Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nadopiekuńczość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nadopiekuńczość. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 października 2018

Agata Przybyłek "Ja chyba zwariuję!" oraz "Wierność jest trudna"


Z twórczością Agaty Przybyłek miałam styczność tylko za sprawą powieści, którą napisała wspólnie z Natalią Sońską - "Przyjaciółki". Jednak na każdą lekturę przychodzi właściwy moment i poczułam, że właśnie teraz muszę sięgnąć po serię Miłość i inne szaleństwa, której pierwsze dwa tomy posiadałam. Nie wiem jak inne serie (sprawdzę to!), ale do tej ewidentnie miałam nosa - to był ten czas :)




Autor: Agata Przybyłek
Tytuł: Ja chyba zwariuję! / Wierność jest trudna
Wydawnictwo: IV Strona
Data wydania: 2018
Liczba stron: 384 / 392
Seria: Miłość i inne szaleństwa tom 1 i 2



Miłość można podobno znaleźć wszędzie, choć nie zawsze jest dożywotnia i idealna. Przekonała się o tym Sabina, pięćdziesięcioośmioletnia matka czterech córek, zrodzonych z różnych tatusiów.
Nina, Małgosia, Patrycja oraz Eliza to dla Sabiny cztery żywioły.

W tym tomie główną postacią jest Nina (żywioł powietrza). Kobieta jest po rozwodzie i wychowuje samotnie dwójkę dzieci: Ignasia i Kalinkę. Wciąż musi liczyć na czyjąś pomoc, ponieważ trudno jest pogodzić pracę zmianową z wychowywaniem dzieci, wywiadówkami i innymi domowymi czynnościami. Na szczęście matka Niny jaka jest to jest, ale z wnuczętami zostanie; często zajmuje się nimi również jedna z sióstr-bliźniaczek - Eliza.

Nina Maj jest salową w szpitalu psychiatrycznym w Brzózkach i wciąż żyje w stresie, bowiem jeden z pacjentów uroił sobie, że ją kocha i stał się namolny. Zaskakuje ją w najmniej spodziewanych sytuacjach, dlatego kobieta zaczyna się bać. Ratunkiem staje się jeden z lekarzy - Jacek, którego Nina przyłapuje w nieużywanym pomieszczeniu laboratorium na paleniu. Mężczyzna obiecuje jej pomoc i rozmowę z pacjentem. Między salową a lekarzem zaczyna iskrzyć, choć żadne z nich nie zdaje sobie sprawy, jaką rewolucję wywołają kiedy umówią się na randkę. Co na to ich nadopiekuńcze matki?

Matka Niny - Sabina - wręcz marzy, by córka sobie kogoś znalazła. Bez jej wiedzy i zgody zarejestrowała ją nawet na portalu randkowym i flirtuje z różnymi mężczyznami, rzekomo w imieniu Niny. Jej zdaniem córka jest niezaradna życiowo, zwłaszcza w sprawach damsko-męskich i należy jej pomóc. Nina jest wściekła za samowolkę matki, może da jej spokój, kiedy dowie o spotkaniu z Jackiem? Ale możliwe, że portal ten nieco mocniej zamiesza w rodzinie, niż Sabina początkowo zakładała... Jest świetna w bajerowaniu ludzi i naginaniu rzeczywistości.

Natomiast matka Jacka - Anita - to całkowite przeciwieństwo Sabiny. Kobieta przeszła na wcześniejszą emeryturę, by dogadzać synkowi! Wciąż analizuje skład potraw, z pamięci recytuje możliwe skutki spożywania niezdrowych posiłków. Nie wyobraża sobie, że jakaś kobieta mogłaby jej odebrać syna, poza tym przecież mężczyzna tuż po trzydziestce nie może zostać sam z kobietą! W swoim szaleństwie nie zauważyła jedynie, że prawie go zagłaskała i Jacek choruje na nerwicę. Uspokaja się z chwilą założenia lekarskiego fartucha. Stał się mistrzem kombinowania i uciekania od bytności w domu.

