środa, 26 lutego 2014

Lutowych nabytków moc - stosik

Chwila odstresowania od spraw zdrowotno-szpitalnych przy tworzeniu tego posta (i jeszcze hasełko na marzec też jest przygotowane) była mi potrzebna :)

Pamiętacie mój stosik stycznia z sześcioma książkami? W lutym przybyło do mnie trochę więcej pozycji, głównie dzięki Wydawnictwom (ogromnie dziękuję!) i stosik zawiera same śliczności :)



Od dołu:
  1. "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" cz.1 - prezent od męża
  2. "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" cz.2 - książka z pierwszej przesyłki od Edipresse, wynik prenumeraty całej Serii
  3. "Tak wygląda szczęście" - do recenzji od Wyd. Bukowy Las - dziękuję :)
  4. "Wieczorem w Paryżu" - jw.
  5. "Nie traćmy ani chwili" - do recenzji od Wyd. Literackiego - dziękuję :)
  6. "Marcowe fiołki" - do recenzji od Wyd. Znak - dziękuję :)
  7. "Lucyna w opałach" - do recenzji od Wyd. Feeria - dziękuję :)
  8. "Martwy punkt" - jw.
  9. "Stan zagrożenia" - do recenzji od Wyd. Harlequin / Mira - dziękuję :)

To już chyba tak jest w życiu, jak wiedzie się na jakimś "froncie" to na innym jest klęska... Udało mi się podjąć współprace z nowymi wydawnictwami to nastał kryzys życia prywatnego i nie mogę przeczytać otrzymanych książek - przedstawiciele Wydawnictw na szczęście rozumieją życiowe problemy - tym bardziej Wam dziękuję :)



Pytania tradycyjne okołostosikowe już  znacie: co Wam się podoba? Co interesuje? Co byście chętnie zobaczyli w swojej biblioteczce? A co jest nie w Waszym guście?


Jak tylko moje życie wróci do bardziej normalnych warunków to po kolei będą się pojawiały recenzje książek od Wydawnictw, ale póki co nie mam kiedy czytać ani pisać...

I na koniec: pamiętacie moje poszukiwania czytnika? Kiedy już wybrałam jaki chcę i gdzie chcę go kupić, osoby od których to miał być prezent urodzinowy zaakceptowały koszty... moje marzenie się nie spełni. Wiecie dlaczego? W drugim dniu pobytu z córą w szpitalu dostałam telefon, że w konkursie Kefirka, który był pod koniec 2013 roku wygrałam tablet.... Ech...

wtorek, 18 lutego 2014

Dzień złych wiadomości

Kochani,

dziś nie mam dobrych wieści. Mój kontakt z internetem i blogiem będzie w najbliższym czasie utrudniony.
Z rozumieniem hasła w Pod hasłem musicie poradzić sobie sami - przepraszam i liczę na Waszą uczciwość.
Muszę wprowadzić na jakiś czas hasło do wpisywania komentarzy - w ostatnim czasie pojawia się po ponad 30-50 maili spamerskich dziennie i w takiej chwili nie mam czasu na sprzątanie skrzynki mailowej.


Drodzy przedstawiciele wydawnictw i autorzy,
przepraszam Was, ale moje czytanie i recenzje opóźnią się.


A wszystko to z powodu mojej córci - wylądowała dziś w szpitalu, poważne zapalenie płuc + właśnie diagnozowana cukrzyca :( Moja kochana malutka trzylatka, nie wyobrażam sobie co dalej...

poniedziałek, 17 lutego 2014

Regina Chrześcijańska "Legendy o Duchu Gór"




Opracowanie tekstu: Regina Chrześcijańska
Ilustracje: Sebastian Penarski
Wydawnictwo: Poligrafia AD REM
Data wydania: 2012
Liczba stron: 32










Pamiętacie swoje dzieciństwo pełne bajek, baśni, podań i legend? Ja tak. Już jako trzylatka wiele bajek lub ich fragmentów znałam na pamięć, ponieważ o czytanie męczyłam wszystkich, którzy zbliżyli się do mnie i mieli chwilę czasu. Niektóre historie zapamiętałam bardziej, inne mniej. Jedne podobały mi się bardziej niż inne. Są takie, które znam do dziś. Ale przecież człowiek poznaje nowości przez całe życie, dlatego też dziś opowiem Wam jakie legendy poznałam dzięki kolejnej pozycji Wydawnictwa AD REM.

"Legendy o Duchu Gór" zawierają dziewięć rozdziałów, z których każdy jest odrębną legendą.
"Dlaczego Ducha Gór nazwano Liczyrzepą?" wyjaśnia młodym odbiorcom,
Duch Gór
jak bardzo jest to samotny mężczyzna, mieszkający w swoim pałacu wśród gór. Zwykli ludzie mają prostą receptę na samotność -  znalezienie bratniej duszy czy kochającej osoby. I to właśnie w tym kierunku postanowił działać Karkonosz. Kiedy już znalazł między ludźmi dziewczynę, która mu się spodobała, porwał ją do swojego pałacu. Jednak młoda Emma z czasem stawał się coraz smutniejsza i samotna, jak dawniej Duch Gór. Brakowało jej towarzystwa. Wymyśliła więc przebiegły plan, który ułatwił jej ucieczkę. Jaki to był pomysł i dlaczego związany z nazwą Liczyrzepa? Przeczytajcie legendę.

W legendzie "Duch Gór i mała zbieraczka kłosów" poznajemy dziewczynkę - Elizę, która by pomóc swojej matce, zbierała kłosy na polu pewnego gospodarza. Gdy zanadto zbliżyła się do snopka gospodarz zareagował bardzo porywczo i na pomoc Elizie zjawił się jeździec na ognistoczerwonym koniu. Gospodarz stracił swoje snopki a dziewczynka wróciła do domu z wieńcem z kłosów, który w rękach matki przemienił się w złoto.

