Z okładki: Poranek zaczyna
się niewinnie, od zapachu kawy, który jak zwykle towarzyszy Alice w
drodze z sypialni do kuchni. Dopiero tam odkrywa, że nagle została
wdową. Aby móc w spokoju pożegnać się z mężem, ukrywa fakt jego śmierci.
Pragnie spędzić z nim jeszcze jeden dzień, by podzielić się wszystkimi
niewypowiedzianymi myślami i uczuciami, które kryła w sobie przez długie
lata. W tym niezwykłym dniu towarzyszy jej autystyczny chłopiec, dla
którego śmierć Pana Julesa oznacza nagły koniec codziennych, nadających
rytm jego dobie rozgrywek szachowych. Jeden dzień z Panem Julesem to
ciepła, poetycka i poruszająca opowieść o stracie, przemijaniu, ale
także o miłości i nadziei.
Moja opinia: Człowiek umiera, mężczyzna. Jego żona wykorzystuje jeszcze cały dzień w
jego obecności, bo powiedzieć mu wszystko to, co bolało ją kiedy żył a
nie mogła lub nie chciała mu tego powiedzieć... o romansie, o utracie
dziecka w paryskim hotelu... Kobieta ukrywa przed całym światem jego
śmierć. Jedynie autystyczny chłopiec "rozumie" ideę i nie mówi nawet
własnej matce prawdy.
Dziwna, aczkolwiek ciekawa książka.
Wyzwania: 52 książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)
Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.