poniedziałek, 30 marca 2015

Anna Mulczyńska "Przyjaciółki ze Staromiejskiej"




Autor: Anna Mulczyńska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 18 marca 2015
Liczba stron: 480
Seria: Staromiejska tom 2










Zapewne większość ludzi wie, co to znaczy doświadczyć życiowej tragedii. Los bowiem często dba o to, byśmy nie czuli się zbyt szczęśliwi. Owszem, nie pochwalam takich działań losu, ale nie mam na nie wpływu. Dlatego opowiem Wam dziś o bohaterce książki "Przyjaciółki ze Staromiejskiej", która w wyniku niefortunnych zdarzeń musi przestać robić coś, co uwielbia.

Anna Bednarek jest baleriną (książka nauczyła mnie, że poprawnie używa się określenia balerina, nie baletnica) w kanadyjskim zespole baletowym. Od najmłodszych lat mieszkała w internacie przy szkole baletowej w Polsce i ciężko pracowała, by spełnić swoje marzenia. Chciała tańczyć główne role i zachwycać widzów na całym świecie. Kiedy dostała szansę tańca w Toronto była bardzo szczęśliwa, zwłaszcza że właśnie w tym mieście znalazła miłość. Małymi kroczkami wspinała się po szczeblach kariery, by móc w marcu 2012 roku zatańczyć rolę księżniczki Rajmondy. Tuż przed premierą Ania dużo schudła, kiepsko spała a tego dnia widziała duchy - najpierw bezdomnego Rudego Ricka a w trakcie trzeciego aktu swojej byłej nauczycielki tańca Anastazji Siergiejewny. Ale przecież te osoby nie żyją... Rozproszona Ania straciła poczucie rytmu i zemdlała, ponieważ nogi odmówiły jej posłuszeństwa, łzy napłynęły do oczu a tancerka zobaczyła jeszcze ducha mamy.

Z kolei na kilka miesięcy przed planowanym ślubem Anię zostawił narzeczony a piękna suknia nie doczekała się wielbiącego wzroku gości weselnych. Dziewczyna sprzedała studio tańca, spakowała się i ... wróciła do Polski, do domu. Nie tańczyła przez rok, czy po takim czasie tancerka jest jeszcze w stanie wrócić na scenę? Czy ciało podejmie kolejną próbę rozciągania, piruetów i innych baletowych figur? A może to przede wszystkim psychika musi sobie poradzić z przeszłością?

Ania włamuje się do pustej willi swojej byłej nauczycielki tańca - Anastazji i w jej sali do ćwiczeń próbuje dojść do formy. Czy mimo przeszkód, jakie los postawił jej na drodze, odzyska swoje marzenia? Czy powrót do rodzinnego miasteczka był dobrą decyzją? Czy Ania znajdzie tutaj nowych przyjaciół lub odzyska starych? Przecież jej były narzeczony Edward ma teraz nową miłość... Jednak los i w tej sprawie postanowił zadziałać i postawił na drodze baleriny tajemniczego mężczyznę... Jaką rolę odegra on w jej życiu?

"Przyjaciółki ze Staromiejskiej" to kontynuacja debiutu Anny Mulczyńskiej (blogerki, graficzki, redaktorki działu fotoedycji) - "Powrotu na Staromiejską". Przyznaję, że nie lubię czytać kolejnych tomów, nie znając pierwszego, ale tym razem zrobiłam wyjątek, bowiem chciałam poznać świat baletu. Nieznajomość pierwszej części nie przeszkadza w lekturze (choć czasami czułam niewielkie braki wiedzowe czy sytuacyjne), ponieważ w "Przyjaciółkach..." autorka skupiła się na historii Ani i to szkoła tańca, pointy, tutu oraz próby są głównym wątkiem powieści. Czytelnik poznaje też życie Edka, który wraz z Robertem remontuje restaurację po pożarze oraz Edkową narzeczoną Weronikę, właścicielkę Robótkowa, sklepiku z rękodziełem. Jaka będzie relacja między byłą a obecną narzeczoną Edzika? Czy Werka z Anką będą darły koty czy może zawrą pakt o nieagresji? Tego już musicie dowiedzieć się sami.