"...najlepsze, co mogłam, już w życiu przeżyłam, a teraz została mi tylko smutna codzienność." *

Teraz możecie zacząć sobie wyobrażać jak wyglądała pierwsza randka Niny i Jacka? Już? Macie to? Gwarantuję Wam, że w powieści atrakcji będzie znacznie więcej niż w Waszych wyobrażeniach :)

Skupiłam się tylko na wątku romansowym i matek-wariatek, a przecież Agata Przybyłek podarowała nam też byłego męża Niny - Igora, który potrzebował sms-a z adresem szkoły własnej córki czy cały wachlarz ciekawych użytkowników randkowego portalu.

Już w tej powieści bardzo polubiłam siostrę Niny - Elizę, która kocha książki i często do późna nie śpi, bo "jeszcze jeden rozdział" trzeba przeczytać. Licząc, że kolejne części tej serii skupią się na jej życiu, wszak przygotowuje się do ślubu.

"Ja chyba zwariuję!" to dla mnie powieść startowa "przybyłkomanii". Autorka stworzyła barwne postacie, komiczne lub tragiczne sytuacje i miejsca z duszą. Zadziałała jak gaz rozweselający nie tylko sytuacjami z Niną lub Sabiną, ale również dziećmi Niny. Bo dzieci jak wiadomo w sposób szczery i dosadny podchodzą do świata i nie przejmują się okolicznościami zadawanych pytań. Jedenastoletnia Kalinka udowodniła, że już w tym wieku należy myśleć o przyszłości - dlaczego ? Przekonajcie się sięgając po ten tytuł.

"...do każdego sukcesu dochodzi się metodą małych kroczków. Najważniejsze to podjąć decyzję."**


Podsumowując - "Ja chyba zwariuję!" to historia o samotnym rodzicielstwie, manipulacji, samotności i przesadnym dbaniu o potrzeby dorosłych dzieci. Opowieść o tym, że miłość może nas spotkać wszędzie, trzeba tylko czekać, mieć nadzieję i być cierpliwym. Choć ta cierpliwość może nam być bardziej potrzebna dla innych. Optymistyczna, odprężająca, chwilami wzruszająca, lekka a przede wszystkim zabawna - polecam.



* A. Przybyłek, "Ja chyba zwariuję!", Wyd. IV Strona, Poznań 2018, s. 364
** Tamże, s. 105






Drugi tom serii Miłość i inne szaleństwa skupia się wokół bliźniaczek - Elizy i Patrycji. Jak podkreśla ich matka są bliźniętami dwujajowymi, co widać zwłaszcza w charakterze - woda i ogień.

Ułożona, perfekcyjna i pedantyczna Eliza uwielbia pracę z dziećmi - pracuje w szkolnej świetlicy oraz fundacji dla dzieci z autyzmem. Już za kilka tygodni stanie na ślubnym kobiercu z Pawłem, który jest dla niej bardziej przyjacielem niż partnerem. Jednak wcześniej narzeczona musi wytrwać w najlepszym atelier u Moniki Leszcz i pokazać swoją wymarzoną suknię mamie i Patrycji. Ale nie bez powodu Pati od dawna nie mieszka z rodzicami... między nią a matką wciąż dochodzi do spięć. Czym zniszczą Elizie to przymiarkowe popołudnie?

Patrycja jest jak żywioł ognia, gdzie się nie zjawi tam udowadnia, że jest silniejszą, zaradniejszą i bardziej niezależną bliźniaczką. Jest wizażystką, ma nowoczesne mieszkanie i drażni ją przedmiotowe traktowanie przez mężczyzn, dlatego nie pozwala sobie na stały związek. Jedynym towarzyszem jej życia jest... kot.

I nagle codzienność bliźniaczek komplikuje się za sprawą przypadku... 'Przypadek' jest motocyklistą o imieniu Szczepan. Najpierw poznaje Elizę a potem Patrycję. Pierwsza go fascynuje, druga próbuje uwieść. Jednak żadne z tej trójki nie wie o sobie wzajemnie... No i jest jeszcze Paweł... Co się stanie kiedy Szczepan odkryje, iż spotyka się z siostrami i to bliźniaczkami? Jak zareagują bohaterki, kiedy dowiedzą się, że ten, który je intryguje to ta sama osoba? Czy Eliza dotrze przed ołtarz? Która miłość ma większe szanse - siostrzana czy damsko-męska?

