda z nich jakoś we mnie rezonuje, a niektóre przebiły się – choć oczywiście w nieco przefiltrowanej formie – do powieści.


E: W jaki sposób objawia się u Pani „wena”? Przychodzi znienacka i wtedy trzeba zapisać pomysły gdzie się da czy może po prostu zasiada Pani do pisania i … pisze?

DD: Rzadko przychodzi znienacka. Na ogół po prostu wypróbowuję w wyobraźni różne scenariusze, aż do skutku. Nie zapisuję pomysłów, bo historię widzę w wyobraźni jak film, myślę obrazami i dźwiękami. Siadam do pisania, kiedy „film” jest już gotowy i wtedy piszę bez przerwy.


E: Jakie ma Pani sposoby na spędzanie czasu w jesienne wieczory?

DD: Po pierwsze: ludzie. Staram się spotykać z nimi równie często jak latem, choć nie zawsze mam ochotę wychodzić z domu, kiedy jest zimno. Uwielbiam rozmawiać z ludźmi, szczególnie słuchać.
I oczywiście książki. Wciąż jestem od nich uzależniona i muszę dbać, żeby fikcyjny świat nie wyssał mnie z tego realnego.


E: A czy jest takie miejsce, gdzie lubi Pani odpoczywać, zaszywać się przed światem albo uciekać od problemów?

DD: Tak, mam takie swoje miejsca w wyobraźni. W realnym świecie nie. Teraz pomyślałam, że to chyba dziwne…


E: Powróćmy jeszcze na chwilę do pisania – jakie są plany na przyszłość? Czy będzie kolejna książka?

DD: Oczywiście. Inna bohaterka, inne zagadki, ale emocji i zaskoczeń nie zabraknie. Czarnego humoru także.


E: A jakie ma Pani marzenia – jako autorka i jako kobieta?

DD: Chciałabym, żeby „Bliźniaczkę” poznało jak najwięcej osób. A z marzeń osobistych to dom z widokiem na morze. Najchętniej ciepłe.


E: Życzę zatem ich spełnienia dziękując za poświęcony czas, a w imieniu czytelników mojego bloga za uchylenie rąbka tajemnicy i wyjawienie kilku informacji o sobie.

A jednocześnie zapraszam do drugiej części wywiadu, czyli pytań od czytelników.





Paulina Sarnecka
Interesuje mnie czy autorka trenuje krav magę jak Kat, skąd pomysł na ten wątek?

DD: Tak, trenowałam krav magę przez kilka lat. Opisy scen walki oraz treningów są więc oparte na mojej osobistej wiedzy i doświadczeniu, choć sama nigdy nie walczyłam poza salą. I oby to się nie zmieniło!



Katarzyna Iwańczak
Dlaczego właśnie kryminał? Ja od dzieciństwa uwielbiam wszystkie historie z dreszczykiem, jestem miłośniczką kryminałów, nawet gdy czytam inną literaturę podświadomie czekam na jakieś zwłoki:) Więc dlaczego kryminał, a nie np. jakiś romans z rozlewiskiem czy uroczyskiem w tle?


DD: Mam tak samo! To chyba kwestia gustu, jak lubowanie się w owocach morza albo malarstwie impresjonistów. Ja lubię zagadki, uwielbiam kombinować podczas czytania, a kryminały stwarzają największe pole do tego. Samo śledzenie akcji, jak to się dzieje w przypadku czytania powieści obyczajowych, jest zajmujące, ale rozwikływanie tajemnicy czyjegoś nagłego zgonu czy innego przestępstwa dużo bardziej angażuje mnie intelektualnie i emocjonalnie. Piszę więc o tym w myśl zasady, że co kocham najbardziej, tym się dzielę.



martucha180
Co bawi i śmieszy autorkę?

DD: Uwielbiam humor sytuacyjny, obrazowy, a za najzabawniejszy widok na świecie uważam kota goniącego upadającą nakrętkę po parkiecie i nie wyrabiającego się na wirażu :) Ogólnie łatwo mnie rozśmieszyć, sama też często prowokuję ludzi do śmiechu, stąd obecność humoru w „Bliźniaczce”. Nie umiem traktować siebie tak bardzo serio, moi bohaterowie także.



Gab riela
Sądzę, że miejsce, w którym pisarz tworzy książki, może mieć wpływ na powstałe później teksty. Czy uważa Pani, że np. tworząc historie podczas pobytu na wsi, autor zgrabniej opisuje malowniczość przyrody, niż gdyby robił to w mieście?

DD: Każde miejsce, w którym kiedykolwiek byłam ma na mnie jakiś wpływ, jednak niekoniecznie w czasie rzeczywistym. Nałogowo gromadzę wspomnienia, wrażenia, obserwacje i korzystam z tego w dowolnym momencie. Myślę, że wielu autorów także czerpie z takich zasobów pamięci, a część po prostu tworzy światy wyobrażone od początku do końca.



