I nastała sobota, dzień wyjazdu urlopowego. Na szczęście dzięki obecności mojej mamy, która okiełznała malucha udało się wyrobić sprawnie z pakowaniem.
Wyjeżdżamy wieczorem, zatem życzę wszystkim udanych urlopów, spokoju w pracy i dobrej pogody! Trzymajcie kciuki choć trochę za moją pogodę :) pasowałoby choć duży palec w morzu zanurzyć.
Stosik czytelniczy wynosi 5 książek i jeszcze pół :) Co zabieram nie zdradzę, będzie niespodzianka, obym przeczytała choć 3.
Adieu!
sobota, 28 lipca 2012
środa, 25 lipca 2012
Różności książkowe i nie tylko
Witam wszystkich środowo!
Wchodzę właśnie sobie na bloga patrzę a tu tylko 3 obserwujących... a już 5 było... Nie żebym miała sobie zrobić coś złego z tego powodu, ale smutno mi się tak jakoś zrobiło, bo chciałabym żeby mój blog był lubiany, odwiedzany a tu kiszka chyba :(
EDIT (czwartek): znów jest 5 obserwatorów.... nie kumam, ale się cieszę :)
Powolutku zaczęło się pakowanie, w domu mam zatem dwa szaleństwa: Patrysię i szał pakowania. Rośnie też mój stosik urlopowy, ciekawe ile uda mi się przeczytać...
Jak zapewne zauważyliście pojawiła się u mnie nowa zakładka. Oprócz strony głównej swoje osobne miejsce mają teraz Wyzwania czytelnicze 2012. Strasznie jestem ciekawa czy ktoś z Was podjął któreś z nich?
Ja chciałam wpisać wreszcie jakąś pozycję w Picoult & Sparks, ale niestety okazało się, że w bibliotece gdzie udał się mój mąż nie ma aktualnie nic - wszystko wypożyczone. Czyli jakieś czytelnictwo, papierowych, często pożółkłych stronic istnieje :)
A ja się w działalność blogową, konkursową itp itd wciągnęłam bardzo... ale od niedzieli blog będzie odpoczywał.
Wchodzę właśnie sobie na bloga patrzę a tu tylko 3 obserwujących... a już 5 było... Nie żebym miała sobie zrobić coś złego z tego powodu, ale smutno mi się tak jakoś zrobiło, bo chciałabym żeby mój blog był lubiany, odwiedzany a tu kiszka chyba :(
EDIT (czwartek): znów jest 5 obserwatorów.... nie kumam, ale się cieszę :)
Powolutku zaczęło się pakowanie, w domu mam zatem dwa szaleństwa: Patrysię i szał pakowania. Rośnie też mój stosik urlopowy, ciekawe ile uda mi się przeczytać...
Jak zapewne zauważyliście pojawiła się u mnie nowa zakładka. Oprócz strony głównej swoje osobne miejsce mają teraz Wyzwania czytelnicze 2012. Strasznie jestem ciekawa czy ktoś z Was podjął któreś z nich?
Ja chciałam wpisać wreszcie jakąś pozycję w Picoult & Sparks, ale niestety okazało się, że w bibliotece gdzie udał się mój mąż nie ma aktualnie nic - wszystko wypożyczone. Czyli jakieś czytelnictwo, papierowych, często pożółkłych stronic istnieje :)
A ja się w działalność blogową, konkursową itp itd wciągnęłam bardzo... ale od niedzieli blog będzie odpoczywał.
poniedziałek, 23 lipca 2012
Agatha Christie "Morderstwo na plebanii"
-->
Recenzja bierze udział w konkursie dla syndykalistów. Szczegóły TUTAJ.
Warsztat pisarski fantastycznej pisarki - Agathy Christie - miałam okazję poznać już wiele lat temu, ale nie sposób w krótkim czasie przeczytać wszystkich jej dzieł. Dlatego co jakiś czas sięgam po kolejną jej książkę. Tym razem wybór padł na taką, której tytuł zaczyna się od słowa morderstwo.
Warsztat pisarski fantastycznej pisarki - Agathy Christie - miałam okazję poznać już wiele lat temu, ale nie sposób w krótkim czasie przeczytać wszystkich jej dzieł. Dlatego co jakiś czas sięgam po kolejną jej książkę. Tym razem wybór padł na taką, której tytuł zaczyna się od słowa morderstwo.