"O tym, jak Duch Gór opiekował się sierotami" to opowieść o Marcie i Marcinie, którzy szukając rodziców  zabłądzili w lesie. Uśpione i zmęczone sieroty znalazł Duch Gór i postanowił im pomóc. W niedługim czasie pojawili się rodzice i zabrali je do ciepłego domu, choć w zupełnie innym miejscu.
Duch Gór i chora Kasia
Przez wiele lat rodzina żyła w szczęściu i miłości, aż do przedednia ślubu Marty. Wtedy to oboje poznali prawdę o swoich rodzicach. Jaką? Dowiecie się już z  legendy.

"Duch Gór i uczniowie z Jeleniej Góry" opowiada historię dwóch uczniów, którzy właśnie z Jeleniej Góry mieli udać się do Pragi. Jak to na jesień przystało trwały bowiem zapisy na Uniwersytet. W drodze, która prowadziła przez góry przyłączył się do nich pewien wędrowiec. Hilbert i Hubert zostali przez niego poproszeni o zaniesienie ciężkiego worka i kija do najbliższej gospody. Tam mieli się spotkać, a do tego czasu wędrowiec chciał trochę odpocząć na trawie. Jednak okazało się, że bramy miasta są już zamknięte i chłopcy musieli stawić się przed obliczem sędziego. Jakież zdziwienie ogarnęło wszystkich, kiedy zaczęli dochodzić do praw własności worka i kija... Polecam tę historię.

Duch Gór i Januszek
Trzy legendy o tytułach "Duch Gór i Januszek", "O Duchu Gór i Piotrku" oraz "O Duchu Gór i chorej Kasi" to historie  dzieci, które wychowywały się w biednych rodzinach. Niejednokrotnie brakowało na jedzenie i najprostsze potrzeby. Januszkowi zachorował ojciec, chłopiec na spotkaniu z Duchem gór otrzymał worek prosa, o który go bardzo prosił. Co w nim znalazł następnego dnia? Piotrek to syn ubogiego węglarza nieświadomy tego, że zabawki którymi się bawi to złote monety. Gdy ojciec podupadł na zdrowiu Piotrek musiał sprzedać kozę, by mieć na jedzenie. Jak to się stało, że koza w magiczny sposób nadal stała w zagrodzie a ojciec zdrowiał i obaj mieli co jeść? Kasia to dziewczynka z chorymi oczami, która z upływem czasu miała coraz bardziej tracić wzrok. Postanowiła o północy w Wigilię udać się z prośbą do Ducha Gór. Jednak wraz z nią pojawiło się na polanie trzy inne osoby. Każda z nich przedstawiła Karkonoszowi swoją prośbę. Czy prośba dziewczynki zostanie wobec tego wysłuchana? 

"Duch Gór - władca pogody" to króciutka legenda o wycieczce bogatego barona wraz ze swoimi gośćmi i świtą w góry. Gdy byli w pobliżu Wielkiego Stawu służący nie spełnili prośby chlebodawcy, by nie złościć Ducha Gór i szydzili z niego. Jak wiadomo burza w górach nie oznacza nic pozytywnego a skutkiem szyderstw była właśnie straszna burza. Komu i w jaki sposób udało się odpędzić chmury?
Duch Gór

"Duch Gór i czarodziejska różdżka" opowiada o pomocniku aptekarza, który miał swoje ogromne marzenia - chciał podróżować. Wiedział jednak, że to raczej niemożliwe, gdyż jest biedny. Pewnego dnia spotkał starca, któremu pomógł nieść wiązkę suchego drewna. Starzec nie miał czym się młodzieńcowi odwdzięczyć i dał mu jedynie jeden patyk. Kiedy młody aptekarz odkrył jego magiczne zdolności był ogromnie szczęśliwy.  Jak myślicie co potrafił patyk?


Wiem, że to niezbyt kulturalne i miłe z moje strony, że nie opisałam Wam całych legend, wraz z zakończeniami. Ale nie mogłabym zepsuć Wam zabawy, podczas osobistego czytania tej książeczki. Niby finały są do przewidzenia, ale sama świetnie się bawiłam podczas czytania poszczególnych rozdziałów córce.

Podsumowując tę niezbyt grubą, lecz jakże ciekawą książkę, nie mogę zapomnieć przede wszystkim o morałach. Każda z legend zawiera bardzo pouczające przesłanie, między innymi o uczciwości, szczerości, prawdzie i cierpliwości.Każdy z rozdziałów to osobna historia, która uczy młodych czytelników czegoś wartościowego. Wprawdzie w obecnych czasach nie żyjemy już w takich warunkach jak ludzie, o których mowa w tej pozycji, ale na przykładzie tych opowieści łatwiej jest dziecku wyjaśnić pewne idee. Ilustracje, to już właściwie standard tego wydawnictwa: są piękne, duże i kolorowe. Świetnie oddają urok tamtych czasów. Gorąco polecam "Legendy o Duchu Gór".




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Polacy nie gęsi II, Grunt to okładka, 52 książki


Wszystkie zdjęcia pochodzą z książeczki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo 
Pani Magdalenie z Wydawnictwa "AD REM"


sobota, 15 lutego 2014

Post antyWalentynkowy - gadżety #1

Wczoraj było Święto Zakochanych. Jakoś nigdy nie darzyłam tego dnia wielką sympatią, ot czasami dostawałam jakieś gadżety słodko-serduszkowe. Ale przecież miłość powinna trwać nie tylko 14 lutego a cały rok i lata, prawda?
Z mężem też nie celebrowaliśmy nigdy tego dnia, a w tym roku dostałam prezent z wyjaśnieniem, że z tej okazji, bo najbliższa dnia obdarowania (kilka dni temu to było). Prezent przydatny dla moli książkowych:









Pokazałam wiele ujęć, by widoczne były możliwości latarki. Klips mocno trzyma, latarka ma sporą możliwość regulacji zginania się, światło jest 2-fazowe (słabsze i mocniejsze). Jak Wam się podoba? Chcielibyście taki sprzęt czy zupełnie by Wam się nie przydał? Jestem ciekawa Waszych opinii.