"...lepiej nie mówić nic, niż powiedzieć za dużo." *

Wyśmienita, zwariowana i pełna rozterek komedia, która cudownie wpasowała się w moje literackie pragnienia tego okresu. Bardzo mocno wkręciłam się w życie bohaterów, przeżywałam wraz z nimi wzloty, upadki, radości i smutki. Kibicowałam bohaterom pozytywnym a czarne charaktery grały mi na nerwach... Byłam ciekawa jak ułożą się relacje między siostrami? Czy Sabinie udało się umówić na randkę w realu? Czy ślub się odbędzie? I co słychać u najstarszej siostry - Niny? Zaledwie niewielki epizod został poświęcony Małgosi, starszej od bliźniaczek, która prowadzi plantację lawendy - liczę, iż kolejny tom zostanie poświęcony właśnie jej.

Agata Przybyłek poruszyła w powieści tematy trudne, ale ujęła je w tak lekkie ramy i owinęła delikatną mgiełką z humoru słownego i zabawnych sytuacji, że całość stała się przepięknym obrazem namalowanym słowem. Po dwóch przeczytanych powieściach, jestem fanką, która ma ochotę na więcej.

Przemówiły do mnie komplikacje życiowe bohaterów; tęsknota rodzica za małymi dziećmi, bo kiedy dorastają to w domu panuje przenikliwa cisza; dziecko jakie siedzi w każdym z nas, przypomniałam sobie rozterki i stres przedślubny czy przymiarkę wymarzonej sukni, choć od tamtych dni minęło już dziewięć lat...

"Kobiety są w stanie wybaczyć wszystko (...) Oprócz braku miłości." **


Podsumowując - powieść o tęsknocie, samotności, przedślubnych rozterkach, przeciwnościach i fascynacjach. Historia napisana z polotem i lekkością, ciekawa, błyskotliwa z życiowymi dialogami. Autorka potrafi bez udziwnień i przesadnego rozdmuchiwania problemu czy naciągania zdań zbudować napięcie, zaintrygować, rozbawić a także zaskoczyć. Polecam




* A. Przybyłek, "Wierność jest trudna", Wyd. IV Strona, Poznań 2018, s. 259
** Tamże, s. 376



"Ja chyba zwariuję!"
"Wierność jest trudna"
"Kto by się spodziewał?"



Książki przeczytane w ramach wrześniowych wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania książek
dziękuję


czwartek, 28 września 2017

Krystyna Mirek "Słodkie życie"




Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 30 sierpnia 2017
Liczba stron: 424










Książki Krystyny Mirek już od kilku lat mnie kuszą, fascynują i sprawiają, że po każdą kolejną sięgam w ciemno, jednocześnie czytając te wydane wcześniej. Opowiadają o polskiej rzeczywistości, realnych problemach, są ciepłe i urokliwe. Kiedy na rynku wydawniczym pojawia się informacja o nowej powieści to właściwie nawet nie czytam opisu - po prostu wiem, że muszę ją mieć, że muszę przeczytać. Dodatkowo kiełkuje we mnie niezmienna myśl, że stuprocentowo będzie to opowieść trafiająca w mój gust. Czy tak było również w przypadku "Słodkiego życia"?


Kornelia Rudnicka ma trzydzieści lat i jest nauczycielką fizyki w szkole średniej. Nie zmienia to jednak faktu, że jest całkowicie zależna od hmmm... chciałoby się napisać rodziców, ale najlepszym określeniem będzie - od matki. Nie do dość, że Kornelia mieszka w rodzinnym domu to jej rodzicielka decyduje całkowicie o jej życiu i żadna sprawa się przed nią nie ukryje... Wiadomo, małe miasteczko i każdy lotem błyskawicy dowiaduje się o plotkach i ploteczkach. Wystarczyło, by Kornelia spóźniła się pierwszy raz w życiu do pracy i już wszyscy o tym wiedzieli.
Dom Rudnickich to gustownie urządzony budynek, ale brakuje w nim prawdziwego szczęścia. Kornelia czuje się w nim jak mała dziewczynka, bez praw, za to z ciągłym poczuciem winy i koniecznością tłumaczenia się...

