Autor: Katarzyna Misiołek
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: październik 2016
Liczba stron: 464
W październiku ubiegłego roku miałam okazję czytać książkę "Ostatni dzień roku" Katarzyny Misiołek, która mimo denerwujących detali zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Opisane tam wydarzenia dotyczyły zaginięcia Moniki - siostry, córki, żony... Młoda kobieta wyszła w sylwestrowe popołudnie z domu i nie wróciła...
Dlatego tuż przed Sylwestrem postanowiłam sprawdzić zawartość kontynuacji - jeśli nie czytaliście "Ostatniego dnia roku" nie sięgajcie po "Dziewczynę, która przepadła"! Nie czytajcie też mojej recenzji - zepsujecie sobie całkowicie lekturę.
Jeśli czytaliście poprzednią powieść - recenzja nie zepsuje Wam czytania, nie zdradzam zbyt wiele.
Dla wszystkich - napiszę jedno - obie powieści serdecznie polecam!
"Ostatni dzień roku" pokazał, że żaden człowiek nie zna dnia ani godziny.. W każdej chwili można stracić wolność przez szaleńca... Końcówka książki przyniosła nam dobrą wiadomość - Monika się odnalazła. Ale gdzie była? Co się z nią działo? Jak to się w ogóle stało, że szła szosą na Warszawę? W jaki sposób udało jej się odzyskać upragnioną wolność? Jak będzie wyglądał jej powrót do normalnego życia? Czy w ogóle ma do czego wracać?
"Dziewczyna, która przepadła" odpowiada na te pytania. Jednak postanowiłam, że moja ostatnia recenzja w tym roku będzie inna - nie zdradzę Wam nic z fabuły. Każda strona będzie dzięki temu dla Was niespodzianką. Będzie szokiem, niedowierzaniem, smutkiem, żalem i wzruszeniem. Ja przeżyłam właśnie taki kalejdoskop emocji i odczuć. To było niewiarygodne, móc poznać historię zniknięcia Moniki z jej perspektywy. Zaskoczył mnie powód, dla którego wyszła z domu w Sylwestra. Zdenerwował mnie sposób w jaki dała się podejść Józefowi - swojemu oprawcy, którego nazywała kierownikiem Hotelu Obłęd, czubem, oszołomem czy imbecylem. Trzęsłam się czytając o tym, jak ją traktował, jak poniżał, znęcał się fizycznie i psychicznie. Miał spokojny głos, był oczytany, ale nijak się to miało do jego szaleństwa i robaczywych myśli. Jak to się stało, że przetrwała niemal osiem lat niewoli? Wielokrotnie nienawidziła się za tchórzostwo i uległość, żałowała niewykorzystanych szans... Nawet nie wiecie jak mocno zaciskałam kciuki w chwilach, kiedy miała choć cień szansy... Tak jakby moje pragnienia mogły zmienić jej losy...
Jej relacja to swoiste odliczanie, kiedy opowiada co działo się rok,
dwa,
sześć...
później.
I ten świat zewnętrzny, który był jednocześnie tak blisko, ale daleko...
Obdarta z godności, pozbawiona wolności, odizolowana, odcięta od nowinek technicznych, wiadomości o rodzinie czy ze świata.
Teraz musi wrócić do życia - podwójnie. Na nowo nauczyć się żyć na wolności, cieszyć każdym drobiazgiem, ale uzmysławiając sobie ile i kogo straciła.
Liczyła, że ten powrót będzie euforią, radością, wybuchem szczęścia wręcz... a czym był? Głównie strachem...
Monika wielokrotnie w tej książce mnie zaskakiwała, aż do ostatnich stron. Oczywiście nie obyło się bez moich wzruszeń... Tylko czy wszystkim jej decyzjom przyklasnęłam?
Katarzyna Misiołek wysoko postawiła poprzeczkę w "Ostatnim dniu roku". Czytając tę powieść nie sądziłam, że w ogóle będzie ciąg dalszy, choć nie ukrywam, że to bardzo dobry pomysł, iż pojawiła się historia Moniki. Często się zdarza, że drugie tomy nie dorównują pierwszym - tutaj jednak drugi jest naprawdę taki, że czapki z głów! Autorka wspaniale opisała ludzi - reakcje na różne bodźce, zachowania. Wzięła pod lupę tych złych i lepszych. Udowodniła, że wszyscy pragniemy tego, czego mieć nie możemy. Zawsze to co niedostępne fascynuje nas najbardziej. Przekazała nam, że porwania czy przetrzymywania mają miejsce wszędzie i mogą dotyczyć każdego a finał może być różny. Osobistą i jakże trudną decyzją ofiary jest czy o tym mówić na przykład w programach telewizyjnych, czy to nagłaśniać...
Naprawdę warto sięgnąć po obie książki autorki. Nie tylko w okresie sylwestrowym.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
Eweluś,
OdpowiedzUsuńnie pozwalasz czytać to nie czytam, ale poproszę Cię jeszcze w styczniu o nową przesyłkę hehe, dasz radę?
Przygotuję jutro listę dobrze? tj. dzisiaj o jakieś ludzkiej porze.
P.S. Strasznie boli mnie pięta...
Madzia, nie czytaj tej recki - pożyczę Ci książki obie a potem po prostu będziesz mi wysyłać smsy w trakcie :P
UsuńWyślę w styczniu, ale nie wiem którego dnia, bo Pati wciąż chora...
Miała być lista i ...tak, wiem... czytasz :)
P.S. Od biegania za Snikim?
Książki chciałabym mieć na ferie... (2 ostatnie tygodnie stycznia), choć raczej zaczęłabym czytanie od innych tytułów (szczegóły w mailu).
UsuńZ tymi smsami to mi się samej chce śmiać :)
P.S. Nie, znowu odzywa mi się "ostroga", boli strasznie, choć wczoraj (dzisiaj?) mnie nie bolała, ale pewnie dlatego, że cały dzień spędziłam w łóżku.
Nie słyszałam o tej książce, ale zaintrygowałaś nią na całego!
OdpowiedzUsuńUwielbiam intrygować - tylko koniecznie trzeba czytać w kolejności inaczej...to nie ma sensu
UsuńNie znam twórczości tej autorki. Na razie chcę pokończyć rozpoczęte serii, a jest ich bardzo dużo, więc staram się nie myśleć o nowych. :)
OdpowiedzUsuńNie martw się, ja też mam zaczętych trochę serii... prawdę mówiąc to w dwóch przypadkach zupełnie nie pamiętam poprzednich tomów i boję się sięgać po kontynuacje...
UsuńA te książki mocno polecam!
Zapadła mi w pamięci twoja recenzja "Ostatni dzień roku". Czekam, aż zrobi się trochę luzu na półce z książkami i kupię obie pozycje Pani Misiołek
OdpowiedzUsuńBędziesz zadowolona z lektur :) Ja zapewne długo jeszcze będę je miała w pamięci...
Usuń