Jakoś kiepsko u mnie ostatnio z czasem (córa ma zapalenie płuc) i z weną do pisania recenzji... Mam już 3 książki oczekujące na napisanie czegoś konstruktywnego i jakoś wolę... czytać :D Weno nadejdź!

środa, 12 lutego 2014

Teresa Oleś-Owczarkowa "Mrówki w płonącym ognisku"



Autor: Teresa Oleś-Owczarkowa
Wydawnictwo: M
Data wydania: 2013
Liczba stron: 252












Podczas Targów Książki w Krakowie w 2013 roku miałam okazję spotkać się z Teresą Oleś-Owczarkową - autorką książki o przewrotnym tytule "Mrówki w płonącym ognisku". Dosyć ciekawa rozmowa skierowała nas na temat aspektów mieszkania na wsi, choć tak naprawdę nie wiedziałam wtedy czego powieść dotyczy. Jednak autorka przestrzegła mnie, iż nie jest to tradycyjna obyczajówka a książka często jest niewłaściwie odbierana przez czytelników. Dlaczego? Może kierują się książką, którą pisarka zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym, czyli "Rauską"? Niestety ja porównać nie potrafię, gdyż nie znam tego debiutu dotyczącego wspomnień z okresu II wojny światowej. Może kiedyś...

Jednak wracając do głównych rozważań dotyczących wsi, chciałabym spróbować zagłębić się w temat i odpowiedzieć na pytanie "Kto mieszka na wsi - kiedyś i dziś". Dawniej mieszkanie na wsi wiązało się z hodowlą zwierząt, uprawą roli i rzadko kto miał szansę wyrwać się z tej rodzinnej wręcz tradycji. Gospodarstwo przechodziło na dzieci, liczył się dobry ożenek z wianem, ziemią czy odpowiednimi koneksjami. Ambitniejsi i majętni młodzi ludzie uciekali ze wsi do miasta, by tam pobierać nauki. Później nastąpiły czasy, gdy na wieś wyjeżdżało się na weekend i zabierało do miasta płody rolne. A teraz w modzie jest posiadanie takiej wiejskiej rezydencji na dłuższe pobyty, dzięki czemu miejskie powietrze wdychamy jedynie podczas miesięcy wytężonej pracy. Wszystko to za sprawą pieniędzy - im większy pęd cywilizacyjny, im większe pragnienie posiadania, tym bardziej zmieniają się ludziom priorytety.

I taki świat ludzi ze wsi sprzed sześćdziesięciu lat opisała autorka zderzając go z obecną wizją świata i ludzi. Teresa Oleś-Owczarkowa przenosi nas do Blanowic, wsi w której spędziła wiele lat swojego dzieciństwa a która obecnie jest dzielnicą Zawiercia. Poznajemy życie mieszkańców wsi, dzięki wspomnieniom małej Tereski uzupełnionym o opowieści innych. Codzienność w Blanowicach wyglądała dosyć szaro, obowiązki kobiet i mężczyzn były jasno określone. Kobiety mają zająć się gotowaniem, praniem, szyciem, sprzątaniem i wychowaniem dzieci, a nierzadko również pomocą w pracach polowych. Najdłuższe i najbardziej podobne do siebie były zimowe wieczory, kiedy to mężczyźni zbierali się i grając w karty popijali napoje rozgrzewające. Kobiety musiały to znosić, bo przecież najważniejsze jest to, by mąż był pracowity a nieskory do krzywdzenia rodziny.
Tereskę w prawdziwe życie wprowadza babcia z Blanowic, gdyż rodzice zajęci pracą podrzucali swoją pociechę na wychowanie do seniorki. To ona udziela dziecku ważnych rad, które do tego stopnia wbijają się w myśli dziewczynki, iż uważa ona za lepszy materiał watolinę niż jedwab, bo przecież cieplejszy i milszy dla ciała. Autorka z uwielbieniem wspomina smaki z dzieciństwa: chleb cioci Róży oraz gotowaną kapustę.

Opowieść nie jest podzielona na rozdziały, nie ma nawet kolejności chronologicznej. Wspomnienia nie są w żaden sposób uporządkowane co chwilami utrudniało mi czytanie, jednak nie ma to większego wpływu na odbiór książki. Wieś, którą mamy okazję poznawać, próbuje z czasem dostosować się do nowoczesności miasta. Pojawiają się tematy dotyczące mody, środków czystości, lepszego wyposażenia większych domów. Czasy, kiedy to rodzice wybierali dzieciom małżonków mijają i kiedy wszelkie niesnaski rozwiązywało się w pojedynkach na pięści. Autorka opisuje nam jak wyglądały wiejskie potańcówki, na jakim poziomie kształtowała się religijność mieszkańców, a także jak radzono sobie z ubóstwem czy zacofaniem.

W powieści często pojawiają się teksty pieśni, piosenek i przyśpiewek, które niewątpliwie przydają książce dodatkowego uroku. A dialogi napisane gwarą śląską sprawiają, że czytelnik przenosi się, choć wirtualnie, w tamten czas i tamto miejsce. Wspomnienia są tym bardziej realne, iż wiele z nich dotyczy samej autorki, tego czego doświadczyła podczas pobytów u babci, jej smutków, radości i spostrzeżeń.
Książka jest napisana lekkim gawędziarskim stylem, jednak nie każdemu czytelnikowi może się ona podobać. Sporo jest tu bowiem fragmentów, które odnoszą się do zagadnień filozofii czy religii i kilkakrotnie powracają w treści tej pozycji. Dodatkowym minusem jest chyba brak jakiegokolwiek uporządkowania przemyśleń autorki (pisałam o tym wcześniej), chaos panujący w lekturze może odstraszyć wielu, którzy nieświadomie po nią sięgną.

