Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2015
Liczba stron: 304
Twórczość autorki, jakże zachwalana, była mi znana do tej pory jedynie z "Awarii małżeńskiej", którą napisała wspólnie z Magdaleną Witkiewicz. Długo mi zajęło zanim sięgnęłam po coś, co stworzyła sama. I do jakich doszłam wniosków? O tym już za chwil parę...
Wiktoria ma dwadzieścia siedem lat i jest żoną Tymona. Spędzili razem już kilkanaście lat a ona została - mimo świetnego wykształcenia - sprowadzona do roli służącej. Ma dbać o męża, dom i ogród i nic ponadto. Ach, przepraszam zapomniałam o nowinkach, w które zostaje zaopatrzony dom, by jej się lepiej dogadzało mężowi - samogotujące garnki, ściereczki i inne wynalazki. Tak naprawdę to bohaterka sama nie wie czy jest szczęśliwa mając takie życie, ale nie ma czasu na zastanawianie się nad tym... Dopiero wiadomość, która spada na nią jak tajfun wywołuje otrzeźwienie - Tymon ma inną!
O szczegółach technicznych tego co było potem nie będę pisać... Po pewnym czasie Wiktoria wyjeżdża do Niemiec, do ciotki i tam spotyka trzy inne kobiety, stłamszone, poniżone, poniewierane i wyzyskiwane przez mężów. Każdą z nich poznała w inny sposób, każda ma inne problemy, inną historię, ale każda z nich jest nieszczęśliwą kurą domową.
"Ukurzenie to proces przemiany normalnej kobiety w domowe ptactwo. Proces celowy, ale na szczęście odwracalny." *
Mara, Judith, Lea - trzy istnienia, których jedynym celem są obowiązki domowe - dom, dzieci, mężowie, pranie, sprzątanie i zakupy. A Wiktoria zdaje sobie sprawę, że dla zdrowia psychicznego konieczne jest posiadanie również własnego hobby i chwil tylko dla siebie, choćby od czasu do czasu. Zaczyna to uzmysławiać nowym przyjaciółkom i chce przekonać je do swojego pomysłu - będą gotować topless, jedynie w weneckich maskach a swoje poczynania nagrają i filmiki umieszczą w Internecie... Jak na ten pomysł zareagują Niemki? Czy się odważą i przełamią strach? Jak pójdą im pierwsze próby z gotowaniem tytułowego rosołu? Czy będzie ciąg dalszy? Czy akcja ta pozwoli im na wyjście z "cienia mężów"? Czy odzyskają wiarę w siebie i swoją atrakcyjność? Wszak do realizacji tego pomysłu potrzeba akceptacji swojego ciała i zrozumienia faktu, że nie musimy być doskonałe.
Jeśli ktoś ma potrzebę przeczytania książki na poprawę humoru lub na podniesienie swojej wartości to jest to książka idealna. Już sama okładka z autorką w weneckiej masce i kurą w ramionach przyciąga wzrok a treść... jest niebanalna (choć początkowo wydaje się być typowa) i niezwykła. Opisuje jakże częsty problem kobiet - nie tylko przecież polskich - czyli całkowite podporządkowanie życia mężowi, który stwierdzi, iż żona nic przecież nie robi, tylko siedzi w domu! Bardzo podobał mi się krok Lei, to co zrobiła udowodniło, że wszystko wokół ma lśnić a mąż i tak nie zwróci uwagi na sprawczynię, na żonę... Z czasem staje się ona meblem, elementem wyposażenia... Zresztą to chyba najbardziej wyrazista postać pośród przyjaciółek. Dyskusje Lei o organach czy wycena obowiązków domowych były dla mnie szokujące, ale i pokazały jak bardzo można być nieszczęśliwym. To właśnie w jej życiu zaszły najbardziej widoczne zmiany spowodowane gotowaniem na ekranie, choćby odrzucenie seksu "podkołdernego"..
Nasze równouprawnienie jest tylko teorią drogie panie i jeśli same nic z tym nie zrobimy to będziemy tkwić w związkach takich, jak małżeństwa bohaterek "Rosołu...".
