Wraz z Julitą Strzebecką, która zadebiutowała książką "Nakarm mnie", mam przyjemność zaprosić Was do KONKURSU! :)
TUTAJ znajdziecie moją recenzję niniejszej powieści
BANER:
ZASADY:
- Organizatorką konkursu jest właścicielka bloga Ejotkowe postrzeganie świata, czyli ja - ejotek a nagrody sponsoruje Autorka - Julita Strzebecka :)
- Oświadczam, że nie odnoszę żadnych korzyści materialnych wynikających z organizacji konkursu
- Nagrodą w konkursie jest sześć nowych egzemplarzy "Nakarm mnie" wraz z dedykacją autorki! :)
- Konkurs rozpoczyna się 21.08.2017 r. a kończy 08.09.2017 r. o godz. 23:59
- Wyniki ogłoszę w ciągu 7 dni.
- Jeśli zwycięzcy w ciągu 3 dni od dnia publikacji posta z ogłoszeniem wyników (i otrzymania maila ode mnie) nie podadzą adresu do wysyłki nagrody, nastąpi ponowne rozstrzygnięcie
- W konkursie mogą wziąć udział tylko osoby zamieszkałe na terenie Polski (lub z polskim adresem korespondencyjnym).
- Co zrobić by wygrać ?
- zgłoś się
- obserwuj bloga - nieobowiązkowe, ale będzie mi miło
- można również polubić profile na FB - Autorki, Wyd. Replika oraz mój - również będzie nam miło
- umieść na swoim blogu podlinkowany do tej notki baner (powyżej), można też umieścić informację na FB, google + czy w innym miejscu
- w przypadku osób chętnych do udziału a nie posiadających bloga, FB czy innych kanałów proszę o takową informację oraz podpisanie się przynajmniej imieniem
- podaj swój e-mail - nieobowiązkowe, ale wtedy musicie śledzić post z wynikami, gdyż nie będę miała jak poinformować o wygranej
- zadanie konkursowe: Uwielbiasz słodycze, jednak masz skłonności do podjadania między posiłkami a nawet przejadania się - co widać potem w lustrze :( Jesteś już syta po uroczystym rodzinnym obiedzie, ale na stole pojawiają się desery. Wiesz, że nie powinnaś, ale... Jaki deser jest w stanie złamać Twoją silną wolę? [oprócz nazwy deseru chętnie przeczytamy wraz z Autorką bardziej kreatywne odpowiedzi na temat słodkości]
- Poza konkursem możecie zadawać pytania Julicie Strzebeckiej - pytania, które zostaną wybrane umieszczę wraz z odpowiedziami w wywiadzie
Powodzenia!
Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńBaner już u mnie - https://monweg.blogspot.com/p/obieg-zamkniety.html
OdpowiedzUsuńMuszę się zastanowić, co napisać. Wiem, co jest w stanie złamać moją "silną wolę", ale trzeba to ubrać w ładne słówka.
Biję się w piersi i przyznaję bez bicia, że wyszedł mi z głowy Twój konkurs.
UsuńPostanowiłam jednak napisać kilka słów, ale nie będzie to taka odpowiedź, jaką pozostawiały inne uczestniczki.
Gdyby ktoś na mnie spojrzał, to stwierdziłby, że lubię sobie pofolgować. I bardzo by się pomylił.
Owszem lubię słodycze, jak chyba każdy, ale nie jestem łasuchem. Są jednak dwa desery, które są w stanie zawsze mnie skusić.
Uwielbiam każdy rodzaj sernika. Może być na zimno czy na gorąco, z bitą śmietaną, lodami, rodzynkami. Każdy. I mam tak od dziecka. jest to jedyne ciasto, które jest w stanie oddziaływać na moją silną wolę. W towarzystwie sernika staję się całkowicie podległa.
Drugim deserem są cytrynowe lub malinowe lody. Nieważne czy są tradycyjne na śmietance czy też sorbet. Jedne i drugie uwielbiam jednakowo. I nawet jak to piszę, to ślinka mi cieknie.
Pytanie tylko, czy te desery są w stanie oderwać mnie od czytania? Chyba na chwilkę tak.
Ale książki zawsze będą na pierwszym miejscu.
Pozdrawiam :)
monweg@wp.pl
Książkę juz posiadam. Powodzenia dla pozostałych uczestników :)
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę ze Ty lubisz organizować konkursy :-) bo ja uwielbiam brać w nich udział !!!