A dlaczego mrówki? Już w słowach autorki podczas naszego spotkania znalazłam odpowiedź: mrówki mają być metaforą ludzi, natomiast płonące ognisko to przede wszystkim świat i jego zmiany, wieś i jej przemiany, czyli w moim rozumieniu - jak zachowują się ludzie, kiedy dokonują się nieuchronne zmiany i jak sobie z nimi radzą. Jak oceniam książkę? To trudne pytanie w tym konkretnym przypadku, ponieważ z jednej strony lektura wnosi sporo ciekawych informacji o życiu ludzi na wsi kilka dziesięcioleci temu, jednak z drugiej strony są elementy (o których pisałam wcześniej) sprawiające, że moja ocena zostaje obniżona. Moja rada? Dobrze przemyślcie czy jest to odpowiednia lektura dla Was, zanim po nią sięgniecie. W moim odczuciu trzeba po prostu odnaleźć się w takiej tematyce i metaforze.




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, Trójka e-pik, Polacy nie gęsi II, 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Pani Dorocie 

niedziela, 9 lutego 2014

Katarzyna Michalak "Ogród Kamili"



Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Znak literanova
Data wydania: 2013
Liczba stron: 366
Seria: kwiatowa tom 1











"Ogród Kamili" jest pierwszą powieścią Kasi Michalak z nowej serii - kwiatowej. Książka działa na czytelnika już od pierwszego kontaktu dłoni z okładką, bowiem litery są wypukłe i dzięki temu zmysł dotyku tworzy preludium do lektury. Późniejsze doznania skupiają się na wyobraźni i powonieniu, gdyż przy dobrze rozwiniętej sztuce fantazjowania, można wręcz poczuć zapach róż, których w książce nie brakuje. Sporo o gatunkach tych pięknych i fascynujących kwiatów znajdujemy na początku rozdziałów. Widać, że autorkę urzekł ich urok i chce swoim czytelnikom przekazać choć część tej tajemnicy.

W przeczytanych dotąd jedenastu książkach autorki poznałam różne bohaterki. Była Bogusia z pachnącym Sklepikiem, była też Ewa z domkiem gdzieś na końcu świata, były dwie Danuty - każda inna, lecz łączyło je wiele, aż wreszcie były bohaterki bardziej życiowych historii - Lilianna oraz Kinga. Wszystkie kobiety miały swoje problemy, mniej lub bardziej rozwiązywalne, jedna zaradna i mająca głowę pełną pomysłów a inna przeżywająca ogromny dramat z własnej winy. Do której z tych bohaterek jest podobna Kamila - osoba wokół której kręci się powieść Katarzyny Michalak? Powiedziałabym, że do żadnej. Dlaczego? Ponieważ moim skromnym zdaniem to chyba najbardziej naiwna, żałosna i nieszczęśliwa na własne życzenie bohaterka jaką poznałam.

Kamila Nowodworska ma dwadzieścia cztery lata, jednak po jej zachowaniu wcale nie odniosłam takiego wrażenia. Dziewczyna mieszka razem z ciocią Łucją w jednym z bloków w krakowskiej Nowej Hucie. Wciąż nie może dojść do siebie po trudnych wydarzeniach sprzed ośmiu lat. Wtedy to jej szesnastoletni świat legł w gruzach. Najpierw niespodziewanie straciła matkę, by chwilę później stracić ukochanego mężczyznę. Jakub był jej wielką miłością, sporo od niej starszy, bogaty i tajemniczy. Jednego dnia otaczał ją uczuciem, by zaraz na drugi dzień zniknąć na osiem długich lat bez słowa wyjaśnienia. Przez cały ten czas Kamila pisze do niego maile, na które nigdy nie otrzymuje odpowiedzi. Aż do czasu... Dlaczego mężczyzna tak długo milczał? Czemu nie odpisał jej chociażby "Spadaj mała"? Czemu dziewczyna nie potrafi o nim zapomnieć i zakochać się na nowo? A przede wszystkim dlaczego pisze do niego te przeklęte maile opowiadając szczegółowo o swoim życiu? Takie pytania zadaje sobie nie tylko czytelnik, lecz również ciocia Łucja. Jednak na niektóre z tych pytań kobieta zna odpowiedzi, choć musi je zatrzymać dla siebie.

Panna Nowodworska jest finansowo uzależniona od ciotki, nie pracuje i żyje jedynie marzeniami. Jej świat stanowią książki, róże i stare domy. To tym pasjom poświęca swój wolny czas. Nadchodzi jednak taka chwila w jej życiu, że postanawia odmienić swój los. Pierwszym krokiem jest znalezienie pracy, co zresztą dość szybko się dziewczynie udaje. Zauroczona przyszłym pracodawcą ma wyjechać za granicę. Jednak pociąg wiozący Kamilę w nową przyszłość, zostaje przez nią niespodziewanie opuszczony. Gdy w życiu dziewczyny pojawia się nowa oferta pracy, z pewnej warszawskiej firmy historia z pociągiem powtarza się. W rezultacie Nowodworska dociera do stolicy, dostaje świetną pracę, dobrą pensję, służbowy samochód a jej głównym zadaniem ma być nadzór nad remontem domku z różanym ogrodem. Brzmi bajecznie prawda? Otóż to tylko pozory. Na drodze Kamili autorka postawiła bowiem przystojnego Łukasza, bardzo tajemnicze sąsiadki oraz "drugie ja" jej samej. To trudniejsze do zrozumienia zresztą. Czy taka naiwna, trzymana do tej pory pod opiekuńczymi skrzydłami ciotki dziewczyna poradzi sobie z nowym wyzwaniem? Czy odkryje kto tak naprawdę kryje się za niespodziankami od losu? O tym przeczytacie już w książce.

"Ogród Kamili" jest z pozoru piękną bajką. Dlaczego z pozoru? Otóż to tylko fasada tej historii a już po zagłębieniu się w nią bańka mydlana pęka i odkrywa przed czytelnikiem przyziemne problemy. Zgodzę się tymi, którzy w niepochlebnych recenzjach piszą o naiwności Kamili i jej braku samodzielności. Zgodzę się też, że nie wiadomo dlaczego dziewczyna zupełnie nie próbuje dociec, kto  i dlaczego dał jej akurat taką pracę. Przecież nie jest to codzienne zjawisko, by sprowadzać księgową z Krakowa do Warszawy by nadzorowała remont domu... Jednak to na tym właśnie polega literatura. Nie zawsze muszą być w niej zawarte rzeczy realistyczne. Przecież to właśnie fikcja literacka sprawia, że każda kolejna czytana przez nas powieść obyczajowa jest piękna, wciągająca i dająca nam zapomnienie po ciężkim dniu pracy.

