Tytuł oryginalny: Ramsay
Tłumaczenie: Małgorzata Kafel
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2 sierpnia 2017
Liczba stron: 392
Mia Sheridan dała mi się poznać jako autorka powieści "Bez słów" oraz "Bez szans". Już pierwsza z nich wprowadziła mnie w specyficzny stan upojenia lekturą, który przez kilka tygodni nie mijał. Jeszcze na długo po zakończeniu czytania miałam w głowie historię i na nowo przeżywałam losy bohaterów. Druga książka też mi się podobała, ale nie zrobiła tak wielkiego wrażenia. Po "Bez winy" nie miałam okazji sięgnąć, ale "Bez uczuć" musiałam poznać. Jak odebrałam opowieść z irlandzkim slangiem w tle?
Lydia De Havilland ma szesnaście lat i jest córką multimilionera. Ich posiadłość w Greenwich była imponująca, ale przecież nie jedyna pośród nieruchomości bogatego ojca. Dziewczyna jest przywódczynią grupy bogatych i rozpieszczonych panienek, które obgadują innych i skupiają się wyłącznie na byciu pięknymi. Może to wina faktu, iż wychowuje się bez matki a na macochę nie do końca może liczyć? Jej uwagę zwraca pracujący w ogrodzie chłopak i każdego dnia wnikliwie go obserwuje...
...Brogan Ramsay jest siedemnastolatkiem, który trzy lata temu wraz z ojcem i młodszą siostrą przyjechał do Ameryki z Irlandii, po tym jak zmarła jego matka. Mieli tutaj wieść lepsze życie... ale wszystko się posypało, gdyż ojciec zacząć pić. Brogan przejął wtedy na siebie jego obowiązki ogrodnika Havillandów, by zapewnić rodzinie byt. Robił to głównie dla siostry, choć i tak krwawiło mu serce - Eileen nie mogła chodzić, wciąż miała na nogach szyny. Czy kiedykolwiek będzie mogła zatańczyć? Czy zdolności matematyczne chłopaka pomogą mu w ratowaniu bliskich?
Nastoletni pomysłodawca, z pozoru niewinna chęć pocałunku, tylne drzwi do stajni i poryw, który na zawsze odmieni ich życie. Niezwykły pierwszy raz, fascynacja, emocje, badanie własnych ciał i reakcji na polowym łóżku i nagle... do pokoju wtargnęło dwóch młodych zagniewanych ludzi. Jednym z nich był Stuart - brat Lydii. Wydarzenia spowodowały, że czytałam z zaciśniętą pięścią...
Po tym co się wydarzyło Brogan obiecał sobie, że już nigdy i nikogo nie będzie o nic błagał.
Minęło siedem lat w czasie których Lydia i Brogan nie widzieli się, ale w głębi dusz i serc nadal pamiętali tamte chwile. Ich życie uległo ogromnej zmianie. Firma dwudziestotrzyletniej panny De Havilland stoi na skraju bankructwa a ona nie wie, że wkładając każdy grosz z własnej pensji i tak walczy z wiatrakami. Dlaczego? Zapytajcie Stuarta... to z jego winy plan Brogana o zemście może wreszcie zostać wcielony w życie. Zwłaszcza że młody i przystojny mężczyzna stał się innym człowiekiem. Jest wyrachowany i nie cofnie się przed niczym, by ukarać winnych jego poniżenia sprzed lat ukrywając jednocześnie to, co robił przez minione lata.
Los bywa przewrotny, serca pamiętliwe a używki i kłamstwa niszczą to, co piękne. Doświadczają tego bohaterowie powieści - Lydia i Brogan. To oni są głównymi postaciami w tej "bajce", kolejne rozdziały są ich naprzemiennymi pierwszoosobowymi narracjami. Nie zabrakło tu ciekawych i nietuzinkowych bohaterów drugiego planu - Fionn, Daisy, Courtney, Eileen czy choćby Stuart.
Tak naprawdę zastanawiam czy na czoło powieści wysuwają się nasi "zakochani" czy może powinnam skupić się na tym, że głównym bohaterem jest ktoś inny - Emocje! Powieści Sheridan są zawsze nimi przepełnione, to aż namacalne. Nie sposób nie wyobrazić sobie tego co autorka opisuje - wrażenia, wygląd, zachowanie czy też uczucia. W każdej chwili doświadczałam cudu jej stylu i głębi, której trzeba się doszukać i zrozumieć.
Mia Sheridan ustami bohaterów przekazuje nam wiele mądrych zdań, nad którymi nie sposób przejść obojętnie. Czy jest ktoś, kto choćby na chwilę się nie pochylił? Nie przemyślał? Nie odniósł do siebie? Nie wyciągnął dobrej rady? Po cichu liczę, że nie.
"Bez uczuć" dobitnie pokazuje, że każdy nasz wybór niesie za sobą konsekwencje i od nas samych zależy co zrobimy z życiem. Czasami przyznamy się przed sobą, że jesteśmy łotrami a czasem będziemy to skrzętnie ukrywać i działać na szkodę bliskich... jak jeden z bohaterów.