Czarne Espresso
Czy miała Pani cały scenariusz w głowie, wszystko rozpisane w punkcikach i realizowała Pani konsekwentnie ten plan, czy może bohaterowie żyli swoim życiem, czasem Panią zaskakiwali, historia sama się toczyła w miarę pisania?

DD: Tak jak wspomniałam wcześniej, miałam dobrze przygotowany scenariusz zdarzeń. Nie dało się jednak uniknąć zaskoczeń ze strony Kat i jej przyjaciół, szczególnie w dziedzinie relacji męsko-damskich. Te wątki nieco „odpuściłam” i pozwoliłam im toczyć się naturalnie, dostosowując dynamikę relacji między bohaterami do tego, co się wokół nich działo. Dzięki temu życie uczuciowe Kat nie jest przewidywalne, jej emocje zaskakują często ją samą. Myślę, że tak jak w przypadku innych wątków, Czytelnikowi ciężko będzie odgadnąć, czym to wszystko właściwie się skończy.



Małgosia Xxookds
Jaka książka odegrała w Pani życiu największą rolę?

DD: „Mistrz i Małgorzata”. Przeczytałam ją jako czternastolatka. To była książka graniczna, która sprawiła, że porzuciłam literaturę dziecięcą i młodzieżową, a weszłam w świat „książek dla dorosłych”. Jest jeszcze „Czarny obelisk” Remarque’a. Olśniło mnie połączenie humoru z gorzką refleksją, podobnie zresztą jak w „Mistrzu i Małgorzacie”. Moim zdaniem, żadna literatura nie może być aż tak poważna, by unikać humoru.



Aingeal Maith
W "Bliźniaczce" intryguje mnie imię :) Czy zdrobnienie jest przypadkowe, czy jednak coś z niego wynika ;)


DD: Nic nie jest przypadkowe… Kat sama chciała, by tak ją nazywano, nie znosiła innych form swojego imienia. Czytelnik może sam to zanalizować, jak psycholog, który powoli poznaje życie bohaterki. Ja jako autor jednak nie podaję gotowych wniosków. Wierzę, że robienie Kat psychoanalizy to niezła zabawa.



Jagoda G.
W książce porusza Pani wiele trudnych i bolesnych tematów, takich jak śmierć czy molestowanie dzieci. Co było dla Pani najtrudniejsze w pisaniu tych wątków?

DD: Trudne były wątki, kiedy złe rzeczy zdarzały się dzieciom. Musiały być opowiedziano mocno, ponieważ chciałam pokazać, jak takie wydarzenia wpływają na całe późniejsze życie ofiar i świadków traum. Aby jednak nie przytłoczyć Czytelnika, ciężkie tematy starałam się równoważyć lżejszymi, a zbyt duże napięcie rozładowywać humorem. Sama Kat także ma do siebie ogromny dystans, który stanowi o jej sile.


Czy postać Kat ma swój pierwowzór? Czy też może bohaterka została wymyślona przez Panią?

DD: Kat jest wymyślona, ale gdyby istniała naprawdę, chciałabym mieć ją po swojej stronie. Inne postacie też są fikcyjne, ale lubię sobie wyobrażać, że gdzieś po świecie chodzą ludzie podobni do niektórych moich bohaterów. Mam nadzieję, że Czytelnicy także wybiorą sobie swoje ulubione postacie i będą im kibicować podczas czytania „Bliźniaczki”.




Konkurs

DD: Bardzo dziękuję za wszystkie pytania. Na część odpowiedziałam, do niektórych jeszcze nie dojrzał czas - a może po prostu ja - ale nad każdym się uczciwie zastanawiałam. Wszystkie odpowiedzi na pytanie konkursowe (uzasadnienia) wydały mi się przekonujące i chętnie wysłałabym książkę do każdej z Pań, ale musiałam dokonać konkretnego wyboru… Mam nadzieję, że mimo to „Bliźniaczka” – czy papierowa czy jako e-book – zagości na półkach Czytelniczek i dostarczy rozrywki, rozśmieszy, czasem przerazi, a na pewno zaskoczy. Tego serdecznie Paniom życzę i jeszcze raz dziękuję za udział w konkursie z „Bliźniaczką”.




Nagrody wędrują do:


Moniki Piotrowskiej-Wegner
za pytanie:
Zakładając, że Niebo istnieje, co chciałaby Pani usłyszeć od Boga u bram Raju?