Powieść Katarzyny Michalak jest kolejną książką, którą czytałam z szybkością pociągu ekspresowego. Nie mogłam zakończyć czytania na danym rozdziale, ponieważ ciekawość nie pozwalała mi nie myśleć o tym, co będzie dalej... Bohaterka wciąż wpadała w nowe tarapaty, żaden dzień z jej życia nie był spokojny i sielankowy. W pozornie ustabilizowany harmonogram nowej rzeczywistości dziewczyny wkracza też niespodziewanie - dla niej - Jakub, jednak ona dość długo nie jest tego świadoma. A kiedy jeszcze zaczynają wyjaśniać się tajemnice jej sąsiadek z ulicy Leśnych Dzwonków to książka nie zechce leżeć grzecznie na półce. Zakończenie mnie zaskoczyło i rozczarowało, ponieważ liczyłam na rozwiązanie choć głównej tajemnicy tej książki. Bo już o formie otwartej zaskoczenia wspominać chyba nie muszę... Ci ,którzy znają serie autorki wiedzą, jak lubi nas trzymać w niepewności, aż do kolejnego tomu. Dobrze, że "Zacisze Gosi" już się pisze. Jeśli chodzi o moją opinię o "Ogrodzie Kamili" to gorąco polecam.




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Trójka e-pik, Polacy nie gęsi II, Czytelnicze marzenia Ejotka, 52 książki

piątek, 7 lutego 2014

Maria Nienartowicz "Przygody Karkonoskiego Skrzata. Wiosenne porządki"



Autor: Maria Nienartowicz
Ilustracje: Ryszard Dąbrowski
Wydawnictwo: Poligrafia AD REM
Data wydania: 2007
Liczba stron: 26
Wiek dziecka: 3+










Maria Nienartowicz to znana mi już z dziecięcych publikacji autorka. Miałam przyjemność poznać już wspaniałe przewodniki dla najmłodszych, a dziś chciałam opowiedzieć Wam o kolejnej ciekawej pozycji autorstwa pochodzącej z Karpacza nauczycielki. "Przygody Karkonoskiego Skrzata" w listopadzie 2003 roku zdobyły I nagrodę w Konkursie Literackim zorganizowanym w Karpaczu.

Kiedy mija zima, w każdym mieszkaniu czy domu trwają wielkie porządki wiosenne. Czy to dorosły czy dziecko stara się jak tylko może wziąć udział w pożegnaniu zimy. Karkonoskie Skrzaty wcale nie działają inaczej. Kiedy tylko obudziły się z zimowego snu ruszyły do pracy, bo przecież trzeba posprzątać pieczarę, wykąpać się, a także panów poddać zabiegom golibrody a panie - fryzjerki. Każdy skrzat musi się przecież pięknie prezentować na powitalnym
przyjęciu Pani Wiosny. Nawet maluchy dzielnie pomagały rodzicom w przygotowaniach, którymi zarządzała oczywiście skrzacia mama. Męska część została
oddelegowana do zadania ze stołami - powinni zadbać, by było na czym siedzieć i gdzie postawić poczęstunek. Zaś jak się łatwo domyślić, damska część skrzaciej rodziny zajęła się wypiekami i napojami. Wścibinosek miał zorganizować koncert wraz z mową powitalną. W uroczystości pomagał kto tylko mógł: pszczoły, biedronki, świerszcze, trzmiele, muchy oraz ptaki. Kiedy już zjawiła się Pani Wiosna została ciepło przyjęta, a po krótkim poczęstunku wszyscy rozpoczęli żwawe pląsy na polanie.



Dźwięki niezwykłej uroczystości dotarły aż do skał, wśród których drzemał Karkonosz. Zdumiony postanowił sprawdzić jaką to okazję przegapił. Kiedy dotarł na polanę zaskoczył go miły widok tańczącego, wielobarwnego korowodu. Miał okazję obejrzeć również zawody w skokach rozgrywane między zajączkiem i pasikonikiem. Kiedy Karkonosz ujawnił swoją obecność na polanie, wśród niektórych gości dało
się wyczuć strach. Jednak skrzaty wiedziały, że Ducha Gór bać się nie należy, jest on bowiem doskonałym przewodnikiem i przyjacielem. Skrzaty poczęstowały gościa ciasteczkami a on w rewanżu zaproponował zachwyconym maluchom wycieczkę do swojego górskiego królestwa. Skały Pielgrzymy, czyli cel ich podróży,
roztoczyły przed skrzatami niezwykłe widoki: obserwatorium na Śnieżce, wyciąg na Małej Kopie, a także polanki i wzgórza. Na szczycie skał Karkonosza maluchy otrzymały też świetną lekcję zachowania się w górach: nie wolno biegać i skakać po skałach, należy zachowywać się ostrożnie, gdyż chwila nieuwagi może skończyć się wypadkiem. Duch Gór pokazał też niecierpliwym malcom jaki sprzęt jest potrzebny do prawdziwej wspinaczki skałkowej: laski, czekany, liny, kaski oraz odpowiednie buty.

Kiedy dzień chylił się zachodowi Karkonosz odprowadził skrzaty bezpiecznie do domu. Maluchy przekrzykiwały się wręcz w "ochach" i "achach" chcąc oddać bliskim atmosferę i przeżycia minionego popołudnia. Na koniec ich przewodnik udzielił im jeszcze ważnych wskazówek, dotyczących kolorów tras w górach (szlak czerwony, czarny, zielony, żółty i niebieski) oraz map i drogowskazów - bezwzględnie trzeba czymś się kierować podczas wędrówek wysokogórskich. 
Jednak po pewnym czasie skrzaty zatęskniły za górami i by uradować swoje
pociechy, rodzice zaproponowali wycieczkę do Dobrego Źródła. Miejsce to ma dla rodziny skrzaciej szczególne znaczenie. A że woda z tego źródła ma magiczną moc wszyscy, którzy chcą mieć szczęście w życiu i miłości biegają wokół niego siedem razy z wodą w ustach. Nie jest łatwe zadanie. Czy skrzacikom się uda?

