wtorek, 29 lipca 2014

Jennifer E. Smith "Tak wygląda szczęście"



Tytuł oryginalny: This is What Happy Looks Like
Tłumaczenie: Beata Hrycak
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: styczeń 2014
Liczba stron: 400












Jeszcze kiedy chodziłam do liceum, pisanie papierowych listów było bardzo popularne. Pamiętam, że wymieniałam je ze znajomymi, tymi starymi i nowo poznanymi, a przede wszystkim z przyjaciółką z podstawówki. Internetowe kontakty nie były wtedy tak rozpowszechnione jak teraz. Z uwagi na profil matematyczno-informatyczny przez całe liceum miałam kontakt z komputerem, ale korzystaliśmy wtedy z "irca" a nie maili, gg czy Skype'a. Wyobrażacie sobie obecny świat bez błądzących po sieci wiadomości?

To właśnie za sprawą pewnego maila, w którego adres wkradł się błąd literowy, dwoje ludzi rozpoczyna imponującą wymianę poglądów życiowych. Książka rozpoczyna się prologiem, w którym mamy okazję poznać treść maili z 7 marca. Od samego początku dostrzegalna jest nić porozumienia między rozmówcami okraszona sporą dawką humoru. A wszystko za sprawą Wilbura (który nie jest psem), który z powodu obsuwy w pracy właściciela, musi zostać wieczorem wyprowadzony. Mail trafia nie do właściwego adresata i tak oto rozpoczyna się historia znajomości dwojga młodych ludzi mieszkających na różnych krańcach Stanów Zjednoczonych. Gdy nie widzimy drugiej osoby przed sobą jest nam łatwiej wyjawić swoje marzenia, poglądy, nadzieje. Nawet żarty udają się nam się lepsze. I tak też było i tutaj. Oboje czekali na nową wiadomość w skrzynce i oboje czuli się szczęśliwi. Jednak co stanie się kiedy ich tajemnice wyjdą na jaw?

Ona - nastoletnia dziewczyna mieszkająca wraz z matką w małej miejscowości Henley w stanie Maine. Uciekły tutaj przed przeszłością związaną z ojcem dziewczyny. Żyją skromnie, ale szczęśliwie. Największym marzeniem Ellie jest wyjazd na wakacyjny kurs poezji zorganizowany na Uniwersytecie w Harvardzie, jednak kwotą jaką trzeba zapłacić jest dla dziewczyny wręcz astronomiczna. Spokój mieszkańców miasteczka ma zostać zburzony w czerwcu, kiedy to piękne plaże przeżyją najazd turystów. Dodatkową atrakcją ma być pojawienie się ekipy filmowej, która z tajemniczych powodów wybrała akurat Henley na plan najnowszego hollywoodzkiego hitu. Dwie filmowe gwiazdy Olivia Brooks oraz Graham Larkin ściągną zapewne kolejne tłumy wielbicieli. A Ellie tak bardzo nie lubi tłumów...

On - siedemnastolatek mieszkający w Kalifornii, którego kariera nabrała rozpędu i nawet kosztem spotkań z rodzicami, musi podporządkować się grafikowi i swojemu agentowi. By nie odczuwać samotności, kupił sobie zwierzątko - Wilbura. Kiedy tylko może skrywa się pod daszkiem swojej czapki i stara się żyć jak normalny nastolatek. Oprócz twarzy stara nie ujawniać również nazwiska, woli dać się poznać jako zwyczajny człowiek, z uczuciami, tęsknotami i marzeniami. Na ile ukrywanie swojej tożsamości okaże się być przydatne?

Kiedy - nieoczekiwanie dla Ellie - dojdzie do spotkania z posiadaczem Wilbura, rozpoczną się prawdziwe wakacje i niesamowite emocje. Czy młodzi będą potrafili ze sobą rozmawiać równie swobodnie jak poprzez Internet? Czy wyjdą na jaw długo skrywane sekrety? Jak na ich znajomość zareaguje najlepsza przyjaciółka Ellie - Quinn a jak matka dziewczyny? Czy uda jej się zebrać fundusze na wymarzony kurs poezji? O tym przeczytacie już w książce.

Muszę przyznać szczerze, że kiedy miałam rozpocząć lekturę "Tak wygląda szczęście", nie sądziłam że będzie to tak udana powieść. To chyba za sprawą faktu, że nie znałam do tej pory twórczości autorki. Jennifer E. Smith stworzyła bardzo wyrazistych bohaterów, świetną fabułę, która choć przewidywalna, była tak urozmaicona przygodami młodych ludzi, tajemnicami z przeszłości czy skandalami filmowego światka, że czytelnik nie ma czasu na rozmyślanie o pieleniu ogródka czy robieniu dżemu - musi po prostu czytać. Jak pędzony wydarzeniami z dobrego kryminału, gdyż ciekawy jest zakończenia. A nie jest ono takie przewidywalne, jak mogłoby się wydawać. Liczyłam na inne...

Dodatkowym atutem książki jest szansa poznania planu filmowego "od kuchni". Rekwizyty, kostiumy, nauka roli, powtarzanie ujęć czy czyhający ba gwiazdy reporterzy i dziennikarze - niby znamy to wszystko, ale dzięki powieści możemy poszerzyć wiedzę o wiele ciekawych szczegółów. Autorka sporo miejsca poświęciła również relacjom rodzinnym pomiędzy poszczególnymi członkami rodziny Ellie, jak było w przeszłości a jak jest teraz. Jest też Graham Larkin i jego próba odbudowanie relacji z rodzicami.

