Tytuł oryginalny: Kak pticy spasli kozoczku
Tłumaczenie: Maria Górska
Ilustracje: Antoni Boratyński
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 1987
Liczba stron: 22
Od najmłodszych lat rodzice wpajają dzieciom, że należy ich słuchać, że bardzo ważni są przyjaciele a niebezpieczeństw ustrzec się nie da, trzeba tylko uważać żeby nie doznać krzywdy. Doskonałym sposobem na wyjaśnienie tego maluchowi są odpowiednie pomoce naukowe, czyli bajeczki. Tym razem sięgnęłam do książeczki autorstwa rosyjskiego twórcy Siergieja Michałkowa, którego "Nie płacz, koziołku" było kiedyś w mojej dziecięcej biblioteczce. Choć jak zerknę na stronę z informacjami redakcyjnymi to okazuje się, że mogła być moją lekturą w klasie drugiej.
Koziołek wraz z mamą żyje sobie jak inne kozły, gdzieś w gospodarstwie w bliżej nieokreślonym miejscu. Rodzicielka przestrzega go przed oddalaniem się z domu, zwłaszcza w obliczu zbliżającej się burzy, jednak mały uparciuszek chce samodzielności. Udał się na wyprawę do lasu, ale nie umknął burzy. Pioruny, ulewny deszcz, straszliwe dźwięki to wszystko tak go przeraziło, że szybciutko biegł przed siebie, na łąkę. Jakież było jego zdziwienie, gdy odkrył, że wprawdzie deszcz przestał padać, jednak on został uwięziony na maleńkiej wysepce pośrodku ogromnego jeziora, utworzonego z deszczowej wody. Koziołek prosił o pomoc świnkę, która przepływała tuż obok łódką, jednak odmówiła. Za to z wielką ochotą do malucha chciały popłynąć wilki - wszak mięso z młodej kózki będzie idealnym posiłkiem.
Koziołek zdążył się już przeziębić, było mi zimno, głodno i tęsknił za mamą. Dopiero teraz pomyślał, jak bardzo miała rację. Nie umiał pływać ani latać i nijak nie widział szans na opuszczenie wysepki. Na szczęście tuż nad jego głową pojawiła się kaczka, która wieść o nieszczęściu Koziołka rozniosła po najbliższej okolicy. Mieszkańcy lasu, pól i bagien postanowili wspólnie wymyślić sposób na uratowanie nieposłusznego malca.
Na przykładzie tej historii autor z pełną świadomością podkreślił najważniejsze wartości: miłość rodziców i przyjaźń otoczenia. Opowieść nie byłaby realistyczna gdyby nie żarłoczne wilki, które dodają emocji i dziecko zamartwia się o los uwięzionego malca. Kto dotrze do niego pierwszy? Wilki czy pozostałe zwierzęta? Jak poradzą sobie z wilkami? Jak uratują Koziołka? Ilustracje są bardzo dobrze dopasowane do opowieści, choć to lata osiemdziesiąte i są dość mroczne, proste i mało barwne. Choć córa nie zgłaszała z tego powodu pretensji. Do celów naukowych - i to nie tylko we wspomnianych wcześniej kwestiach - książeczkę polecam już dzieciakom kilkuletnim.
Wszystkie ilustracje pochodzą z książeczki
Książeczka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, 52 książki
Ojej, pamiętam tę książeczkę z dzieciństwa. :)
OdpowiedzUsuńAle miałaś jako lekturę? pamiętasz?
UsuńPamiętam, pamiętam! :))
OdpowiedzUsuńJa to chyba nawet niedawno czytałam...
OdpowiedzUsuńTak!
Miałam wydanie z pomarańczową okładką, ale chyba nie zdążyłam zrecenzować na czas (do Gry w kolory), W tym przypadku, zupełnie nie czuję podróży sentymentalnej, bo nie pamiętałam treści z dzieciństwa.
Ja też nie pamiętałam... dlatego napisałam, że mogła być moją lekturą.... bo nie kojarzę czy była, jestem za stara, to było dawno....
UsuńOjejku, ta książeczka musi być przepiękna ;)
OdpowiedzUsuńJest, choć widziałam nowsze wydanie, kolorowsze...
UsuńPiękne wartości przekazuje ta książka. Będę polecać.
OdpowiedzUsuńIdeę przyjaźni w bardzo przystępny dla dziecka sposób :)
Usuń