Książeczka z Wydawnictwa "AD REM" ponownie zauroczyła mnie swoją zawartością. Urokliwe i kolorowe ilustracje, które świetnie przemawiają do dzieci (sprawdziłam na własnej pociesze), śmieszne wtrącenia w nawiasach wywołują faktyczny uśmiech a dodatkowo cała historia mająca zainteresować najmłodszych wędrówkami po górach. Z opowieści można dowiedzieć się również jak powinniśmy przygotować się do nadejścia wiosny a ponadto autorka sprytnie ukryła w poszczególnych rozdziałach coś pouczającego. Warto zapoznać się z tą książeczką.




Książka została przeczytana w ramach wyzwań: Polacy nie gęsi II, 52 książki


Wszystkie zdjęcia pochodzą z książeczki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo 
Pani Magdalenie z Wydawnictwa "AD REM"


czwartek, 6 lutego 2014

Czytnikowe pytanie techniczne

Wielokrotnie na licznych blogach czytałam o Waszych nowych cudeńkach, czyli czytnikach do ebooków. Różne sprzęty polecaliście, mam już nawet od tego w głowie misz-masz :D

Powoli i u mnie realna staje się szansa na posiadanie czytnika (jak i dlaczego to jak już będzie u mnie). Jednak w związku z tym mam pytanie - gdzie najlepiej kupić? W sklepie realnym czy może przez internet? Skąd pochodzą Wasze czytniki?

Naczytałam się już sporo o różnych urządzeniach. Jednego jestem pewna - nie chcę tabletu a czytnik. Ale jaki? Hmmm... Oto jest pytanie...

środa, 5 lutego 2014

Blog Roku 2013 - przypomnienie


Moi Drodzy Czytelnicy,

jeszcze tylko do jutra (6.02) do godziny 12:00 można oddawać głosy w konkursie na Blog Roku.
Jeśli ktoś z Was chce zagłosować na mój blog a zostawił sprawę na ostatnią chwilę - przypominam zatem szczegóły:

SMS o treści F00285 (tylko i wyłącznie taka treść) na numer 7122. Koszt jednego smsa to 1,23 zł brutto.


Dziękuję za każdy głosik :)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Krystyna Mirek "Prom do Kopenhagi"



Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: G+J Gruner&Jahr
Data wydania: 2011
Liczba stron: 248












Zafascynowana "Drogą do marzeń" Krystyny Mirek, którą czytałam w grudniu, zaopatrzyłam swoją biblioteczkę w kolejne dwie książki autorki. Tym razem postanowiłam przeczytać początkowe dzieła literackie, dlatego też zaczęłam od debiutu, czyli "Promu do Kopenhagi".

Głównymi bohaterami powieści są Weronika i Konrad, młodzi ludzie, których los połączył miłością, lecz podzielił tajemnicami i przeszłością. Weronika jest lokalną pięknością, dzięki której lokalni jubilerzy zarabiają krocie, sprzedając spore ilości pierścionków zaręczynowych. Jednak dla dziewczyny liczy się tylko Konrad. Wszyscy amanci otrzymują stale i niezmiennie negatywną odpowiedź. Kiedy Weronika miała pięć lat straciła matkę a wychowująca ją babcia była do niej niezbyt pozytywnie nastawiona. Ojciec zaś wolał trzymać się na uboczu, nie lubił rozmów ani wspólnych chwil z córeczką. Dlaczego? Wszystko przez ludzkie gadanie i wiejskie plotki. Kiedy zmarła też babcia Weronika została tak naprawdę sama, gdyż na ojca liczyć nie mogła. Nie dostrzegał zupełnie jej starań w prowadzeniu domu. Dziewczyna już trzy razy nie dostała się na wymarzone studia, lecz mimo rad ojca, by wyjechała z domu, wciąż w nim tkwiła.

Konrad pochodził z jednej z biedniejszych rodzin we wsi. Jego ojciec był alkoholikiem a matka wraz z licznym rodzeństwem mieszkała w rozpadającym się, zawilgoconym i zagrzybionym domu. Po śmierci ojca za los rodziny odpowiedzialny był Konrad. W wyniku pewnej rozmowy zrezygnował z miłości Weroniki i bez słowa wyjaśnienia przestał się z nią spotykać. Unikał jej jak tylko mógł a kiedy postanowił wyjechać do Niemiec, nawet się nią nie pożegnał. Weronika przeżywała katusze, nie mogła pojąć co się tak nagle stało. Najbardziej bolał ją fakt, że ukochany nie udzielił jej żadnych wyjaśnień. Konrad rozpoczął świetną pracę za niemiecką granicą, był rzetelnym pracownikiem, dobrze mu się wiodło. Jednak, mimo umizgów Klaudii, pracującej w tym samym gospodarstwie, nie mógł zapomnieć o swojej Weronice.

Młodzi nie potrafią w żaden sposób porozumieć się i wyjaśnić sobie wzajemnych nieporozumień. Żadne z nich nie chce jako pierwsze odważyć się na jakiś gest, który mógłby przyczynić się do rozbłysku iskierek miłości w oczach obojga. Po długim okresie cierpienia Weronika postanawia nie czekać już dłużej na ukochanego i choć słowo wyjaśnienia. Podejmuje decyzję o wyjeździe do Kopenhagi, który ma sprawić, że serce zapomni o wielkiej miłości. Czy dziewczyna będzie w Danii szczęśliwa? Jak wiedzie się Konradowi w Niemczech? Czy wdzięki Klaudii skuszą chłopaka? Na co zamierza przeznaczyć ciężko zarobione pieniądze? Jak wiele znaczą w życiu tych dwojga prawdziwi przyjaciele? Odpowiedzi na te - chwilami celowo mylne - pytania znajdziecie w powieści.