"Tak wygląda szczęście" zadziwiło mnie zaklasyfikowaniem do literatury dla młodzieży. Długo myślałam czy fakt, iż bohaterowie są nastolatkami jest jedynym tego powodem i stwierdzam, że mam inny. A jest to mianowicie poszukiwanie czarnych księżyców, które niby są, ktoś o nich słyszał, ktoś czytał a tak naprawdę trudno je odnaleźć i skosztować. Jednak Graham podjął się tego zadania i ten właśnie wątek przywodzi mi na myśl opowieści typowo młodzieżowe z nutką detektywistyczną.

Przed każdym rozdziałem powieści znajdują się krótkie maile z korespondencji Ellie z tajemniczym G. Sporo miejsca poświęcają oni szczęściu i wymieniają kolejno co może nim być: poznawanie nowych ludzi, miłe niespodzianki, zmiana pór roku, odwiedzanie nowych miejsc, wschody słońca, wieczorne spacery, poezja czy burze z piorunami. A czym jest dla Ciebie szczęście?




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Z literą w tle, Czytam opasłe tomiska, 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo 
Pani Marcie z Wydawnictwa Bukowy Las

poniedziałek, 28 lipca 2014

Dwie ważne wiadomości

Pamiętacie mój najnowszy wyzwaniowy pomysł?


Uroczyście informuję, iż Sylwia zakończyła wyzwanie i to przed czasem - oczywiście sukcesem! :)
Oto jej rozliczenie się: Agatha Christie - "I nie było już nikogo"



GRATULUJĘ!!! :) I rozpoczynam polowanie na kolejną ofiarę :D
Cieszę się, że mój pomysł do czegoś się przydał.

* * *

Mam też apel do Kasi Roszczenko - Kasiu odezwij się do mnie! Nagroda czeka



Też macie taką niemoc twórczą? Przeczytane mam dwie książki a weny do napisania recenzji - totalnie zero :(

sobota, 26 lipca 2014

By uprzyjemnić komuś weekend - wyniki szybkiej rozdawajki



Jako, że to szybka rozdawajka to i wyniki będą szybko :) Dziękuję wszystkim za udział i gratulacje licznikowe - to dzięki Wam te piękne cyferki :)

Wśród wszystkich zgłoszeń wzięłam pod uwagę te prawidłowe, czyli zawierające informację o książce do przeczytania oraz komentarz zamieszczony we właściwym czasie (piątek do 20-stej).

Nowym posiadaczem książki jest....
....
....
....
Kasia Roszczenko!


Gratuluję i proszę o przesłanie danych adresowych na mojego maila ( w zakładce Współpraca).

wtorek, 22 lipca 2014

Zanim powstanie recenzja, czyli mało ważny misz-masz

Wybieracie się na 18 Targi Książki w Krakowie w październiku 2014? Ja tak. Nie wiem jeszcze w które dni - to zależy od różnych życiowych spraw - ale będę. Mam już nawet zapewnioną darmową wejściówkę na całe Targi :) Chcecie też? Nic prostszego - zapraszam po szczegóły TUTAJ.

######

Dzisiejszy post, jak mówi tytuł, jest informacyjny a i nowej recenzji nie mam. Książka się czyta, jest obszerna a nie będę publikować postów dla samej idei. Mam za to podziękowanie - dla Was. W niedzielę 20 lipca licznik wyświetleń pokazał zawrotne cyferki - zobaczcie, bo udało mi się je upolować:



Dziękuję!!!

Jako więc, że to ja uchwyciłam owe liczby to zadania dla Was nie będzie. Ale dzięki małemu zamieszaniu w Znaku / Między słowami, otrzymałam drugi egzemplarz "Domu na plaży" Sarah Jio - wydanie przed ostateczną korektą. Jeśli jednak ktoś miałby ochotę i nie przeszkadza mu ten fakt, że książka wygląda tak:


...to zapraszam na małą rozdawajkę, bo przecież treść jest taka sama :) Moją recenzję możecie przypomnieć sobie TUTAJ
Rozdawajka jest skierowana do stałych czytelników mojego bloga, a nie tylko dla tych, którzy przywędrowali zachęceni słowem "konkurs" w tytule posta.
Co trzeba zrobić, by wygrać książkę? Zgłosić się w komentarzu, czekam do piątku do godziny 20:00. Można  obserwować, ale nie trzeba. Baneru nie ma, informować nigdzie nie trzeba. A by nikt nie miał wątpliwości jak ma się rozdawajka do Ustawy to proszę o napisanie - krótko - jaką książkę ogromnie chcielibyście przeczytać a jakoś do tej pory nie wychodziło i dlaczego.


A ja zmykam czytać, by kolejną recenzją móc się pochwalić :D

niedziela, 20 lipca 2014

Erica Spindler "Stan zagrożenia"



Tytuł oryginału: Cause for Alarm
Tłumaczenie: Krzysztof Puławski
Wydawnictwo: Harlequin / Mira
Data wydania: luty 2014
Liczba stron: 496











Erica Spindler, amerykańska autorka znana czytelnikom głównie z pisania thrillerów, już od dawna widniała na mojej liście, jako autorka, którą koniecznie muszę wreszcie poznać literacko. Niniejsza książka pisarki od kilku miesięcy stała zresztą na mojej półce, jednak z powodów rodzinnych nie mogłam zapoznać się z nią wcześniej (Pani Moniko dziękuję za ogromne pokłady cierpliwości). Jednak podobnie jak w powiedzeniu o winie, że im starsze tym lepsze, tak i w przypadku lektury "Stanu zagrożenia" czekanie spotęgowało moje emocje.

