Tytuł oryginalny: Braids
Tłumaczenie: Aleksandra Kamińska
Wydawnictwo: Między słowami / Znak
Data wydania: wrzesień 2015
Liczba stron: 108
Od dziecka mam cienkie i byle jakie włosy. Zawsze był problem z ich rozczesaniem, po myciu to wciąż słychać było moje kwękanie. Ale bywały momenty, że miałam włosy do połowy pleców i wtedy uwielbiałam oddawać się w ręce kogoś, kto miał cierpliwość i chęci do ich splatania, czesania i upinania. Zdolności do robienia warkoczy nie miałam nigdy, samej sobie potrafiłam zapleść tylko zwykłego, na karku. Ćwiczyć nie miałam na kim, bo mam brata :P Dlatego każdy, kto potrafił wyczarować francuza czy kłosa był dla mnie idolem.
A jak sprawy mają się teraz? Aktualnie mam na kim ćwiczyć, bo mam córcię z półdługimi włoskami i jedynie chore palce nie poruszają się tak zgrabnie i sprytnie, by tworzyć arcydzieła. No i dziecko ma cierpliwość tylko na pięć minut czesania... Ale kiedy usłyszałam o przewodniku duńskich nastolatek Laury i Marie po świecie warkoczy, wiedziałam że to dla mnie szansa, na zrobienie córce czegoś innego niż kucyk, dwa kucyki czy kucyk z warkoczem. Jak nam poszło? O tym też napiszę, ale najpierw słów kilka o samej książce.
Przewodnik jest podzielony na rozdziały, jednak wyróżniłabym tutaj przede wszystkim trzy z nich:
Podstawowe sploty, czyli francuz, holender, kłos, lina i splot koronkowy.
Plecione fryzury to już wyższy poziom wtajemniczenia, gdzie do nauki zaproponowano nam wodospad, warkocz z pięciu pasm, warkocz Katniss, precel, róża i kilka innych.
Fryzury na imprezę to słodkie lub bardziej odważne sploty, które można wykorzystać nie tylko na imprezę ze znajomymi, ale też na szkolny bal: odważny warkocz z boku głowy, wianek mleczarki, ślimak i inne.
Zanim czytelnik dociera jednak do rozdziałów z warkoczami ma szansę przygotować się do ich zrobienia, czytając wskazówki autorek oraz zapoznając się z akcesoriami jakie będą nam potrzebne (gumki, wsuwki czy wypełniacze). Największy zachwyt i to zarówno mój, jak i mojej córki, wzbudziły rozdziały o wdzięcznych nazwach: Be my Valentine, Flower Power i Nasze najbardziej szalone sploty, w których dziewczyny chwalą się (już bez szczegółowych instrukcji) jakie cuda można stworzyć z włosów - piękne!
Każda opisana w książce fryzura jest doskonale rozłożona na części pierwsze. Wszystko jest dopracowane i w zasadzie każdy powinien sobie poradzić. Najpierw otrzymujemy zachętę, czyli zdjęcie gotowej fryzury a potem... "krok po kroku" opis słowny wyjaśniający, jak pleść, czy przekładać pasma górą czy dołem, czy zaplatamy w poziomie czy pionie, czy włosy dobieramy z obu stron czy tylko z jednej a obok obrazujące to zdjęcia - dla wzrokowców. Muszę przyznać, że instrukcje są jasne i zrozumiałe i gdyby dziecko miało więcej cierpliwości to sądzę, że warkocze mogłabym czesać częściej (próbowałyśmy między innymi warkocza z pięciu pasm, ale tam wymagana jest pomoc osoby czesanej i tu już moja córa nie dawała rady, będziemy próbować za czas jakiś). Dodatkowymi informacjami, które znajdziemy przy fryzurach są akcesoria potrzebne do ich wykonania, czas niezbędny do tej czynności, poziom trudności a w niektórych przypadkach nawet QR kod przenoszący na stronę z filmem instruktażowym
Moja pięciolatka największą sympatią zapałała do fryzur o nazwach róża, lina (dzięki samym nazwom zapewne) oraz ślimak, splot koronkowy, kłos, wodospad i francuz (wizualnie jej się podobały). Z robienia francuza się wymigałam, tłumacząc że często wraca z taką fryzurą z przedszkola. Uffff.... Ale jak to się mówi "pierwsze koty za płoty" i "trening czyni mistrza", oto wyniki naszych prób:
Lina dokładnie wg wzoru, czyli reszta włosów rozpuszczona
Lina na kucyku (dziewczyny pisały o takiej opcji)
Do przedszkola wygodniejsza, bo włosy się nie plączą
Splot koronkowy - próba pierwsza
Splot koronkowy - próba druga, bardziej udana
Widok z góry
A to już twórczość własna, czyli połączenie dwóch splotów w warkocz
Nie do końca wyszło tak jak chciałam, ale nastąpiło "zmęczenie materiału"
Podsumowując stwierdzam, że podczas pierwszego spotkania z tą nietypową książką, można poczuć strach. Tak, strach że nie podołamy wyzwaniu a maleńkie oczka córki będą patrzeć wyczekująco i błagalnie i mówić "Mamusiu, chcę być piękna". Ale myślę, że warto mieć w domu - do kompletu z córeczką - taki właśnie poradnik, który początkowo będzie pomagał mamie a potem to nastolatka będzie miała koleżanki, które będą w szybkim tempie odrabiały zadania domowe, by mieć czas spotkać się na plotki przy warkoczach. To świetny i niebanalny pomysł na sympatyczne spędzanie czasu w kobiecym czy dziewczęcym gronie.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z książki
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Małgosi z
No dużo można nauczyć się :)
OdpowiedzUsuńJa się nauczyłam :) Do "ćwiczeń" polecam starsze modelki... :)
UsuńPiękne sploty (-: Wiele lat temu moja siostra budziła mnie przed 6 rano, żeby zaplatać jej francuski warkocz (-;
OdpowiedzUsuńMnie brat nie budził :P Przynajmniej miałaś praktykę i wprawę :)
UsuńKsiążka faktycznie może pomóc, ja bym jednak nie miała czasu i cierpliwości :) Zresztą nie mam komu pleść warkoczy, sama właśnie obcięłam sobie włosy do ramion :D
OdpowiedzUsuńSobie to ja nie potrafię, nawet nie próbuję tych karkołomnych wyczynów. Czas i cierpliwość aktualnie mam, tylko modelka nie bardzo ma cierpliwość...
UsuńWłosy do ramion...hmmm... to może jakiś maleńki splot koronkowy by wyszedł...
Mam słabość do warkoczy. ostatnio odkryłam w biblio na półce z nie-beletrystyką dziecięcą fajną książeczkę o fryzurach, ale mało tam było o warkoczach.
OdpowiedzUsuńMnie bardzo podoba się moja córa w warkoczach: dwóch, francuz (jak jej w przedszkolu zrobią) a teraz jak jej zrobiłam dwa sploty...tylko zakończone kucykiem a nie warkoczem, bo za krótkie ma włoski do tyle warkoczy naraz. Ale ciekawa jestem ogromnie jakie to fryzury nie warkoczykowe były w tamtej książce.
UsuńTo dobrze, ze od razu mogłaś poćwiczyć zaplatanie. A modelka wykazała się cierpliwością!
OdpowiedzUsuńPrzy mojej ruchomości nadgarstków to i tak jestem z siebie dumna :) A z tą cierpliowścią modelki to różnie bywało...
UsuńPrzepięknie wydana książka, muszę się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńFluff
Fakt, jest bardzo estetyczna i uporządkowana a jakie fryzury na końcu...mhmm... :)
UsuńBardzo bym chciała robić takie warkocze. Muszę mieć tę książkę :)
OdpowiedzUsuńJa w sobotę zrobiłam dzieło życia :) Dwa boczne francuzy :) Wytrzymały nawet całą niedzielę. Świetna książka! Idealna na Twoje włosy
UsuńJakie cuda! Mogłabym zaopatrzyć się w tę książkę, bo mam włosy do tyłka, więc byłoby z czego pleść, jednak są dość cienkie, a niebawem mam zamiar je porządnie obciąć, aby przy dziecku było mi lżej i łatwiej. Pewnie gdybym spodziewała się córy, to skusiłabym się, a na razie odpuszczę sobie, chociaż... kiedyś i tak ta książka będzie moja! :)
OdpowiedzUsuńTo masz takie włosy jak moja psiapsióła z podstawówki. Fakt, polecam przy dziecku krótsze - uwierz na słowo :) Następna będzie córa a do tego czasu poćwiczysz...na hmmm...lalce :P
Usuń