Mówiąc szczerze, zastanawiam się nad tym pytaniem już jakiś czas i na razie nie chciałabym się dzielić odpowiedziami, bo każda wydaje mi się zbyt osobista. W każdym razie doceniam pytania, które dają do myślenia, stąd decyzja o nagrodzie.




martuchy180
za pytanie, co mnie śmieszy (odpowiedź powyżej).
Już samo zastanawianie się nad tym wywołało mój uśmiech, za co dziękuję. Poza tym mam wrażenie, że jeśli ktoś chce dowiedzieć się, co śmieszy drugą osobę, to naprawdę chce ją bliżej poznać. Mogę się mylić, ale i tak przyznaję nagrodę. 
 

Wiktorii Guziewicz
za treść odpowiedzi:

Psychologia jest nie tylko moim zawodem, ale też wielką pasją. Dlatego bardzo chcę przeczytać "Bliźniaczkę", w której (jak piszesz w recenzji) sporo miejsca zajmują sesje psychologiczne i tzw. "trudne" tematy. Bardzo lubię też śledzić pracę policji oraz zastanawiać się nad motywami, myślami i działaniami morderców (przeczytałam trochę książek i obejrzałam mnóstwo seriali o takiej tematyce). Książki takie jak "Bliźniaczka" zawsze dają mi do myślenia. Podczas czytania, ale też długo po analizuję bohaterów, wydarzenia, emocje, myślę, co kieruje postępowaniem danego bohatera, jak bardzo kiedyś był zraniony itp. I jeszcze do tego wszystkiego dużo tropów i niewiadomych... Zafascynowała mnie sama Twoja recenzja, co więc będzie jak sięgnę po "Bliźniaczkę"?”

Przyznaję nagrodę i życzę pasjonującej analizy psychologicznej moich bohaterów oraz poruszania się w meandrach ich podświadomości i wspomnień. Oraz po prostu dobrej rozrywki w jesienne wieczory!


Serdecznie gratuluję!
Poproszę o Wasze adresy na mojego maila z tytułem - Bliźniaczka - adres. Jeśli macie ochotę na dedykacje to proszę o informacje w tej kwestii. A potem... życzę miłej lektury :)

środa, 26 października 2016

Katarzyna Michalak "Leśna Polana" - przedpremierowo




Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Znak literanova
Data wydania: planowana na 9 listopada 2016
Liczba stron: 318 ??
Seria: Leśna Trylogia tom 1










Jeśli dobrze liczę to przeczytałam już ponad dwadzieścia książek autorki. Kiedy dowiedziałam się o kolejnej powieści z jakże sielskim tytułem "Leśna Polana" i jakże bajeczną okładką wiedziałam, że muszą ją przeczytać. Moja szczęście było przeogromne, gdy mogłam zacząć czytać i ... Wiem jedno - ta recenzja nie może być standardowa... I nie będzie... Po tej historii nie mam w sobie tyle siły, by pisać według schematu. Droga Kasiu, jak Ty dałaś radę napisać taką treść? Chylę czoła i życzę dużo sił podczas pisania kolejnych tomów.


Trzy przyjaciółki
Majka, 
Julka 
i Gabrysia
Poznały się w bardzo nietypowych okolicznościach (nie sądziłam, że w "takich" warunkach można nawiązać "takie" relacje) i pomimo tego, że różni je status społeczny, materialny, charakter i sposób bycia, dzieciństwo i codzienne problemy to trwają w tej niezwykłej więzi - ogromnej przyjaźni, która pomaga im przetrwać to co najgorsze. Choć prawda jest taka, że jedna z nich nadal nie jest gotowa, by opowiedzieć im historię swego życia, mimo że minęło już 9 lat od tragicznych wydarzeń. I nie zdaje sobie sprawy jak bardzo z tego powodu mogą cierpieć najbliżsi jej ludzie.
Na ich przykładzie autorka poruszyła naprawdę wiele problemów, z którymi zmagają się współczesne kobiety i uzmysławia tym czytelnikowi, że powinniśmy mieć kogoś, kto wesprze nas w najtrudniejszych chwilach życia.


Trzej bracia
Wiktor, 
Marcin, 
Patryk
Dorośli mężczyźni, którzy zostali połączeni przez los w bardzo nietypowy sposób. Obracają milionami, mają swoje domy, apartamenty, ale przede wszystkim siebie. Trwają we trójkę pomimo tego co ich spotkało, a może właśnie dlatego...? Umocnienie wzajemną siłą, obietnicami oraz przyrzeczeniami. I tylko przeszłość w brutalny sposób i w najmniej oczekiwanych chwilach wdziera się w ich świat ponownie, by niszczyć, burzyć i wywoływać cierpienie. Kto i dlaczego zadał im tyle ran na ciele czy duszy?


