Autor: Dorota Gąsiorowska
Wydawnictwo: Znak literanova
Data wydania: 2021
Liczba stron: 608
Cykl: Dni Mocy tom 2
Trylogia 'Dni mocy' Doroty Gąsiorowskiej opiera się na ważnych wydarzeniach kalendarza słowiańskiego. Nie są one dominujące w powieści, ale spełniają istotną rolę w życiu bohaterów.
Zapraszam Was do dworu na Jesionce, którego właścicielem jest Leszek Akszewski. Skryty między podlaskimi drzewami budynek pamięta kilka pokoleń i ich burzliwe dzieje. Jednak są takie tajemnice, które nadal nie zostały rozwiązane... A że zbliża się rusałczy tydzień to znad jeziora słychać magiczny śpiew... Czy niepełnosprawna córka Leszka - Lorena - jest bezpieczna? Dlaczego wymyka się z domu nad jezioro? I czyją podobiznę skrywa w pokoju?
Pamiętacie Nataszę z "Pamiętnika szeptuchy"? Dziewczyna pojawi się również teraz, jednak to jej siostra Olga jest tym razem główną bohaterką.
Mieszkająca od urodzenia w Wilnie Olga ma uporządkowane życie. Związek z Daliusem może nie jest pełen fajerwerków, ale nie mająca skąd czerpać kobiecych wzorców emocjonalnych dziewczyna (niedługo po urodzeniu przecież porzuciła ją matka), podchodzi do wszystkiego bardzo ostrożnie i radują ją zwykłe spotkania i rozmowy. Zawodowo spełnia się prowadząc urokliwą księgarnię na Starym Mieście.
Jednak nagle wszystkie fundamenty zaczynają pękać. Dostaje miesięczne wypowiedzenie wynajmowanego lokalu i nie może znaleźć nowego w rozsądnej cenie. Liczy się z tym, że będzie musiała całkowicie zlikwidować księgarnię. Chłopaka zaś przyłapuje na oszustwie i nie potrafi mu już zaufać.
Podczas tych właśnie zawirować poznaje Leszka i jego córkę. Los sprawił, że spotkali się przypadkiem, jednak Olga tak bardzo przypadła do gustu Lorenie, że zostaje poproszona, by być jej opiekunką...
To właśnie od tego momentu akcja nabiera tempa (wcześniej było momentami nieco nudno), bowiem liczba kłopotów się mnoży. Dalius, księgarnia, Sonia i jeszcze przylot Wioletty, która ją obraża... Zaś na Jesionce teoretycznie spokojne dni z podopieczną zamieniają się w nieustanną walkę, by obie były bezpieczne.
Rusałczy śpiew bowiem przywołuje.
Hipnotyzuje.
A Olga odkrywa tajemnice dworu i jego mieszkańców.
Dzięki dziennikom Rosalie, które autorka wplotła w fabułę, poznajemy wydarzenia sprzed ponad stu lat. Jak ta historia wpłynie na Olgę? Kto będzie w stanie wyjaśnić dlaczego dwór nie ucierpiał w czasie wojny i jak potoczyły się losy Rosie i Alicji?
Bardzo się cieszę, że mogłam ponownie zawitać na Podlasie. Nie tylko poznałam nowe postacie, ale też spotkałam znanych mi już z poprzedniego tomu bohaterów. Rodzinny klimat u Joachima, wyrzuty sumienia Elżbiety i próby kontaktu z córką, zabiegana Natasza i nadal zapatrzony w nią Aleks oraz ciepła jak babcia, której nie miała Olga - Sonia, jej wnuk Dalius oraz ich zawiłe sprawy rodzinne.
Wprowadzając do tej serii Lorenę, Leszka i Liama autorka podarowała czytelnikowi wiele ciekawych wątków. Jest i poważna choroba, samotne ojcostwo, nieszczęśliwa miłość, zerwanie kontaktu z bliskimi, ale też próba stworzenia czegoś nowego oraz spełnianie marzeń.
Wraz z bohaterami przeżywałam nie tylko problemy i rozterki, ale również pozytywne wydarzenia jak bezinteresowna pomoc innym, zakochanie czy przyjaźń. Była też próba naprawienia krzywd z przeszłości.
Niektóre zagrania czy decyzje mocno mnie bulwersowały. Olga często była introwertyczna i irytująca. Nie jestem w stanie pojąć dlaczego zgodziła się na pewne rzeczy w stosunku do Daliusa! Często zachowywała się jak mała dziewczynka i na dodatek błądząca we mgle. Najbardziej to podobało mi się jej dążenie do prawdy po przeczytaniu dzienników Rosalie.
Jedynym minusem (poza irytującymi czasem bohaterami - co przecież się zdarza i dzięki temu jest różnorodność, bo nie mogą wszyscy być mili i układni) było dla mnie zbytnie rozwlekanie akcji, często nic się nie dzieje a pewne opisywane sekwencje niepotrzebnie się powtarzały.
Podsumowując - "Dwór rusałek" to opowieść łącząca teraźniejszość z przeszłością. Ludzi dojrzałych i młodych. Miłość i przyjaźń z rozstaniami. Prawdę z kłamstwami. Obietnice i tęsknoty z nadziejami i oczekiwaniami.
Autorka podarowała nam zbiegi okoliczności, metafizyczne wydarzenia, magiczne melodie oraz strych jak z filmów z kuframi pełnymi zagadek. Sięgając po książkę poznacie ciekawą legendę o złośliwych rusałkach dręczących mieszkańców dworu i klątwie jaką rzuciły. Czy Wam się spodoba ta opowieść? Liczę, że tak!
"Dwór rusałek"
"Zielone oczy driady"
Książka przeczytana w ramach majowych wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki
Za książkę dziękuję
Mam jeszcze do nadrobienia pierwszą część.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze do nadrobienia pierwszą część.
OdpowiedzUsuń