środa, 13 kwietnia 2016
Penny Jordan "W cieniu starych drzew"
Tytuł oryginalny: Second-Best Husband
Tłumaczenie: Katarzyna Ciążyńska
Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Data wydania: 2012
Liczba stron: 176
Seria: Satine
"W cieniu starych drzew" było dotychczas znane pod tytułem "Ukryty skarb", jednak nie znałam książki wtedy i postanowiłam to zmienić, gdyż skusiła mnie okładka. Nawet jeśli mam ustalony plan czytelniczy i ściśle się go trzymam, to czasami po emocjonujących lekturach lubię sięgnąć po - jak ja to nazywam - przerywnik. Czy powieść Penny Jordan spełniła swoje zadanie?
Sara przyjechała do Londynu z prowincji kiedy miała dziewiętnaście lat, ponieważ liczyła na lepszą pracę i płacę w stolicy. Wierzyła, że tu będzie mogła się rozwinąć. Na kursie komputerowym poznała dwudziestopięcioletniego Iana, który marzył o założeniu własnego biznesu a kiedy już mu się to udało, zatrudnił Sarę jako sekretarkę. Dziewczyna pracowała u niego przez dziesięć lat, skrycie się w szefie podkochując i nagle... spadła na nią wiadomość, że Ian planuje ślub z inną! Rzuciła pracę i za namową przyjaciółki wyjechała do rodziców. Nawet w snach nie mogła przypuszczać jak ten krok zmieni jej życie. Jak ten wyjazd zmieni skromną, nieśmiałą i dobrotliwą dziewczynę? Jak poradzi sobie z nowymi wyzwaniami skoro dotychczas nie nawykła do komplementów i nie ma doświadczenia w kontaktach z płcią przeciwną? Czy uda jej się szybko zapomnieć o egoistycznym Ianie i odrzuceniu oraz przykrych słowach jego narzeczonej? Jak zamierza rozburzyć mur, który zbudowała wokół niej obsesyjna miłość do szefa?
Cienka i niepozorna książka, którą najlepiej zdefiniuje określenie minipowieść idealnie nadaje się na lekturę jednego dnia. Nie ma tu wzniosłych miłości, ani spektakularnych upadków. Akcja jest, ale bez szału, przewidywalna i sztampowa. Mimo, że niektóre detale mogą zaskoczyć to całość już niekoniecznie. Widać, że autorka skupiła się na emocjach, uczuciach i przemyśleniach. Wprawdzie to dzięki temu czujemy się dobrze poinformowani co do stanu serca i umysłu bohaterów, ale chwilami zaczyna to być męczące, kiedy w trakcie ich rozmowy więcej jest myśli niż dialogu. Przecież nikt aż tak długo nie analizuje danej sytuacji!
A tak... powstała angielska bajka, ale niedopracowana. Piszę to z żalem, bo lubię czasem wziąć do rąk "czytadło". Tu jednak się rozczarowałam: minimum akcji, kiepskie dialogi i bohaterka, która wciąż powraca do rozczarowania miłosnego i z nerwów przygryza wargi [co skutkuje nawet krwawiącymi rankami].
Autorka nie przemyślała całości, chwilami miałam wrażenie, że przypadkowo usunęła fragmenty i przez to fabuła jest niekompletna. Plusy? Szczęśliwe zakończenie dające wiarę w prawdziwą miłość oraz boski i niezwykły Stuart.
Tym razem jednak sami zdecydujcie czy macie ochotę na spotkanie "W cieniu starych drzew".
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Cztery pory roku, Gra w kolory II, 52 książki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Raczej nie mam ochoty, za dużo fajnych książek w kolejce do czytania (-:
OdpowiedzUsuńW tym akurat przypadku namawiać Cię nie będę tak jak w innych :)
UsuńKiedyś coś czytałam tej autorki, ale znacznie większych rozmiarów i o wile ciekawsze niż to mini czytadełko. Tym razem podziekuję.
OdpowiedzUsuńA ja mam chyba mniej szczęścia w ciągu ostatniego roku, bo to bodajże druga książki autorki, która miała być miłym przerywnikiem a mnie zawiodła... A podobnie jak Ty kojarzę lepsze jej dzieła...
UsuńNa moich (i bibliotecznych) półkach znajduje się zbyt wiele pasjonujących i intrygujących powieści, abym sięgała po tak sztampową historię.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że tym razem nie będę usilnie namawiać? :)
UsuńNie znam autorki, chociaż gdzieś już mi się kiedyś o uszy obiła. Nie mówię nie, ale jak narazie nie mam na nią czasu.
OdpowiedzUsuńTo autorka dużej ilości poczytadełek, jednak to nie jest literatura wysokich lotów. Polecam na naprawdę odstresowanie po tych ambitnych, tylko trzeba dobrze trafić...
UsuńOkładka faktycznie ładna
OdpowiedzUsuńA historia zapewne znudziła by mnie po kilku stronach.
Tak, klimatyczna i taka idylliczno-odprężająca :) Dałam radę i doczytałam do końca, byłam co wymyślą bohaterowie do finału... Poza tym potrzebowałam takiego odmóżdżenia, mimo minusów.
UsuńJednak są pozycje, które polecam bardziej :D
Okładka mnie przyciąga bardzo, ale skoro książka rozczarowuje to chyba nie ma sensu...
OdpowiedzUsuńMoże polski wydawca skrócił treść? Tak się czasem zdarza.
Mnie też przyciągnęła :)
UsuńNie wiem czy skrócił czy nie, ale nie czytaj...szkoda czasu biorąc pod uwagę Twoją listę do pożyczenia część druga :D