Autor: Anna Bichalska
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 5 lipca 2017
Liczba stron: 288
Seria: Błękitne Brzegi tom 1
Magicznie brzmiący tytuł, opis zapowiadający odkrywanie tajemnic to były dwa główne powody dla których wiedziałam, że nie oprę się się "Wzgórzu Niezapominajek" Anny Bichalskiej. Nie znam twórczości autorki i nie miałam pojęcia czego się spodziewać, ale przecież to tylko niecałe dwieście dziewięćdziesiąt stron, więc w najgorszym przypadku nie będę męczyć się zbyt długo... Jak było w rzeczywistości?
Lena ma trzydzieści dwa lata, mieszka w Białymstoku i zajmuje się grafiką reklamową. Przygotowuje się do ślubu z Mariuszem, choć ich związek jest dość nietypowy. Mało w nim namiętności a dużo swobody. Od kilku tygodni jednak coś się psuje... Powody takiego stanu rzeczy wyjdą na jaw przypadkowo i to za sprawą psa, którego Lena znajduje w lesie. To dzięki niemu odkrywa prawdę o swoim narzeczonym a złamane serce postanawia wyleczyć u babci, w ukochanych Błękitnych Brzegach. Powraca do pokoiku na poddaszu, który niesie falę wspomnień z przeszłości, o dzieciństwie i radosnym czasie, kiedy jeszcze żyli jej najbliżsi: tata, brat Olek i przyjaciółka Julia. Długie spacery z Driadą, spotkania z mieszkańcami i pomoc w słodkim babcinym interesie sprawiają, że Lena nabiera chęci do zmian w życiu.
Pod wpływem impulsu zaczyna tworzyć ilustracje do konkursowego opowiadania i dzięki temu natrafia w szufladzie na szkatułkę... Okazuje się, że to Julia była tutaj dwa lata temu i żegnając się przed śmiercią z ludźmi i miejscami bliskimi jej z dzieciństwa zostawiła dla niej list oraz wskazówki, dzięki którym ma odkryć tajemnice z przeszłości. Tylko czy Lena tego chce... Sama Julia uprzedziła ją, że może to być trudne i bolesne...
Wskazówki mają być trzy i na każdym etapie może się jeszcze wycofać, jeśli wychodzące na światło dzienne informacje zaczną ją przerażać, ale z drugiej strony jak zacznie się szukać to chyba każdy chciałby już dotrwać do końca, prawda? Czy Lena odważy się poznać całą prawdę i to do końca? Czy będzie miała żal, że tak wiele lat żyła w nieświadomości?
Ta powieść to dowód na to, że nie książek nie trzeba sztucznie wydłużać, nie trzeba wciskać zbędnych opisów, nie trzeba tworzyć dialogów o niczym, nie trzeba kilkakrotnie powtarzać tych samych informacji. Na dwustu osiemdziesięciu ośmiu stronach autorka stworzyła doskonałą czytelniczą ucztę. Wystarczy wygodnie usiąść i można delektować się lekturą, która smakuje jak kawałek ulubionego ciasta. Fabuła jest tak stworzona, że ma chwili na nudę, wciąż dzieje się coś ważnego, co ma znaczenie. W każdej chwili możemy natrafić na szczegół, prowadzący do rozwikłania kolejnych tajemnic... A jest ich tu wiele... Kiedy już myślimy, że to koniec rewelacji to tuż "za rogiem" czają się nowe sekrety. Ważne informacje mogą być ukryte właściwie wszędzie i Lena musi gromadzić je jak koraliki i dopiero na końcu uda jej się stworzyć naszyjnik prawdy.
Przyznaję szczerze, że cztery razy udało mi odkryć prawdę zanim została wyjaśniona na kartach książki - bawiłam się przy tym doskonale i z niepokojem oczekiwałam na potwierdzenie lub zaprzeczenie swoich teorii.