John Powers to mężczyzna sprytny, ale i ostrożny, który z łatwością wtapia się w tłum i nie lubi zamieszania wokół swojej osoby. Dlaczego? Jest bowiem płatnym mordercą na usługach rządu, choć aktualnie jego działalność stała się prywatna, co z kolei przyciągnęło uwagę jego przełożonych i kolegów po fachu. Powers to człowiek bez uczuć, dla którego śmierć innych to wyzuty z emocji epizod w życiu. Powers już w prologu wprowadza czytelnika w klimat książki, kiedy to w Waszyngtonie morduje Sylwię - swoją byłą kochankę - oraz będącego z nią senatora. Zanim odbierze Sylwii życie, próbuje dowiedzieć się, gdzie przebywa jej dziewiętnastoletnia córka - Julianna, która jest w ciąży z Powersem, była przecież jego grzeczną dziewczynką. Do czasu, gdy uciekła ratując siebie i nienarodzone dziecko przed chorym psychicznie Powersem, który żądał usunięcia płodu.

Akcja książki przenosi nas następnie do Mandeville, małej miejscowości w południowej Luizjanie, gdzie w pięknej rezydencji mieszkają Kate i Richard Ryanowie. Zbliża się koniec roku, więc małżeństwo dokonuje podsumowań i jedynym czego brakuje im do szczęścia idealnego jest dziecko. Wyniki badań, jakim się poddali wykazały, że to Richard nie może spłodzić potomka, co wpłynęło na niego bardzo przygnębiająco. Piękna żona z własnym, wymarzonym biznesem, rezydencja i plany sięgnięcia po stanowisko prokuratora okręgowego nie sprawiają jednak, iż wstaje rano z uśmiechem na twarzy. Gołym okiem dostrzega, że Kate nieustannie, codziennie, oficjalnie i ukradkiem marzy o dziecku. Dlatego mężczyzna w ramach prezentu gwiazdkowego ofiarowuje jej zgłoszenie do programu adopcyjnego w organizacji Citywide Charities.

By wydarzenia mogły nabrać tempa, łatwo domyślić się, że po wielu przeszkodach do tejże organizacji dotrze również Julianna, która będzie chciała oddać swoje dziecko do adopcji. Jest zbyt młoda, bez przyszłości a jedynie z przeczuciem, że Powers ją ściga i jeśli znajdzie, różnie to się może skończyć. Kiedy dziewczyna przegląda dokumentację rodzin pragnących przyjąć dziecko, jej uwagę przyciąga zgłoszenie Ryanów, a zwłaszcza wypowiedzi Richarda, które sprawiają, że Julianna zakochuje się i postanawia zrobić wszystko, by zdobyć tego mężczyznę. W tym celu obmyśla sprytną intrygę i wprowadza ją w życie "krok po kroku". Nieświadomi niczego Ryanowie cieszą się myślą, że już wkrótce zostaną rodzicami. Jeszcze nie wiedzą jak bardzo zmieni się ich życie, gdy pod ich dach trafi maleńkie i niewinne dziecko, które pociągnie za sobą całą lawinę zdarzeń. Czy plan Julianny się powiedzie? Co zmieni w życiu Ryanów pojawienie się dziecka? Czy Powersowi uda się odnaleźć Juliannę i jej dziecko? Jaką rolę w życiu pozornie obcych ludzi odegra ten psychopatyczny morderca?

"Stan zagrożenia" nie jest historią o tropieniu mordercy ani o zbieraniu dowodów zbrodni a mimo to, wciąż czułam napięcie. A dokładniej tytułowe zagrożenie. Pomimo faktu, że byłam tylko czytelnikiem, tylko obserwatorem wydarzeń literackich, czułam że jestem jedną z bohaterek tej kunsztownej powieści. Styl pisarski autorki bardzo przypadł mi do gustu, ponieważ jest prosty i obrazowy. Łatwo jest sobie wyobrazić opisane sytuacje wczytując się w poszczególne zdania, aż w którymś momencie można zapomnieć, że świat literacki dzieli od rzeczywistości niewidzialna i cienka linia. Ale uwielbiam takie właśnie lektury, bo taki przecież jest cel czytania - przenieść się w inną perspektywę, żyć innym życiem i odmiennymi problemami.

A skąd się bierze ten stan zagrożenia? Wyobraźcie sobie taką sytuację: na huśtawce pod Waszym domem sąsiad widzi tajemniczą dziewczynę, w Waszej kawiarni dochodzi do nietypowych zdarzeń, mąż zaczyna się dziwnie zachowywać, telefon psuje się tylko u Was i to zaskakująco często. Czy to zbieg okoliczności? Czy ma to związek z niedawno adoptowanym dzieckiem? Czy to paranoja lub histeria czy faktycznie dzieje się coś złego? A może to kara za spotkanie z kolegą z dawnych lat - w tajemnicy przed mężem? Choć wyobraźnia podpowiada, że może to biologiczna matka chce odzyskać małą Emmę... Znaków zapytania jest wiele a wydarzenia w książce wcale nie ustają nas zaskakiwać a wręcz odwrotnie. Dzieje się coraz więcej (tajemnice, zdrady, ucieczki i morderca na tropie), napięcie narasta i nadszarpnięte nerwy pragną już poznać zakończenie - oj, jest na co czekać. Gorąco polecam fanom literatury z dreszczykiem!
 


