Autor: Małgorzata Micuła
Wydawnictwo: Skrzat
Data wydania: 2019
Liczba stron: 108
Kilkanaście dni temu pisałam o opowiadaniach wydanych przez Małgorzatę Micułę - dziś opowiem Wam o innym tytule Autorki - "Talent jak lekarstwo". Akcja tej krótkiej, bo liczącej cztery rozdziały opowieści, rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku. Zapraszam Was zatem w przeszłość...
Krystiana urodziła się w biednej i brzydkiej dzielnicy dużego miasta. Jako najstarsza z rodzeństwa musiała szybko pójść do pracy, by pomóc rodzicom i tak trafiła do domu sędziego. Dom olśniewał ją pięknym i bogatym wyposażeniem, jednak największą radością dla piętnastolatki jest możliwość częstego oglądania obrazu młodej dziewczyny wiszący w salonie. Jaką rolę w tej opowieści odegra to płótno w złotej ramie?
Jak ogromne zaskoczenie malowało się w oczach i na twarzy Krystiany, gdy pewnego dnia w drodze na targ spotkała damę z portretu. Los pozwolił dziewczynie pojawić się w domu Emilianny, jednak to co zdarzyło się później było niezwykłe i niespodziewane.
Talent, który posiadała Krystiana sprawił, że Emilianna postanowiła odmienić swoje życie, zawalczyć o marzenia. Co takiego zrobiła młoda dziewczyna?
Ciąg zdarzeń sprawił, że dzięki fascynacji Krystiany również życie jej rodziców i rodzeństwa potoczyło się inaczej, żyli bardziej dostatnio. Dlaczego? Tego Wam nie zdradzę, musicie sami odkryć tajemnice tej historii.
Bardzo krótka - czego ogromne żałuję! - opowieść, pełna zaskoczeń, zwrotów akcji, trudnych wyborów, która prowadzi czytelnika po Polsce z małym epizodem w Paryżu. Z zaintrygowaniem podążamy za Krystianą, śledzimy jej kroki ku dorosłości i samodzielności, akceptujemy decyzje oczekując na to, czy były słuszne. Talent dziewczyny wielokrotnie zadziwiał, zmieniał myślenie, działał jak lekarstwo...
W swoim życiu przeczytałam wiele książek, jednak nigdy nie trafiłam na taką, gdzie autor tak mocno zwróciłby się ku tematowi talentu i jego oddziaływania na ludzi. Na samego twórcę, ale też odbiorców dzieła. A przecież tak wiele jest osób, które tworzą piękne, niezwykłe i poruszające rzeczy.
Małgorzata Micuła jest bardzo wrażliwą osobą, która w swojej twórczości inspiruje się dziełem rąk. Tak było również w tym przypadku.
Treść opowieści dopełniają odręczne rysunki Autorki.
Na końcu książeczki znajduje się 'słowo' od Autorki, w którym wyjaśnia, że historia Krystiany celowo nie ma końca. Małgorzata Micuła pozostawiła ją na rozdrożu życiowym, z przemyśleniami, dylematami, wyborami, by każdy czytelnik mógł sam wyobrazić sobie jak potoczyły się losy bohaterki. Autorka stawia też pytania o to czy istnieją przypadki lub czy talent może komuś pomóc. Lektura wskazuje jednoznacznie, że owszem. Czy w Waszym życiu też się tak zdarzyło? Czy doceniacie swoje talenty?
Podsumowując - "Talent jak lekarstwo" to niewielkich rozmiarów opowieść o talencie, miłości, chęci zmiany życia oraz niespodziance kryjącej się w obrazie. Jest to historia o spełnianiu marzeń, odwadze, pięknej duszy i dylematach, które musimy rozstrzygać każdego dnia. Pomimo licznych wątpliwości, problemów, rozterek i snów musimy walczyć o swoją przyszłość. Niezwykle fascynująca i wartościowa pozycja, którą gorąco Wam polecam!
Jeśli chcielibyście mieć swój egzemplarz tej książki wraz z autografem Autorki piszcie -> mmicula@o2.pl
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
Za książkę dziękuję Autorce
Zachęciłaś mnie. 😊
OdpowiedzUsuńO tak, recenzje Autorki bloga ujmują istotę tej książki i zaciekawiają...
UsuńDodam do tego, że tematyka "Talentu jak lekarstwo" i rozwój wydarzeń wciągają, uruchamiają wyobraźnię i pozwalają zanurzyć się w minionym czasie, który jakby ożywa na czas lektury :)
Kusi mnie bardzo też przełom XIX i XX wieku. No i ten epizod paryski. :) Wydaje się to ciekawa i wartościowa opowieść. Zapisuję sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCieszy mnie to, dziękuję za komentarz.
UsuńWiem od moich Czytelników, że książkę "Talent jak lekarstwo" można przeczytać w jeden wieczór. Dopiero potem przychodzi czas refleksji, dzielenia się swoimi przemyśleniami, szukania w swoim otoczeniu utalentowanych ludzi, którym można pomóc się realizować...
Wszystkie te rozmowy z Czytelnikami są dla mnie bardzo ciekawe i budujące. Dzięki nim wiem, że było warto wydać "Talent jak lekarstwo".
Pozdrawiam i życzę wielu dobrych inspiracji płynących z przeczytanych książek :)
Też bym czuła niedosyt, bo lubię powieści rozgrywające się w przeszłości.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz.
UsuńOsobiście wolę niedosyt, niż przesyt...
"Talent jak lekarstwo" pozostawia pole Czytelnikowi, który może "poprowadzić" bohaterkę swoimi ścieżkami... A każdy zrobi to inaczej i to jest dla mnie, jako autorki, ciekawe i fascynujące. To nie ja piszę ostatnie słowo w mojej książce :)