"Wzgórze Niezapominajek" zakończyło się dla mnie łzawym wzruszeniem. Książka już trafiła do rankingu ulubionych i na długo zostających w pamięci powieści. Jestem godna podziwu dla Anny Bichalskiej, bowiem stworzyła historię doskonałą, w której czytelnika nie tylko kuszą i intrygują tajemnice, ale również zachwyca sposób dawkowania prawdy o wydarzeniach z przeszłości i stopniowanie napięcia. Lekturę czyta się niezwykle lekko, przyjemnie i płynnie, choć nie brakuje zadziwień czy emocji. Jest cudowna!
Powieść porusza bardzo dużo trudnych tematów - samotne rodzicielstwo, utrata bliskich, przyjaźń, alkoholizm, choroba, życiowe wybory, emocje dziecka w trudnych chwilach, stawanie się kobietą i pierwsza miłość. Dzięki bohaterom, którzy zostali szczegółowo scharakteryzowani otrzymujemy od autorki wskazówki, jak poradzić sobie w chwilach, gdy sądzimy iż to już koniec naszego szczęśliwego życia. Nie możemy bać się marzyć, bo to one trzymają nas w pionie, dają radość i poczucie spełnienia. Musimy próbować się realizować poprzez to, co lubimy. Nie rezygnujmy z tego, choćby miało trwać kilka minut dziennie. Dajmy sobie szansę i nie poddawajmy się w drodze do celu.
Podsumowując - "Wzgórze Niezapominajek" to magiczna opowieść o przyjaźni zrodzonej pod krzaczkiem porzeczek, o stracie, trudnych decyzjach, tęsknocie oraz tajemnicach, które potrafią potrząsnąć naszym życiem. Poruszająca, emocjonująca i przepełniona ciepłem umiejscowiona w przepięknym otoczeniu lasów i jezior - gorąco polecam!
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 12 u Wiedźmy, Grunt to okładka, Pod hasłem, Zatytułuj się, 52 książki
Ja również się wzruszyłam czytając tę książkę :)
OdpowiedzUsuńJest cudowna i magiczna, tylko niestety losy dość tragiczne...
UsuńCzasem mało stron, a wciska człowieka w fotel... A to świadczy o kunszcie autora!
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam :) Uwielbiam gruba książki - jeśli są konkretne - ale krótsze też dają radę. Ta jest boska! :)
UsuńTak, autorka dała popis :)
Nie musi być długie, żeby było ciekawe :)
OdpowiedzUsuńOtóż to :) To magia mniejszej ilości stron
UsuńZ chęcią przeczytam tę książkę, tym bardziej, że bohaterka ma na imię Lena.:) Zapisałam tytuł na listę do przeczytania.
OdpowiedzUsuńCzytanie książek, gdzie bohater ma "nasze" imię jest niezwykle przyjemne :) Polecam, bo to świetna opowieść!
UsuńLenko, proponuję "Zapisane w wodzie" Pauli Hawkins. Tam też jedna z głównych bohaterek ma na imię Lena :)
UsuńA mnie się dłużyła bardzo i wręcz zmuszałam się do dalszego czytania :( Niestety też przewidziałam wcześniej kolejne "rewelacje" i w związku z tym trochę się nudziłam. Niestety.
OdpowiedzUsuńNa tym właśnie polega różnica między naszymi gustami :) Mnie się podobało, mimo tego co przewidziałam i nie nudziło wcale :) Ciekawa jestem Twojego zdania o Madonnach....
UsuńCieszę się, że ludzie mają różne gusta, bo dzięki temu nie jest nudno na świecie :)
UsuńNie czytałam Madonn i na razie nie zamierzam, więc opinią się nie podzielę ;)
"Wzgórze..." przeczytałam po mocnych "Siostrach" Douglas i "Zapisane w wodzie" Hawkins, więc może dlatego ciągnęło mi się niemiłosiernie i wydało się nudne. Różne elementy tej powieści znaleźć można w innych, starszych książkach. W książkach oczekuję, że mnie czymś poruszą, zagrają na emocjach. "Wzgórze..." jest dla mnie ckliwe i banalne. Dobrze, że cienkie, to nie żal tych kilku godzin na czytanie ;)
Zgadzam się całkowicie z tym, że odczucia po danej książce mogą zależeć od nastroju, pogody, problemów życiowych czy właśnie tego, po jakim tytule sięgniemy po daną lekturę...
Usuń