poniedziałek, 17 września 2018

Nicholas Sparks "Ślub" // M.J. Arlidge "Ene, due, śmierć"

Jest już druga połowa września a ja wciąż nie podzieliłam się z Wami moimi wrażeniami z lektur przeczytanych na sierpniowym urlopie... Choć nie było ich dużo... pogoda dopisywała i nie w każdym momencie był czas na czytanie.

Niestety nawał przeróżnych zajęć i spraw zdrowotnych sprawiły, że nie mam zupełnie czasu na pisanie recenzji! Szkoda, że nie widzicie tego stosu na stole, który trzeba opisać (sierpień i wrzesień) - już mnie zza niego nie widać!

Licząc, że życie się uspokoi nieco postaram się powoli dzielić z Wami recenzjami.






Autor: Nicholas Sparks
Tytuł oryginalny: The Wedding
Tłumaczenie: Jacek Manicki
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2016
Liczba stron:  274
Oprawa: twarda
Seria: Wszystkie kolory miłości tom 15









"Ślub" to już (a może dopiero) moje czwarte spotkanie z twórczością Sparksa. Kiedy po lekturze "Pamiętnika", jakże pięknej historii o miłości, dowiedziałam się o kontynuacji, wiedziałam że kiedyś po nią sięgnę. Czy spodziewałam się tego, co otrzymałam?

Na nadmorskiej plaży poznałam opowieść o pięćdziesięciolatkach - Jane i Wilsonie. Kiedy zaczęłam ją czytać nie miałam pojęcia z jakiego powodu jest nazywana kontynuacją "Pamiętnika". Co bohaterowie mają wspólnego z Allie i Noahem?! Kolejne strony pokazywały, że nie ma co liczyć na tyle miłości i romantyzmu co w tamtej powieści. Ale czy na pewno? Wtedy nie wiedziałam, jak bardzo już wkrótce zmienię zdanie... Zaś co do powiązań między bohaterami - w typowy dla Sparksa sposób należy zwyczajnie uzbroić się w cierpliwość... wtedy dotrzemy do informacji, iż Jane jest córką Allie i Noaha.

Jest rok 2002. Jane i Wilson obchodzą dwudziestą dziewiątą rocznicę ślubu. To znaczy powinni obchodzić, bowiem Wilson zwyczajnie o niej zapomniał. Jane czuje żal i jest ogromnie rozczarowana. Wyjechała nawet na dłuższy czas do syna mieszkającego w Nowym Jorku, co sprawiło że Wilson jest zszokowany i niepokoi się, co kryje się za tą rozłąką... Mężczyzna odwiedza Noaha, szukając u niego powodu zachowania żony.

By się zrehabilitować, Wilson postanawia zaplanować mega niesamowitą trzydziestą rocznicę ślubu. Aż tu nagle starsza córka Anna ogłasza rodzicom, iż właśnie w dniu ich rocznicy (która już w 'przyszłą sobotę') chciałaby wyjść za mąż! Jane panikuje, że w tak krótkim czasie nie zdoła przygotować córce ślubu marzeń a Wilson... jak pogodzi te dwie uroczystości? Czy jego pomoc w ślubnych przygotowaniach zostanie uznana jako odkupienie win? Tak długo pragnął wynagrodzić żonie błąd a teraz wszystko zaczyna być jeszcze bardziej zagmatwane. Jaki będzie finał nadchodzącej SOBOTY? Przyznaję szczerze, byłam zachwycona pomysłem Sparksa!

Między narracją dotyczącą bieżących wydarzeń, Sparks umieścił rozliczne fragmenty dotyczące wspomnień Wilsona o kolejnych etapach znajomości z Jane - jak się poznali, pierwsza randka, oświadczyny, narodziny dzieci. Są to również przemyślenia dotyczące życia, uczuć, rodziny, utraty dziecka, relacji między małżonkami czy symbolicznej łabędzicy.

Podsumowując - "Ślub" jest powieścią o niezłomnej miłości, zrozumieniu, trwaniu przy sobie na dobre i złe. O przyjaciołach potrafiących dochować tajemnicy, symbolach, samotności rodziców, gdy dzieci opuszczają dom; dążeniu do naprawienia błędów oraz przemianie, która buduje solidną przyszłość. To książka, która czaruje słowem, tworzy nim obrazy a dzięki szczęśliwym 'zbiegom okoliczności' możemy uronić łzę podczas finałowego ślubu. Jest magicznie, tajemniczo i aż roi się od niespodzianek. Polecam tę powieść ku pokrzepieniu serc



Książka przeczytana w ramach sierpniowych wyzwań: Pod hasłem, Zatytułuj się 2, 52 książki



# # # # # # # # # #





Autor: M.J. Arlidge
Tytuł oryginalny: Eeny Meeny
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Wydawnictwo: IV Strona
Data wydania: 2015
Liczba stron:  440
Seria: Helen Grace tom 1
e-book








Oryginalny tytuł tej książki ("Eeny Meeny") to w zasadzie początek znanej wyliczanki dla dzieci. Dlatego bardzo zaintrygowało mnie użycie tego zwrotu w kryminale...Od premiery minęło już trochę czasu, ale przecież dobra książka nie może się przeterminować, prawda?