OdpowiedzUsuńNo a ten jest po prostu specjalnie dla mnie :-) uwielbiam słodkości, ciasta, ciasteczka i oczywiście tylko te z domowej kuchni.
Sama bardzo lubię przygotowywać je dla mojej rodziny a potem z nimi wszystko zjadać :-)
Zatem oczywiście ZGŁASZAM SIĘ! i zaraz dopełnię wszystkich formalności :-)
Pozdrawiam i życzę powodzenia Wszystkim :-)
To mojej zaraz trochę trwało ale jestem tak zabiegana :-) ciągle coś się u mnie dzieje :-)
UsuńBanerek umieszczony, a mail taki: bookieciarnia@gmail.com
Moja Odpowiedź:
UsuńJestem łasuchem, zatem oczywiście pojawienie się deseru automatycznie sprawia że odrywam wzrok od książki by po niego sięgnąć.
Na swoją obronę mam jednak to że jest łasuchem wybrednym i nie każdy deser jest w stanie mnie skusić. Natomiast uwielbiam wszystko co czekoladowe lub kawowe a zwłaszcza wszelkiego rodzaju ciasta i ciasteczka BROWNIE oraz MURZYNKI. Uwielbiam je zjadać i robić dla mojej rodziny. To samo dotyczy makowca mojej mamy - nie ma nic lepszego na świecie!!! Zwłaszcza jak upiecze taki staropolski z orzechami i koniecznie BEZ rodzynek. Wtedy ja nagle znikam a blaszka z makowcem ulatnia się w tajemniczy sposób :-)
Niestety nie akceptuje babek nawet kakaowych bo to dla mnie jest za suche, zatem wszelkiego rodzaju mufinki również odpadają.
Natomiast Tartaletki TAK i owszem zjem z przyjemnością.
Dlatego gdy jestem nawet głęboko zaczytana w książce, a moje zmysły wyczują w pobliżu browni, murzynka, tartaletki lub makowca to nic nie jest w stanie mnie powstrzymać.
Zajadam i czytam dalej :-)
Powodzenia! Banerek na blogu :)
OdpowiedzUsuńptysieeeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńBaner udostępniony
OdpowiedzUsuńhttps://m.facebook.com/story.php?story_fbid=1435665019888559&id=100003352245540
Email anna.bednarek@onet.eu
Kocham sernik wiedeński...nie jestem w stanie mu się oprzeć. Jest cudny, biały, puchaty. Zachęca mnie swoją chmurkową lekkością. Jego kruchy delikatny spòd domaga się mojej uwagi i troski. Kazdy kęs to przygoda w chmurach albo spacer w letnim deszczu. Jego smak wprowadza mnie w błogość i zapomnienie...z tego stanu może mnie wyciągnąć jedynie...waga w łazience...pozdrawiam
Witam :)
OdpowiedzUsuńWszystko polubione :)
Plakat udostępniony na fb https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=10214551132430895&id=1198585921
I mnie szarlotka mamusi mnie kusi za każdym razem. Mogę na śniadanko, obiad i kolację. Pychotki ❤❤❤❤
I w nosi mam to kilo więcej!
Adres e-mail dkowalewska362@gmail.com
UsuńNo to jeszcze słowo z wyłączeniem konkursu:-)
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam czytać książki z Joanną w tytule bądż z Joanną w roli głównej.
Dlatego z wielką przyjemnością sięgnę po te książkę.
Mam tez pytanie do autorki:
- co sprawiło że nadała Pani takie lub inne imię swoim bohaterom? Przypadek czy skojarzenie z osobą z otoczenia?
Ja pisze tylko komentarze o książką ale zawsze mam problem zacząć a jak już usiądę t słowa same wypływają. Ciekawa zatem jestem:
- Jak to jest u Pani z pisaniem, czy łatwo jest tak po prostu usiąść i zacząć pisać powieść?
Zawsze mnie zastanawiła fak powstawania tytułu książki, dlatego też mam kolejne pytanie:
- czy w przypadku tej powieści wiedziała Pani od razu jaki będzie jej tytuł czy była jakieś inne robocze? Jeśli tak to czy można z ciekawości je poznać ?
No i jeszcze jedno takie trochę techniczne:
- czy podczas pisania przerywa Pani słowotok żeby sprawdzać i poprawiać? Czy w pierwszej koleności, że się tak wyrażę "płynie Pani z nurtem rzeki" by potem cofnąć się i czytać wszystko od nowa?
Ciekawi mnie to szczerze.