Rudnicka marzy o miłości, szczęściu i rodzinie, jednak wciąż wydaje jej się, że to nie jest realne z uwagi na jej nadwagę. Każde niepowodzenie tłumaczy właśnie otyłością - brak przyjaciół, bycie nielubianą nauczycielką... Wciąż błędnie ocenia rzeczywistość zupełnie nic nie dając od siebie, nie próbuje dokonywać zmian a jedynie biernie poddaje się nurtowi. Smutki zaś w ukryciu topi w słodyczach, bo przecież oficjalnie, przy matce, jada zdrowe i wydzielone posiłki. Ale przecież Kornelia chciałaby mieć kochającego mężczyznę u boku i spełniać się pod wieloma względami jako kobieta. Potrzebny jej impuls, by móc zmienić życie, by podjąć strategiczne decyzje o odchudzaniu, wyprowadzce i znalezieniu bratniej duszy. Co było tym impulsem? Czy bohaterce udało się odmienić swoją przyszłość? Jak zareagowali bliscy? Czy w jej życiu nadejdzie dzień cudów i zaświeci słońce? Koniecznie sprawdźcie!



"Odkąd Kornelia pamiętała, słodycze zawsze stanowiły dla niej pomost  pomiędzy brzydką rzeczywistością a światem marzeń." *



Bardzo podobały mi się koleje losu, które przygotowała dla swojej bohaterki autorka. Nie miałam zielonego pojęcia, co zdarzy się za chwilę, jakie jeszcze niespodzianki znajdę na kolejnych stronach. Niby liczyłam na szczęśliwe zakończenie, ale naprawdę nic na to nie wskazywało, by tak właśnie miało być... Wciąż się plątało, gmatwało, supłało i jeśli nawet pojawiało się coś pozytywnego na horyzoncie to zaraz nadpływały gradowe chmury i fabuła stawała się mniej pozytywna. Zaskakujące propozycje, niespodziewane diagnozy, bezpodstawne pretensje

Krystyna Mirek kilkoma ostatnimi powieściami, które różnią się od siebie ogromnie udowodniła, że potrafi wpasować się we współczesność i przeszłość, doskonale radzi sobie z bohaterami "błękitnej krwi", ale też ze zwykłymi ludźmi, nie widzi problemu w tuszy, wieku czy wykształceniu. Postacie, które pisarka kreuje są doskonale nakreślone, dzięki czemu nie mamy wątpliwości czy obdarzyć je sympatią "od progu", przypisać do grona "czarnych charakterów" czy może dać szansę na zmianę zachowania. Szczegółowo opisane miejsce zamieszkania, pracy, hobby jak również cechy bohatera i jego rodziny powodują, że śmiało możemy się z kimś utożsamiać.... lub nie. Łatwiej wtedy współczuć, zazdrościć, kibicować oraz krytykować.

A w "Słodkim życiu" mamy cały szereg znacząco się wyróżniających bohaterów. Artysta Leonard Kordas, w którym nieszczęśliwie zakochała się Kornelia, zmuszony do samodzielnego borykania się z synami, domem, pracą i codziennością. Jego rodzina właściwie wegetuje i wciąż żyje według schematu. Dająca dobre rady i posiadająca cięty język Adelina Sokołowska, która dość szybko skradła moje serce, to taki dobry duch tej powieści. Charakterna i apodyktyczna matka Kornelii i zahukany ojciec - jakże niezwykle dobrane małżeństwo... Czy mężczyzna będzie potrafił wyzwolić się spod pantofla żony? Jest też mocno dopiekający innym duet wicedyrektorek, niezmiennie próbujących podlizać się dyrektorowi.


