Wszyscy już opisali swoje wrażenia z targów... Ale może i moje ktoś poczyta :) Zalecam zrobienie sobie herbatki - długi post.
To niespodziewane zjawisko, że pojawiłam się w Warszawie w ten majowy weekend. Wszak bywam na książkowych targach, ale u siebie, w Krakowie.
Jednak jak wiecie śniadanie z Cecelią Ahern odmieniło moje cztery dni...
Dlaczego cztery?
W czwartek - organizacja i planowanie
W piątek - gotowanie obiadu dla dziecka na sobotę oraz pakowanie jej i siebie (jak spakować się na 2 dni mieszcząć się w plecak i torebkę?)
Oraz sobota i niedziela w Warszawie
Pociąg z Krakowa wyruszył o 7 rano w sobotę. Nie był to Pendolino a na dodatek zmarzłam w nim :( Większą część podróży (2h36min) czytałam Agatkę Christie.
Kiedy już wyłoniłam się z podziemi Warszawy Centralnej na powierzchnię ujrzałam słonko oraz :
Najpierw musiłam kupić bilet na tramwaj (w Krakowie nie kupuję, więc byłam z siebie dumna, że szybko udało mi się zrozumieć jak kupić bilet za 1,70) a potem udałam się w stronę Kruczej. Nie mogłam się oprzeć i po drodze zza szyby robiłam zdjęcia:
Idąc na ul. Szpitalną (gdzie miało być spotkanie z Cecelią) z instrukcją dojścia od Darii (organizatorki spotkania) mój zachwyt wzbudziły:
Do spotkania było jeszcze 50 minut, więc wykorzystałam je na... fryzjera :P
Relację ze śniadania w Pijalni Czekolady Wedel możecie przeczytać TUTAJ
Miałam okazję poznać tam kilka blogerek znanych mi z blogosfery: awiola (Wiola), Antykwariat z ciekawą książką (Asia) i Lustro rzeczywistości (Andżelika).
Były też osoby, których nawet w blogosferze nie miałam okazji poczytać jak Michalina z Książek Meme, Patrycja, Ania (Scathach), Diana.
Po spotkaniu w pięcioosobowym składzie udałyśmy się londyńczykiem na Stadion Narodowy. Przywitało mnie milion schodów (ledwie po nich weszłam, szkoda że nie zamieszczono informacji gdzie jest lepsze wejście, przystosowane dla niepełnosprawnych) i gigantyczna kolejka do kas. Przynajmniej tam czekała na mnie miła niespodzianka, bowiem okazało się, że z moją legitymacją mogę wejść za darmo :)
A potem... zaczęły się tłumy, tłok, ścisk i gorąc. Sobota była szaleństwem. Niewiele zobaczyłam. Przepychałyśmy się z Michaliną i Joanną poprzez liczne korki i kolejki, by dotrzeć na spotkania z autorami z naszych list.
Z Lilianą Fabisińską - autorką z mega poczuciem humoru |
Z Magdą Witkiewicz |
Z obiema autorkami porozmawiałam na temat początku "Córeczki" i "Pierwszej na liście" oraz ich wątkach wspólnych oraz nawiązujących. Jednym słowem stoisko Filii rządziło (również w niedzielę, ale o tym później).
"Biegnąc" na kolejne stoisko zrobiłam szybko zdjęcie Ewie Ewart
I tak dotarłam do kolejki Magdy Kordel. Nasza długa znajomość była dotychczas tylko internetowa, wypadało się wreszcie spotkać :) (Na krakowskich targach nie zgrałyśmy godzin, ostatnio w Matrasie na Rynku nie mogłam być).
W kolejce spotkałam Panią z "Uroczyskiem" w rękach. W żartach powiedziałam, żeby trzymała mocno, bo ukradnę i ... zaproponowała, że odsprzeda mi książkę, ponieważ ma dwie. Zdziwienie, radość i lęk, jaką poda cenę (w sieci "chodzą" po 70-80zł), a tu słyszę 30 złotych! No to kupiłam.
