Z okładki: Fredric Drum
jedzie na zasłużone wakacje do Meksyku. Sielankę przerywa mu jednak, nie
tak zupełnie niespodziewanie, jego wuj, detektyw Skarphedin Olsen,
który dzwoni z wiadomością, że jeden z przyjaciół Fredrica, archeolog,
zaginął w Meksyku. Skarphedin kontaktuje go z lokalną policją, ten zaś
przy okazji poszukiwania przyjaciela zostaje wciągnięty w zakrojone na
szeroką skalę polowanie na masowego mordercę, walkę polityczną oraz
badania nad starym językiem pisanym Majów.
Moja opinia: Na początku książki autor wprowadza nas w klimat opisując dokładnie jak
zbliża się i uderza huragan - straszny żywioł. Czytając miałam
przyspieszony rytm serca. Spadające ciśnienie powietrza, zmieniający się
kierunek i ludzie, którzy wiedzą co nadchodzi...
Oczywiście pojawia się też morderca, który zostawia bardzo pokrętne
wskazówki, "chce" by go odnaleźć, ale tylko dzięki inspektorowi
doktorowi Fredricowi Drum udaje się go zdemaskować. Udaje mu się również
rozwikłać drugą sprawę. Wszystko to bez obecności wuja. Jedna z lepszych części
tej serii.
Wyzwania: 52 książki, Z półki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)
Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.