"Słodycze to jednak nie jedyna rzecz, która może nadawać życiu słodki smak." **


Książka stanowi bardzo ważną lekcję w zabieganej codzienności, bowiem często przedkładamy obowiązki służbowe i rodzinne ponad zdrowie, nie mamy czasu, by o siebie zadbać a potem... Potem nadchodzi lawina i strach - o życie, o zdrowie, o przyszłość. Nie dopuszczajmy do takich sytuacji! Musimy znaleźć choćby chwilę, by wyjaśnić wszelkie możliwe nieprawidłowości, by zrobić niezbędne badania podstawowe a w razie konieczności udać się do specjalistów, by przeżyć kolejne dni bez zadręczania.

Krystyna Mirek poprzez problemy swoich bohaterów udziela nam rad w kwestii miłości, odchudzania czy wyzwolenia się spod nadmiernej opieki bliskich. Zwraca też uwagę na fakt, iż małe rzeczy, słowa czy gesty są znacznie cenniejsze niż te duże (wielokrotnie zresztą puste), bowiem zdarzają się w naszej codzienności częściej. Nie możemy też zapominać, że każdy ma prawo do swojego zdania i powinien doceniać siebie, bo nikt nas nie będzie traktował jako pełnoprawnego kumpla, przyjaciela czy sąsiada, jeśli sami będziemy mieć o sobie kiepskie zdanie. Trzeba przede wszystkim pamiętać o tym, by "schować kolce" i zacząć uśmiechać się do innych. A to przecież tak niewiele...


"Jej życie stawało się słodkie nie z powodu batonów, ale pełni doznań, o jakich wcześniej tylko marzyła." ***



Podsumowując - "Słodkie życie" to słodko-gorzka powieść o szczęściu, miłości, przyjaźni, cudach i "wchodzeniu do cudzych ogrodów" (uwielbiam to określenie!). Jest trochę bajkowo, baśniowo, ale przede wszystkim życiowo. To historia o tym, jak ulga potrafi zwalić z nóg, jak można przejść przez kłopoty dzięki czworonogowi oraz że w życiu musimy walczyć o zmiany, pomimo iż droga do lepszego jest zwykle trudna. Gorąco polecam!



* K. Mirek, "Słodkie życie", Wyd. Filia, Poznań 2017, s. 36
** Tamże, s. 290
*** Tamże, s. 318



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję


środa, 29 marca 2017

Natasza Socha "Hormonia"




Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2016
Liczba stron: 336
Seria: Matki, czyli córki tom 1









W życiu każdego człowieka - kobiety lub mężczyzny - przychodzi taki czas, kiedy odcina "pępowinę" łączącą z rodzicami i rozpoczyna nowe, samodzielne życie. Patrząc na społeczeństwo, można zauważyć trend dość długiego trzymania się "spódnicy mamusi" - choć oczywiście czasami wynika to z trudności finansowych i całe pokolenia mieszkają pod jednym dachem. Ale przecież nawet wtedy powinna być widoczna odrębność i indywidualna decyzyjność. Zwłaszcza u ludzi, którzy wkraczają w dorosłość a tym bardziej, jeśli zaczynają już przekwitać, prawda?

Niestety, czasami jest też tak, że to rodzice stają się stroną dominującą i przez całe życie swoich dzieci trzymają je na toksycznej "smyczy". W takim właśnie układzie żyje prawie czterdziestosześcioletnia Kalina. Przez wiele lat próbowała wyrwać się spod skrzydeł matki, ale Konstancja zawsze znalazła sposób idealny, by ją ściągnąć pod swój dach i poddać swojej woli. Kalina nie potrafi rozmawiać z matką, która wszystko odbiera jako atak i nie pozwala na własne zdanie. Zresztą to przez Konstancję rozpadło się jej małżeństwo i teraz wraz z córką Kirą mieszkają w domu rodzinnym... Znowu!