Leśna Polana
Cudowne i magiczne miejsce pośród lasu z małym domkiem na polanie, gdzieś w okolicach Pułtuska. Wymarzony dom Gabrysi, w którym miała być szczęśliwa. Dlaczego nie jest? Tak naprawdę to Gabi nie wie. Nie zna prawdy. Została opuszczona i oszukana. Samotna i cierpiąca... I nie ma pojęcia jaka jest prawda. Dla swojego dobra.


To właśnie wątkiem dotyczącym niezwykłego domku i trzech oglądających go przyjaciółek rozpoczyna się ta powieść. Zaczyna się sielsko i wszystko zwiastuje nam piękną, ckliwą i romantyczną opowieść o miłości... A już najlepiej by było gdyby zeswatać braci z przyjaciółkami i urządzić potrójne wesele... Nie nastawiajcie się na to! Wprawdzie to dopiero pierwszy tom Leśnej Trylogii, ale mogę Wam już teraz powiedzieć - mnie książka "wbiła w fotel" i nie wiem jak dotrwam w zawieszeniu do drugiego a co dopiero trzeciego tomu!

Nie spodziewałam się zupełnie tego, co dostałam! Zwłaszcza, że nie śledziłam tej powieści w miejscu, gdzie autorka publikowała ją w odcinkach. Przeżyłam szok i niedowierzanie. Serce mnie bolało ze smutku, bólu i współczucia. Jak można być taką bestią? Takim potworem? Znęcać się nad innymi ludźmi? A zwłaszcza nad bezbronnymi dziećmi? Katarzyna Michalak zaserwowała mocną lekturę. Myślę, że jeszcze długo nie będę mogła się pozbierać. Koszmar tortur w X Pawilonie na Rakowickiej w Warszawie a na "deser" katowanie dzieci w domowym zaciszu...

Dwa światy,
dwie katownie,
dwa życia bez sił padające we krwi na podłogę.
A gdy dojdą do siebie...
będzie powtórka.


Ta książka to nie tylko ból, jest też piękna historia miłości. Nawet ogromnie piękna! Czytając ją nie można pojąć jak i dlaczego ktoś decyduje się na rozstanie... Michalak pokazała też siłę przyjaźni oraz fakt, że nawet obcy ludzie mogą stać kimś więcej niż Ci, którzy uważają się za rodzinę. Zupełnie nieznany człowiek potrafi więcej ze zwykłej dobroci serca niż inni ze źle pojmowanej miłości.

"Leśną Polanę" przeczytałam bardzo szybko, bo kolejne strony zawierały przecież rozwiązanie zagadek i tajemnic z przeszłości. Żałuję tylko, że nie zabezpieczyłam się przed przyjmowaniem tych rewelacji tak, jak zrobiła to Majka...
Zresztą od początku lektury zaznaczałam sobie markerem ważne fragmenty, gdyż czytałam wersję wydruku zbindowanego, aż do czasu, gdy dotarłam do mocnych opisów działań bestii... Zapomniałam o markerze zupełnie, nie chciałam nawet na sekundę odrywać się od tekstu... Czekałam na jakieś pozytywne i szczęśliwe wieści.

Nie będę się tutaj rozpisywała o plusach czy minusach, bo każdy znajdzie swoje, kto będzie miał się nastawić negatywnie to zrobi to, pomimo wszystko... Dla mnie książka ma wszystko to, co powinna mieć - ciekawych, różnorodnych i barwnych bohaterów, miłość, przyjaźń i trudne przeżycia, akcja pędzi, przeszłość wywołuje ból a tajemnice mieszają w życiu postaci. Emocje są ogromne i wielokrotnie musiałam ocierać łzy... I wiecie co? Mam tylko jedną dużą negatywną uwagę do tej książki - ale tego się mogłam spodziewać, skoro to trylogia - zakończenie! Przerwanie w TAKIM momencie to przecież okrutne.


Jestem poturbowana psychicznie. 
Czułam ból bohaterów na własnym ciele i płynącą z ran ciepłą krew.
Wstrząsająca historia człowieka potwora,
który niszczy to, co dobre.



"Leśna Polana"
"Czerwień Jarzębin"
"Błękitne Sny"


Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Annie


wtorek, 25 października 2016

Magdalena Kordel "Anioł do wynajęcia" - przedpremierowo




Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: planowana na 9 listopada 2016
Liczba stron: 440













Do Bożego Narodzenia jeszcze mnóstwo czasu a ja już przeniosłam się do świata pełnego magii, uroku, pobłyskującego w promieniach słonecznych śniegu a przede wszystkim atmosfery miłości i wspólnoty. Wszystko to za sprawą przepięknej powieści Magdy Kordel "Anioł do wynajęcia". To jest jedna z najtrudniejszych recenzji, które musiałam napisać, bo trudno jest opisać coś, co zostało napisane w TAKI sposób! Śmiem twierdzić, że książka poruszy wszystkie serca a Ci, którzy normalnie nie czytują literatury polskiej, nie znają twórczości autorki i lubują się w zupełnie innych gatunkach, też będą oczarowani.