Powieść jest napisana według schematu typowego dla Sheridan, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało w delektowaniu się każdą stroną. Zwłaszcza, że po lekturze Prologu liczyłam, iż tym razem nie będzie walki: miłość kontra nienawiść... Myliłam się. Te dwa uczucia stoczyły w książce wiele bitew a płynną granicę między nimi dało się odczuć.
Jednak duży nacisk Sheridan położyła też przemianę człowieka oraz uczucia targające nim w różnych sytuacjach, czasem niemal bez wyjścia. Jest krew i łzy, miłość, namiętność, ale i trzaskanie drzwiami czy ucieczki. Jet użalanie się nad sobą, zemsta, poczucie winy a także przebaczenie. Tylko kto komu powinien przebaczyć? Nie bądźcie tego zbyt pewni, bo akcja niejednokrotnie jeszcze zawróci Wam w głowie a prawda wstrząśnie jak w shakerze. Nie wszystko w powieści jest czarne lub białe - pamiętajcie moje słowa :)
Podsumowując, "Bez uczuć" to kolejna powieść Mii Sheridan, która daje literacką rozkosz i czytelniczego kaca. Boski Brogan, naiwna Lydia i bezmyślny Stuart stanowią mieszankę wybuchową, dzięki której lekturę czyta się z radością. Uwypuklone uczucie miłości nie może istnieć bez zaufania ale zostaje stłamszone przez kłamstwa, niedopowiedzenia i brak szczerości. Bieda i bogactwo naprzemiennie plotą losy bohaterów a irlandzki slogan rozbawia w najtrudniejszych chwilach. Gorąco polecam!
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
"Bez winy" bardzo mnie zawiodło, co po "Stinger", "Calder" i "Eden" było naprawdę strzałem w moje serce. Niemniej na pewno chcę sięgnąć przynajmniej po "Bez słów". Co do "Bez uczuć" mam mieszane uczucia, bo już czytając jedynie opis fabuły, mam wrażenie, że jej twórczość jest bardzo schematyczna. Bogata dziewczyna, której nie układa się w rodzinnym domu, zakochująca się w biednym chłopaku po przejściach. Oj, "ale to już było..." :(
OdpowiedzUsuńBez winy nie znam; w ogóle autorki czytałam tylko Bez słów i teraz to.
UsuńSchematy czasem nie są złe... Jeśli na schemacie ktoś dobrze zrobi historię :)
Widzę, że książka ma drugie dno, potrafi zmusić odbiorcę do myślenia i to cenię sobie w powieściach najbardziej, więc możliwe, ze w przyszłości przeczytam powyższą pozycję.
OdpowiedzUsuńWiele mądrych myśli jest tutaj zawartych - polecam, może akurat polubisz książki Sheridan :)
UsuńKsiążki autorki wciąż przede mną :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji poznać pióra te autorki...
OdpowiedzUsuńTa książka jest cudowna <3
OdpowiedzUsuńMam w planach maraton z autorką - od "Bez słów" aż do "Bez uczuć". Zapowiada się cudownie :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Chętnie poznam potem Twoją opinię po maratonie :)
UsuńŻadnej książki tej autorki nie czytałam i pewnie niezbyt szybko się to zmieni.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj ją sobie zamówiłam! Ciekawa recenzja i bardzo przyjemnie się ją czyta! Zapraszam! PSYCHOPATKA, SOCJOPATA, PISARKA- trzy różne osoby, trzy różne perspektywy, jedna historia. "Bad mommy" Tarryn Fisher! Recenzja już na blogu! Gorąco zapraszam!
OdpowiedzUsuńhttp://zaakreconazaaczytana.blogspot.com/2017/08/bad-mommy-tarryn-fisher.html
Gorąco pozdrawiam ^^
Zatem miłej lektury! Za miłe słowa dziękuję :)
UsuńŚwietna recenzja! Zachęcająca, mam tę książkę w planach od pewnego czasu:). Ja natomiast znam tylko jedną książkę tej autorki - Bez winy i zastanawiam się, dlaczego tak długo trzymałam ją bez przeczytania na półce! A ja mogę Ci polecić dwutomową polska sagę "Aleja starych topoli", przy czym 2 tom o wiele ciekawszy od pierwszego.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńNo popatrz a Bez winy jest chyba najbardziej krytykowana...
Super, już sobie zapisałam Aleję :) Dzięki za polecenie Joanko
Czekałam na Twoją recenzję, nie miałam w planach, ale może się skuszę :D Czytałam tylko "Bez słów" i podobało mi się :D
OdpowiedzUsuńMiło jest czytać, że ktoś czekał na moją recenzję :)
UsuńJa czytałam Bez słów, Bez szans i Bez uczuć, nie wiem czy coś przebije Bez słów, ale ta też bardzo mi się podobała :)