Mina Magdy jak zobaczyła mnie i to jeszcze z "Uroczyskiem" - bezcenna :)
Drugą autorką, którą udało mi się zaskoczyć swoją obecnością w Warszawie, była Kasia Michalak. Najnowszą książkę z dedykacją i autografem dostałam akurat pocztą, ale że ostatni raz na żywo widziałyśmy się 3 lata temu to nie mogłam nie zajrzeć :) Początkowo kolejka była gigantyczna, ale w okolicach 16-stej mogłam postać już te 10 czy 15 minut :) Zresztą przeznaczając je na rozmowę z ochroniarzem. A potem dyskusja z Kasią:
I uścisk na pożegnanie, bo jak się okazało po Targach ,Kasia wkrótce wyjeżdża na dłużej |
I jeszcze zamieniłam kilka słów z Przemkiem Kossakowskim, pozdrawiając go od Krakowa. Nie znam jego książki, więc występowałam wyłącznie w roli fotografa dla Michaliny (Książki Meme), która brała autograf dla siostry (Autor narysował nawet serduszko).
I na tym zakończyłam działania sobotnie. Bolały mnie nogi i nikt ani nic już nie zdołałyby mnie namówić na cokolwiek. Poza tym czułam głód, bo od spotkania z Cecelią nic nie jadłam... Michalina musiała zdążyć na pociąg o 18-stej a ja do tej godziny musiałam zameldować się w hotelu zatem zrzuciłyśmy się na taksówkę i po wielu przygodach i "wyznaniu miłości kierowcy" dotarłyśmy na miejsca o czasie :)
W hotelu chwilkę odpoczęłam, odświeżyłam się i ruszyłam upolować coś do jedzenia. Zamiast szukać po omacku postanowiłam, udać się do Złotych Tarasów, bo tam na bank karmią. Do tego widząc ten dach w telewizji marzyłam, by zobaczyć go na żywo :)
Nie sądziłam, że w środku jest tyle poziomów... Na szczęście wzięłam plan i nie zbaczając z kursu (na sklepy rzucałam tylko jednym okiem, bo żołądek wygrywał serenady) dotarłam do miejsca docelowego. Po nabraniu sił pstryknęłam jeszcze kilka fotek a potem ruszyłam na zasłużony wypoczynek. Marzyłam o prysznicu i łóżku, a jeszcze chciałam zweryfikować plany na niedzielę (u których autorów muszę być a których mogę odpuścić) i zdać relację na bieżąco magdalenardo :) [o dzięki ci tablecie i internecie hotelowy]
Niedziela przywitała mnie deszczem a chwilami nawet ulewą. Ale po śniadaniu i porannej toalecie, spakowałam się i ruszyłam na Stadion. W planie było wreszcie obejście całości stoisk, bez tłumów. Udało mi się dotrzeć przed otwarciem, z samego rana było pusto. Był dzięki temu czas na zdjęcia. I jeszcze plan graficzny stoisk pobrałam. O zakupach nie wspomnę... :)
Makieta Stadionu |
Szkoda, że nie dało się wejść na trybuny i płytę |
Fotka zamkniętego dachu dla męża |
Tak wyglądały puste korytarz na targach :P |
Pierwsi autorzy, których chciałam spotkać pojawić się mieli dopiero od 11-stej, zatem w godzinę spokojnie obeszłam stadion wokoło i zrobiłam zdjęcia nie tylko książkom...
Już w sobotę mnie zauroczyło ułożenie książek - Michalina pamiętasz? |
W niedzielę trafiłam akurat na układanie :) |
I literówkę znalazłam, co zaowocowało przemiłą rozmową o poezji z jej autorem Robertem |
Nie samymi książkami żyje mol/bloger |
Jak to się ma do laptopów...hmm... |
Targi nie targi kosić trzeba... |
Kawałek trybun uwieczniony podczas przerwy |
Z Mają Popielarską |
W sobotę nie miałam szans spotkać się z Kasią Zyskowska-Ignaciak, ponieważ była przed południem. Ale już w niedzielę bez problemu odnalazłam stoisko MG, zakupiłam najnowszą książkę Kasi "Upalne lato Gabrieli" i poplotkowałam z autorką. Spędziłam u Kasi prawie godzinę. W trakcie naszej rozmowy przyszła polska blogerka mieszkająca w Irlandii - Czytająca mama, a także Natasza Socha (wtedy tego jeszcze nie wiedziałam) i Magda Witkiewicz. To była bardzo miła rozmowa - dzięki Kasiu.
