poniedziałek, 15 czerwca 2015

Katherine Webb "Echa pamięci"




Tytuł oryginalny: A Half Forgotten Song
Tłumaczenie: Olga Siara
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2014
Liczba stron: 512










Wielu czytelników zachwycało się "Dziedzictwem" Katherine Webb. Jednak ja nie miałam dotychczas styczności z jej twórczością. Postanowiłam zmienić ten fakt poznając "Echa pamięci". Czy to był dobry wybór?

Zach Gilchrist to niespełniony artysta, który nie tworzy sztuki, lecz próbuje ją sprzedawać w swojej galerii (niezbyt dobrze prosperującej zresztą). Jego małżeństwo to przeszłość. Trwało sześć lat i zakończyło się rozwodem. Jedyną radością Zacha jest teraz córeczka, którą była już żona zabiera za ocean, niestety. Kiedy Elise wyjeżdża w mieszkaniu i galerii słychać przerażającą ciszę. Zach oddaje się rozmyślaniom nad swoim życiem i wtedy otrzymuje telefon od swojego wydawcy. Tak, miał bowiem napisać książkę dotyczącą Charlesa Aubreya, malarza, którego wprost uwielbia, uważa się za znawcę jego dzieł i chciałby specjalizować się w wystawianiu jego obrazów i rysunków. W galerii wiszą bowiem trzy rysunki Aubreya przedstawiające kolejno: Mitzy, Celeste oraz Delphine. Zach nie potrafi się z nimi rozstać, zwłaszcza z ostatnim a teraz, kiedy wydawca go ponagla postanawia zamknąć galerię i udać się do Blacknowle, by dokończyć książkę, inną od dotychczas wydanych o świetnym artyście. Czy ta sztuka mu się uda? Czy wie co czeka na niego w tej małej miejscowości? Czy rozwikła zagadkę własnej babki, która twierdzi, że była kobietą Aubreya? Czy Zach jest jego wnukiem?

Zach wynajmuje pokój nad pubem i usiłuje pisać książkę, podpytując mieszkańców o czasy, gdy bywał tutaj Aubrey. Niestety napotyka na dziwny mur milczenia. Niewiele osób ma coś do powiedzenia i dlatego za cud należy uznać fakt, że udaje mu się dotrzeć do Strażnicy i samotnie mieszkającej tam  staruszki - Dimity Hatcher. Jednak nawiązanie z nią kontaktu i nakłonienie do zwierzeń nie będzie łatwe. Kobieta nie wszystko będzie chciała mu opowiedzieć, wiele faktów zostawi dla siebie ze względu na miłość, na wstyd i poczucie winy, a może i strach... Wszak to staruszka, która zdaje sobie sprawę, że niewiele jej życia pozostało i pewne fakty chce zabrać ze sobą do grobu. Dlaczego?

Dimity opowiada Zachowi tyle ile chce o swoim życiu, jednak czytelnik ma szansę poznania większej jego części niż młody mężczyzna, bowiem autorka całe fragmenty tekstu, całe rozdziały poświęciła na retrospekcję (powracamy wtedy do roku 1937), wtedy to młoda Mitzy opisuje swoją trudną codzienność z matką (jak musiała zdobywać pożywienie, nie przeszkadzać matce w przyjmowaniu klientów oraz przygotowywaniu magicznych mikstur z ziół) i wśród mieszkańców (jest wyszydzana, wyśmiewana i odtrącana) oraz chwilę, gdy jej szare życie rozjaśniło pojawienie się we wsi rodziny Charlesa. Przyjechali na wakacje i nie wiedzieli jak bardzo pojawienie się na wakacyjnym wypoczynku zmieni ich życie (zresztą sama byłam wstrząśnięta tym, co się naprawdę wydarzyło). Mitzy zaprzyjaźnia się z córkami Charlesa: Delphine oraz Elodie, choć młodsza nie do końca czuje się dobrze w jej towarzystwie. Celeste - kochanka malarza (Mitzy nie do końca jest świadoma łączącej ich relacji), z pochodzenia Marokanka, zaczyna powoli dostrzegać fakt, że młoda Dimity zakochuje się w jej mężczyźnie i stara się ją odsunąć od swojej rodziny. Jednak czy uda jej się wyperswadować nastolatce, że to nie miłość a zauroczenie? Czy ktoś dostrzeże uczucie dziewczyny, które zacznie przeradzać się w chorą wręcz miłość, ponieważ pojawią się drobnostki wyostrzające wyobrażania i pojawi się obsesja?