Kaliber ważnych spraw Natasza Socha ubarwiła humorem, który sprawiał że wciąż chichotałam... Nadal mam w głowie życzenia, jakie ciotka Klara składała na Boże Narodzenie swojej siostrze, matce Wiktorii; czy też teksty o urodzeniu kozy lub wymiksowaniu koguta. Dawka dobrego humoru jest w książce ogromna i sprawia, że czytelnik odpływa w krainę radości i wolności, patrzy na problemy w nieco łagodniejszy sposób, przestaje umniejszać swoją osobę i swoje zasługi. Dzięki tej lekturze mamy szansę spojrzeć inaczej na swoje życie, może jest nam potrzebna lekcja jaką przeszła Wiktoria w saunie?
Powieść pokazuje nie tylko problemy domowe kobiet, ich frustracje łóżkowe, małżeńskie gwałty, wszelkie aspekty podcięcia im skrzydeł... Jest też stawanie na nogi, podnoszenie się po upadku i walka o swoje "ja", o marzenia, o spełnianie się i o szeroko pojęte szczęście. Jest i namiętność, afrodyzjaki i wywabianie plam :P
Jak wyglądała droga bohaterek, ich przemiana? Czy było łatwo? Której z nich się udało osiągnąć zamierzony cel? Koniecznie przeczytajcie powieść Sochy i nie bądźcie takimi typowymi kurami!
Podsumowując, "Rosół z kury domowej" to lektura lekka, przyjemna i odprężająca. Można ją zareklamować jako "lek" z dużą zawartością procentową humoru, ale i morałów. Socha dała nam kilka różnych przepisów na szczęście i starała się podnieść na duchu uzmysławiając naszą kobiecą wartość. Czy skorzystamy zależy już tylko od nas, ale warto choć spróbować, prawda?
* N. Socha, "Rosół z kury domowej", Wyd. Pascal, Bielsko Biała 2015, s. 95
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Grunt to okładka, Łów słów, 52 książki
Od dawna marzy mi się "taki rosołek" :)
OdpowiedzUsuńZnaczy, że robimy wspólny zakup masek na alle? :P
UsuńI właśnie mam zamiar przeczytać tę książkę, gdy będę miała zły humor ;)
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobra myśl :)
UsuńA ja nie znam jeszcze stylu pisarki jednak mam nadzieję, że szybko się to zmieni. ;)
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że ja dopiero liznęłam tego stylu... ale zamierzam poznać go w innych powieściach :)
UsuńZaintrygowało mnie zestawienie małżeńskich gwałtów, zniewolenia kobiet oraz stłamszenia z informacją, że to lektura lekka i przyjemna. Chmm. Aż mam ochotę sprawdzić.
OdpowiedzUsuńNo i okładka! Okładka zgodna z tytułem, tudzież treścią?! Koniec świata! Na plus oczywiście :) Dla okładki też bym zajrzała, co w środku. A więc może...
Masz rację, brzmi to dość niedorzecznie, ale... Problemy owszem są, ale całość naprawdę jest lekka i przyjemna to za sprawą humoru i ... zresztą warto się przekonać :)
UsuńTak, okładka zgodna i z tytułem i treścią :) Moja córa często kurę głaskała kiedy książka leżała na stole.
Takie przepisy lubię bardzo ;)
OdpowiedzUsuńOkładka paskudna, zniechęca do zajrzenia. Natomiast fabuła interesująca, gdy dopadnie mnie "ukurzenie" to będę się odkurzać ;) hihi
OdpowiedzUsuńNie jest wcale taka paskudna :D Poza tym najważniejsza tu treść, mnie się podobało, więc sądzę że i Tobie :)
UsuńA masz dobry sprzęt do usuwania ukurzenia? :P
Sprzęt odkurzający mam bardzo dobry, a co do usuwania ukurzenia to dobre książki zdecydowanie pomagają :)
UsuńCzytałam i też byłam zadowolona z lektury :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała, szczególnie że pełna jest niesamowitego humoru. :)
OdpowiedzUsuńNie da się przeczytać jej na poważnie :)
UsuńMam ogromną ochotę na tę książkę. Lubię takie humorystyczne opowieści, które jednocześnie poruszają trudne tematy. Chętnie spróbuję tego "Rosołu z kury domowej". :)
OdpowiedzUsuńA jak zdążysz do 31 to jeszcze na "oczy" się załapiesz :D
UsuńWłaśnie skończyłam czytać tę książkę - relaksująca i optymistyczna :) A okładka - przyciągająca oko i intrygująca.
OdpowiedzUsuń