Pozdrawiam serdecznie
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńBlog obserwuję jako Agnes C.
Profile na FB polubione jako Agnieszka Monika
Udostępniono:
https://www.facebook.com/agnieszkamonikac/posts/296203550783391?pnref=story
Mail: agnieszka.mp@vp.pl
To wszystko zależ gdzie ten uroczysty obiad zjem :)
Jeśli organizatorką uroczystego obiadu byłaby moja mama, to jestem pewna, że pochłonęłabym karpatkę i to na pewno nie jeden kawałek :) To ciasto jest moim numerem jeden i jeszcze nigdy mu się nie oparłam. Jeśli obiad przyrządzałaby moja teściowa, to wiem, że na stole w ramach deseru pojawiłoby się ciasto drożdżowe (ze śliwkami bądź rabarbarem). Jak tu nie skosztować choćby małego kawałka? Nie mam aż tak silnej woli, żeby sobie odmówić przyjemności jedzenia tego ciasta :) A jeśli organizatorką byłaby moja siostra, to na pewno nie odmówiłabym sobie przyjemności zjedzenia upieczonych przez nią babeczek, zarówno tych z owocami czy orzechami. One są tak pyszne, że po jednej zawsze mam ochotę na kolejną, a i zdarzało się, że brałam kilka na wynos i jadłam je już drogą :)
Jestem zwolenniczką jedzenia ciast pieczonych w domu. Moja teściowa i siostra mieszkają na wsi i mają swoje mleko, jajka, śmietanę, miód czy owoce, których bardzo często używają do pieczenia, co jest wielkim plusem, bo ich wypieki są dużo smaczniejsze od innych :) Uwielbiam, kiedy po mieszkaniu unosi się zapach pieczonego ciasta, nie jestem w stanie wtedy wyłączyć swoich zmysłów, które bardzo się wyostrzają. Co więcej, ten zapach jest uzależniający jak narkotyk i sprawia, że automatycznie jestem szczęśliwsza (głównie na myśl, że zaraz będę jadła coś pysznego). Natomiast unikam się jeść ciast kupnych, ponieważ nigdy do końca nie jestem pewna składników, jakie zostały użyte do ich wytworzenia. Dlatego, gdyby na uroczystym obiedzie pojawiło się jakieś ciasto bądź inny deser zakupione wcześniej w piekarni, to bez wyrzutów sumienia odpuściłabym sobie jego jedzenie.
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńObserwuję i lubię na fb jako: Edyta Chmura
e-mail: edyta.cha@wp.pl
Baner udostępniłam na fb.
Odpowiedź:
Okolice Sandomierza słyną z wybornych owoców, które dojrzewają na hektarach sadów. Jabłka królują u nas pod każdą postacią, stąd też moja słabość (może to wrodzone? ;)) do szarlotki, a jeśli jest podawana na ciepło z gałką lodów to już w ogóle jestem stracona :) Od zawsze grzeszyłam nieumiarkowaniem w jedzeniu tego wypieku! ;) U Mamy ciasto wychodziło idealnie kruche, mogę nawet zdradzić tajemnicę, że to dzięki dodaniu wiejskiego robionego własnoręcznie masła, a nie margaryny ze sklepu :) Jabłka nie za słodkie, posypane cynamonem. Gęsta piana, której słodycz doskonale komponowała się z owocami. A wszystko przyprószone ciastem startym na tarce (wcześniej trzeba go zamrozić). Niby szarlotka jest najbardziej popularnym ciastem, a jego przygotowanie nie wymaga nie wiadomo jakich umiejętności, ale ja ją uwielbiam i nie mogę się oprzeć pokusie! :)
Zgłaszam się
OdpowiedzUsuńObserwuję jako Martwy Kruk
mail: mrocznaalice@onet.pl
Banner: https://kruczegniazdo94.blogspot.com (pasek boczny)
Odpowiedź:
W dzieciństwie byłam niejadkiem i rzadko sięgałam po słodycze. Nie miałam czasu na jedzenie, gdyż byłam zajęta zabawą. W podstawówce więcej jadłam i również przytyłam. Zajadałam się tanimi batonami, wafelkami - wszystkim tym co dobre, aczkolwiek sztuczne i niekorzystne dla zdrowia. W gimnazjum z powodu licznych sytuacji stresowych znowu jadłam niewiele, co zmieniło się w ostatniej klasie. Wtedy to rozkoszowałam swoje podniebienie słodkimi bułkami na bazie ciasta francuskiego, najlepiej z polewą lukrową i z jakimś dobrym nadzieniem. W liceum zachorowałam na anoreksję i z utęsknieniem mieszanym z obrzydzeniem patrzyłam na ciasta, które piekła moja mama. Nie mogłam patrzeć jak inni jedzą tak pyszne rzeczy, a Ana mi na to nie pozwala. Dlatego proszę mi się nie dziwić, że jak już wygrałam z chorobą to po kryjomu zajadałam się lodami, ciasteczkami (najlepiej kruchymi), batonami, pączkami i wszystkim tym co niezdrowe, kaloryczne i tuczące. Wróciłam do nawyków z czasów szkoły podstawowej. Myślałam tylko o jedzeniu, nie mogłam sobie go odmówić. Czas, w którym odmawiałam sobie wszystkich tych pyszności odbił się na mojej psychice i niestety na wadzę. Obecnie staram się unikać wysokokalorycznego jedzenia z obawy przed tym, że znowu wpadnę w bulimiczne koło, z którego bardzo trudno jest wyjść. Musisz wiedzieć, że zaraz po anoreksji wpadłam w bulimie i przyjmowałam naprawdę zbyt dużo kalorii i nie wiedziałam co z nimi zrobić, dlatego najłatwiejszym sposobem było zwymiotować to, co zjadłam. Teraz jestem bardzo uważna, patrzę na to co jem, liczę kalorię, gdyż nie chciałabym wrócić do wymiotowania. Jedzenie od zawsze było odzwierciedleniem moich emocji, mojego stanu psychicznego. Jest ono ważne w moim życiu, był czas, że było najważniejsze, ale każdego dnia muszę walczyć z pokusami. Pomimo tego nie chcę katować się dietami i od czasu do czasu pozwalam sobie na małe co nieco. I tu zmierzam już do zakończenia mojej wypowiedzi i jednocześnie do udzielenia odpowiedzi na zadanie konkursowe. Moją silną na co dzień wolę jest w stanie złamać domowe ciasto, pieczone z sercem przez bliską mi osobę. Zjadam je ze smakiem i nie odmawiam. Zawsze jem chociaż jeden kawałek, gdyż chcę okazać w ten sposób szacunek osobie, która to zrobiła. Osobie, która towarzyszyła mi przez cały ten czas, w którym cierpiałam na zaburzenia odżywiania i dla której świadomość, że jem normalnie to ciasto (bez wymiotowania, bez wyrzutów sumienia), o którym tak marzyłam daje satysfakcję i spokój, którego od tak dłuższego czasu z mojej winy nie mogła zaznać.
Prawie zapomniałam, ale się stawiam :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu wręcz wyszukiwałam powieści z wątkiem kulinarnym w tle, jak np.: Przepiórki w płatkach róży (Laura Esquivel), cykl: Zupa z Granatów (Marsha Mehran), czy słynna Czekolada - Joanne Harris. Choć wiem, że "Nakarm mnie" to powieść innego typu, to zapowiada się interesująco.
Uroczystość rodzinna - chrzciny. Do tej pory cieknie mi ślinka na samą myśl o łakociach tam przygotowanych. Po sutym obiedzie, przyciągnął mnie kącik ze słodkościami. Mi spodobał się najbardziej bezowy mini torcik, w środku z bitą śmietaną i obłożony borówkami, malinami i fiołkami w cukrze. Wrażenia wzrokowe niesamowite, a smak niebiański. Zjadłam 3 szt. i czułam się jak balon (ale bardzo szczęśliwy) i nic więcej ze stołu nie tknęłam. Gdyby nie to, że torciki rozeszły się błyskawicznie, pewnie wbrew zdrowemu rozsądkowi zjadłabym kolejny :)
Zgłaszam się,
OdpowiedzUsuńlubię profile, banner na blogu
zaglądam tutaj :-)
Konkursowa odpowiedź:
Już po obiedzie, brzuch pełen,o rety!
A tu podają nam jeszcze wety!
"Placek czeski" jak u mamy,
pachnie miodem, kremem przekładany.
Sernik się pyszni wiedeńską nutą,
z czekoladową polewą i andrutem.
W pucharkach deser jakby ze snu,
kawowe słodkie tiramisu.
Dalej lody dla ochłody,
owocami przystrojone.
Czy to jeszcze w siebie zmieszczę,
czy odejdę, gdzieś na stronę...