Kalina czuje się jak w klatce, z której nie ma ucieczki. Brakuje jej swobody, jak gdyby była nastolatką z zaostrzonym rygorem powrotów do domu. Dlatego niejako z zaskoczenia i z zupełnie niezrozumiałych powodów odpowiada na dziwne ogłoszenie w gazecie. Skutkuje to spotkaniem a później silną potrzebą wyrwania się na urlop w wymarzone miejsce... do krainy tulipanów (a co na to Konstancja???). Kalina tworzy również listę dziesięciu rzeczy, których chciałaby doświadczyć w życiu - dotychczas było to niemożliwe z uwagi na strofowanie przez matkę. Czy kobieta spełni swe marzenia w chwili, gdy znienawidzone słowo "menopauza" depta jej po piętach? Jaką rolę w realizacji punktów odegra Kosma, człowiek posiadający rozległą wiedzę na różne tematy a jednocześnie podnoszący - znacząco (!) - poziom pewności siebie Kaliny? A przecież nie bez znaczenia okażą się spotykane w trasie osoby. Ale o tym za chwilę.

Zanim Kalina uda się w kierunku Amsterdamu, spędzi nieco czasu nad polskim morzem. Ustka, Pobierowo, Kamień Pomorski - byłam w każdych z tych miejsc i powróciły do mnie wspomnienia... A bohaterka w każdym z nich odkrywa kawałek siebie - kobiety zaginionej w zakamarkach własnego skomplikowanego życia ukrytego przed oczami rodzicielki. Kroku dotrzymuje jej nietuzinkowy Kosma, którego filozoficzne wypowiedzi i analiza bohaterów literackich wyśmienicie rozluźniają atmosferę. Bohaterowie mają przyjemność z atlasem osobowości podczas swojej wyprawy: właściciel pensjonatu (wraz z żoną :P), barman-barista, Holender z barki oraz dwie autostopowiczki Marianna i Szarlota. Każda z nich wniosła do tej historii nowy powiew, inne spojrzenie na świat czy ludzi i własne problemy. Czy wspólna podróż i wymiana opinii pomoże im w dokonaniu właściwych wyborów oraz zrobieniu rachunku sumienia? Może dzięki rozmowom zrozumieją, że zawsze chcemy czegoś innego niż mamy a wystarczy docenić i przewartościować nasze życie, by to dostrzec... Ot, taka metamorfoza :)

"Hormonia" traktuje o sprawach, o których pisze się rzadko a szkoda, bo są prawdziwe - o menopauzie oraz "rodzicielskiej klatce". Toksyczna relacja między matką a córką wpływa również na wnuczkę a kto wie, może i na przyszłe pokolenia... Jakże często zdarzają się takie sytuacje, że rodzic "przywiązuje" do siebie dziecko i nie tylko nie pozwala mu rozwinąć skrzydeł, ale nawet normalnie żyć...

Jednak nie myślcie, że powieść aż kipi od problemów, smutków, mądrości i jest ciężka... Nic bardziej mylnego! To bardzo szybko czytająca się lektura, bowiem Natasza Socha potrafi o problemach pisać z lekkością, humorem i autoironią. Tego w książce nie brakuje a bohaterowie współzawodniczą w zadowalaniu czytelnika. Już choćby niemowlęta-przemytnicy, kawał cmentarny, kutasiki czy realizacja listy Kaliny i jej przemyślenia na temat "zrobić czy nie zrobić" powodują, że się uśmiechamy i wyczekujemy finału. 

A propos finału to jest istną wisienką na torcie! Wprawdzie uważny czytelnik już wcześniej domyśli się co autorka zaplanowała na koniec, ale sam fakt dwukrotnych omdleń zaskakuje. A wszystko przez próbę wyjaśnienia zagadki pewnego weterynarza... Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się losy bohaterów w powieści "Dziecko last minute".


Podsumowując - "Hormonia" zabiera czytelnika w podróż poprzez zawiłości natury człowieka oraz kawałek Europy. Poznajemy galerię bohaterów z irytującą matką na czele. Różnorodność problemów sprawia, że dla każdego odbiorcy inny bohater stanie się bliższy sercu czy choćby ulubiony. Ja chylę czoła za poruszenie problemu reumatoidalnego zapalenia stawów i to w bardziej obszernym zakresie niż tylko wzmianka :)
Powieść udowodni nam, że na menopauzie życie się nie kończy a kłamstwa potrafią być czasami duuużego kalibru. Gorąco polecam!






"Hormonia"
"Dziecko last minute"
"Kobiety ciężkich obyczajów"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, 52 książki
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...