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Czytam opasłe tomiska, Z literą w tle, Pod hasłem, 52 książki
Baza recenzji Syndykatu ZwB


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Pani Monice

środa, 16 lipca 2014

Sarah Jio "Dom na plaży" - (wyd. 2)




Tytuł oryginału: The Bungalow
Tłumaczenie: Marta Dziurosz
Wydawnictwo: Znak / Między słowami
Data wydania II: 17 lipca 2014
Liczba stron: 304










O tym, że książki Sarah Jio warto poznać, przekonałam się w po raz pierwszy w kwietniu, kiedy to sięgnęłam (nareszcie!) po "Marcowe fiołki". Autorka w genialny sposób potrafi wciągnąć czytelnika w opisywaną historię i już od początku powieści tak stopniować napięcie, by nie można było odłożyć jej na bok przed ukończeniem. Jednak żyć trzeba i książki czytuję z reguły "na raty", co tylko podsyca moją chęć poznania ciągu dalszego. "Dom na plaży" doczekał się - po dwuletniej przerwie od premiery wydania pierwszego - powtórnego wydania, które niestety nie przekonuje mnie swoją okładką. Jednak uwierzcie - nie warto w tym przypadku, nawet w najmniejszym stopniu - kierować się szatą, liczy się zawartość!

Anne jest już starszą kobietą, dziewięćdziesięcioletnią babcią. Kiedy odwiedza ją wnuczka Jennifer, wręcza jej list, znaleziony w koszu na śmieci. Pewnie starsza pani wyrzuciła go przypadkowo wraz z ulotkami i reklamami. Jednak stempel wywołuje w Anne ogromne emocje - list pochodzi z Bora-Bora. Reakcja babci na treść listu ogromnie dziwi Jennifer, dzięki czemu dziewczyna ma okazję poznać młodość Anne. Pora już bowiem na opowieść życia Anne Calloway i nie będzie to bajka.

Bora Bora
Młodość Anne to pasmo stabilnego życia, z góry zaplanowanego, choć nie do końca przekonującego dziewczynę do tego, że akurat taka droga da jej szczęście. Zamożna rodzina zatrudniająca służącą Maxine oraz narzeczony Gerard, bankier - to dwie solidne podstawy, na których opiera się jej życie. Dziewczynie tak naprawdę nie brakuje nawet przyjaźni, ma bowiem serdeczną przyjaciółkę - Kitty. Czy jednak na pewno nic nie może zburzyć tej idylli? Czy wszystko prowadzi już tylko do ustalenia daty ślubu i życia według wymogów ówczesnego świata?


Podczas przyjęcia zaręczynowego, Anne dowiaduje się od Kitty, iż podjęła ona decyzję o wyjeździe na tereny objęte działaniami wojennymi. Przyjaciółki wspólnie przeszły kurs pielęgniarski i po namyśle Anne postanawia towarzyszyć Kitty. Nie jest bowiem całkowicie pewna, iż miłość do Gerarda, jest tą właściwą, zatem najlepszym pomysłem na rozwianie lub potwierdzenie swoich wątpliwości, Anne upatruje w rozłące. Domem przyjaciółek na najbliższy rok ma zostać wyspa Bora-Bora, gdzie mają nieść pomoc rannym żołnierzom. Wśród przepięknej scenerii lazurowych wybrzeży i urokliwych krzewów hibiskusa narodzi się pełna gama uczuć - od miłości, poprzez przyjaźń i sympatię do nienawiści. Wśród pielęgniarek zrodzą się przyjaźnie, które niejednokrotnie przetrwają wojenny czas a na tak małym terenie jak baza wojskowa, trudno uniknąć rodzącej się miłości pomiędzy nimi a żołnierzami.

Jak nie trudno zgadnąć, również Kitty i Anne dosięgnęły strzały Amora. Jednak podobnie jak w ojczyźnie, z uczucia Kitty wyniknie sporo problemów i jej ucieczka na uroczą wyspę jeszcze bardziej pogmatwa jej życie. Muszę przyznać, że jej miłosne przygody śledziłam z ogromną ciekawością, ale chwilami nie czułam ani odrobiny sympatii czy zrozumienia. Kitty często była dla mnie "czarnym charakterem" tej powieści i przez wiele stronic nie potrafiłam jej wybaczyć.

Na Bora-Bora Anne poznała ujmującego mężczyznę, o niezwykłym magnetyzmie w oczach - Westry'ego Green'a. Między młodymi od samego początku zrodziło się niecodzienne uczucie - porozumienie, które już samą obecnością drugiej osoby dawało szczególne ciepło. Ich wyrywane brutalnej, wojennej rzeczywistości, chwile we dwoje sprawiały, iż Anne miała w głowie i sercu coraz większy mętlik. Coraz rzadziej myślała o Gerardzie, wieści z domu nie były pomyślne a i kłopoty Kitty nie ułatwiały codzienności. Anne i Westry pragnęli być razem już na zawsze, sądzili iż są sobie przeznaczeni a w chatce na plaży przeżywali ulotne, lecz romantyczne chwile. Co stanie się z ich uczuciem, kiedy minie czas wojny? Czy Anne wróci do Gerarda? Czy wojenna miłość ma szansę przetrwać? Jak zakończy się wojna między USA a Japonią a jak historie miłosne? O tym już przeczytacie w książce.

