„Meksykański romans” to mała i
niezbyt gruba książeczka, którą polecam na krótką podróż jako
lekką lekturę. Zakupiłam ją na stoisku taniej książki podczas
urlopu nad morzem.
Na temat autorki nic nie udało mi się
w Internecie znaleźć, zatem ciężko jest odnieść się do jej osoby w
kontekście tej książki.
Jest to historia matki i córki,
Krystyny i Tamary Makuszyńskich. Obie aktualnie bezrobotne, zmagają
się z poszukiwaniami nowego zajęcia, a także z samotnością. W
książce widać polską rzeczywistość, w której oferowana praca
często okazuje się nie być szczytem marzeń a nawet skutkuje
złamaną nogą.
W ramach odprawy pani Krystyna
otrzymuje dwieście paczek chipsów, które skrzętnie przeszukuje w
poszukiwaniu monet jedno- i dwuzłotowych. Tamara natomiast znajduje
zdrapkę, która okazuje się być ich oskocznią od szarej i
bezrobotnej codzienności – wygrywają wycieczkę do Meksyku. Po
wielu problemach przed wylotem pojawiają się nowe – na
meksykańskiej ziemi: najpierw zostają okradzione, potem uciekają
przed więzieniem i mafią, zmagają się z zepsutym samochodem,
brakiem pieniędzy, muszą nawet kopać sobie grób... Sądząc po
tytule spodziewałam się innej fabuły oraz innego zakończenia,
ale i tak uważam, że książka jest warta przeczytania.
Książka przeczytana w ramach wyzwania
52 książki; Trójka e-pik (sierpień)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)
Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.