Pierwsze wydanie książki „Morderstwo
na plebanii” miało miejsce w październiku 1930 roku. Jest to
pierwsze dzieło mistrzyni kryminału, w której zagadkę rozwiązuje
panna Jane Marple. Czytelnik przyzwyczajony do osoby Herkulesa Poirot
czuje być może niewielkie rozczarowanie, jednak sposób myślenia i
działania panny Marple szybko podbija serca.
„Morderstwo na plebanii” bardzo
przypomina mi seriale telewizyjne „Detektyw w sutannie”, „Don
Matteo” czy „Ojciec Mateusz”. Jest to zapewne spowodowane
faktem, iż zwłoki pułkownika Protheroe zostają znalezione na
plebanii i siłą rzeczy ksiądz proboszcz jest w samym środku
śledztwa. Dodatkowo to on – Leonard Clement – jest narratorem
historii.
Małe miasteczko St Mary Meade, w
którym dotąd nic ciekawego się nie działo, jedyną rozrywką była
obserwacja innych mieszkańców czy pielęgnowanie ogródka, doznaje
nagle wstrząsu. Okazuje się bowiem, że przez nikogo nie lubiany
pułkownik zostaje nagle zastrzelony w gabinecie księdza proboszcza.
Do zbrodni przyznają się dwie osoby, które szybko zostają
oczyszczone z podejrzeń. Ciesząca się niepochlebną opinią
plotkary panna Marple podejrzewa, że aż siedem osób mogło dokonać
tego zabójstwa. W toku śledztwa, na jaw wychodzą inne tajemnice
tego, jakże dotąd spokojnego, miasteczka.
Sporą rolę w całej sprawie odgrywają
listy pisane przez parafian do proboszcza Clementa, w większości są
to prośby o spotkanie z duszpasterzem. Podczas tych wizyt ksiądz
uzyskuje różne informacje, które pozornie nie są związane ze
śledztwem. Zdarzają się też listy anonimowe oraz dziwne
połączenia telefoniczne.
Podsumowując, chciałabym zachęcić
wszystkich, którzy choć trochę lubią literaturę, aby sięgnęli
po tą książkę. Zakończenie zaskakuje a już w momencie
znalezienia osoby, której potrzebny jest lekarz czytelnik ma ciarki
na plecach. Natomiast z chwilą wyjaśnień panny Jane Marple jakim
to tokiem myślenia doszła do tego kto zabił – no czapki z głów
Pani Agatho.
Książka przeczytana w ramach wyzwania "Trójka e-pik" (lipiec), 52 książki, Na tropie Agathy
Wpis z tagiem: Baza recenzji Syndykatu ZwB
środa, 18 lipca 2012
Kefirkowa literatura ;)
Dla wielbiciela książek, w tym przypadku kryminałów, nawet Oferta promocyjna z Kefirka jest dobrym źródłem informacji. W najnowszej gazetce znalazłam bowiem wywiad (!) z krakowską pisarką Gają Grzegorzewską. Powody dla których nie mogłam pominąć tej strony?
1. Pisarka
2. Pisze kryminały
3. Krakowianka jak ja
4. Rok urodzenia ten sam :)
5. Zaintrygował mnie wywiad
Zdążyłam zatem dodać jej książki na półkę "Chcę przeczytać" m.in. "Topielica", "Żniwiarz" czy "Noc z czwartku na niedzielę".
Miłej lektury!
1. Pisarka
2. Pisze kryminały
3. Krakowianka jak ja
4. Rok urodzenia ten sam :)
5. Zaintrygował mnie wywiad
Zdążyłam zatem dodać jej książki na półkę "Chcę przeczytać" m.in. "Topielica", "Żniwiarz" czy "Noc z czwartku na niedzielę".
Miłej lektury!