Autorka podarowała czytelnikowi niezwykłą opowieść o szeroko pojętej kulturze i sztuce. Szczegółowo poznałam świat baletu, wiele nazw i pojęć, które nieco przybliżyły mi ten temat. Ale to nie wszystko - jest też hokej na lodzie (wszak Kanada z niego słynie), wyszywanie krzyżykami i ogólnie rękodzieło, a także tworzenie makiet domków z mistrzowską precyzją i co nieco ze świata kuchni. Miałam okazję odwiedzić nie tylko ulicę Staromiejską w jednej z polskich miejscowości, ale również wspomnianą Kanadę, Londyn i Paryż. Poznałam co to przyjaźń, miłość oraz strata pod różnymi postaciami. Są i marzenia, do których trzeba dążyć, czasami za wszelką cenę. Trzeba pokonać przeciwności losu, tragedie, pożary czy utrudniających życie innych ludzi, ale należy walczyć, by osiągnąć to, co ukoi nasze dusze i serca. Co będzie nam dawało siłę do walki o kolejny dzień, o kolejny sukces, o kolejny uśmiech.




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Dagmarze

14 komentarzy:

  1. Ja też zawsze używałam określenia "baletnica", ale widzę, że to błąd... Rezygnacja z tego, co się kocha, jest niezwykle trudnym momentem do przebrnięcia... Od zawsze podziwiam baleriny - to, co robią ze swoim ciałem, jest przepiękne... Z przyjemnością sięgnę po tę książkę, ale najpierw muszę dorwać pierwszy tom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że w balecie są baletnice... Baleriny czy gimnastyczki owszem robią piękne rzeczy, ale to co dzieje się z ich ciałami... wiem, że nie będę na to namawiać Pati

      Usuń
  2. Właśnie skończyłam czytać. Balet lubię, chociaż na jego teorii się nie znam, więc uzupełniłam wiedzę ;)
    Mam tylko jedną uwagę - to przejście od jawnej wrogości do przyjaźni pomiędzy Weroniką i Anią nie przekonuje mnie. Tak jakby wszystko odbyło się (używając teatralnej terminologii) gdzieś poza sceną...
    Ale ogólnie miło się czytało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Balet ładnie wygląda to fakt :) Ale już figury to dla mnie czarna magia.
      Masz rację, strasznie to było sztuczne, zabrakło pewnych etapów znajomości kobiet, ale to tylko literatura... i chyba zabrakło na to miejsca

      Usuń
  3. Pierwszy tom czytałam i baaardzo mi się podobał. Liczę więc po cichu, że ten utrzyma poziom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja porównania nie mam niestety, ale może kiedyś przeczytam jedynkę i porównam

      Usuń
  4. Muszę zajrzeć koniecznie do debiutu. To mój klimat!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam pierwszej części tej serii, ale ta czeka już na półce... mam wobec niej naprawdę duże oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam pierwszą część i bardzo mi się podobała. Klimat "Robótkowa" udzielił mi się, wszak kiedyś też dziergałam, szyłam i naszywałam aplikacje na ubrania córek. Troszkę bałam się, że druga część "siądzie". Tak, niestety bywa. Dlatego zaglądam czy są już recenzje.
    Siłą pierwszego tomu był świat robótek, doskonale znany autorce (Anna Mulczyńska prowadzi blog robótkowy). Ale balet? Czy zna się także na balecie albo, czy przygotowała się do tematu?
    Widzę, że druga część wygląda na udaną, a koncepcja jest taka, że bohaterowie znają się i czytelnik wraca do znanych miejsc. Powtarza się motyw powrotu z emigracji, on w jakimś sensie łączy oba tomy, poza miejscem i ludźmi.
    W takim razie kupię i poczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ale autorka do wielu tematów podeszła i wyszło dobrze :) Tym bardziej chcę sięgnąć po pierwszy tom - po tym co napisałaś :)

      Usuń
  7. Słyszałam o niej ostatnio i najpierw chciałabym znaleźć pierwszy tom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa Twojej opinii, powodzenia w poszukiwaniach :)

      Usuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...