Autorka bardzo przystępnie opisała czytelnikom walkę o miłość, a także smutek po jej stracie. Ukazała też liczne relacje rodzice - dzieci i to nie tylko na przykładzie Weroniki i jej taty, lecz także Marcina i pana Czesława Wilka. Ta druga relacja przyczyniła się do mojego dobrego humoru, gdyż myślałam, że tajne nauczanie było prowadzone tylko podczas wojny. Książka jest może kolejną pozycją na rynku wydawniczym, w której poznajemy losy młodych ludzi z problemami na polskiej wsi, jednak zakończenie sprawia, że czytelnik spostrzega logiczne wyjaśnienie wielu sytuacji. Może i w swoim życiu spojrzy inaczej na pewne sprawy? Jesteście ciekawi dalszych losów Weroniki, Konrada oraz Klaudii? Ja też! Mamy szansę je poznać, ponieważ kontynuację ich historii znajdziemy w powieści "Polowanie na motyle" i to nie musimy czekać na premierę, gdyż została wydana w 2012 roku.

Książka zwróciła na siebie moją uwagę już swoją okładką - od pierwszej chwili zauroczyła mnie sukienka pięknej dziewczyny. A sama treść wyróżnia się świetnym stylem pisarki, poprawną polszczyzną oraz prostymi, lecz jakże ujmującymi zdaniami. Jeśli do tego dodam jeszcze sielski i górzysty krajobraz małopolskiej wsi, w której to rozgrywa się główna akcja powieści to nic dziwnego, że strony same się wręcz przewracały podczas czytania.

"Prom do Kopenhagi" to debiut Krystyny Mirek. Widać to po stylu pisarki oraz nie zawsze dokończonych wątkach. Najbardziej zabrakło mi jednak tego, że finał powieści nie zaspokoił mojej ciekawości co do losów kilku postaci pojawiających się w fabule (może pojawią się w Polowaniu na motyle"). Ale mimo to, uważam pozycję za udany debiut.
Muszę przyznać, że nie wiem jak to się stało, iż książki Pani Krystyny poznałam tak późno. Ale lepiej późno niż wcale :) I teraz dzielnie będę nadrabiać zaległości, bo przecież została wydana już najnowsza książka autorki "Miłość z jasnego nieba". A tu jeszcze dwie książki czekają na półce. Jeśli tak jak ja, lubicie polskie pisarki i ich powieści obyczajowe to gorąco polecam Wam "Prom do Kopenhagi"!



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Pod hasłem, Czytelnicze marzenia Ejotka, Polacy nie gęsi II, 52 książki 2014

niedziela, 2 lutego 2014

Czarna Seria - zwariowałam?

źródło
W kioskach pojawił się pierwszy tom Czarnej Serii - książka Larssona. Każdy tytuł jest wprawdzie podzielony na dwa tomy, ale w twardej oprawie.
Do tej pory miałam okazję przeczytać tylko jedną książkę Nessera "Człowiek bez psa" - podobała mi się, jednak pozostałe książki serii, były dla mnie nieosiągalne - cenowo. Jednak tym razem dałam się skusić.
Zamówiłam serię w prenumeracie, ponieważ wtedy wychodzi po 10zł za tom, czyli 20zł za jeden tytuł.

Myślicie że zwariowałam?
Ktoś kupuje? Całość, poszczególne tomy?

sobota, 1 lutego 2014

Podsumowanie stycznia i hasło na luty 2014 - Pod hasłem

Witajcie lutowo! Ależ ten czas szybko mija. Dopiero robiłam ankietę w sprawie ciągłości wyzwania w Nowym Roku a tu już minął jeden miesiąc nowej edycji.

Jeśli chodzi o wyzwanie to bardzo Wam dziękuję za niesłabnące zainteresowanie moimi wymysłami hasłowymi :D Staram się jak mogę, by to czytanie Wam i sobie urozmaicić. Mam nadzieję, że lutowe hasło będzie Wam się podobało :)

Pojawiło się aż 5 nowych uczestników co bardzo mnie cieszy, bo to oznacza, że wciąż ktoś odnajduje moje wyzwanie :)



Zapraszam na kilka słów podsumowania.

Wyzwanie ukończyło 36 osób. Przeczytaliśmy w sumie 65 książek!


Statystycznie:
  • lit. polska - 22, lit. zagraniczna - 43
  • mistrzynią tytułów z brakami jest Jodi Picoult - aż 6 razy były wybierane jej książki
  • w styczniu nie mamy Królowej, bowiem aż 4 uczestniczki przeczytały po 5 książek! A są to: martucha180, Plichcia, Aine oraz Lina - gratulacje! :)
Iwona S.
1. Bez mojej zgody  Jodi Picoult

Gosia B.
1. To, co zostało Jodi Picoult
2. Bezcenny Zygmunt Miłoszewski
3. Ani żadnej rzeczy... PM Nowak

Ana
1. Nevermore. Kruk Kelly Creagh

monweg
1. Księga bez tytułu Anonim
2. Morderca bez twarzy Henning Mankell

martucha180
1. Chemia śmierci Simon Beckett
2. Ogród kości Tess Gerritsen
3. Więzienny prawnik Grisham John
4. Studnia bez dnia Katarzyna Enerlich
5. Pamiętnik Amazonki Jan Michael

Agnieszka dzieckowojny
1. Nikt się nie dowie Delinsky B.
2. Opowieść niewiernej Magdalena Witkiewicz

Plichcia
1. Samotny dom Agatha Christie
2. Bez mojej zgody Jodi Picoult
3. Bez skrupułów Harlan Coben
4. Zaginiony rękopis Mary Higgins Clark
5. Zerwane zaręczyny Agatha Christie

