środa, 28 października 2015
Magdalena Kordel "48 tygodni"
Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2005
Liczba stron: 152
Nie zawsze mam sposobność, ochotę, czas lub wiedzę, by poznawanie autora rozpoczynać od jego debiutanckiej książki. Biorąc pod uwagę twórczość Magdaleny Kordel to czytałam już serię o miasteczku Malownicze oraz "Uroczysko". Wciąż byłam jednak ciekawa jej debiutanckich "48 tygodni". Co myślę o tej książce?
Dwudziestokilkuletnia Natasza jest z pozoru zwyczajną młodą kobietą - matką sześcioletniej Gosi oraz żoną Sebastiana, której na myśl o drugim dziecku robi się gęsia skórka. W jej życie wkrada się jednak rutyna i kobieta chce coś zmienić, zrobić dla siebie. W tym celu postanawia dokończyć studia (sądząc z jej wieku i wieku dziecka, musiała przerwać - wspomniane w tekście - studia ekonomiczne), ale tym razem na kierunku filologii polskiej. Zamierza też iść do pracy, żeby nie słuchać gderania męża o tym, że tylko on zarabia. Po niezwykle zabawnie opisanym procesie poszukiwania wymarzonej pracy, Natasza zostaje korektorką w redakcji - w której chwilami można się poczuć jak w cyrku. Wkrótce potem udaje jej się osiągnąć pierwszy sukces, czyli przeprowadzić wywiad z pewnym poetą, którego do tej pory ujarzmić się nikomu nie udało.
Oprócz życia zawodowego i wiążących się z nim wielu śmiesznych czy burzących krew w żyłach sytuacji, Natasza ma również życie rodzinne. A może przede wszystkim! A w życiu jak to w życiu, i to jeszcze nietypowym życiu bohaterki, pojawia się kilka irytujących osób z byłą sympatią męża - Sylwią - na czele. W obliczu jej wizyt czy telefonów Natasza wychodzi zwykle na niedorozwiniętą umysłowo, bo już o irytującej teściowej wspominać nie będę. Z grzeczności. By zapobiec rutynie w domu Nataszy i Sebastiana pojawiają się przeróżne istoty - od rybek zaczynając, poprzez znajome, rodziców na teściach skończywszy. A każde z wyżej wymienionych wnosi w ich progi wiele niesamowitych sytuacji.
Książka napisana jest w formie pamiętnika vel dziennika, który obejmuje tytułowe 48 tygodni z życia bohaterki. Autorka nie uniknęła kilku drobnych wpadek w treści, które wybaczam z uwagi na debiut oraz na fakt, że znam późniejsze książki autorki i wiem jak bardzo rozwinął się jej warsztat pisarski. Kolejne powieści są bardziej dopracowane, obszerniejsze i jeszcze bardziej wciągające. Ale czytając "48 tygodni" nie skupiałam się na stronie negatywnej. Wiecie dlaczego? Spędziłam niewiele ponad godzinę z lekturą, która niesamowicie mnie odprężyła. Mam aktualnie sporo stresu w życiu i znalazłam oto doskonałe lekarstwo - przynajmniej na chwilę mogłam zapomnieć o zaległościach, chorobach, lekarzach, terminach, bólu czy mailach, na które nie mam wieczorem sił odpisać... Poczułam się jakby w innym świecie, gdzie królują nie moje problemy, gdzie to ktoś inny musi je rozwiązać. Ja nie muszę nic. Nie czujecie czasami potrzeby przeczytania takiej właśnie książki? "48 tygodni" to pigułka skondensowanego humoru, samokrytyki i ironii. Bawiłam się świetnie, teksty rozkładały mnie na łopatki i chichotałam jak nastolatka, kiedy czytałam o rudej wiewiórce czy mądrościach Gosi - to dziecko jest wręcz maszynką do rozśmieszania. Jeśli zatem poszukujecie książki idealnej na poprawę humoru to niniejsza będzie akurat.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie czytałam, ale mam w planach - jestem bardzo ciekawa debiutu autorki :)
OdpowiedzUsuńJa też byłam :) I teraz wiem, że humor autorka ma zakorzeniony i ciągnący się od debiutu, poprzez Uroczysko aż do Malowniczego...
UsuńJakież to zyciowe
OdpowiedzUsuńW skrócie określiłabym to jako życie+humor
UsuńZe względu na pracę bohaterki, ta lektura wydaje mi się wprost stworzona dla Ciebie (-: Nie czytałam, muszę koniecznie nadrobić (-: Nie wiem dlaczego nie zamówiłam jej w tym miesiącu, skoro idealnie pasuje do wyzwania )-;
OdpowiedzUsuńO tak, pozazdrościłam jej tej pracy :) No właśnie, zawaliłaś na całej linii :P
UsuńNie na całej, bo zamówiłam inną (-; Wszystko uzupełnię w jednym komentarzu, bo czytam kolejną (-:
UsuńUffff..... to usprawiedliwiona jesteś :) Spokojnie, bo prawdopodobnie podsumowanie wyzwania będzie wieczorem 1, bo w sobotę wyjadę na cały weekend pewnie i nie będę miała możliwości dokończenia posta.
