poniedziałek, 13 lipca 2015
Agnieszka Turzyniecka "Dziewczynka z balonikami"
Autor: Agnieszka Turzyniecka
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2014
Liczba stron: 176
Często w życiu codziennym słyszy się stwierdzenie - "mam depresję". Jednak jak sądzę, jest to tylko potoczne powiedzenie, że mamy zły nastrój czy liczne problemy. Nie twierdzę, że nie. Ale czy tak naprawdę wiemy, czym jest depresja? Moje pierwsze spotkanie z chorobą afektywną dwubiegunową, czyli psychozą maniakalno-depresyjną miało miejsce w kwietniu tego roku, kiedy to przeczytałam autobiografię Danielle Steel "Światło moich oczu". Autorka opowiedziała tam o życiu swojego syna właśnie z tą chorobą. Dziś przedstawię Wam kolejną pozycję na rynku wydawniczym, która porusza ten trudny temat.
Marlena Serafin już od najmłodszych lat miała problemy ze swoją psychiką. Jednak nie były one ani właściwie zdiagnozowane ani leczone. Z czasem jej stan zdrowia był tylko gorszy, kolejne nawroty choroby coraz bardziej natarczywe a myśli stawały się samobójcze. Na rodzinę Marlena nie miała co liczyć. Matka (choć tak naprawdę nie zasłużyła na to miano) zamiast wspierać swoje dzieci sprawiła, że każde z czwórki rodzeństwa odeszło z domu. Marlena nie mogła na nich liczyć. Jedynie na ojca, ale nie na wiele się to zdało. Nie uchroniło jej to przed problemami i pogłębiającą się depresją. Ojciec nie miał siły przebicia, to matka rządziła i rzucała jadem a dokładniej słowami, które raniły córkę: jest głupia i za gruba. Wypominała też nieukończone studia. Która matka tak mówi do własnego dziecka??
Marlenę - Polkę zamieszkałą w Niemczech - poznajemy, kiedy swoje kroki kieruje do szpitala psychiatrycznego. Dostała skierowanie od lekarza rodzinnego, jednak liczy że wystarczą leki. Dostanie je i będzie mogła wrócić do domu. Jednak po rozmowie z lekarzem zostaje umieszczona na oddziale z najlżejszymi przypadkami. Sytuacja komplikuje się, kiedy dziewczyna postanawia targnąć się na życie. Udaje się ją uratować, ale trafia do najgorszego miejsca w całym szpitalu - akwarium.
Przez cały pobyt w szpitalu pacjentka opowiada swoją historię. Poznajemy relacje rodzinne od czasów dzieciństwa, czas szkoły, potem wyjazd, praca, kiepskie szczęście do mężczyzn. Zaś opowieść zza szpitalnych murów dotyczy innych pacjentów, sposobu leczenia, reakcji na otaczający świat, rozmów z lekarzami oraz planów na przyszłość. Historia relacjonowana przez Marlenę jest ogromnie rzeczywista, realna i przedstawiona w pierwszej osobie, nie z obserwacji innych osób.
Choroba dwubiegunowa, jak pisałam już w przypadku książki Steel, jest chorobą śmiertelną. Wprawdzie to nie tak jak z rakiem, ale w przypadku depresji to pacjent może w każdej chwili zwątpienia czy gorszego samopoczucia targnąć się na życie. A przecież sposobów jest wiele. Jedynie nieliczne przypadki wychodzą ze szpitala i są w stanie żyć - oczywiście nieustannie połykając tabletki - w miarę normalnie. Trzeba jednak silnej woli i pomocy ze strony innych, by nie powrócić już do szpitalnego koszmaru wiązania pasami i obecności pielęgniarki podczas czynności fizjologicznych.