Katarzyna Michalak "Lato w Jagódce"
Z okładki: O czym marzy kopciuszek o imieniu Gabrysia? O księciu na białym koniu?Nieee, chociaż... Może o tym, żeby być piękną i bogatą? Też nie. Gabrysia chce być zwyczajna. Taka jak inni. Dzięki splotowi nieprawdopodobnych wydarzeń jej marzenie się spełnia, jednak po drodze... będzie zaklinała konie, pozna prawdziwego księcia, wystartuje w konkursie "Z Bestii w Piękność" i spotka miłość swego życia (a nawet dwie). Historia może się wydawać lekka, łatwa i przyjemna, ale te z Was, które umieją czytać między wierszami, znajdą w niej gorzkie prawdy i takież życie, a książka - jak przystało na moją powieść - kończy się dobrze! Katarzyna Michalak
Moja opinia: Pani Katarzyno kocham Panią! :) Nie jestem w stanie oddać słowami, żeby za bardzo nie spojlerować, jak bardzo fajna jest ta książka.
Mogę o niej napisać: dobro powraca, prawdziwa miłość przetrwa najgorsze próby i jest ponadczasowa. Nie zawsze wygrywa ten, kto zdobywa pierwsze miejsce i że zawsze trzeba walczyć.
Jest to druga książka z serii owocowej, którą przeczytałam. Szkoda, że nie mogę po prostu usiąść i przeczytać wszystkich książek tej autorki. Są genialne - są momenty do uśmiechu, do parskania śmiechem, chwilami wyciskają łzy a chwilami serce zatrzymuje się w oczekiwaniu na rozwiązanie.
Polecam gorąco i zaczynam poszukiwania kolejnej części :)
I jak tu nie wierzyć wróżkom? :)
Wyzwania: 52 książki, Z półki, Daj się zaczarować Kasi Michalak
Moja opinia: Pani Katarzyno kocham Panią! :) Nie jestem w stanie oddać słowami, żeby za bardzo nie spojlerować, jak bardzo fajna jest ta książka.
Mogę o niej napisać: dobro powraca, prawdziwa miłość przetrwa najgorsze próby i jest ponadczasowa. Nie zawsze wygrywa ten, kto zdobywa pierwsze miejsce i że zawsze trzeba walczyć.
Jest to druga książka z serii owocowej, którą przeczytałam. Szkoda, że nie mogę po prostu usiąść i przeczytać wszystkich książek tej autorki. Są genialne - są momenty do uśmiechu, do parskania śmiechem, chwilami wyciskają łzy a chwilami serce zatrzymuje się w oczekiwaniu na rozwiązanie.
Polecam gorąco i zaczynam poszukiwania kolejnej części :)
I jak tu nie wierzyć wróżkom? :)
Wyzwania: 52 książki, Z półki, Daj się zaczarować Kasi Michalak
poniedziałek, 16 lipca 2012
Oddam rabat w dobre ręce
Dostałam rabat 35% na zakup Pasty Colgate Sensitive Pro-Relief 75 ml. Zakup w Rossmanie w dniach 16-28 lipca.
Ja nie wykorzystam, ale gdyby ktoś miał ochotę to prześlę kod. Proszę o info w komentarzu.
Ja nie wykorzystam, ale gdyby ktoś miał ochotę to prześlę kod. Proszę o info w komentarzu.
W poniedziałek ja nie mogę, bo...
I znów jest poniedziałek. Po "ciężkim" weekendzie z dzieciem (efekt to 16 ząb!) i do tego mężem na stanie nastał kolejny tydzień. Kolejny zwykły dzień z praniem, gotowaniem, zmywarkowaniem itp. itd.
I co czytam? Że tvn ma kryzysu ciąg dalszy i do tego robi jedną z najgorszych możliwych rzeczy, czyli kolejny sezon "Przepisu na życie" wyemituje dopiero na wiosnę 2013! O zgrozo. To jesienią pozostanie oglądać "Prawo Agaty" i jedynie oko zawieszać na tym czy owym serialu.
Wczoraj w ramach uszczęśliwienia córy udaliśmy się do stadniny koni. W szczegóły wdawać się nie będę bo to zbyt skomplikowane, ale powiem tyle - Patrysia chwilami nie oddychała z wrażenia. Zdjęć nie ma żadnych, bo za szybko to było a i przeszkadzać długo nie mogliśmy, ale teraz wiemy kiedy możemy pojechać by nie zawadzać i wtedy nadrobimy. Konie biegały po całym terenie, do tego trzy psy i osioł Nero :) Szczęście było ogromne, dla dziecka które nie bawi się lalkami tylko konikami nagle pojawiły się takie, których do rączki wziąć się nie dało...Byliśmy też na spacerze w lasku a wieczorem tak mnie bolała głowa, że ani laptop ani książka, tylko na leżąco film oglądałam...
