Autor: Jacek Getner
Wydawnictwo: Zakładka
Data wydania: październik 2016
Liczba stron: 236
Seria: Pan Przypadek tom 5
By doskonale rozumieć wydarzenia i kojarzyć postacie stałych bohaterów polecam czytanie serii we właściwiej kolejności. Sprawy, które rozwiązuje detektyw są w każdej książce odrębne
Cześć! Jestem Jacek Przypadek, detektyw. Nie będę tu bliżej pisał o swojej osobie ponieważ autorka tego bloga szczegółowo scharakteryzowała mnie i moje życie tutaj. Zajrzyjcie, bo naprawdę szkoda tracić czas na powtórki... Ważniejsze jest to co dzieje się na bieżąco, czyli w tomie piątym moich przygód. A już Jacek Getner - ojciec mojego sukcesu - postarał się, by było ciekawie. Ale po kolei...
Wróciłem z zasłużonego urlopu do zadbanego i posprzątanego mieszkania, ponieważ podczas mojej nieobecności zajmowała się nim nieoceniona sąsiadka Irmina Bamber. We własnych czterech ścianach wzięło mnie na wspominki... o Małgosi Urbanek i jej dziecku (czy prawdą jest, że to moje?), Malwinie Żarskiej, która podążała tropem Basi - czy uda się jej coś ustalić? Bardzo szybko zostałem jednak sprowadzony na ziemię - czekają nowe sprawy do rozwikłania a ja przecież miałem myśl, by to porzucić! Śledzi mnie też nowy policjant i koniecznie muszę odkryć kto to! Chyba będę tęsknił za Łosiem i Smańką, wszak znałem już na wylot ich myśli i przewidywałem posunięcia.
Pierwsza sprawa, której podjąłem się po urlopie dotyczyła śmierci redaktora Brody. Czy wyskoczył z balkonu sam czy może ktoś mu pomógł? Właściwie to wziąłem tą sprawę dość zaocznie, bowiem osoba która chciała mnie wynająć zniknęła.... jak się okazało w szpitalu.
W toku śledztwa wychodzi na jaw, że Broda był zamieszany w sprawę prywatyzacji polskich rzek. Pojawiają się nazwiska Gerharda Sowy - właściciela TV Extra - oraz doskonale mi znanego Klempucha. O co w tym chodzi? Postanowiłem prawdziwym winowajcom nieco pomieszać szyki i często myliłem tropy, udawałem że nie wiem o co chodzi... A w finale zdemaskowałem winnego zasłaniając się umiejętnością wnikania w umysły nieprzytomnych. Ale była zabawa!
Tak mnie to wnikanie zmęczyło, że oddam rolę narratora blogerce...
W środowisku mediów znów zawrzało... Zniknął dziennikarz "Głosu Warszawy" Tomek Proch. Marzył o lepszych stanowiskach, ale na zwykłym "stołku" i tak jest mu dobrze, jest lubiany, ma partnerkę (również dziennikarkę). Cóż więc się mogło stać? Do Przypadka przychodzi - znana nam już - Ania Sobania, ponieważ Proch miał wystąpić w jej pierwszym samodzielnym programie. Ale nigdzie go nie ma! A jako jedyny miał stać po przeciwnej stronie barykady w dyskusji o koszeniu traw w Warszawie. Ten jakże ważny temat okazał się być kością niezgody dla wielu obywateli. By rozwiązać sprawę zniknięcia dziennikarza, Przypadek ucieka się do nietypowych form i oryginalnych pomocników. Zwłaszcza kiedy dziewczyna Tomka oświadcza, że już z nim nie jest a naczelny nie chce mieć z nim nic wspólnego... Z pozoru nic nie wiadomo, nie ma żadnego punktu zaczepienia... Ale Jackowi znów się uda! Finał Was zaskoczy.
W książce nie zabrakło doskonale nam już znanych postaci - nadal sławnego Młodego Boga Seksu, czyli Błażeja Sakowicza, który podjął ważne życiowe decyzje i jedynie z ich realizacją ma pewien problem. Jest też podkomisarz Łoś, wciąż przewrażliwiony na punkcie Jacka i niby odsunięty od tematów związanych z detektywem, ale przecież nie tak łatwo przestać się interesować tak ciekawym człowiekiem. Ubolewam jedynie, że Łosia było w tej części tak mało, choć pani policjant Storczyk troszkę mi to wynagrodziła...
W śledztwach ogromnie przydają się Przypadkowi znajomości sąsiadki Bamber a jej słodkości pomagają w myśleniu, choć chwilami pani Irmina ma wątpliwości czy przypadkiem problemy nie mają większej siły przebicia...