Marjory
1. Kobieta bez znaczenia Wilde Oskar

Sylwuch
1. Kochanie, zabiłam nasze koty Dorota Masłowska
2. Bezdomna Katarzyna Michalak
3. Cisza pod sercem Monika Orłowska

kwiatusia
1. „Zaginione” Mo Hayder
2. „Bez pożegnania” Harlan Coben
3. „Niewygodna prawda” Sophie Hannah

Aga
1. Bezsenność Stephen King

sygin09
1. Bezduszna Gail Carriger
2. Bez mojej zgody Jodi Picoult

Klaudyna Maciąg
1. Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa Haruki Murakami
2. Thierry Henry. Samotność na szczycie Philippe Auclair

Luka
1. Nie ma ekspresów przy żółtych drogach Andrzej Stasiuk

Agnieszka Perzka
1. Kobieta bez twarzy Anna Fryczkowska

Elżbieta Noga
1. Zagubiona przeszłość Jodi Picoult

Melania K.
1. Nikt nie widział, nikt nie słyszał ... Małgorzata Warda

tikichomiktaki
1. Pół życia Jodi Picoult

Joana
1. Nikt nie widział, nikt nie słyszał Małgorzata Warda

Aine
1. Nigdziebądź Neil Gaiman
2. Grobowa cisza Arnaldur Indriðason
3. Babcia Rabuś David Walliams
4. Przystanek Śmierć Tomasz Konatkowski
5. Nie ma takiego miasta Tomasz Konatkowski

Freya
1. I nie było już nikogo Agathy Christie

Maniaczytania
1. Nie ma jednej Rosji Barbara Włodarczyk

Wiki
1. Panika Graham Masterton
2. Dziedzictwo Sinobrodego. Śmierć i tajemnice od Bartóka do Hitchcocka pod redakcją Griseldy Pollock i Victorii Anderson
3. Pani komisarz nie znosi poezji Georges Flipo

magdalenardo
1. Zagubiona w śniegu Holly Webb

Karmazynowa Królowa
1. Kim byłbym bez ciebie Guillaume Musso

Claire G.
1. Gone. Faza druga: Głód Michael Grant

Aneta K.
1. "Hobbit, czyli tam i z powrotem" J.R.R. Tolkien

Marta Mała Mi
1. Bezdomna Katarzyna Michalak

Agnesto
1. Zabić, zniknąć, zapomnieć Jacek Skowroński

Kasia Roszczenko
1. Odnajdę dzieci! Ula Kaźmierczak

Lina
1. Niechciana prawda Agata Kołakowska
2. Kobieta bez twarzy Anna Fryczkowska
3. Morze utraconej miłości Santa Montefiore
4. Śmierć demona Anne Holt
5. Ślepa bogini Anne Holt

ania notuje
1. Śmiertelne napięcie Alex Kava

Magdalena Janicka
1. Bez ograniczeń Wellington Chrissie

anek7
1. Pogoń za duchami Tatiana Polakowa 
2. Nowy Jork zbuntowany Ewa Winnicka

matkakontrababka
1. "Bezdomna" Katarzyna Michalak


Na moje lektury pasujące do wyzwania złożyły się:
1. Bezdomna  Katarzyna Michalak


........

Wszystkim, którzy czytali książki według podanego w styczniu hasła - dziękuję. Czekam oczywiście na linki do książek, które nie doczekały się jeszcze opinii. Gdyby były jakieś braki lub błędy proszę o komentarz w tej sprawie :D


Proszę o wpisywanie w komentarzu, oprócz linka, tytułu i autora książki (w tej kolejności) - znacznie ułatwi mi to tworzenie podsumowania. Dziękuję :)

Zapraszam serdecznie nowe osoby do przyłączenia się do nas. Udział w każdym miesiącu nie jest obowiązkowy. Proszę też o podmianę linku pod banerem na aktualny - kierujący do tego posta.

ZASADY WYZWANIA:
  • start wyzwania: 1 stycznia 2013r.; termin zakończenia: 31 grudnia 2014r.
  • w wyzwaniu może wziąć udział każda osoba, niekoniecznie posiadająca bloga
  • do wyzwania można przystąpić w dowolnym momencie
  • wyzwanie z każdym nowym HASŁEM trwa miesiąc kalendarzowy
  • wyzwanie polega na przeczytaniu przynajmniej JEDNEJ, dowolnej książki miesięcznie, która będzie zgodna z podanym przeze mnie HASŁEM
  • na swoim blogu zamieszczamy recenzję przeczytanej książki, lub chociaż krótką notatkę, a pod tym postem podajemy link do niej. Na dole recenzji proszę o umieszczenie informacji, że książka została przeczytana w ramach tego wyzwania. Można też zamieścić baner.
  • Osoby, które nie posiadają bloga, zostawiają w komentarzu informację co przeczytały lub przesłać do mnie recenzję to opublikuję na moim blogu wraz z podpisem autora (nie jest to konieczne, tylko gdyby ktoś miał ochotę)
  • Za miesiąc zamieszczę podsumowanie z Waszymi osiągnięciami czytelniczymi oraz podam nowe HASŁO.

Hasło na luty:

Skaczą, fruwają, pływają, biegają


Wyjaśnienie: 
W haśle chodzi generalnie o RUCH. W tytule musi się tradycyjnie znaleźć słowo, które będzie pasowało do hasła, czyli albo takie, które jest powyżej na czerwono, albo np.
prom, łódź, żaglówka - bo pływają
motyl, samolot, ptak, anioł - bo fruwają/latają
kangur bo skacze
gepard bo biega itp.
Mogą też być inne zwierzęta, które chodzą/biegają lub rowery czy samochody, bo ich ruch to jeżdżenie.

Nie zaliczam jedynie ludzi, gdyż byli już oni odrębnym hasłem.
Nie liczą się do hasła np. drzewa czy kwiaty, które ruszają się pod wpływem wiatru, ale są do podłoża przytwierdzone i same poruszać się nie potrafią.


POWODZENIA! :)


Proszę o wpisywanie w komentarzu, oprócz linka, tytułu i autora książki (w tej kolejności) - znacznie ułatwi mi to tworzenie podsumowania. Dziękuję :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...