Gabrysia jest pasjonatką i artystką. Ma serce do roślin i ludzi. Prowadzi kwiaciarnię (a nawet środowy ostry dyżur), w której wyczarowuje niezwykłe kompozycje. Dla ludzi jest miła i nawet najbardziej gderliwi klienci wychodzą zadowoleni. Co roku ostatniego dnia listopada w witrynie swojego biznesiku wystawia szopkę, która ma dla jej rodziny ogromne znaczenie i jest oznaką boskiego cudu. W domu zaś czeka na nią mąż (nawet po latach kochający i zazdrosny) a czasami - podrzucana przez mamę - nawet mała, dociekliwa wnuczka.

Przed kwiaciarnią Gabrysi przy wystawionym piecyku grzeje się młoda dziewczyna. To osiemnastoletnia Michalina, która straciła tych, których najbardziej kochała, którzy dawali jej poczucie bezpieczeństwa, ciepło i dach nad głową. Ta młoda kobieta niesie ze sobą dwa bagaże - mały tobołek zawinięty w brudne reklamówki oraz ten większy - bagaż doświadczeń, który jest zbyt wielki jak na tak młodą osóbkę. Michalina jest bardzo tajemnicza, lekko ubrana i zagubiona. Ostatnie dni spędziła w cuchnących bramach i tylko losowi może dziękować, że wciąż żyje podkarmiana przez obcych ludzi. Tylko jak długo jeszcze? Ile wytrzyma? Przecież to dopiero pierwsze podrygi zimy? Jak sobie poradzi i co ją czeka? Co zostało jej zapisane w boskim planie? Jak zdoła przetrwać zimę i ochronić swoje tajemnice? Czy pomocna dłoń Gabrysi odwróci zły bieg wydarzeń?

Do niezwykłego babskiego trio brakuje nam jeszcze jednej bohaterki - Petroneli - która ma dobre serce ukryte pod pancerzem. Starowinka ma dość nietypowe podejście do życia, ale za to rewelacyjną pamięć, dobry wzrok i odczuwa ciągłą tęsknotę...  Nie jest typem babci, gdyż bywa jędzowata a i kłamać potrafi świetnie - oczywiście w dobrej wierze. Jak taka osóbka wkomponuje się w niezwykły klimat tej opowieści? Sprawdźcie sami!


"(...) każdy ma swojego anioła i ten anioł dba o to żeby w odpowiednim czasie na drodze człowieka, którym się opiekuje, stawali właściwi ludzie." *


Magda Kordel stworzyła historię pełną nie tylko świątecznego klimatu, ale przede wszystkim tajemnic i cudownych opowieści z przeszłości. Gabrysia opowiada o wyjątkowości szopki i wierze w cud wigilijny, Petronela o świętach sprzed lat a magia tego szczególnego czasu sprawia, że nawet denerwujący klient odczuwa skruchę a taksówkarz podejmuje niecodzienną decyzję. Na pierwszym planie pojawiły się trzy bohaterki, które mają swoje tajemnice już od pierwszych zdań. Nie można nie lubić tych kobiet, gdyż każda jest wyjątkowa, szczególna i każda ma do spełnienia ważną misję. Tylko nie do końca wiedzą na czym ma ona polegać... Byłam ogromnie ciekawa jak autorka pokieruje ich losami. W którym miejscu i w jaki sposób połączy ich historie... a przede wszystkim co z tego wyniknie. Zwłaszcza, że w wydarzenia wmiesza się kilku mężczyzn...

Od dawna czekałam na tą powieść. Już sama okładka zwiastowała ucztę literacką a znając serię Malownicze autorki czułam, że to będzie magiczna książka ze świątecznymi opowieściami, która pokaże miłość, dobro, piękno i jak ważne jest ciepło domowego ogniska. To idealna lektura na ten przedświąteczny czas, gdyż wprowadziła mnie w nastrój szczególnego oczekiwania i pokazała, że czasami dostajemy nie do końca to o co prosiliśmy, ale może zwyczajnie nie rozumiemy pokrętnej logiki darczyńcy? I że czasami trzeba wybaczyć przeszłości... Odpuścić, pamiętać, ale żyć tym co niesie nam przyszłość.