UsuńParę lat temu to czytałem. Całkiem przyjemna rozrywka na jeden wieczór. W sumie dziwne, że po tak niezłym debiucie nie sięgnąłem jeszcze po żadną inną książkę tej autorki.
OdpowiedzUsuńTo koniecznie musisz nadrobić, bo kolejne są rozrywką dłuższą i przyjemniejszą :)
UsuńWłaśnie przypomniałaś mi o tej książce. Mam ją na półce, a jeszcze jej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńCieszę się i polecam :)
UsuńWidzę że Pani chwali wszystkie książki dostane od autorów to dobrze to o ja zgłosze się by mnie Pani recenzowała bo dwie wredne blogerki dwie Agnieszki mające tyle samo lat co ja zjechały mnie i nazwały grafomanem. Niektóre blogerki nie rozumieją że są po to by chwalić Pisarza i jadą po nim bezmyślnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiesław Kamiński
"Niektóre blogerki nie rozumieją że są po to by chwalić Pisarza i jadą po nim bezmyślnie."
UsuńDość śmiałe i ciekawe stwierdzenie... Poza tym ja nie podarowałam ejotkowi książki. To tak dla jasności.
A ja widzę, że słabo zna Pan mojego bloga, że o mnie samej nie wspomnę.
UsuńI gwoli jasności:
1. blogerki - a przynajmniej ja - NIE są po to by chwalić autorów bez względu na wszystko! Jak mi się podoba to chwalę i nie ważne jest wtedy źródło otrzymania książki. Jak mi się nie podoba to niezależnie czy książkę kupiłam czy dostałam od wydawnictwa/autora to ją krytykuję.
2. Niniejszą książkę kupiłam sama
pozdrawiam
Ejotku dziękuję Ci serdecznie :) 48 tygodni to rzeczywiście zbiór humoresek i cieszę się, że spełnił swoje zadanie.
OdpowiedzUsuńCałus
Spełnił, spełnił :) Grunt to sięgnąć po właściwą książkę we właściwym czasie :)
UsuńA ja dziękuję za książkę i ...wiesz co :)
Oj kochana, że też masz czas sięgać po pozycje nierecenzenckie, aż trochę zazdroszczę :) Ja się nie mogę wygrzebać i mam istny ciąg książkowy. Jednak całą Magdę Kordel mam w planach ;)
OdpowiedzUsuńMam czas...hmmm... :P Fakt, przeczytałam 5 nierecenzenckich w tym miesiącu, ale ...no właśnie nie wiem jak ja to zrobiłam bo półka z tymi z wydawnictw/autorów liczy obecnie 12 pozycji + jedna taka... A chciałabym jakieś granatowo-okładkowe jeszcze wcisnąć w listopadzie...
UsuńJedyna odpowiedź jaka przychodzi mi do głowy to dlatego, że to było jeszcze przed targami i miałam mniejszą kolejkę a dwa, że po operacji to mniej po mieście jeżdżę a więcej czytam, opisałam też książki z czasów operacji.
Magdę Kordel koniecznie! Malownicze, Uroczysko - miodzio! :)
Jeszcze ani razu nie czytałam żadnej powieści Magdaleny Kordel, więc wypadałoby nadrobić zaległości. :)
OdpowiedzUsuńNie, no... tak być nie może. Koniecznie się łap za książki Magdy!
UsuńZakochałam się w tej uroczej miejscowości Malownicze z książek Pani Kordel zatem w ciemno jestem na tak na wszystkie inne jej książki. Twoja powyzsza recenzja tylko mnie utwierdziła w tym. Dziękuję
OdpowiedzUsuńExtra! :) Wprawdzie to nie Malownicze, ale humor pierwsza klasa :)
UsuńNa poprawę humoru jesienią idealna :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Idealna! :)
UsuńKsiążkę bardzo dobrze wspominam, choć... nie pamiętam treści.
OdpowiedzUsuńWydaje Ci się, że piszę jakieś sprzeczności?
Już tłumaczę.
Książkę czytałam 8 czy 10 lat temu i choć samą treść dość szybko zapomniałam, to wiedziałam, że świetnie się przy książce bawiłam i cały czas śmiałam.
Dobrze to wyjaśniłam czy nie bardzo? Bo późno już jest.... :p
Po tylu latach się nie dziwię, że nie pamiętasz treści. Ja też nie będę za 10 lat, ale humor zapamiętam! :)
UsuńWyjaśniłaś świetnie mimo pory :)
A właściwie to dostajesz 3sekundową nagadę wzrokową, za późne chodzenie spać, bo od rana praca!