Jak zapewne zauważyliście, mój blog wzbogacił się w ciekawe banerki po lewej stronie - to konkursy. Serdecznie zapraszam do brania udziału, przecież każdy lubi wygrywać :) Może kiedyś i ja zdecyduję się na takowy u siebie. Byliby chętni?
Do wakacyjnego wyjazdu coraz bliżej, Świnoujście czeka a ja tworzę listę rzeczy do zapakowania.... rośnie i rośnie lista pozycji... jak dobrze, że mamy kangurka :P W tym szaleństwie to nie wiem czy o czymś istotnym nie zapomnę... Ale może podpowiecie co na liście znaleźć się powinno?
I co czytam? Że tvn ma kryzysu ciąg dalszy i do tego robi jedną z najgorszych możliwych rzeczy, czyli kolejny sezon "Przepisu na życie" wyemituje dopiero na wiosnę 2013! O zgrozo. To jesienią pozostanie oglądać "Prawo Agaty" i jedynie oko zawieszać na tym czy owym serialu.
Wczoraj w ramach uszczęśliwienia córy udaliśmy się do stadniny koni. W szczegóły wdawać się nie będę bo to zbyt skomplikowane, ale powiem tyle - Patrysia chwilami nie oddychała z wrażenia. Zdjęć nie ma żadnych, bo za szybko to było a i przeszkadzać długo nie mogliśmy, ale teraz wiemy kiedy możemy pojechać by nie zawadzać i wtedy nadrobimy. Konie biegały po całym terenie, do tego trzy psy i osioł Nero :) Szczęście było ogromne, dla dziecka które nie bawi się lalkami tylko konikami nagle pojawiły się takie, których do rączki wziąć się nie dało...Byliśmy też na spacerze w lasku a wieczorem tak mnie bolała głowa, że ani laptop ani książka, tylko na leżąco film oglądałam...
Jak zapewne zauważyliście, mój blog wzbogacił się w ciekawe banerki po lewej stronie - to konkursy. Serdecznie zapraszam do brania udziału, przecież każdy lubi wygrywać :) Może kiedyś i ja zdecyduję się na takowy u siebie. Byliby chętni?
Do wakacyjnego wyjazdu coraz bliżej, Świnoujście czeka a ja tworzę listę rzeczy do zapakowania.... rośnie i rośnie lista pozycji... jak dobrze, że mamy kangurka :P W tym szaleństwie to nie wiem czy o czymś istotnym nie zapomnę... Ale może podpowiecie co na liście znaleźć się powinno?
piątek, 13 lipca 2012
Natascha Kampusch "3096 dni"
Z okładki: Była bita i poniżana, a 8 lat życia spędziła uwięziona w piwnicy –
wstrząsające wspomnienia Austriaczki, która cztery lata temu wyrwała się
z rąk oprawcy!
Natascha Kampusch doświadczyła najgorszego losu, jaki spotkać może dziecko: 2 marca 1998 roku, w wieku dziesięciu lat, została porwana w drodze do szkoły. Jej prześladowca, technik telekomunikacyjny Wolfgang Priklopil, trzymał ją w pomieszczeniu piwnicznym przez 3096 dni. 23 sierpnia 2006 roku udało się jej uciec z tego więzienia, a Prikopil jeszcze tego samego dnia odebrał sobie życie.
Natascha Kampusch po raz pierwszy otwarcie mówi o swoim porwaniu, czasie spędzonym w izolacji, relacjach z porywaczem oraz o tym, jak udało się jej uciec z tego piekła.
Moja opinia: Od dawna chciałam przeczytać tą książkę. Ale opinia jaką usłyszałam czy przeczytałam była taka, że jest to "nuda, bo o czym można napisać skoro było się zamkniętym w piwnicy". Ale niestety można... "3096 dni" zaliczam do książek typu "ludzie ludziom zgotowali ten los".