Ciąg dalszy licznych spotkań w Filii. Gdyby nie wskazanie, to nie wiedziałabym, że to Natasza Socha. Dopiero kupując jej książki dowiedziałam się, że to ona :) No cóż, na swoją obronę mam to, że nie znam jeszcze wszystkich polskich autorek i to zarówno książkowo, ale i wizualnie.
Z Nataszą Sochą i Andżeliką z bloga Lustro rzeczywistości |
Od lewej: Agnieszka Walczak-Chojecka, ja, Natasza Socha |
Nataszy Sochy zakupiłam dwie książki, nie znam jeszcze twórczości autorki, ale to czas chyba... Zresztą Agnieszki Walczak-Chojeckiej mam poziomkową książkę i ... jeszcze nie czytałam. Chyba obiecam sobie ją przeczytać w tym roku :) Zwłaszcza, że autorka podarowała mi bezpłatny fragment powieści, która ukaże się w lipcu w Serii z tulipanem :) [Muzyka, Włochy, flecistka i znany Maestro]
Magdalena Zimniak |
Autorka książki "Białe róże dla Matyldy" została zostawiona niejako na deser. Podobno powieść jest dobra a ja jej nie znam... Moje zakupy nie były ogromne a polskim autorkom nie potrafię sobie odmówić (nawiązała do tego zresztą Liliana Fabisińska w dedykacji) i kupiłam książkę uzyskując od razu dedykację.
A potem było pożegnanie z Targami, Warszawą i powrót (tym razem Pendolino:) do Krakowa, do córci :) Która oczywiście czekała na prezenty :)
Gratis od Ateneum |
Po miłości do Liczypiesków, Bobik był ogromnym marzeniem Pati...
Dostała nawet z autografem, dedykacją i doklejonym przez autorkę kociakiem
Targi bez Franklina??? |
Są też zakładki różnej maści, również naukowe:
A oto moje zdobycze targowe:
"Życie ma smak" dostałam w gratisie od Filii. Zatem tak naprawdę kupiłam 5 książek.
"365 stron życia" kupiłam za 1 złoty (słownie: jeden, czyli się nie liczy). Szkoda, że taka to ciężka książka, bo kupiłabym więcej. To swoisty rodzaj kalendarza, z przepisami i inną wiedzą ogólnożyciową i miejscami na notatki.
Autografy zdobyte w stolicy:
Nie zdobyłam autografu Schmitta, mimo że wiozłam książkę, ale najważniejsze punkty programu zostały wykonane :)
Targi to nie tylko książki. Oprócz blogerek poznanych podczas sobotniego śniadania na Stadionie miałam okazję spotkać znane mi już dziewczyny: Aine, Sardegna, Agnes oraz nowe twarze Beti G. i Czytająca mama.
Nie będę porównywać imprezy warszawskiej do krakowskiej, ponieważ na wilu blogach zostało to już uczynione. Ale nie mogę napisać swoich odczuć i spostrzeżeń z Warszawy:
Zaskoczyły mnie wysokie ceny. Na stoisku Naszej Księgarni były książki po 10zł, sporo po 19, poza tym bez szału... a liczyłam na promocje.
Zauważalny był problem szatniowy, musiałam wszystko nosić... albo zimno (w miejscach gdzie wiało na przestrzał stadionu) albo gorąco (tam gdzie tłok i ścisk) i przywiozłam z Warszawy... katar.
Ale przede wszystkim ładunek wrażeń, emocji, który wystarczy mi do października :)
Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że był to weekend, który na długo pozostanie w mojej pamięci! :)
^^^^^^^^^^
Korzystając też z okazji, że mnie czytacie zachęcam do wzięcia udziału w konkursie urodzinowym. To właśnie dziś mój blog obchodzi 3 urodziny!