Ale autor zadbał o to, by oprócz znanych nam bohaterów wkroczyły nowe postacie, które wprowadzają powiew świeżości, aurę tajemniczości i mnóstwo zagadek...
Teraz dopiero przejdę do trzeciego rozdziału, kiedy wspomniałam już o zagadkach... Właściwie ten rozdział trudno będzie opisać, bowiem poza faktem, iż wyjaśnia się zagadka nowych sąsiadów spod trzynastki i mamy konflikt Sakowiczów (ojca i syna) dotyczący pewnej kamienicy to dzieją się tutaj niezwykłe rzeczy.
W rozdziale tym szczęka opada już na wstępie. Później autor cofnął się nieco w przeszłość, by wyjaśnić jak doszło do tej szokującej sceny... i dopiero kiedy do niej dotrze, wydarzenia będą biegły dalej.
Jacek stwierdza, że jednak ludzie nie do końca są banalnie przewidywalni - co dla czytelników poprzednich tomów powinno być sygnałem, że coś jest nie tak.... Bardzo nie tak! Detektyw pełen stresu czeka na program Fifki i Szołtysika o sobie, który ma wywołać wręcz huragan - wywoła nieoczekiwany zwrot akcji :)
Powoli domyśla się też, kto go śledzi, ale czytelnik dowie się tego dopiero na sam koniec - tylko nie podglądajcie!
Dojdzie również do konfrontacji Przypadka z Klempuchem, z ogromnym udziałem oddechu diabła - naprawdę! Rozdział ten musiałam długo analizować już po jego lekturze - serio, czapki z głów Panie Autorze! Po prostu jestem w szoku - taki pomysł, taki zwrot, takie niespodzianki! Tylko jak można w takiej chwili czytelnika porzucić w niewiedzy?!
Coraz bardziej intryguje mnie rozwiązanie zagadki Basi, której fotografia przestała się w tej książce do Jacka uśmiechać. Wciąż fascynują mnie metody pracy detektywa, jego pomysły oraz wyjaśnienie spraw - nijak nie potrafię ich odgadnąć choć bardzo się staram. To tak samo jak w przypadku książek Agathy Christie. Getner ma niesamowitą zdolność stopniowania napięcia oraz urozmaicania historii nazwiskami bohaterów - nie brzmią one zbyt poważnie :) Niewątpliwie autor budując tak wielkie napięcie na koniec chciał pokazać, że uderzy w tomie szóstym niejedną petardą (mam nadzieję). Nie mogę się doczekać co też przygotuje dla nas w "Panu Przypadku i kobietonach"!
Nieprzewidywalny autor.
Nieprzewidywalny bohater.
Nietypowa fabuła.
Nietypowe nazwiska.
Nieodgadnione zachowania.
Nieodgadnione wydarzenia.
Bogactwo charakterów.
Bogactwo pomysłów.
Bez norm.
Bez "spiny".*
Tradycyjne trzy rozdziały.
Tradycyjne biegi Przypadka.
Realne problemy,
humor,
ironia,
zależności w hierarchii międzyludzkiej. Ot, życie...
Stąd nietypowa recenzja :)
Tylko nie wczytujcie się w szczegóły podczas lektury zbyt mocno, bo i tak nie przebijecie Przypadka a tylko szybkość czytania znacznie zmaleje...
* bez "spiny" z zasadami wyrażeń użytych w książce, zdarzają się bowiem potoczności
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 12 u Wiedźmy, Grunt to okładka, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorowi
Muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńA znasz poprzednie tomy? :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja, ale tak jak już wcześniej pisałam - cała seria jakoś mnie nie przekonuje, więc tym razem sobie odpuszczę. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSzkoda, że nie udało mi się Ciebie przekonać, ale rozumiem...
O serii nigdy nie słyszałam, ale ta recenzja bardzo mnie zaciekawiła - rewelacyjnie napisana :) Myślę, że poczytam o niej nieco więcej i wkrótce być może zapoznam się z pierwszym tomem.
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Bardzo dziękuję :)
UsuńPoczytaj i zdecyduj - jedno jest pewne - to nie jest tendencyjna lektura
Recenzja bardzo interesująca :). Jeszcze nie miałam okazji poznać Pana Przypadka, myślę aby nadrobić tę znajomość.
OdpowiedzUsuńStarałam się oddać charakter książki niestandardową recenzją. Jeśli chciałabyś zacząć przygodę to tylko od 1 tomu.
UsuńCzekam na Przypadka i u mnie... no i czekam, no i zawału dostanę jeśli się wreszcie nie doczekam :)
OdpowiedzUsuńCiekawam Twych wrażeń jak już się doczekasz :)
Usuńnie słyszałam o tej książce :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj moje recenzje pięciu tomów a może się skusisz :)
Usuń