Szczerze mówiąc to niewiele interesowałam się tą sprawą w mediach. O porwaniu to chyba nawet nie słyszałam, o ucieczce już tak, tego samego dnia było o niej głośno w mediach. Ale tak naprawdę nie wiedziałam nic o życiu Nataschy ani wcześniej ani po porwaniu. Książka otworzyła mi oczy. Bo wyobrażałam sobie, że była to ładna i zgrabna dziewczynka z dobrego domu. Ale nie... była to 10-letnia grubaska, rodzice się rozstali, ona nie była akceptowana przez otoczenie i siebie samą.
Niesamowite jest miejsce, w którym była przetrzymywana, skąd taka ilość zabezpieczeń...? niestety nadal nie znam odpowiedzi na to pytanie.
Natascha była poniżana, obrażana, bita, zastraszana, było jej wydzielane światło i jedzenie. Porywacz znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, opisy tego co robił mrożą krew w żyłach. Choć czasem okazywał ludzkie uczucia i dawał jej słodycze czy zabierał poza 5 metrów kwadratowych piwnicy. Jej odskocznią były książki, filmy i sprzątanie.
Książka czyta się ekspresowo, nie mogłam się doczekać momentu ucieczki, a złość mnie ogarniała w każdej z sytuacji gdy miała ku temu okazję a nic nie zrobiła... ze strachu.
Natascha Kampusch doświadczyła najgorszego losu, jaki spotkać może dziecko: 2 marca 1998 roku, w wieku dziesięciu lat, została porwana w drodze do szkoły. Jej prześladowca, technik telekomunikacyjny Wolfgang Priklopil, trzymał ją w pomieszczeniu piwnicznym przez 3096 dni. 23 sierpnia 2006 roku udało się jej uciec z tego więzienia, a Prikopil jeszcze tego samego dnia odebrał sobie życie.
Natascha Kampusch po raz pierwszy otwarcie mówi o swoim porwaniu, czasie spędzonym w izolacji, relacjach z porywaczem oraz o tym, jak udało się jej uciec z tego piekła.
Moja opinia: Od dawna chciałam przeczytać tą książkę. Ale opinia jaką usłyszałam czy przeczytałam była taka, że jest to "nuda, bo o czym można napisać skoro było się zamkniętym w piwnicy". Ale niestety można... "3096 dni" zaliczam do książek typu "ludzie ludziom zgotowali ten los".
Szczerze mówiąc to niewiele interesowałam się tą sprawą w mediach. O porwaniu to chyba nawet nie słyszałam, o ucieczce już tak, tego samego dnia było o niej głośno w mediach. Ale tak naprawdę nie wiedziałam nic o życiu Nataschy ani wcześniej ani po porwaniu. Książka otworzyła mi oczy. Bo wyobrażałam sobie, że była to ładna i zgrabna dziewczynka z dobrego domu. Ale nie... była to 10-letnia grubaska, rodzice się rozstali, ona nie była akceptowana przez otoczenie i siebie samą.
Niesamowite jest miejsce, w którym była przetrzymywana, skąd taka ilość zabezpieczeń...? niestety nadal nie znam odpowiedzi na to pytanie.
Natascha była poniżana, obrażana, bita, zastraszana, było jej wydzielane światło i jedzenie. Porywacz znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, opisy tego co robił mrożą krew w żyłach. Choć czasem okazywał ludzkie uczucia i dawał jej słodycze czy zabierał poza 5 metrów kwadratowych piwnicy. Jej odskocznią były książki, filmy i sprzątanie.
Książka czyta się ekspresowo, nie mogłam się doczekać momentu ucieczki, a złość mnie ogarniała w każdej z sytuacji gdy miała ku temu okazję a nic nie zrobiła... ze strachu.
wtorek, 10 lipca 2012
Ulubiony czy tani?
Bodajże w weekend przeczytałam w sieci o rankingu sklepów. Nosił tytuł: Ulubione sklepy spożywcze Polaków.
Badanie European Trusted
Brands, po raz dwunasty przeprowadzone zostało przez Reader’s Digest.