28 nagród książkowych czeka na Was. TUTAJ wszystkie szczegóły. Nie bójcie się, piszcie, twórzcie. Ja te książki chcę rozdać :)
Weekend pełen wrażeń! Myślę, że udany :) Cudny autograf na Bobiku, fajnie CI, że masz młodsze dziecko! ;-)
OdpowiedzUsuńA, i nie wszyscy opisali ;-) Moje się dopiero pisze, nie było szans w tygodniu. Chyba bym musiała zrezygnować ze spania. ;-) Zapraszam wkrótce.
UsuńO tak, wrażenia jeszcze mnie do końca nie puściły :) Dzięki Tobie zaś wiedziałam, żeby kurtkę mieć ze sobą, co jak widać na fotkach z niedzieli było bardzo przydatne :)
UsuńAutograf i klejony kotek z kocykiem to bomba! Trzeba było wziąć dla wnucząt :P
Gdyby Pati zdrowa była to byłoby dawno... CZekam i na Twoje wrażenia, pewnie że wpadnę poczytać :)
A w konkursie weźmiesz udział jak rozumiem? :D
Myślę, że wezmę :)
UsuńJakie wnuki! :P
Czekam na Twoje pomysły :)
UsuńTak przyszłościowo te wnuki...
Piękna relacja. I to co mnie urzekło, jesteś chyba pierwszą osobą z Krakowa, którą nie psioczy zarówno na Warszawę ani na targi (błędy wytykać można ;) ) Na jesieni ja wybieram się do Krakowa i muszę przyznać, że już nie mogę się doczekać, bo w zeszłym roku było cudownie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) [Zanim zapomnę, odpisałam Ci pod komentarzem w Konkursowym poście]
UsuńPsioczenie nic nie da, tylko atmosferę popsuje. Zresztą nigdy na 100% ludziom się nie dogodzi...
Błędy wytykam zawsze, uważam że starczy :P
Może uda się spotkać w Krakowie? :) Nowe hale to więcej wystawców i więcej kilometrów do chodzenia :) Ale i więcej emocji
Uwielbiam czytać relacje z targów (-: A wiesz, że u mnie też Filia rządziła (-: Mam 4 autografy z ich stoiska (-: Magdalenę Kordel też wyczaiłam u nich i dobrze, bo do Znaku pewnie bym nie dotarła )-: W tym czasie stałam w kolejce do Katarzyny Michalak (-: W ogóle mam wrażenie, że chodziłyśmy po swoich śladach (-: Zabrałam ze sobą 8 książek na spotkania z pisarzami, część dokupiłam na miejscu (ręce mi odpadały jak wróciłam do domu!). Ceny rzeczywiście wysokie, zrezygnowałam z zakupu książek, w których i tak nie miałam szansy zdobyć autografów. Kupiłam taniej w internecie i nie musiałam dźwigać (-: Nie myślałam, że spotkam R. Kosin i M. Zimniak, więc potem żałowałam, że nie mam ze sobą ich książek )-: Byłam tylko w sobotę, dlatego nie miałam okazji zdobyć autografu M. Wardy, chociaż książkę na wypadek wszelki wzięłam. Z niezrealizowanych planów została mi jeszcze Joanna M. Chmielewska i A. Krawczyk, więc muszę się tam wybrać za rok (-:
OdpowiedzUsuńMiała być Agnieszka Walczak - Chojecka, a nie Krawczyk (-:
UsuńBo Filia to najfajniejszy zestaw autorek :) przychodzą nawet jeśli nie jest ich godzina :)
UsuńFaktycznie śledziłyśmy się :P
Skoro masz autografowe braki to wpadnij do KRK :)
Kraków mało realny, trochę za daleko )-: Ale oczywiście, orientacyjnie sprawdziłam możliwości dojazdu (-;
UsuńDla mnie na wstępie Warszawa była nierealna, ale Cecelia zdziałała cuda :)
UsuńDasz radę :)
Domyślam, że będziesz wspominać i żyć tymi targami jeszcze jakiś czas. Tyle wspaniałych spotkań, tyle rozmów i autografów. Naprawdę zazdroszczę. Zmotywowałaś mnie do bycia na targach w Krakowie :)
OdpowiedzUsuńO tak. Na długo pozostaną mi w pamięci :)
UsuńHihi zapraszamy do Krakowa :) wiesz, że chętnie dłużej Porozmawiam z Tobą.