Książka jest świetnym przykładem na to, jak nie powinno się żyć. Jak nie powinno traktować się bliskich, którzy popadają w stany depresyjne. Książka jest niejako formą pomocy ludziom, którzy mogą w niej dojrzeć promyk światła i nadziei. Na lepsze jutro. Na spełnienie marzeń (Marlena marzyła o pisaniu książek). Na nieudaną próbę samobójczą, która może tylko zaszkodzić zdrowiu. Pokazuje również co może być powodem, że ktoś popadnie w taki stan i zacznie mieć problemy zdrowotne: utrata pracy czy ukochanego, silny stres lub złe emocje. Jedni wtedy płaczą a innym to nie wystarczy do wyrzucenia z siebie nagromadzonego smutku i złości.
Krótka powieść, krótkie rozdziały a jaka bogata treść. Może ktoś pomyśli, że jest nudna albo przytłacza czytelnika swoją tematyką, ale nie ma racji. Szybko czyta się o problemach, które tylko doskonale obrazują jak wygląda życie z depresją. I to z pierwszej ręki bohatera-narratora. Po lekturze książki nie jestem w stanie nikogo wyleczyć, nie mam wiedzy lekarskiej (mimo nazw leków podanych w powieści), ale mam ogólne pojęcie co to jest depresja, jak ją rozpoznać i jak udzielić podstawowej pomocy, czyli wsparcia.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Z literą w tle, Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytałam i uważam, że to bardzo wartościowa książka z przesłaniem. Polecam.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam. Jeśli ktoś szuka tutaj powieści o słodkiej dziewczynce to musi zmienić plany
UsuńMiałam ją w planach w zeszłym miesiącu ale się nie wyrobiłam niestety;p Książkę na pewno jednak przeczytam.
OdpowiedzUsuńGosiu czyta się szybko, bo jest cieniutka, ale uważam że warto
UsuńKsiążka o niezwykle ważnym temacie. Muszę szukać :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
I takie są potrzebne...
UsuńTo bardzo dobra książka. Mam nadzieję, że zmieni myślenie ludzi o tej chorobie.
OdpowiedzUsuńI że podejdą do chorujących inaczej, lepiej, wyrozumialej
UsuńCzytałam...
OdpowiedzUsuńJa podziękuję tej książce - wywołałaby u mnie zbyt wiele przykrych wspomnień...
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie namawiam
UsuńWygląda na to, że warto przeczytać. Czasem w tak cienkiej pozycji można odnaleźć ogrom treści.
OdpowiedzUsuńOj tak, dlatego nie mam w zwyczaju skreślać cienkich pozycji
UsuńKsiążka może być naprawdę dobra ;) Jak tylko znajdę trochę czasu, porozglądam się za nią :)
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
polecam
UsuńPiękna recenzja :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńZapisuję tę powieść do pilnie poszukiwanych. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię przekonałam :)
UsuńMyślę, że warto czytać takie książki, aby poznawać trudne choroby niby spotykane na co-dzień, ale nieznane przez większość społeczeństwa. Tytuł zapisuję.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego sięgam i po takie tematy
UsuńChyba już kiedyś wspominałam, że marzy mi się poznanie tej historii... Mam nadzieję, że kiedy tylko moje samopoczucie powróci do normalności, będę miała więcej siły i ochoty na czytanie książek, wszak przez najbliższe miesiące będę miała mnóstwo czasu na nadrabianie zaległości. :)
OdpowiedzUsuńNo ja myślę, że poczytasz więcej :) A jak poznasz książkę to wpadnę poczytać wrażenia
UsuńTej książki nie czytałam, ale o chorobie afektywnej dwubiegunowej pisała też M. Warda w powieści "Miasto z lodu".
OdpowiedzUsuńWardy nie znam, ale nie kusi mnie póki co po gorszym spotkaniu z czytaną powieścią. Za to u Steel ten sam temat był - pisałam o tym
UsuńNie znam niestety ale i Twoja recenzja jak i komentarze pod nią bardzo zachęcają.
OdpowiedzUsuń