Dzielnie klikałam strzałkę, by od miejsca 9 dotrzeć do 1. Czy jestem zdziwiona? NIE! Stąd moje pytanie tytułowe, bo jak widać Polacy jednak stawiają na cenę. Badanie było wszak sondażem wśród internautów. Oto wyniki
Biedronka - miejsce pierwsze
Lidl
Tesco
Real
Kaufland
Alma
Piotr i Paweł
Carrefour
Społem
Jedni z naszych sąsiadów kiedyś się chwalili, że w Almie kupują... a nie dalej jak w sobotę męska część rodziny wróciła do domu z czterema siatami pełnymi zakupów. Na reklamówkach wielkie biedroneczki były :P
Ja tam się swojego bywania w Realu, Lidlu i Biedronce nie wstydzę. W sobotę na przykład byliśmy i w Lidlu (zaraz po 8 rano, bo fajne bluzeczki na szerokich ramiączkach były po 12,99 to się na wakacje nad morzem przydadzą) i w Biedronce, bo tam z kolei pieluchy dla dziecia zakupić musieliśmy.
A Wy gdzie zakupy robicie?
sobota, 7 lipca 2012
Gert Godeng "Czerwona strefa"
Z okładki: "Triumfalne i pełne nostalgii pożegnanie z Fredriciem Drum" - Kurt Hanssen, "Dagbladet".
Pozbawione głowy zwłoki reprezentanta norweskiego Funduszu na rzecz Ochrony Lasów Deszczowych zostają odnalezione w Tanjung na Nowej Gwinei. Wkrótce potem podobny los spotyka norweskiego śledczego, który zostaje wysłany na wyspę w celu wyjaśnienia sprawy. W konsekwencji zadanie to przypada Skarphedinowi Olsenowi.
W tej dziesiątej powieści o Fredricu Drum i Skarphedinie Olsenie koło się zamyka. Gert Nygardshaug stworzył imponującą serię kryminalną, którą w iście elegancki sposób kończy "Czerwoną strefą".
"Rozkosz połączona z nostalgią - tak czyta się ostatni kryminał Gerta Nygardshauga, którego bohaterami są Fredric Drum i Skarphedin Olsen, unikatowa para w norweskiej literaturze kryminalnej" - Jon H. Rydne, VG.
Moja opinia: Ciekawostki z tego tomu to fi występująca w muszli ślimaka i płatkach róży oraz złoty środek.
Super historia na koniec serii, choć szczerze mówiąc wcześniej się domyśliłam co to jest "Ty zielone migoczące - diabelstwo". Niesamowite jak pokręconą opowieść autor wymyślił, zakończenie jednak mnie nie usatysfakcjonowało... Do tego liczyłam na Posłowie... autor jednak nie rozjaśnił mi tego czego się nie domyśliłam...
Ale seria świetna!
Wyzwania: 52 książki, Z półki
Pozbawione głowy zwłoki reprezentanta norweskiego Funduszu na rzecz Ochrony Lasów Deszczowych zostają odnalezione w Tanjung na Nowej Gwinei. Wkrótce potem podobny los spotyka norweskiego śledczego, który zostaje wysłany na wyspę w celu wyjaśnienia sprawy. W konsekwencji zadanie to przypada Skarphedinowi Olsenowi.
W tej dziesiątej powieści o Fredricu Drum i Skarphedinie Olsenie koło się zamyka. Gert Nygardshaug stworzył imponującą serię kryminalną, którą w iście elegancki sposób kończy "Czerwoną strefą".
"Rozkosz połączona z nostalgią - tak czyta się ostatni kryminał Gerta Nygardshauga, którego bohaterami są Fredric Drum i Skarphedin Olsen, unikatowa para w norweskiej literaturze kryminalnej" - Jon H. Rydne, VG.
Moja opinia: Ciekawostki z tego tomu to fi występująca w muszli ślimaka i płatkach róży oraz złoty środek.
Super historia na koniec serii, choć szczerze mówiąc wcześniej się domyśliłam co to jest "Ty zielone migoczące - diabelstwo". Niesamowite jak pokręconą opowieść autor wymyślił, zakończenie jednak mnie nie usatysfakcjonowało... Do tego liczyłam na Posłowie... autor jednak nie rozjaśnił mi tego czego się nie domyśliłam...
Ale seria świetna!
