Będąc w szpitalu miałam na sali panią Ewę, tuż po 50-tce. Mówiła, że kilka lat temu wpadła w nałóg - czytania książek. Pracowała wtedy w takim miejscu, że mogła poczytać, więc zaczynała lekturę, po powrocie do domu kończyła i tak w kółko. Jak o tym opowiadała, to włos się na głowie jeżył. Uwielbiam czytać, znam wiele takich osób, ale w nałóg...? no ja bynajmniej nie mam na takowy czasu.
Do tej pory p. Ewa jest a odwyku: rozwiązuje krzyżówki, haftuje krzyżykiem i zajmuje się wnuczką.
Ale jaki przyjemny ten nałóg... :) Lepsze to niż większość innych.. choć faktycznie trzeba mieć czas.. Ja niby w domu teraz jestem, a na nadmiar wolnego czasu to nie narzekam..
OdpowiedzUsuńnałóg to rzeczywiście chyba jeden z przyjemniejszych i nie szkodzi zdrowiu :)
OdpowiedzUsuń