Zawsze się skuszę, nie ma rady,
na kawałek czekolady :-)
To jeszcze ja się chętnie zgłoszę :)
OdpowiedzUsuńobliczarozy@wp.pl
Obserwuję: Oblicza Rozy
Lubię na fb: Katarzyna Różalska
Ja mam słabość do tiramisu, zwłaszcza gdy jest tak elegancko podane w pucharkach, widać warstwy i delikatnie oprószone jest kakao...mniam. Zgubna dla mojej figury jest ta pozorna lekkość tego deseru. Pianka jest delikatna, szybko rozpływa się w ustach, słodycz miesza się z subtelnością kawy, w której nasączone są biszkopty. Nie wiem, kto wymyślił to połączenie, ale to kulinarny geniusz! Gdyby nie zasady kultury, zgodnie z którymi nie wypada okazywać nieumiarkowania w jedzeniu, zjadłabym wszystko sama, warcząc na każdego, kto wyciąga ręce w kierunku pucharka tiramisu ;D
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńObserwuję jako;Sabina Fabczak
lubię jako:Sabina FK
e-mail;sabka-sabka@wp.pl
Baner;https://www.facebook.com/SABINAEWAANNAF/posts/10208000759136770
Uwielbiam desery,więc nawet,gdy jestem syta,i wyglądam jak(kangur) nie mogę oprzeć się lodom,zajadam je nawet zimą.Lubię wędrować w nocy,by zgarnąć do szlafroczka jakieś ciacho,lub kilka cukierków,ileż to jest kamuflażu,żeby tylko mąż się nie obudził :)Cichutko na paluszkach,poruszam się jak (duch),potem rozwijam co uda mi się dostrzec,żeby nie obudzić męża,i zajadam leżąc wygodnie. Kiedyś przysnęłam z czekoladą,efekt był taki że się rozpuściła ,a widok był ... :)
Zgłaszam się! :)
OdpowiedzUsuńBloga obserwuję jako: Małgosia Xxookds
Profile lubię jako: Małgorzata Wójcik
Informację udostępniłam: https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=844970915665506&id=100004578154708&pnref=story
E-mail: gosia910723@wp.pl
Odpowiedź:
Uwielbiam gdy po powrocie do domu już od pragu wita mnie znajomy zapach. Jestem wtedy pewna, że odwiedziła nas babcia! Z uśmiechem na ustach biegnę do kuchni a moim oczom ukazują się one...
Ciemnobrązowe lub o złocistym kolorze, wiele z nich polanych jest lukrem, ich smaki to m.in. cytrynowy, malinowy, karmelowy, o smaku rumu. Ich koronę stanowią na przemian świeże owoce (maliny, truskawki i banany to od lat moi faworyci), bakalie (mmm... orzechy w miodzie!), cukier puder, kolorowe posypki. Jest tu wszystko czego dusza zapragnie!
Sądzę jednak, że to wnętrze jest ucztą dla mojego podniebienia. Delikatne i rozpływające się w ustach ciasto, jest idealnie wilgotne. Każdy kęs sprawia wrażenie jakbym wkładała do buzi drobinki puszystych obłoków. Zdarza się, że znajduję tam kawałki mlecznej czekolady, soczyste rodzynki, suszone śliwki, skórkę pomarańczy.
Wiele z nich skrywa w sobie słodziutki środek, od płynnej czekolady <3 , budyniu waniliowego po najróżniejszego rodzaju dżemy i musy z owoców.
Zdecydowanie jestem w niebie.
Moje uzależnienie to... babeczki!
Podczas tworzenia babceczek moją babcię może ograniczać jedynie wyobraźnia. Dlatego też nigdy nie wiem jakimi smakami dane mi będzie delektować się konkretnego dnia.
Przyznaję, że w takich sytuacjach nie znam słowa umiar. Jem, jem i ciągle mi mało. Dopiero gdy czuję, że po kolejnej babeczce mój żołądek prawdopodobnie pęknie, z łzami w oczach staram się wyturlać z kuchni... Później męczy mnie ból brzucha, jest mi 'niedobrze' i dodatkowo mam do siebie żal, że zachowywałam się jak małe zwierzątko (cała umorusana, z szaleńczym wzrokiem obserwująca kolejne ofiary, gotowa do walki nawet o najdrobniejszy okruszek). Mimo to już teraz mogę zapewnić, że kolejnym razem zrobię dokładnie to samo! Wiem, że nawet gdybym związana siedziała w zamkniętej na klucz piwnicy, dla nich potrafiłabym zerwać więzy i wyważyć drzwi :D