Wyzwania: 52 książki, Z półki
Gert Godeng "Matka wszystkich Huraganów"
Z okładki: Fredric Drum
jedzie na zasłużone wakacje do Meksyku. Sielankę przerywa mu jednak, nie
tak zupełnie niespodziewanie, jego wuj, detektyw Skarphedin Olsen,
który dzwoni z wiadomością, że jeden z przyjaciół Fredrica, archeolog,
zaginął w Meksyku. Skarphedin kontaktuje go z lokalną policją, ten zaś
przy okazji poszukiwania przyjaciela zostaje wciągnięty w zakrojone na
szeroką skalę polowanie na masowego mordercę, walkę polityczną oraz
badania nad starym językiem pisanym Majów.
Moja opinia: Na początku książki autor wprowadza nas w klimat opisując dokładnie jak zbliża się i uderza huragan - straszny żywioł. Czytając miałam przyspieszony rytm serca. Spadające ciśnienie powietrza, zmieniający się kierunek i ludzie, którzy wiedzą co nadchodzi...
Oczywiście pojawia się też morderca, który zostawia bardzo pokrętne wskazówki, "chce" by go odnaleźć, ale tylko dzięki inspektorowi doktorowi Fredricowi Drum udaje się go zdemaskować. Udaje mu się również rozwikłać drugą sprawę. Wszystko to bez obecności wuja. Jedna z lepszych części tej serii.
Wyzwania: 52 książki, Z półki
Moja opinia: Na początku książki autor wprowadza nas w klimat opisując dokładnie jak zbliża się i uderza huragan - straszny żywioł. Czytając miałam przyspieszony rytm serca. Spadające ciśnienie powietrza, zmieniający się kierunek i ludzie, którzy wiedzą co nadchodzi...
Oczywiście pojawia się też morderca, który zostawia bardzo pokrętne wskazówki, "chce" by go odnaleźć, ale tylko dzięki inspektorowi doktorowi Fredricowi Drum udaje się go zdemaskować. Udaje mu się również rozwikłać drugą sprawę. Wszystko to bez obecności wuja. Jedna z lepszych części tej serii.
Wyzwania: 52 książki, Z półki
środa, 4 lipca 2012
Zasłyszane od kogoś
Historia jaką dziś usłyszałam od męża, który z kolei też to usłyszał... no w głowie mi się to nie mieści.
Otóż pewna kobieta, która miała wypadek samochodowy musiała przez pewien czas poruszać się na wózku inwalidzkim. Kiedy już mogła chodzić udała się do lekarza i zapytała go czy można zrobić coś, aby już na stałe była "przykuta" do wózka... Zdumiony lekarz odparł, że owszem, ale to działa tylko w jedną stronę. Po dokonaniu uszkodzenia kręgosłupa nastąpi paraliż dolnej części ciała. I nie uda się już tego odwrócić.
Nie wiem jaką decyzję podjęła kobieta, ale wiem dlaczego chciała to zrobić... Ponieważ podobało jej się, że wszyscy koło niej wszystko robili i "skakali"...
Ech...
Otóż pewna kobieta, która miała wypadek samochodowy musiała przez pewien czas poruszać się na wózku inwalidzkim. Kiedy już mogła chodzić udała się do lekarza i zapytała go czy można zrobić coś, aby już na stałe była "przykuta" do wózka... Zdumiony lekarz odparł, że owszem, ale to działa tylko w jedną stronę. Po dokonaniu uszkodzenia kręgosłupa nastąpi paraliż dolnej części ciała. I nie uda się już tego odwrócić.
Nie wiem jaką decyzję podjęła kobieta, ale wiem dlaczego chciała to zrobić... Ponieważ podobało jej się, że wszyscy koło niej wszystko robili i "skakali"...
Ech...
wtorek, 3 lipca 2012
Cieplutko
Godzina 13:20 czasu polskiego, krakowskiego :)
Na termometrze zewnętrznym, w cieniu, na 1 piętrze jest... 37 stopni!
Lubię ciepło, ale to już przesada... Może chce ktoś troszkę?
Na termometrze zewnętrznym, w cieniu, na 1 piętrze jest... 37 stopni!
Lubię ciepło, ale to już przesada... Może chce ktoś troszkę?
Subskrybuj:
Posty (Atom)