Dobre rzeczy przychodzą niespodziewanie i tak naprawdę w krótkim odstępie czasu Michalina z osoby samotnej, odrzuconej oraz wyczerpanej fizycznie i psychicznie ma szansę podnieść się i żyć w otoczeniu ludzi niosących pomoc, bezinteresownie. Czy ta dziewczyna ma szansę na inne życie? Czy osoba, która nie wierzy w szczęście i miłość, nie ma zaufania do Boga może wymodlić sobie jakiś promyk nadziei? Czy na jej drodze stanie tytułowy anioł do wynajęcia?

Szczera i spontaniczna Miśka, samotna i piekielna Petronela, ciepła i dobra Gabrysia - los trzech kobiet połączył się dzięki herbacie cynamonowej i niefortunnym wypadkom (a może powinnam napisać "upadkom"). To poprzez ich historie (oraz pewnych nie do końca dobrych postaci) Magda Kordel pokazała, że nie należy wątpić w ludzi i jak ważna jest tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie. 
Śnieg pada i skrzy.
Mróz skrzypi i szczypie.
Choinka błyszczy a pierniki roztaczają cudowny aromat.
A nieuchwytna magia świąt pełna bałaganu w kuchni, telefonu do bliskich, szaleństwa zakupów a przede wszystkim serdeczności i miłości rozsiewa się wokoło. Powinna dosięgnąć wszystkich... Bo tak wiele jest drobnych elementów, które czynią ten czas piękniejszy i bardziej wyjątkowy a puste miejsce przy stole wywołuje w naszych sercach wspomnienia i tęsknotę. Ludziom zależy na bliźnich, pokazują wzajemną troskę, nie są obojętni na samotność innych. Dzielą się tym co mają... Choć czasami zwyczajnie tego nie dostrzegamy... Widzimy tylko tych, którzy uciekają przed spojrzeniem potrzebujących i odtrącają ich.

Nie mam słów jakimi mogłabym oddać moje odczucia po lekturze "Anioła do wynajęcia". Uważam, że każde zdanie będzie niewystarczające. Magda sprawiła, że naprzemiennie albo się chichrałam albo pociły mi się oczy. Bo ta opowieść to nie tylko tajemnice i problemy, ale również świetny humor, przepisy na świąteczne dania i ... niespodzianka dotycząca rodziców Konstantego! :) Ale nic więcej Wam nie powiem. No, może tyle, że nudzić się nie można, bo szybciutko znajdziemy się przy okładce końcowej - co zawdzięczamy oczywiście umiejętności trafiania w serca czytelników doskonałym językiem, stylem i snutą opowieścią.

W tekst autorka wplotła słowa wierszy, piosenek i kolęd. Pozwólcie, że przytoczę jedną z nich - jedyna, która nieustannie mnie wzrusza:

Uciekali, uciekali, uciekali
Na osiołku przez pustyni żar
Jak najdalej, jak najdalej, jak najdalej
Ukryć Dziecię, bezcenny ich skarb. **


"Anioł do wynajęcia" niewątpliwie zawładnął mną podczas czytania i sprawił, że już czuję magię nadchodzącego świątecznego czasu. Niby kolejna książka o Bożym Narodzeniu, ale jakże wyjątkowa, bowiem posiada jakąś tajemniczą i szczególną moc - pochłania całkowicie i obdarowuje pozytywnymi emocjami. Autorka zaczarowała mnie tą powieścią i pokazała gdzie mieszkają ANIOŁY :)



*  Magdalena Kordel,  "Anioł do wynajęcia", Wyd. Znak, Kraków 2016, s. 32
** Tamże, s. 226



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję Pani Katarzynie



poniedziałek, 24 października 2016

Lavinia Petti "Złodziej z mgły"




Tytuł oryginalny: Il ladro di nebbia
Tłumaczenie: Agnieszka Poczyńska-Arnoldi
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: maj 2016
Liczba stron: 472










Na jakiej podstawie wybieramy książki do czytania? Okładka, opis, porównanie do innych dzieł, polecenia... Dlaczego zdecydowałam się na debiutancką powieść Lavinii Petti? Okładka zwiastuje tajemniczą aurę w środku. Opis z tylnej okładki sugeruje, że dostanę bestsellerową opowieść o poszukiwaniu tożsamości i rozwiązania zagadki morderstwa. Są też informacje, które pozwalają oczekiwać atmosfery na poziomie Zafona i niezwykłej podróży dla wielbicieli Carrolla czy Gaimana. Cóż... Czytałam sześć książek Zafona i niestety w żadnym wypadku "Złodziej z mgły" nie zostanie przeze mnie do nich przyrównany. Dlaczego? O tym już za chwilę, najpierw słów kilka o fabule...