I polskie wydanie
Może i jest to historia banalna, ale możecie mi wierzyć - to tylko pozory! Powieść jest nafaszerowana tajemnicami a nie chcąc psuć Wam doskonałej lektury, nie mogę wspomnieć tutaj o choćby jednej. Bez tego może i brakuje


tu jakiejś iskierki, ale z nią byłyby to ogromne spojlery. Jak już miałam okazję się przekonać na podstawie dwóch książek Sarah Jio, wiem iż ma ona niesamowity dar pisania. I nie ma powodów do obaw ten, kto przeczytał genialne "Marcowe fiołki" i sądzi, że już nie może być równie dobrze - otóż może. "Dom na plaży" jest świetnym dowodem na to, że autorka ma głowę pełną pomysłów i nie kieruje się przy pisaniu schematami, tylko szuka naprawdę ciekawych elementów fabuły. Powieść daje czytelnikowi nie tylko orientację w walkach prowadzonych z Japonią, ale również - a może przede wszystkim - wciąga go w procesy myślowe dotyczące przyjaźni i miłości w naszym życiu. Trzeba dobrze się zastanowić kiedy wybieramy bliskie sobie osoby, bowiem czasami chwila zaślepienia, źle podjęte decyzje i pozostaniemy nieszczęśliwi na resztę życia. Autorka idealnie opisała emocje jakie towarzyszą ludziom w sytuacjach stresowych. Kto jest wtedy naszym oparciem? Czyich rad powinniśmy słuchać? Czasami bowiem sporo racji może być nawet w wypowiedzi niby zwyczajnej służącej...

"Dom na plaży" dopisuję koniecznie do listy książek, które pozostawiają swoje przesłanie w moim sercu. Zapewne długo jeszcze będę pamiętać przyjaźń, która nie zawsze jest prawdziwa i szczera, a także miłość, która uderza nagle i trzyma w swoich sidłach na długi czas i potrafi być tak mocna, prawdziwa i wieczna. Powieść polecam czytać z zapasem chusteczek, jest naprawdę doskonałym przykładem literatury, która ma właściwości zdrowotne - przeczyszcza kanaliki łzowe. Jeśli lubicie Sarah Jio albo dobrą kobiecą powieść koniecznie sięgnijcie po publikację.




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Z literą w tle, Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki
dziękuję bardzo Panu Tomkowi
z Wydawnictwa Znak / Między słowami


sobota, 12 lipca 2014

Grzegorz Polak "To ja, papież Franciszek. Anegdoty o Ojcu Świętym"



Autor: Grzegorz Polak
Wydawnictwo: Fronda
Data wydania: 10 czerwca 2014
Liczba stron: 208












Od chwili swoich narodzin znałam jednego papieża - Polaka - Jana Pawła II. To z nim były związane moje myśli dotyczące głowy Kościoła. Śledziłam transmisje telewizyjne z pielgrzymek do Polski i chociaż nigdy nie było mi dane osobiście spotkać Świętego Jana Pawła II, to wciąż jest dla mnie papieżem szczególnym, tak patriotycznie. Jednak obecny papież - Franciszek - dość niespodziewanie pojawił się na czele stolicy Piotrowej a już na pewno zaskakująco podszedł do swoich nowych obowiązków i nie zaniechał starych przyzwyczajeń. Wielokrotnie spotkałam się w mediach z dość nietypowymi, jak na papieża, zachowaniami i związanymi z tym anegdotami. Dlatego kiedy tylko pojawiła się możliwość poznania anegdot o obecnym Ojcu Świętym w wersji książkowej, nie wahałam się ani chwili.

Papież Franciszek jest skromnym, szczerym i niesamowicie wesołym człowiekiem, co zaowocowało zbiorem papieskich "kwiatków", czyli właśnie anegdot. Książeczka składa się ze stu czternastu opowiastek, dzięki którym czytelnik może bliżej poznać osobę i fenomen papieża. Jak on to robi, że mimo swojej funkcji jest wciąż tak blisko zwykłych ludzi? Co sprawia, że i wierni coraz liczniej przybywają na spotkania z Ojcem Świętym? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w niniejszej publikacji.

A jakie ciekawostki znajdziemy w tej niesamowitej i nietypowej biografii? Papież zdradza między innymi kilka ciekawostek z konklawe, wyjaśnia skąd wzięło się jego przybrane imię - Franciszek, a także co powiedział do kardynałów podczas kolacji po konklawe, gdy został wybrany. Dowiedziałam się również, iż już podczas pierwszego wystąpienia po wyborze na papieża, Franciszek zaakcentował swoją odmienność od poprzedników - w jaki sposób? Jeszcze jako Kardynał Bergoglio słyszał przepowiednie, że to właśnie jemu jest potrzebny bilet do Rzymu tylko w jedną stronę - kto był tak przewidujący? Informacje, które wywołały we mnie szok?  Fakt, iż Franciszek przybył na konklawe w butach po osobie zmarłej, a także jego posługa ministranta podczas Mszy Świętej na 24 godziny przed rozpoczęciem konklawe. W publikacji są też informacje o tym ,że papież potrafi opowiadać kawały, kto ma pierwszeństwo na audiencjach nawet przed głowami państw, a także dlaczego Franciszek woli mieszkać w domu Świętej Marty niż w apartamentach papieskich. Niesamowite są opowieści o tym jaki był papież w młodości, o jego zakochaniu się, o działalności na rzecz biednych i chorych w Argentynie, a także o środkach komunikacji jakimi uwielbia się przemieszczać. Mogłabym tak wymieniać bez końca, gdyż każda z przedstawionych historyjek dostarczyła mi wiedzy i radości. Wspomnę może jeszcze tylko o tajemniczej czarnej teczce Franciszka (co w niej nosi?), licznych listach do i od papieża (zdarzył się nawet na serwetce) oraz o odpowiedzi na pytanie - dlaczego papież nie śpiewa? Czujecie się zaintrygowani?

