Autor: Natalia Sońska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: listopad 2015
Liczba stron: 364
Urzekła mnie prześliczna okładka, zapowiedź pachnących świąt oraz charakternej bohaterki, która podobnie jak ja najpierw mówi a potem myśli i ma niewyparzony język. Postanowiłam się przekonać czy debiutancka powieść Natalii Sońskiej przekona mnie o słuszności sięgania po książki głównie na podstawie okładki? Sprawdźmy.
Hanna Bielska jest kobietą niezależną i atrakcyjną. Lubi zieloną herbatę i planowanie, nie lubi zaś sobót i nudy. Jest singielką z wyboru, po pierwsze dlatego że kiedyś była szczęśliwa w związku z Markiem (ale on obecnie jest mężem jej szefowej - oschłej i ponurej Marty) a po drugie, ponieważ nikt ją nie ogranicza, o nikogo nie musi się martwić czy przywiązywać. Nie musi być nikomu wierna i może żyć według własnych zasad. To bardzo wygodne życie, prawda? Ale każdy kij ma dwa końce i w tym przypadku tym drugim końcem jest samotność i brak czyjejś troski, które Hani mocno doskwierają. Bielska ceni sobie więzi rodzinne z rodzicami i rodzeństwem, ale nie chce mieć swojej rodziny. Ale chyba do czasu... widocznie nie spotkała właściwego mężczyzny... Teraz z kolei ma ich na pęczki... Ale powoli...
Bielska jest redaktorką i korektorką w wydawnictwie (z tego powodu czułam z nią szczególną więź), którego współwłaścicielami są - wspomniani wcześniej - Marek i Marta. Chciałaby robić coś więcej niż poprawianie tekstów innych, wytykanie błędów i przeprowadzanie czy autoryzowanie wywiadów. Jednak chce samodzielnie zapracować na swój sukces, lepiej powoli, ale bez niczyjej protekcji. Pewnego dnia wraz ze swoją przyjaciółką Kingą wpadają na pomysł, by zamienić się pracą, w wyniku czego ma być ciekawiej i nie wiać nudą... W rezultacie Hania ma stworzyć artykuł do świątecznego numeru i umawia się na dwie rozmowy: z fotografem Danielem oraz biznesmenem Wiktorem. Nie zdaje sobie sprawy jak ta zamiana z przyjaciółką wpłynie na jej życie... Daniel, Wiktor i Marek to w najbliższych dniach będą trzy duchy zbliżających się świąt... Z każdym z nim będzie ją łączyła nić sympatii i do chwili, gdy sama nie podejmie poważnych kroków i nie wyrazi dobitnie swojego zdania (chwilami aż za bardzo), będą krążyli wokół niej... jak satelici. Czy to przyjaźń czy to kochanie?
Kiedy w końcu Bielska odkryje, że mimo iż początkowo ją irytował i gasił ripostami, to cieplejszym uczuciem darzy Wiktora. Czy to dlatego, że całował ją w rękę? Przecież stwierdziła, że jest snobem i arogantem i ona zapomina przy nim języka w gębie... Tyle że jej świat i wyobrażenia runą w momencie, gdy zobaczy w jego domu piękną Eweliną i dwójkę małych dzieci... Na dodatek bardzo do niego podobnych... Czy pozwoli sobie wyjaśnić czy sama dopisze sobie własną historię? Jak zakończy się ta powieść? Czy w klimat świąteczny wejdzie szczęśliwa Hanna?
Hania jest bardzo ciekawą bohaterką. Nie można się przy niej nudzić, bowiem funduje czytelnikom istny kalejdoskop wydarzeń i zmian w fabule. Kiedy już czytelnik liczy na pewne wydarzenia czy kroki bohaterów to Hanna jednym wybuchem wszystko stawia pod znakiem zapytania. Bielska zyskała mój podziw w chwili, gdy przeczytałam iż w jej biblioteczce nie było książki, której by nie przeczytała choćby raz... Ech... gdzież mi do niej... :)
Oprócz charakternej bohaterki i jej przyjaciółki oraz wściekle podchodzącej do innych ludzi Marty, w powieści znajduje się cały wachlarz przedstawicieli męskiego gatunku. I jak tu szybko się zdecydować gdzie ulokować uczucia? Każdy z mężczyzn ma bowiem swoje wady i zalety...
Cudowny świąteczny klimat, rodzinne spotkania, dużo miłości, ale i problem straty, zdrady, wypadki samochodowe - autorka nie pozwala na zbyt nostalgiczny nastrój. Powieść czytało mi się ekspresowo (wspominany przez wiele osób problem małej czcionki mnie nie dotyczył, ponieważ czytałam e-booka) i chociaż chwilami była przewidywalna to droga do finału była dość kręta i wyboista. Przyznaję, że oprócz euforii, śmiechu i radości, przeżyłam też momenty, w których nieźle się denerwowałam. Ale nie zdradzę co to było, by nie psuć Wam zabawy.