Antonio M. Fonte ma pięćdziesiąt lat i jest pisarzem mieszkającym w Neapolu. Jest bardzo dziwnym człowiekiem, który prowadzi nietypowy styl życia i ma niestandardowe hobby jak na przykład czytanie encyklopedii czy pisanie od prawej do lewej. Bywa roztargniony, ekscentryczny, niezdarny, buja w obłokach. Często gubi różne przedmioty, potyka się a nawet przewraca. Nie używa grzebienia, ale ma za to pamięć do twarzy. Nie lubi komputerów, od ludzi woli trzymać się z daleka a wszystkie ważne sprawy załatwia za niego menadżer.

Pewnego dnia - zupełnie przypadkowo - znajduje tajemniczy portret pewnej kobiety z osobliwym zapiskiem na odwrocie... A później wraz ze stosem listów od  wielbicieli - wszak jest znanym od piętnastu lat pisarzem - dostaje list, który sam napisał do tej właśnie kobiety... Ale piętnaście lat temu! Dlaczego otrzymał go z powrotem? Co było w środku? No właśnie - bardzo interesujące rzeczy! Antonio napisał tam o utraconych wspomnieniach i zamordowanym przez siebie człowieku. Tylko że on nic nie pamięta! Czy to możliwe, że zabiłby kogoś i teraz o tym nie pamiętał??

Do tego właśnie momentu książka rysowała się dla mnie w cudownych barwach! Zastanawiałam się czy bohater ma amnezję czy przytrafiło mu się coś innego... Dlaczego nie pamięta kobiety z portretu? A tym bardziej listu, który do niej napisał? Czy naprawdę zabił a teraz nie potrafi sobie tego przypomnieć? Liczyłam na niezwykłą opowieść, która dałaby mi odpowiedź na te pytania... No dobra prawdę poznałam, ale... No właśnie - to teraz opowiem Wam dlaczego dalsza część książki mocno mnie rozczarowała.

Powód jest banalny... okazało się bowiem, że to zwyczajnie coś, czego nie lubię, czyli fantastyka. Historia zmierza ku obszarom, które stały się całkowitym wytworem wyobraźni autorki. Antonio rozpoczyna poszukiwanie Tirnail - krainy, gdzie znajduje się wszystko to o czym zapomnieliśmy. To właśnie tam - podobno - znajdują się wspomnienia bohatera, dotyczące kobiety z portretu. Oddał je w zamian a teraz czuje, że musi je odzyskać i przypomnieć sobie co tak naprawdę Geneve znaczyła dla niego przed laty. Rozpoczyna podróż przez kolejne punkty tej krainy, spotyka osobliwych ludzi: hrabia Vladimir, Santiago, Edgar, król Jerzy - motyw ten ogromnie przypominał mi na przykład "Małego Księcia".

Podczas pobytu w Tirnail powoli trafiał na tropy swojej historii w bardzo irracjonalnych miejscach - między innymi w toalecie czy bagażniku samochodu. Stopniowo odzyskuje swoje wspomnienia a wydarzenia z przeszłości powracają na swoje miejsca w jego pamięci. Niektóre są dość szokujące, ale wiele mu wyjaśniają: co było ukryte za zamkniętymi drzwiami w gabinecie ojca? Jaką rolę w życiu jego rodziny odegrał kiedyś hrabia Vladimir? Dlaczego spotkał matkę, która nie żyje? Skąd tak naprawdę znał Geneve? Odpowiedzi na te pytania były dla mnie niespodziankami.

Jak to się stało, że nie jest pewny czy przed laty to miejsce odwiedził A. Fonte - ojciec czy syn? Jego ojciec czy on sam? Z jakiego powodu nagle stał się Antoine Tomojasprawa? Co sprawiło, że zdał sobie sprawę, że bez marzeń nie jesteśmy w stanie przetrwać?

Jakże mylny jest opis tej książki... liczyłam na obyczajowo-kryminalną lekturę a otrzymałam nieudolną podróbkę Zafona. Nie byłam tego świadoma kiedy na nią decydowałam, ale zanurzyłam się w świat wyobraźni i zapomnianych marzeń (choć przyznaję czasami opuszczałam spore partie tekstu, które nie wnosiły nic do wątków, które mnie intrygowały), tylko po to, by odkryć czy Antonio naprawdę kogoś zabił. I czy odnalazł kobietę ze zdjęcia. Na to ostatnie pytanie mogę Wam odpowiedzieć, gdyż czytelnik poznaje odpowiedź jeszcze przed setną stroną. Tak, Antonio ma szansę spotkać właścicielkę zielonych włosów. Tylko co z tego wyniknie??

Ja nigdy nie mogłabym trafić do Tirnail - dlaczego? Odpowiedź na stronie 371. Nawet nie chciałabym - to bajka zupełnie nie dla mnie... Jednak jeśli lubicie zagadkowe lektury, które przenoszą w wirtualny świat, nie końca zrozumiały i logiczny to rozważcie sami czy ta książka ma szansę na uznanie w Waszych oczach. Wtedy poznacie Wanezję, Nechnabel czy Mnemozję... Koniecznie podzielcie się wtedy wrażeniami, gdyż śmiem przypuszczać, że wielbicielom takich historii może ona przypaść do gustu.