Muszę przyznać, że jestem ogromnie wdzięczna Grzegorzowi Polakowi za zebranie tak wielu ciekawych chwil z życia Franciszka, ponieważ dzięki temu mogę poznać fakty zebrane przez niego z różnych źródeł, do których dostępu nie mam. A i języka włoskiego nie znam. Książeczkę polecam każdemu, kto chce w nietypowy sposób poznać Ojca Świętego. Owszem znajdziecie tutaj fragmenty homilii, jednak publikacja ta zupełnie odbiega od tendencyjnego obrazu osoby papieża. Dlaczego zatem warto ją przeczytać? Powód jest jeden, ale jakże ważny - spojrzenie na prawdziwe oblicze Franciszka, takiego naturalnego, nie zmienionego przez urząd, jaki sprawuje w Watykanie. A ponadto dawka świetnego humoru w przytoczonych codziennych sytuacjach. Nie możecie przejść obojętnie wobec "To ja, papież Franciszek..."!




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Pod hasłem, Polacy nie gęsi II, 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki, 
dziękuję bardzo Pani Izabeli 
z Wydawnictwa Fronda



poniedziałek, 7 lipca 2014

Indywidualne wyzwanie czytelnicze... (1)

Czegoś takiego jeszcze nie było! A pomysł wpadł mi do głowy ot, tak... Wielokrotnie podczas czytania Waszych wypowiedzi - czy to w komentarzach czy w postach - zauważyłam pewną rzecz: nie czytaliście książek jakiegoś autora w ogóle lub od dawna chcecie przeczytać konkretny tytuł, ale jest to jakoś nie po drodze. I tak właśnie zrodził się mój pomysł.

Przy okazji posta o TOP10 autorów, których twórczości nie miała okazji dotąd poznać, po raz kolejny umieściła informację o autorce, którą ja wręcz uwielbiam - Agacie Christie! Nie zmobilizowałam jej nawet hasłem TRUP w Pod hasłem... :D Ciężki orzech do zgryzienia. Ale znalazłam sposób na nią:



Sylwuch, bo o niej tu mowa :) , zostaje niniejszym pierwszą - honorową - uczestniczką nowego wyzwania. Sylwia, Ty wiesz że to z sympatii, bo warto poznać twórczość Christie :)

Na czym polega wyzwanie?

Wyzwana: Sylwuch
Cel: przeczytać 1 książkę Christie
Termin: 16 sierpnia 2014 roku
Wyjaśnienie terminu: byś weszła na nową drogę życia ze swoim własnym poglądem na twórczość Królowej Kryminału :)
Rozliczenie: pochwal się linkiem do swoich wrażeń - powodzenia!


Jak Wam się podoba mój pomysł? Macie takich autorów czy tytuły, które świetnie by się do tego wyzwania nadawały? Weszlibyście w ideę Indywidualnego wyzwania czytelniczego? Czekam na Wasze opinie :)

piątek, 4 lipca 2014

Krystyna Mirek "Szczęście all inclusive"



Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 18 czerwca 2014
Liczba stron: 368













Twórczość Krystyny Mirek miałam okazję poznać już dwukrotnie, czytając najpierw "Drogę do marzeń", która nie do końca jest bajkowym i sielskim babskim czytadłem (jak niektórym się może wydawać) a później "Prom do Kopenhagi" będący debiutem literackim. Już pierwsza książka skradła moje myśli i moje serce piękną polszczyzną, ciekawymi pomysłami oraz ukrytymi w delikatny sposób radami, jak zaznać szczęścia. Jednak najnowsza powieść pani Mirek, jest już tylko i wyłącznie, o szczęściu. A może nie tylko?

Berenika, zwana popularnie Beatą, zaciskając zęby czekała na wymarzony urlop. Mimo swojego wykształcenia (była geodetą) pracowała w jednym z salonów w centrum handlowym. Musiała przecież z czegoś żyć i jeszcze utrzymywać swojego chłopaka - Kacpra, który mając wysokie aspiracje bycia słynnym dziennikarzem, wciąż pracował nad artykułami, tyle że przez nikogo niepublikowanymi. Teraz dziewczyna czekała na przedłużenie umowy i premię a dzięki znajomościom, już tylko godziny dzieliły ją od urlopu na Krecie. Jednak los spłatał jej figla i lecąc na grecką wyspę miała świadomość, że nie będzie tam gościem hotelowym... Dlaczego? Co takiego się wydarzyło w ciągu jednego dnia, iż Berenika musiała przewartościować w ekspresowym tempie swoje plany?
Oliwia jest szefową i partnerką życiową Jakuba. Starsza i o wyższej pozycji zawodowej niż on a do tego w sposobie bycia władcza i nie znosząca sprzeciwu. Dlaczego są razem? Jaki ukryty cel ma Oliwia, który zamierza zrealizować podczas pobytu w ekskluzywnym hotelu? Czy życie nie poradzi sobie z zołzą i nie ustawi jej do pionu?
Na wyczekane wakacje udaje się również rodzina Aliny. Kobieta jest zdesperowana i zmęczona życiem. Nie radzi sobie z wychowaniem synka, u którego lekarze zdiagnozują najczęściej ADHD. Czy małżeństwu uda się wypocząć, skoro nie leci z nimi pani Jadwiga, jedyna opiekunka chłopca, która potrafi sobie z nim poradzić?

Trzy historie, trzy problemy a jeden wymarzony cel: zaznać szczęścia. Komu uda się spełnić to marzenie pod mocno grzejącym słońcem Krety? Czy wszyscy znajdą złoty środek i posłuchają głosu serca w swoim dążeniu?
Niespodziewanie swój znaczny udział w rozplątaniu problemowych ścieżek życia tych ludzi ma Agnieszka, pokojówka pracująca od pięciu lat w tym właśnie hotelu. Czy dziewczynie też będzie dane zaznać szczęścia?