Zach dowiaduje się, że Charles po wydarzeniach w Blacknowle wyjedzie na wojnę i już z niej nie wróci. Dlaczego wyjechał? Czy Gilchristowi uda się rozwikłać zagadkę tajemniczych odgłosów na piętrze domu Dimity? Czy jego zauroczenie Hannah z Farmy Południowej przerodzi się w coś więcej? Wszak kobieta ma przed nim liczne sekrety i w żaden sposób nie chce mu ich wyjawić. Ale najważniejszym pytaniem jest czy Zach dowie się tego, po co przyjechał na wybrzeże Dorset, czyli skąd brały się portrety Charlesa, co stało się z Delphine oraz kim był Dennis? Czy niemal siedemdziesiąt pięć lat po zdarzeniach zmieniających bieg życia wielu ludzi uda się odkryć prawdę? Jak bardzo będzie ona szokująca? Czy wyjdzie na jaw poza lokalne środowisko i ludzi zamieszanych bezpośrednio w tamte wydarzenia?


Przeczytałam w życiu wiele grubych książek. Nie stanowi to dla mnie problemu. Jednak w przypadku tej, uważam że połowa to marnotrawienie papieru i czasu czytelnika. Tak naprawdę to powieść podobała mi się od strony czterychsetnej. Ja rozumiem, że tajemnice trzeba wcześniej stworzyć, że musi być tło, poznanie bohaterów. Ja to wiem. Ale w fazie początkowej powieści też coś powinno się dziać a w tej dzieje się "tyle co kot napłakał". Już pomijając moje zapalenie spojówek to czytałam ją niemal dwa tygodnie. A ile w tym czasie mogłabym innych, ciekawszych przeczytać...? Regularnie zasypiałam z powieścią w ręku. To co zostało przedstawione na czterystu stronach śmiało mogłabym streścić do 150-200 stron, bez uszczerbku na samym przekazie powieści.

Nie jest to na pewno idealnie mój klimat. A szkoda, ponieważ opis fabuły mnie zainteresował i faktycznie jest ona ciekawa. Ale za dużo tu pisania o niczym i powtarzania tego samego po kilka razy. Dopiero ostatnie sto stron to istna karuzela wydarzeń, zaskoczeń, odkrywania szokujących faktów z przeszłości i wyjaśniania tajemnic, które tak naprawdę powinny zostać chyba nieodkryte. Nie mogłam się nadziwić jak bardzo można czytelnika zaszokować końcówką. Jak bardzo można połączyć przeszłość z teraźniejszością tak, by czytelnik nie odkrył wszystkich kart przed finałem. Aż wreszcie jak mocno można ukarać ludzi za ich błędy... Jednak sto fajnych i niesamowitych stron powieści to chyba za mało z ponad pięciuset, by książkę uznać za genialną, prawda? Ale jest dobra.

Ostatnio mam wrażenie, że przeczytałam już w życiu tyle książek, iż coraz wyżej stawiam poprzeczkę tym, po które sięgam obecnie. Na dodatek w tej chwili mojego życia mam szansę czytać po ponad dziesięć książek miesięcznie i chciałabym by były dobrze wybrane. Nie wiem w czym tkwi problem tego, że wiele książek, które inni chwalą mnie początkowo nudzą... Może jestem bardziej żądna wydarzeń i konkretów?

Nie odradzam Wam czytania tej powieści w żadnym razie. Uważam wręcz, że jest warta poznania. To niezwykła historia młodej dziewczyny, której zagmatwane losy i nie do końca właściwe ulokowanie uczuć sprawiły, że postępowała nie do końca właściwie. Od samego początku wydawała mi się bohaterką niezbyt pozytywną, miałam głęboko zakorzenione przeczucie, że ukrywa ona o wiele więcej niż przyznaje sama przed sobą a tym bardziej przed Zakiem. Kiedy poznałam już wszystkie jej tajemnice, czułam po trosze niechęć i współczucie. Wiem, że miłość bywa ślepa. Wiem, że często popycha ludzi do niewyobrażalnych czynów, ale kiedy nastolatka dokonuje tylu ... ech... nie będę zdradzać Wam wszystkich sekretów Dimity, lepiej żebyście poznali je osobiście. Może Was ta książka zauroczy bardziej i nie odczujecie tej nudy, która dopadała mnie. Zresztą dla finału i tak warto.
 