Amy i Sam to młodzi ludzie, którzy wracali z koncertu w Londynie autostopem. Ocknęli się na dnie nieużywanego od dawna basenu. Zdają sobie sprawę, że jest zbyt wysoko i nie mają szansy na ucieczkę. W swojej pułapce odnajdują rewolwer i telefon. Gdy rozbrzmiewa jego dźwięk, Amy odbiera i dowiaduje się, że broń jest załadowana jedną kulą. Albo zabije siebie albo Sama. Tylko w ten sposób jedno z nich może zostać ocalone. Jaką decyzję podejmie młoda dziewczyna? Czy naprawdę któreś z nich przeżyje? Tylko czy w takim przypadku można żyć szczęśliwie mając na sumieniu czyjąś śmierć?

Sprawą zajmuje się Helen Grace - ambitna policjantka z Southampton. Zdaje sobie jednak sprawę, że nie będzie łatwo, bowiem sprawca nie zostawił żadnych śladów. Z czasem okazuje się, że to nie jest pojedynczy przypadek. Kolejne pary ludzi znikają bez śladu, zostają porzucone w odludnych miejscach, z których nie ma ucieczki a informacja pozostawiona w telefonie zawsze wskazuje im jedną ścieżkę ratunku - rewolwer z jedną kulą. Jakie decyzje będą podejmować bohaterowie? Czy będą skłonni strzelić? Kto dobiera ich w śmiertelne pary? Jaki stosuje klucz? Czy sprawca przewidział kto przeżyje a kto zginie? A może to właśnie go bawi, że do końca jest to niespodzianką? Wszak nie da się przewidzieć reakcji ludzi w kryzysowej sytuacji...

Helen ma coraz trudniejszy 'orzech do zgryzienia', gdyż ofiary się nie znały. Nie może znaleźć łączącego je klucza... Aż do czasu... Ale kiedy już wpada na pomysł i wszystko zaczyna jej pasować zdaje sobie sprawę, że tylko ona może dotrzeć do prawdy... Gra staje się coraz bardziej pozbawiona hamulców. Czy ta ambitna, zasadnicza i pewna siebie policjantka poradzi sobie w tej sprawie? Czy fakt, iż jest singielką z tajemnicami pomoże jej w działaniach, czy niekoniecznie?

M.J. Arlidge potrafi skutecznie wywołać dreszczyk swoimi pomysłami a krótkie rozdziały tylko wzniecają poziom zaintrygowania odbiorców. Fragmenty napisane kursywą są przemyśleniami mordercy... tylko czy to ułatwia dotarcie do odkrycia prawdy o nim, bądź o niej?
A do czego to wszystko zmierza? Co nam udowadnia? Jak bardzo można zmanipulować innych. Jak długo można trzymać zadry w sercu. I że zawsze mamy jakiś wybór, który zaważy na naszej przyszłości.


Podsumowując - "Ene, due, śmierć" to świetnie skonstruowany debiut. Autor stworzył thriller, który buduje napięcie do samego końca, powoduje ogrom rozmaitych emocji, wzmaga niepokój i ciekawość czytelnika; raczy licznymi zwrotami akcji co powoduje, iż czułam się zmanipulowana i bardzo długo nie potrafiłam odkryć prawdy o porywaczu/mordercy. Jeśli lubicie mocne książki z nietypową fabułą, dynamiczne i z zaskakującym finałem to sięgnijcie. Polecam!




Książka przeczytana w ramach sierpniowych wyzwań: Pod hasłem, Mini Czelendż 3, 52 książki

9 komentarzy:

  1. Powieść Ślub czytałam bardzo fajnie to wspominam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślub czytałam dawno temu i naprawdę bardzo mi się podobał. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Kontynuacja Pamiętnika? Nie wiedziałam. Pamiętnik jest jedną z niewielu książek przy której płakałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślub nie jest tak łzawy jak Pamiętnik, ale przejmujący inaczej :)

      Usuń
  4. Bardzo lubię książki Sparksa, wiec chętnie sięgnę po tę pozycje! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sparks to jeden z moich ulubionych autorów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż wstyd się przyznać, ale nie znam jeszcze twórczości Sparksa. A na "Ślub" nabrałam wyjątkowej ochoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko pamiętaj, że najpierw Pamiętnik :)
      Polecam Ci też 'List w butelce' jeśli nie oglądałaś filmu, tylko przygotuj chusteczki :D

      Usuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...