Książka jest idealną lekturą na lato ze względu na swoją wakacyjną tematykę. Bo jak tu nie skorzystać ze słonecznej plaży w celu zagłębienia się w ciepłe morze i drinki z palemką, choćby w lekturze? Ech.... Podczas czytania powróciły do mnie wspomnienia z podróży do Egiptu, choć był to marzec, było iście wakacyjnie przecież... Powieść jest lekka i mimo poruszonych problemów, nie pociągnie nas w doliny smutku i melancholii. Owszem, zapewne niejeden czytelnik zastanowi się nad przedstawionymi w książce trudnymi tematami. Dla mnie na przykład jest to bardzo życiowa powieść. Opisane ludzkie historie są tak realne, tak namacalne jakby działy się tuż obok. Nie są wyssane z palca czy z - tylko i wyłącznie - wyobraźni autora. Przecież często spotykamy się z problemem rodziców, którzy nie potrafią w żaden sposób okiełznać kilkulatka, gdyż nie do końca odczytują jego potrzeby. Szantaże emocjonalne w związkach, granie na uczuciach, ukryte cele też nie są nam obce. Muszę przyznać, że miałam kiedyś do czynienia z męskim pasożytnictwem, choć nie w takim stopniu jak w powieści, stąd sytuacja Beaty była mi bardzo bliska.

Ogromnie się cieszę, że mogłam poznać kolejną już pasjonującą powieść autorki. Tym razem zabrała mnie do kraju, którego nie miałam jeszcze okazji realnie odwiedzić. Jednak sposób w jaki opisała Grecję pozwolił mi choć w wyobraźni przenieść się na kamieniste wybrzeże, spróbować chleba z oliwą i pospacerować po plantacji drzewek z dojrzewającymi oliwkami. Książka ukazuje czytelnikowi nie tylko świat turysty, czyli rzeczywistość hotelową, ale również prawdziwą, grecką. Dzięki chytremu planowi Agnieszki możemy wkraść się do domu Kostasa i jego rodziców i podejrzeć grecką gościnność, potrawy, zwyczaje oraz to, co jest ich największym, namacalnym skarbem - plantację.

Jeśli zatem chcecie się odprężyć, czy to podczas urlopu, czy choćby po ciężkim dniu pracy, koniecznie sięgnijcie po "Szczęście all inclusive". Greckie klimaty w połączeniu z walką o szczęście i miłość są warte poświęconego czasu. Choć nie liczcie, że potrzeba go jakoś dużo, bowiem strony przewracają się dosyć szybko. A oprócz pozytywnych bohaterów, autorka wprowadziła do tej historii także takich, których nie w każdym momencie da się lubić. Cały wachlarz charakterów sprawia, że czytelnik nie ma czasu na nudę. Jedynym minusem książki jest dla mnie zakończenie opowieści o Beacie - zbyt krótko mogłam się delektować finałem. Ale może to działanie celowe?? Któż raczy wiedzieć... Gorąco i po grecku polecam "Szczęście all inclusive"!




Książka przeczytana w ramach czerwcowych wyzwań: Z literą w tle, Grunt to okładka, Polacy nie gęsi II, 52 książki



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki
serdecznie dziękuję Autorce


wtorek, 1 lipca 2014

Podsumowanie czerwca i hasło na lipiec 2014 - Pod hasłem

Witajcie w drugim półroczu roku 2014!
Dziś właśnie zakończyliśmy szóstą odsłonę Pod hasłem w roku bieżącym i tym samym 1,5 roku działalności wyzwania w sumie :) Dziękuję Wam za nieustający udział.


Sądząc po mojej znajomości tytułów Agathy Christie myślałam, że książek jej autorstwa pojawi się dużo. Owszem pojawiły się, ale nie wykorzystaliśmy tego potencjału. W ogóle trup nie był łatwym zadaniem.
Jak to ujęła jedna z uczestniczek - Marjory: "Trup - niezbędny bohater większości książek, ale zawsze bohater drugiego planu, skromny, nie pcha się na afisz i w tytule pojawić się nie chciał."
Bardzo mi się ten tekst spodobał - musiałam go zacytować :)



Hasło na lipiec wybraliście w ankiecie sami - ciekawa jestem czy będziecie zaskoczeni :D   I jak się podoba?


I jeszcze jedna sprawa - jak zapewne zauważyliście - lub nie :P - kilka dni temu mój blog przeszedł niewielki lifting - od dawna nosiłam się z zamiarem dokonania zmian, ale jakoś nie było czasu, weny i chęci męża do pomocy przy banerze. W rezultacie się udało - jest banerek, nowe tło i nowy szablon. Jak Wam się podobają zmiany? Jest lepiej/gorzej? Chętnie poznam Wasze uwagi :)





Zapraszam na kilka słów podsumowania miesiąca czerwca, kiedy to hasłem był TRUP, który musiał znaleźć się w tytule.


Wyzwanie ukończyło 27 osób. Przeczytaliśmy w sumie 43 książki!


Statystycznie:
  • lit. polska - 12, lit. zagraniczna - 31
  • najwięcej trupów znaleźliśmy w tytułach książek Agathy Christie - 7!
  • w czerwcu - podobnie jak w maju - najwięcej lektur przeczytała Plichcia - pięć książek, a drugie miejsce z trzema lekturami - Aine. Gratuluję!

