wtorek, 5 lutego 2013
Anna Bartuszek "BeStia UjarzMiona. Moja walka z chorobą"
Wydawnictwo: TRIO
Data wydania: 2010
Liczba stron: 126
Miałam 19 lat. Rozpoczęłam hungarystykę na Uniwersytecie Warszawskim, jako drugi kierunek, bo wcześniej byłam studentką romanistyki. Któregoś dnia wsiadłam pod uniwersytetem w autobus i dopiero będąc w środku, uświadomiłam sobie, że nie wiem jaki jest jego numer. W ciągu kolejnych trzech dni straciłam widzenie w lewym oku. Szpital, rezonans, sterydy, poprawa, nadrabianie zaległości na uczelni.
A po trzynastu miesiącach... poczułam, że mięśnie nóg odmawiają mi posłuszeństwa. Czułam, że są przemęczone po zajęciach na siłowni. Gdy w drodze powrotnej do domu "ugięło się" pode mną lewe kolano, a od przystanku szłam jak "pijana" - przeraziłam się.
To właśnie wtedy, od mamy, usłyszałam tę okropną wiadomość: to kolejny rzut stwardnienia rozsianego.
Tak rozczpoczyna się historia młodej studentki - Ani, która długo w chorobę nie wierzyła. Nie chciała się z nią pogodzić a przez to nie przyjmowała jej do świadomości. Pracowała, wynajęła mieszkanie, założyła bloga. Tego nie da się opowiedzieć. To trzeba przeczytać.
Jak wygląda codzienne życie chorego człowieka, jego droga do pracy, radzenie sobie samodzielnie podczas pobytu w sanatorium...
Ta książka pomoże nam nie tylko otworzyć oczy na osoby chore, ale i uświadomi jak możemy im pomóc, albo chociaż nie śmiać się z tych, którzy poruszają się gorzej od nas.
Podziwiam Autorkę i zarazem Bohaterkę za upór i dążenie do celu. Nie mogę też nie wspomnieć o dawce humoru (tak, mimo wszystko znajdziemy go w książce) oraz o specyficznych słowach, użytych w książce.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Wyzwanie miejskie (Warszawa), Od A do Z, Debiuty pisarskie, Polacy nie gęsi..., Book z nami (0,9cm), Pochłaniam strony, bo kocham tomy; 52 książki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jeju, straszne. Straszna choroba! Podziwiam ludzi, którzy walczą, bo oni, spośród wszystkich osób chorych, mają największe prawo powiedzieć "pierd... nie robię". Przepraszam za wulgaryzm, ale chcę tylko zaakcentować to, że zdrowi ludzie - w tym ja! - leniwie przetracają swoje życie, nie chce się to, nie chce się tamto, a z kolei tacy ludzie jak bohaterka książki nadrabiają za leniwców i to z nawiązką. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńStraszne, ale moim zdaniem trzeba o tym mówić...
OdpowiedzUsuńPodziwiam wszystkie osoby, które mimo tego, że dotknięte różnego rodzaju nieszczęściami, decydują się opowiedzieć o tym. Takie książki przede wszystkim pomagają tym, których podobne fatum dotyka, ale faktycznie, każdy z nas może się czegoś z nich nauczyć.
OdpowiedzUsuńDzięki za udział w wyzwaniu :).
Wspaniała recenzja i bardzo ważna książka
OdpowiedzUsuńWiekszosc ludzi o soich chorobach nie lubi mowic. Podziwiam ta dziewczyne, ze postanowila napisac ksiazke.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam u mnie nowa recenzja :-)
Mocna opowieść.
OdpowiedzUsuńKsiążka może wiele uświadamiać, zwłaszcza, że opowiada o tak strasznej chorobie i nie są to "suche fakty" tylko autentyczna opowieść chorej osoby. Muszę sobie zapisać tytuł, ale z przeczytaniem jeszcze poczekam, bo na taki utwór trzeba być yyy przygotowanym ?! :) Trudny temat. Ciekawa recenzja, przyjemnie się czytało :) Jeżeli będziesz mieć chwilkę czasu to zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńNiestety takie życie.. Dobrze, że są tego typu książki.. Pomagają zrozumieć chorobę nam, którzy znają ją tylko z encyklopedii czy notatek medycznych..
OdpowiedzUsuńSą tacy chorzy, którzy w opowiadaniu czują ulgę, inni wolą rozmów unikać. Wprawdzie nie jestem chora na SM, ale rozumiem bohaterkę, jej walkę. Mogłabym napisać podobną książkę, lecz z inną chorobą w tle... ale nie jestem na to gotowa. I chyba nie chcę tego.
OdpowiedzUsuńAle macie rację w tym co piszecie... dziękuję Wam za te komentarze