Autor: Iwona Mejza
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: lipiec 2016
Liczba stron: 256
Problem mrugającego kursora zna każdy z nas, blogerów. Znają go też pisarze, dziennikarze, studenci. To najtrudniejszy moment dla wszystkich, którzy muszą coś napisać. Albo nawet nie muszą, ale chcą. A przecież najgorzej jest ZACZĄĆ. Kiedy już uda nam się wybrnąć z kłopotliwego patrzenia na pustą stronę edytora tekstowego i jakoś ruszyć z tekstem, powinno już właściwie "samo się pisać". Znacie to uczucie?
Powyższy problem jest bardzo bliski Marlenie Zawilskiej, autorce kryminałów z Miasteczka, która właśnie przeżywa kryzys twórczy. A deadline najnowszej książki zbliża się wielkimi krokami... Pisarka mieszka w domku przy ulicy Brzegowej z mamą i Panem Kotem, ale chwilowo jedynym jej towarzyszem jest zwierzak, gdyż rodzicielka wyjechała do swojej siostry - cioci Lukrecji.
Czy na autorkę spłynie natchnienie i napisze książkę? Owszem, rozpocznie pisanie, ale zaskoczy ją fakt, że bohaterowie sami zdecydują o własnych losach. Akcja zupełnie nie potoczy się tak, jak zostało to zaplanowane w konspekcie... Co na to wydawca? Co zrobi Marlena? Czy pozwoli bohaterom działać na własną rękę?
Ale nie napisałam Wam jeszcze najważniejszego - bo to, że Marlena pisze i fragmenty jej książki to jakby temat drugoplanowy. Pierwszoplanowym wydarzeniem powieści staje się śmierć sąsiada Marleny - dziadka Trackiego. Mężczyzna mieszkał sam a ciało odkrył kurier, który miał dostarczyć przesyłkę. Kto zabił Trackiego? Policja dość nieudolnie prowadzi śledztwo a trop wiedzie w przeszłość pisarki, kiedy to miało miejsce inne zabójstwo a sprawcy nie udało się schwytać. Kolejne tragiczne wydarzenia sprawiają, że w działaniach policyjnych czynny udział biorą kobiety, które wyciągają od podkomisarza nowe informacje. Czy Marlena wraz mamą, ciocią oraz sąsiadką - zwaną Serwerownią - rozwikłają sprawę przed organami ścigania? I o co tak naprawdę w niej chodzi? Prawdziwa idea winnych jest dość zagmatwana... Zresztą sami winowajcy nie są tak oczywistymi podejrzanymi...
Ta lektura to tak naprawdę dwie opowieści w jednym woluminie - jedna to wydarzenia z Miasteczka dotyczące wydarzeń bieżących a drugą jest treść kryminału Zawilskiej, którego akcja przenosi się chwilami do Barcelony. Iwona Mejza poprzez osobę głównej bohaterki otwiera przed czytelnikiem świat pisarza. Uzmysławia nam, że nie każda książka powstaje w kilka dni, pokazuje jak wygląda praca w terenie a także, że czasem bohaterowie potrafią wodzić autora "za nos" kierując po swojemu własnymi losami. A pisarz musi z tego wybrnąć w finale...
Oprócz dwóch historii mamy też dwa śledztwa - jedno ma na celu wyjaśnić śmierć Trackiego (i nie tylko jego), który wcale nie był niewinnym staruszkiem i miał niejedno na sumieniu. Zaś drugie prowadzi emerytowany policjant a dotyczy ono śmierci szkolnej kucharki sprzed trzydziestu pięciu lat (można uznać, że wydarzenia sprzed ponad trzech dekad są trzecią historią w tej książce). W toku działań policyjnych wychodzi na jaw wiele niespodziewanych spraw... hmmm... właściwie to powinnam napisać "ciemnych spraw". Swój niemały wkład ma zespół kobiet z Miasteczka, które wiedzą, że do rozwiązania problemów wszelakich niezbędne jest dobre ciasto :)
Iwona Mejza zaserwowała nam opowieść z całym wachlarzem postaci - w każdym wieku, o różnym statusie społecznym czy stanie cywilnym. Każdy człowiek ma inne cele, inne problemy i jakże inne oczekiwania wobec życia. Jakże to realistyczny przekrój społeczeństwa. Powieść obfituje w sceny zarówno humorystyczne jak i "z dreszczykiem" co sprawia, że staje się bardzo przyjemną lekturą. Czytelnik ma szansę uczestniczyć w śledztwie jednocześnie dobrze się bawiąc podczas dyskusji zabarwionych humorem i ironią. Autorka podarowała nam również fragmenty, które napisane są z perspektywy Pana Kota i pokazują jego myśli oraz punkt widzenia pewnych wydarzeń.
Podsumowując - "Przepis na zbrodnię" to bogactwo charakterów ludzkich, świat tajemnic, wyjaśnianie zbrodni oraz warsztat pisarza "od kuchni". Ważnym przesłaniem książki jest fakt, że lepiej nie mówić, lecz działać. Ciekawa jestem czy odgadniecie rozwiązanie tej historii...
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorce
Brzmi intrygująco. Gdy będe miała okazję to się z nią zapoznam :>
OdpowiedzUsuńTak miało brzmieć :) Fabuła intryguje i człowiek tylko czeka jak to się wszystko wyjaśni...
UsuńPodoba mi się recenzja baaardzo ;)
OdpowiedzUsuńProblem kursora to spore utrudnienie. Ja czasem tak siedzę i patrzę jak sobie mruga i w sumie myślę sobie "Jak tu zacząć...". Czasem jest tak, że kilka razy otwieram i zamykam komputer. Idę coś posprzątać, ugotować, a czasem znów mam tak, że po prostu siadam i piszę kilka naraz. Nie wiem od czego to zależy :)
Dziękuję :)
UsuńKażdy tak ma, a na pewno ja :) Jak tak za długo mruga a ja nie mam pomysłu to zamykam i robię coś innego (czyli działamy tak samo), bo szkoda mi czasu. A jak przyjdzie wena to po prostu piszę. Czasem mam pomysł na ten początek to go zapisuję a reszta idzie innym razem - kiedyś tak miałam stworzonych 5 tekstów, teraz nie mam czasu nawet jednego przygotować... Niech już będzie styczeń hihi, będę miała luźniej...chyba :)
Od dawna chcę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twoich wrażeń :)
UsuńMam na liście książek do przeczytania, jestem bardzo ciekawa, czy uda mi się z nią zaprzyjaźnić. :)
OdpowiedzUsuńChętnie poznam wyniki Waszego spotkania :)
Usuń