Plichcia
1. Morderstwo na plebanii Agatha Christie
2. Morderstwo w zaułku Agatha Christie
3. Zatańcz z mordercą Mary Higgins Clark
4. Morderstwo w Mezopotamii Agatha Christie
5. Śmierć w chmurach  Agatha Christie

monweg
1. Pytaj w kostnicy Eva Maria Staal
2. Śmierć ma 143 cm wzrostu Sebastian Fitzek

ami
1. Śmierć moja Mikołaj Więckowski
2. 15 dni bez głowy Dave Cousins

Wiki
1. Ostatnią kartą jest Śmierć Anna Klejzerowicz
2. Śmierć detektywa Rhys Bowen

Anna T
1. Wyścig śmierci  Maggie Stiefvater

Agnieszka Dorsz
1. Słodka śmierć Unni Lindell

sygin09
1. Chemia śmierci  Simon Beckett

Martyna Carlli
1. Dawczyni śmierci  Jane Missy

Damian
1. Drozdy. Dotyk przeznaczenia  Chuck Wendig
2. ...I nie opuszczę cię aż do śmierci  Ks. Jan Śledzianowski

Aine
1. Morderstwo na mokradłach Sasza Hady
2. Trup z Nottingham Sasza Hady
3. The Graveyard Book (Księga cmentarna) Neil Gaiman

Melania K.
1. Śmierć w posiadłości Wentwaterów  Carola Dunn

martucha180
1. Sztylet Medyceuszy Cameron West

Pani_Wu
1. Zabójstwo Rogera Ackroyda Agatha Christie

kwiatusia
1. Ofiara Pierre Lemaitre
2. Zabójca Maria Nurowska

Marjory
1. "Trup: Od biologii do antropologii" Thomas Louis-Vincent

Gosia B
1. Kolęda dla umarłych  Patrick Dunne

Agnieszka Perzka
1. Szachownica śmierci Marta Grzebuła

Iwona S.
1. Romans z trupem w tle  Ewa Stec

Kasia Roszczenko
1. Słodka śmierć Unni Lindell
2. Wyścig ze śmiercią Erica Spindler

Lina
1. Szubienicznik. Falsum et verum  Jacek Piekara
2. Kamień zagłady Grzegorz Gawlik

Sylwuch
1. Nie jestem seryjnym mordercą  Dan Wells
2. Łatwopalni  Agnieszka Lingas-Łoniewska

Klaudyna Maciąg
1. Martwy w rodzinie Charlaine Harris
2. Morderstwo w Orient Expressie Agatha Christie

vicky222
1. Bajki pisane krwią Arnaud Delalande

Freya
1. Stowarzyszenie Umarłych Poetów Nancy H. Kleinbaum

Alice Liddell
1. Umarli Czasu Nie Liczą - Madison Avery T.1 - Kim Harrison

Joana
1. "Morderstwo w Miłowie" Alicja Minicka


Na moje lektury pasujące do wyzwania złożyły się:
1. Morderstwo w zaułku Agatha Christie
2. Martwy punkt Louise Penny

........

Wszystkim, którzy czytali książki według podanego w czerwcu hasła - dziękuję. Czekam oczywiście na linki do książek, które nie doczekały się jeszcze opinii. Gdyby były jakieś braki lub błędy proszę o komentarz w tej sprawie :D


Proszę o wpisywanie w komentarzu, oprócz linka, tytułu i autora książki (w tej kolejności) - znacznie ułatwi mi to tworzenie podsumowania. Dziękuję :)

Zapraszam serdecznie nowe osoby do przyłączenia się do nas. Udział w każdym miesiącu nie jest obowiązkowy. Proszę też o podmianę linku pod banerem na aktualny - kierujący do tego posta.

ZASADY WYZWANIA:
  • start wyzwania: 1 stycznia 2013r.; termin zakończenia: 31 grudnia 2014r.
  • w wyzwaniu może wziąć udział każda osoba, niekoniecznie posiadająca bloga
  • do wyzwania można przystąpić w dowolnym momencie
  • wyzwanie z każdym nowym HASŁEM trwa miesiąc kalendarzowy
  • wyzwanie polega na przeczytaniu przynajmniej JEDNEJ, dowolnej książki miesięcznie, która będzie zgodna z podanym przeze mnie HASŁEM
  • na swoim blogu zamieszczamy recenzję przeczytanej książki, lub chociaż krótką notatkę, a pod tym postem podajemy link do niej. Na dole recenzji proszę o umieszczenie informacji, że książka została przeczytana w ramach tego wyzwania. Można też zamieścić baner.
  • Osoby, które nie posiadają bloga, zostawiają w komentarzu informację co przeczytały lub przesłać do mnie recenzję to opublikuję na moim blogu wraz z podpisem autora (nie jest to konieczne, tylko gdyby ktoś miał ochotę)
  • Za miesiąc zamieszczę podsumowanie z Waszymi osiągnięciami czytelniczymi oraz podam nowe HASŁO.

Hasło na lipiec:

kropka


Wyjaśnienie: 
Hasło jest bardzo łatwe do interpretacji. Kropka MUSI znaleźć się w tytule jako:
- w tytule składającym się z dwóch zdań oddzielonych kropką (np. Cukiernie pod Amorem czy Sklepiki z niespodzianką)
- dwukropek
- wielokropek
- średnik
- kropka nad z (czyli ż), j lub nad i - ale uwaga! kropka nad i czy j musi być widoczna na okładce! W przypadku drukowanej litery I czy J nie ma kropki i nie zostaje taki tytuł zaliczony
- po prostu słowo "kropka" w tytule


Prawda jest to inaczej niż zwykle? :D


POWODZENIA! :)




Proszę o wpisywanie w komentarzu, oprócz linka, tytułu i autora książki (w tej kolejności) - znacznie ułatwi mi to tworzenie podsumowania. Dziękuję :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...