Powieść polecam szczególnie w okresie Bożego Narodzenia, ale że sama czytałam ją w styczniu i zupełnie nie popsuło mi to doskonałego odbioru lektury to śmiało można ją czytać przez cały rok. I nawet wtedy poczuć magię miłości i szczęścia unoszące się w powietrzu wraz z zapachem sernika i pierniczków.
To bardzo udany lekki i przyjemny debiut.
"Garść pierników, szczypta miłości"
"Mniej złości, więcej miłości"
"Kropla zazdrości, morze miłości"
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Cztery pory roku, Gra w kolory II, Grunt to okładka, 52 książki
Okładka jest przepiękna, to prawda! Wspaniale, że treść książki dorównuje jej - na pewno sięgnę po powieść Natalii Sońskiej. :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest bardzo klimatyczna a treść...bardzo ciekawa :) To udany debiut, mnie się podobało jako lekka lektura z zaskoczeniami
UsuńWszyscy ją bardzo polecają, może kiedyś i ja się znajdę wśród nich. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci tego, czyli wspaniałej lektury :)
UsuńOkładka jest przepiękna. Wygrywa z wieloma ostatnimi nowościami. Treść też kusząca :)
OdpowiedzUsuńOstatnio naprawdę widać starania o piękne okładki :) Treść też mi się podobała, bo mimo że wiele rzeczy w takich książkach jest przewidywalnych to i tak wielokrotnie byłam zaskoczona
UsuńNa książkę mam ochotę od kiedy o niej usłyszałam :) na pewno będę chciała ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPolecam, to fajna i sympatyczna historia :)
Usuńzapisuję... kolejna książka do kolekcji... dzięki
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, polecam się na przyszłość :)
UsuńCzcionka faktycznie trochę mnie męczyła, zwłaszcza że najczęściej czytam późnym wieczorem i w nocy, ale mimo to przeczytałam ją w 2 wieczory (-;
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak o tym pisałaś :) Czasami warto mieć e-booka jak widać :)
UsuńChętnie bym przeczytała, zwłaszcza w bożonarodzeniowym okresie :)
OdpowiedzUsuńPolecam, choć prawda jest taka, że w jeśli ma się spodobać to w każdym czasie się spodoba :D
UsuńLekkie i przyjemne debiuty lubię :)
OdpowiedzUsuńja też :) polecam Ci też taki, który czytałam niedawno "Anna May" Agnieszki Opolskiej
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKolejna książka, na którą mam ochotę odkąd tylko o niej usłyszałam. Planowałam przeczytać w okresie świątecznym, ale się nie udało - nie będę chyba czekać do kolejnych świąt, tylko przeczytam niebawem :)
OdpowiedzUsuńWierz mi, jej piękno można docenić i po świętach :) Za mną też "chodziła" jeszcze przed premierą
UsuńMam w planach tych najbliższych, aby przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to będą miłe chwile, jak moje :)
UsuńOdczuwam wrażenie, że książka jest zbyt przesłodzona ;/
OdpowiedzUsuńNie jest przesłodzona, dużo w niej problemów i kłód na drodze do szczęścia...
UsuńMam ja na swojej liście książek czekających w kolejce. Kierowałam się tylko i wyłącznie okładką :-) a teraz upewniłam się ze dobrze zrobiłam :-)
OdpowiedzUsuńJa też głównie okładką :) Będzie Ci się podobała :)
UsuńChciałabym poszperać w bibliotece Bielskiej :)
OdpowiedzUsuńszperaj :) liczę, że będziesz zadowolona z lektury
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTy najpierw mówisz, potem myślisz?
OdpowiedzUsuńA od kiedy???
Przecież Twoje wypowiedzi są zawsze bardzo wyważone, przemyślane, dyplomatyczne, kulturalne :)
W okładce zakochałam się od pierwszego wejrzenia :)
Czy tu "ponieważ nikt ją nie ogranicza" nie powinno być "ponieważ nikt JEJ nie ogranicza"?
Czuję, że to bardzo lekka natura, ciekawa jestem jak potoczą się losy Hani.
Madziu, czasami tak mam... a na dodatek Ty nie znasz mnie np. od strony zawodowej...
UsuńJa też :)
Gorączka nie pozwala mi myśleć... przypomnisz mi o tym jak mi przejdzie?
"lekka natura"?