Ja każdą relację przyjmuję z otwartymi ramionami, bo sama niestety nie mogłam być na Targach :). Książki rzeczywiście ułożone niesamowicie, ktoś miał fantazję. Ciekawi mnie, jak wypadnie pełna "Włoska symfonia".
OdpowiedzUsuńTo koniecznie musisz wziæć udział w targach to super akumulator :) do jakiegoś miasta masz pewnie najbliżej...
UsuńJedyne co przychodzi mi do głowy to.....Zazdroszcze
OdpowiedzUsuń:) to ja chyba mogę tylko podziękować :)
UsuńBardzo obszerna relacja. Fajne fotki. Gratuluję zdobyczy oprócz... kataru ;)
OdpowiedzUsuńA dziękuję :)
UsuńSuper! Zazdroszczę ogromnie i cieszę się, że wyjazd był taki udany. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDziwię się, że Ciebie nie było - osóbki, która bywa na wszystkich niemal wydarzeniach kulturalnych :)
WOW WOW - po prostu przepiękne sprawozdanie :-0 Jestem pod wrażeniem. Gratuluję Ewelinko i widzę że się świetnie bawiłaś. Super :-)
OdpowiedzUsuńNie było mnie w blogosferze kilka dni a tu proszę same niespodzianki :-) Dziękuję za super lekturę :-)
Dziękuję Asiu :) I bardzo proszę, uwielbiam pisać :)
UsuńO tak, bawiłam się super, co potem odczułam w nogach...A jeszcze potem w nosie... :P Ale było warto naładować akumulatorki :)
Kilka dni czasem robi wielką różnicę...
Powiem krótko i na temat - wspaniała relacja, która wręcz zapiera dech w piersiach i zachęca do udziału w takich Targach! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :):):) To co, będziesz w Krakowie? :)
UsuńEwelinko, tę Twoją relację czytam już trzeci raz.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem chciałam zostawić komentarz, ale zanim przeczytałam całość to... coś odciągało mnie od komputera i nie było już czasu na komentarz.
Przede wszystkim bardzo się cieszę, że w ogóle odwiedziłaś Warszawę, byłaś na Targach, uczestniczyłaś w wielu ciekawych spotkaniach z autorami i blogerami oraz z tego, że zrobiłaś coś dla siebie. To był Twój weekend!
Dzięki Twojej szczegółowej relacji mogłam poczuć się tak, jakbym była tam z Tobą. Dziękuję!
Zaczęłaś może czytać którąś z książek Małgorzaty Sochy? Swego czasu słyszałam o nich wiele dobrego...
Tak w ogóle to przeszło Ci już zapalenie spojówek?
Myślałam, że z każdym razem zobaczyłaś w niej coś nowego :P A słowo zucha, że nic nie zmieniam...
UsuńOj, mój mój :) Zresztą Ty wiesz najbardziej jak tego potrzebowałam :) I cieszę się, że choć troszkę Ci się udzieliły moje emocje
Sochy nie zaczęłam, choć codziennie do mnie woła... Ale po zapaleniu oczu muszę najpierw recenzyjne poczytać. Na szczęście mam niewiele - 4,5.
Ale szczerze, to nie wiem kiedy je przeczytam, bo w tym miesiącu i jenah jest W i liczyłam, że wykorzystam to do dopingu Magdy Witkiewicz książek z półki...
Oczy lepiej, ale ideału jeszcze nie ma i szybko mi się męczą. Od dziś już nie stosuję maści ani kropli. :)
Aaaaaaaaa i zapomniałam Ci napisać, że widziałam w zapowiedziach na lipiec "Uroczysko" :)
OdpowiedzUsuńA widzisz, to fajnie :) Skoro już mam to czekam tylko na "Sezon na cuda" i będą czytać te początkowe książki :)
UsuńP.S. Tak, serię płatkowo-kwiatowo-cierniową nadal zbieram :) Ostatnio kupiłam tom 4, mam zatem już 3/5 :)
Usuń