Książka przeczytana w ramach majowych wyzwań: Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję

24 komentarze:

  1. Nie znam autorki, i jak na razie nie poznam, nie zainteresowała mnie ta książka - może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja liczyłam, że czytałaś Dziedzictwo i okaże się że jest lepsze...

      Usuń
    2. Nie czytałam Dziedzictwa, ale może się skuszę :D

      Usuń
    3. Ludzie chwalą... Kurczę może jest lepsze niż Echa... Sama nie wiem czy podjąć ryzyko poznania tamtej...

      Usuń
  2. Gdzieś już o tej książce czytałam, chyba u Awioli:) I tak od tej pory pamiętam tytuł i okładkę:) Za gruba mówisz? Czasem tak jest, że autor niepotrzebnie się rozwleka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę zerknąc u niej :)
      Czasem jest tak, że jest 500 stron i chętnie przeczytałabym kolejne 500 ale niestety w niektórych przypadkach ograniczyłabym ilość stron... Jak tutaj.

      Usuń
  3. Nie znam autorki i póki co - spasuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że dopiero pod koniec książka zaczyna się rozkręcać.. Na razie nie mam na nią ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję, bo po pewnych zmianach mogła wciągać szybciej i być jej mniej nudząca na początku...

      Usuń
  5. Sama nie wiem. na razie mam tyle lektur, że sobie dam spokój :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo...myślałam, że lepiej ją ocenisz;p Wypożyczyłam ją niedawno, gdy mnie naszło na obyczajówki. Jeżeli Ty się nudziłaś, to ja chyba nie przebrnę:) Chociaż pewnie spróbuję:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może akurat Tobie się spodoba :) Czasem miewam odmienne gusty od większość czytelników danej książki. Ta na LC ma sporo bardzo pozytywnych opinii.
      Jeśli masz ochotę na obyczajówki to mogę Ci polecić coś naprawdę dobrego :)

      Usuń
  7. Skoro dla finału warto.... Ale żeby dopiero od strony 400 książka wciągnęła w akcję, to jeszcze się nie spotkałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla tej ostatniej setki warto :) Ale i tak będę długo pamiętała te 400...
      Martucha, może tylko ja tak miałam, może innych wciągnęła szybciej... Może je wymagam coraz więcej od ksiażek... Wiesz im dalej w las...

      Usuń
  8. Też nie znam tej autorki ale na razie odkładam na później poznanie jej bo mam odrobinkę zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie rozumiem i tym razem nie będę Cię namawiać...

      Usuń
  9. A wiesz, że dla mnie to jedna z lepszych powieści, jakie przeczytałam w swoim życiu. Wspaniała książka, którą wszędzie polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby składała się z ostatnich 100, no 150 stron to też byłabym zachwycona, ale niestety te 400 po prostu mnie zniechęciły. CZasem widzę, że mój odbiór książki jest dość ostry. Jak mnie nudzi i nad nią zasypiam to siłą rzeczy nie może mnie mega zachwycać...

      Usuń
  10. Dziedzictwo było rewelacyjne i jestem ciekawa tej książki. Może mi się bardziej spodoba:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Kasiu chciałabym Ci zawierzyć w 100%, bo póki co po tej książce boję się sięgnięcia po Dziedzictwo, mimo że tyle o nim czytałam...

      Usuń
  11. Od dawna mam ogromną ochotę na tę książkę, tylko strasznie nie lubię "przegadanych" powieści... Po co ciągnąć daną historię na siłę, udziwniając różnorodne wątki, skoro książka nie straciłaby na niczym, gdyby miała o kilkadziesiąt czy nawet kilkaset stron mniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przegadane ostatnio u mnie nie wypalają jakościowo. Wszystkie hity ostatnio kiepsko oceniłam. Dlatego chciałabym, ale się boję, poznać "Dziedzictwo" autorki...

      Usuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...