Ponad tydzień ciszy postowej na blogu ejotka... Kto bywa tu często wie, że to niezbyt normalne. Ale los miał dla mnie inne zajęcia :(
W niedzielę tworzyłam właśnie recenzję książki i miałam zacząć pisać następną, kiedy moje dziecię postanowiło przerwać sielankę wymiotami... Od 22-giej do 2-giej w nocy walczyliśmy z tym i cukrami. Nie dało się. Poddaliśmy się i wezwaliśmy karetkę. Także przepraszam za brak postów, komentarzy - nie było mnie w domu do wtorkowego wieczoru, kiedy to mnie również dopadł wirus (zresztą mąża też, tyle że łagodniej) i całą niemal noc miałam to samo co córa (pomógł lekarz i zastrzyk). Ostatnią noc wreszcie (od soboty) normalnie przespałam. I oto jestem.
Powoli czujemy się lepiej, jemy więcej dietetycznych rzeczy i może jutro uda mi się dokończyć recenzję.
Dlatego uważajcie, bo wirus ten nie odpuszcza szybko a wiem, że działa w różnych częściach kraju!
Wracajcie szybko do zdrowia!
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że to nie jest normalne, że nic nie piszesz. Zdrowiejcie!
OdpowiedzUsuńA już się martwiłam, że ebola...
OdpowiedzUsuńZdrowiej!
Ważne, że zwalczony.
OdpowiedzUsuńZdrówka kochana, ważne że już w domku.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się, wypocznijcie i zdrowiejcie, oczywiście! :*
OdpowiedzUsuńWracajcie do sił i liczę, że wkrótce Cię znowu spotkam! Dla małej buziaki! Bezwirusowe!!!
OdpowiedzUsuńWracajcie do zdrowia! :)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie coś zaczyna dopadać. Życzę dużo zdrowia.
OdpowiedzUsuńZdrówka dla wszystkich! :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia dla Was :)
OdpowiedzUsuńOd razu zauważyłam długą nieobecność, ale nawet nas nie przepraszaj, bo nie masz za co!! :) Zdrówka dużo!
OdpowiedzUsuń