piątek, 5 sierpnia 2016
Richard Paul Evans "Dotknąć nieba"
Tytuł oryginalny: The Walk
Tłumaczenie: Hanna de Broekere
Wydawnictwo: Znak literanova
Data wydania: 2012
Liczba stron: 272
Seria: Dzienniki pisane w drodze tom 1
Czasami trudne życiowe doświadczenia zbliżają ludzi. Jej matka odeszła, jego - zmarła. On miał dziewięć lat kiedy poznał swoją przyszłą żonę. Dla Alana McKale była całym światem. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu, zbudowali domek na drzewie, w którym rozmawiali, grali, opowiadali sobie o wszystkim: lękach, marzeniach, tajemnicach, uczuciach. Przeszli przez trudny okres dojrzewania jako przyjaciele, zazdrość o innych się potęgowała aż zrozumieli, że są stworzeni dla siebie.
To on zajmował się zarabianiem na posiadane luksusy: dom, samochody, wyjazdy... Jego agencja reklamowa przynosiła zyski, choć czasami kampanie były kontrowersyjne.
Podczas podpisywania najważniejszego w jego życiu kontraktu, Alan dostał wiadomość, że jego ukochana żona miała wypadek, spadła z konia i nie wiadomo jakie będą jego skutki... Czy będzie sparaliżowana? Czy przeżyje? Jak bardzo jej hobby stanie się jej przekleństwem? Dla Alana cały świat przestaje istnieć, jest tylko McKale i towarzyszenie jej przy szpitalnym łóżku.
Czytając "Dotknąć nieba" zazdrościłam bohaterom tej miłości, bo tak wielka, prawdziwa a wręcz niesamowita nie zdarza się często. To uczucie aż parowało z książki jak mgiełka, która unosiła się nade mną... W każdym słowie autora było czuć, że tych dwoje to wyjątkowy duet. Dlatego całą sobą czułam dojmującą stratę Alana, rozumiałam jego ból, żal i wszystkie trzy etapy reakcji na tragedię: zaprzeczenie, złość oraz negocjacje z Bogiem... Mężczyzna stracił firmę, dom, samochody. Miał długi, niezapłacone rachunki a "na głowie" wierzycieli. Zresztą nic wtedy nie miało dla Alana znaczenia... tylko jego strata i ból. Niczego nie potrzebował, nic nie robiło na nim wrażenia. Był obojętny na otoczenie i miał myśli samobójcze...Tylko ta obietnica...
Alan nie miał przyjaciół, do których mógłby się zwrócić, gdyż najlepszą przyjaciółką była dla niego żona i przez lata trwania ich małżeństwa nigdy nie odczuwali potrzeby posiadania innych przyjaciół - mieli siebie. Czy to był błąd? Czy w całej Kalifornii znajdzie się choć jedna osoba, która wyciągnie pomocną dłoń? Jak ze stratą ukochanej żony poradził sobie jego ojciec? Czy pomoże synowi i udzieli złotej rady?
W tym trudnym życiowym momencie Alan podjął decyzję, że wyruszy w podróż. Postanowił, że pieszo dotrze do Key West, na Florydzie. Był to cel na tyle daleki, by motywował go do marszu i kolejnych dni przynoszących zmęczenie, lecz zarazem na tyle bliski, by nie osłabiał jego - w tej chwili - silnej woli.
Spakował plecak i opuścił swoje życie mając jedynie dziewięć kilogramów na plecach. Jako towarzyszy zabrał ze sobą gorycz, smutek, rozpacz i tęsknotę. Nie potrafił poradzić sobie z myślą, że musi żyć bez niej, bez ukochanej żony. Musiały mu wystarczyć jedynie jej "odwiedziny" podczas snu.
Myślałam, że podróż Alana będzie nudna. Że nie dam rady przebrnąć przez jego zapiski i to co przeżył, ale doznałam miłego zaskoczenia. Powieść jedynie na początku każdego rozdziału zawiera zdanie lub dwa z jego dziennika a później jest to po prostu pierwszoosobowa narracja (ogromnie interesująca i intrygująca zresztą). W bardzo ciekawy sposób autor opisał wędrówkę Alana, który spotkał po drodze wielu ludzi. Wysłuchał ich historii życia, niektórym opowiedział swoją. Sam potwierdził, że wzbogacili jego dni, czasem pomogli fizycznie lub psychicznie, często okazywali dobre serce dla zupełnie obcego człowieka. Dzięki tym spotkaniom i rozmowom Alan wiele zrozumiał i przemyślał. Pojął, że jest panem swojego losu, że to od niego zależy czy dalsze życie będzie dobre i piękne czy też nie.
W czasie swojej wędrówki bohater przekonał się, że nie wszystko złe jest złe, że czasami tak tylko wydaje się "na pierwszy rzut oka", że z nieciekawej sytuacji można wyciągnąć ogromne korzyści dla siebie. Nie zawsze upadek jest oznaką całkowitego końca. Czy bohater dotrze do celu podróży? Co go spotka po drodze? Czy spotka tylko i wyłącznie dobrych ludzi? Na dwa ostatnie pytania znajdziecie odpowiedź w niniejszej lekturze, jednak odpowiedzi na pierwsze sama nie znam, bowiem dalsze losy Alana autor opisał w książce "Na rozstaju dróg" i zamierzam po nią sięgnąć, by się tego dowiedzieć.
"Dotknąć nieba" to przejmująca opowieść o ogromnej miłości i stracie. O tym jak ból można przezwyciężyć zajmując ciało i umysł wysiłkiem. Że mimo wszystko trzeba żyć stawiając jakiś cel. Historię Alan i McKale opisałam w inny niż dotychczas sposób, ale nie potrafię napisać typowej recenzji, kiedy odczuwam tak wiele emocji, które przelewają się przeze mnie nawet po zakończeniu czytania tej książki. Po prostu bardzo mi się podobało.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, 52 książki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytałam, godna polecenia, zresztą chyba jak większość jego powieści.
OdpowiedzUsuńDokładnie, jego książki chwytają ze serca...
UsuńCzytałam i podobnie jak Ty, byłam pod wrażeniem (-: 2 i 3 część przede mną (-:
OdpowiedzUsuń:) Jakoś nie mam na 2i3 czasu póki co...
UsuńTeż już ją czytałam i pamiętam że też wywarła na mnie wrażenie
OdpowiedzUsuńChoć przyznaję się, że jak przeczytałam na okładce o podróży to trochę się bałam...spodziewałam się czegoś innego, ale wyszło cudnie :) A czytałaś kolejne tomy tej serii?
UsuńAż wstyd się przyznać, ale nie przeczytałam jeszcze żadnej powieści Evansa!
OdpowiedzUsuńO rety, naprawdę?? To koniecznie musisz sięgnąć, bo czytałam bodajże 3 i wszystkie są przepiękne... to tak jak u Sparksa... :)
Usuń