Podsumowując - sam temat, który wybrała autorka jest ciekawy, czytelnik jest zaintrygowany kilkoma niewyjaśnionymi sprawami, jednak każdy powinien byś świadomy, że to nie końca realna lektura. A przecież nie każdy lubi fantastyczne opowieści. I pod żadnym pozorem nie jest to Zafon! Tak był cudny klimat, wręcz urocza uczta literacka...






Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Oldze z


niedziela, 23 października 2016

Wyniki Jesiennego konkursu z "Zakrętami losu. Nowe pokolenie"




Przyszła długo oczekiwana przez Was chwila.... ogłoszenie wyników konkursu jesiennego.
Przyznam szczerze, że liczyłam na większą frekwencję, ale przynajmniej te 10 zgłoszeń to osoby, które naprawdę chcą tej nagrody :)
Jeśli chodzi o Wasze propozycje, czyli książki które polecacie to kilka z nich już sobie zapisałam :)
Dzięki!






Nagrody, czyli 2 egzemplarze najnowszej książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej ufundowało Wyd. Novae Res. To szczególna dla mnie książka, bowiem na skrzydełku znajduje się moja rekomendacja :)




A oto wyniki obrad, które przeprowadziłyśmy z Autorką - byłyśmy zresztą bardzo zgodne - po jednym egzemplarzu Nowego pokolenia otrzymują:







Badylarka Domatorka














oraz pasjonatka książek











Ale to jeszcze nie wszystko! Będzie jeszcze niespodzianka!  [To chyba zasługa faktu, że to post numer 1 000! :)]

Bowiem na szczycie naszej listy z fotkami "naj", znalazły się jeszcze dwie śliczne prace i ... Autorka postanowiła, że przekaże dla ich twórczyń egzemplarze "Nowego pokolenia" z własnej puli :) Ze swej strony bardzo dziękuję :)


Zatem bonusowe nagrody trafiają do....







Beata Grecka













oraz Beata Kandzia








Teraz mogę już serdecznie pogratulować całej czwórce!
Cieszę się ogromnie z takiego finału tego konkursu :) Jak widać akcje u mnie często przybierają niespodziewany obrót i warto brać w nich udział (nawet jeśli są kreatywne :)).

Bardzo Was proszę o adresy do wysyłki na mojego maila, w tytule wpiszcie "Jesienny konkurs - wyniki". Ja maile roześlę dopiero wieczorem.
Pamiętajcie, że książki zostaną wysłane dopiero po premierze.

Dziękuję wszystkim za udział, zapraszam do pozostałych konkursów i życzę powodzenia!


Weekend z Harrym - odsłona trzecia i ostatnia


Zapraszam Was na trzecią odsłonę Weekendu z Kolekcją :)


Dla przypomnienia - tutaj znajdziecie rabat dla siebie na zakup Potterowych produktów:




Dziś sprawdzimy naszą wiedzę. Wprawdzie jak otrzymałam zestaw 100 pytań, ale są tak szczegółowe, że postanowiłam pokazać Wam tylko kilka - podejmiecie się próby odpowiedzi?




1. Jakiego loda Dursleyowie kupili Harry’emu przy wejściu do zoo?

2. Kim był Hagrid?

3. Ile pieniędzy Hagrid kazał Harry’emu dać sowie za dostarczenie „Proroka Codziennego”?

4. Ile razy Doris Crokford podeszła do Harry’ego w Dziurawym Kotle?

5. U kogo Harry kupił szaty ucznia? 

6. Kim jest z zawodu dalszy kuzyn pani Weasley, o którym nigdy się nie rozmawia?
 
7. Jak brzmi pełne nazwisko Prawie Bezgłowego Nicka?

8. Jaki napis widniał na transparencie przygotowanym przez przyjaciół Harry’ego?

9. Co jest według Malfoya kluczem wyboru zawodników Gryffindoru do drużyny quidditcha?



Jeśli ktoś odpowie to umieszczę poprawne odpowiedzi :)
 

sobota, 22 października 2016

Konkurs z "Bliźniaczką" - tylko do jutra zgłoszenia!


Mam do rozdania aż 3 egzemplarze kryminału! Kto ma ochotę to zapraszam :)

TUTAJ znajdziecie wszystkie informacje i możecie się zgłaszać.
Jeszcze tylko do jutra do północy!


Polecam Wam do przeczytania ten debiut :) A teraz możecie go wygrać wraz z dedykacją autorki :D
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...