Strony

niedziela, 30 marca 2014

Agnieszka Lingas-Łoniewska "Łatwopalni"



Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2013
Liczba stron: 340
Seria: Z Tulipanem tom I











Styl pisarski Agnieszki Lingas-Łoniewskiej znałam do tej pory jedynie z książki "Zakład o miłość". Był to zresztą udany debiut poznania książek autorki, ponieważ lektura spełniła moje oczekiwania. Gdyby na polskim rynku wydawniczym było mniej tak świetnych powieści (to oczywiście tylko słownictwo tak dobrane, by świetnie pasowało do zdania, bo wcale nie chcę by było ich mniej), to "Łatwopalni" nie czekaliby w kolejce tak długo. Jednak doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny i nijak nie potrafię jej rozciągnąć. Jeśli jednak macie tę książkę, nie zwlekajcie tak długo z jej przeczytaniem jak ja.

Jarek Minc jest człowiekiem z trudną przeszłością. W wyniku wypadku samochodowego stracił bliskie sobie osoby: żonę i dziecko. Mimo upływu czasu nie potrafi poradzić sobie z pustką w życiu, więc wsiada na motor i wciąż ucieka. Bez celu, bez planu, bez sensu. Los jednak bywa przewrotny i kieruje jednoślad w pobliże Wałbrzycha, z którym Jarek wiąże miłe wspomnienia ze swojego dzieciństwa spędzanego u dziadków. Kiedy pojawia się w maleńkim miasteczku pod Wałbrzychem na jego drodze zjawia się chłopiec, którego mężczyzna ratuje spod kół nadjeżdżającego samochodu. Dziwnym zbiegiem okoliczności, podczas zdarzenia udaje mu się trafić na wicedyrektorkę szkoły, która dowiedziawszy się iż jest lekarzem proponuje mu przeprowadzenie w lokalnej szkole szkoleń z pierwszej pomocy. Jarosław zgadza się, wszak później się spakuje i ruszy w dalszą drogę. Szukając miejsca, w którym mógłby zatrzymać się na czas szkolenia, dostrzega ładną i intrygującą kobietę. Monika Rudzka mieszka wraz z matką, jest polonistką w szkole (w której szkolenia będzie prowadził Jarek) i na dodatek wynajmuje pokoje na poddaszu. By spełniło się zamierzenie autorki, Jarek oczywiście dostaje pokój u Moniki i między nimi zaczyna coś iskrzyć. Jednak Monika również zostawiła za sobą trudną przeszłość - burzliwy związek z Grześkiem, synem lokalnych bogaczy. Do tego kobieta nie wierzy w siebie, w swoje umiejętności i wdzięk, a także podporządkowuje się miejscowym konwenansom. Mimo, że między Moniką i Jarkiem rodzi się uczucie oraz powstaje coraz większa nić porozumienia, to oboje muszą otworzyć się przed sobą i opowiedzieć o swojej przeszłości. A nie jest to przecież łatwe. Zwłaszcza w tak trudnym dla nich momencie, miłość spadająca niespodziewanie niekoniecznie musi zostać przyjęta przez nich z otwartymi ramionami.

Młodzi starają się wykraść szarej codzienności choć chwile dla siebie, próbują poznać siebie wzajemnie, załagodzić ból i zaradzić koszmarom. Powoli docierają wgłąb drugiej osoby, zwłaszcza podczas wycieczek i momentów we dwoje. Zaczynają uczestniczyć w imprezach u przyjaciół a ich uczucie staje coraz bardziej widoczne dla otoczenia. Ale demony przeszłości wciąż wlewają w ich serca niepokój i jad. Monikę nadal gnębi osoba Grzegorza i jego błagania i wspólną przyszłość. Natomiast Jarek nie może przestać myśleć o swojej winie, stracie i bólu, z którym już do końca swoich dni będzie musiał sobie radzić. Jednak czy wygra jego uczucie do Moniki? Czy pozostanie w małym miasteczku i będzie budował swoje życie na nowo? O tym musicie przekonać się już z książki.

Autorka opisuje nie tylko obecne życie głównych bohaterów Moniki i Jarka, ale również ich przeszłość, która bez postaci drugoplanowych nie byłaby przecież dla czytelnika zrozumiała. Poznajemy też historię matki Moniki, z którą dziewczyna nie ma zbyt dobrego kontaktu. Z czego to wynika? Co ma wspólnego z tą sprawą rodzina Grześka? Czy matka i córka są w stanie szczerze porozmawiać? Autorka ujęła w książce wiele problemów, z jakimi borykamy się w naszej codzienności, ponieważ oprócz straty bliskich czy rozpadu związku porusza również zagadnienie alkoholizmu ojca rodziny (mąż przyjaciółki Moniki) czy wywieranie nacisku na dziecko, by żyło według wytycznych rodzica (wpływ ojca na Grześka). Jest też opisana trudna sytuacja matki Jarka, która straciła nie tylko synową i wnuka, lecz również ubolewa na ciągłą ucieczką syna.

Książka nie jest zwykłą powieścią, lekkim czytadłem, lecz połączeniem romansu z kryminałem, w którym znajdziemy wątek miłości, ale i dramatu. Agnieszka Lingas-Łoniewska potrafi niesamowicie pisać o uczuciach. Powieść jest nie tylko świetnie napisana pod względem językowym, ma też świetnie skrojoną fabułę, wyraziste postacie, wydarzenia, które nie pozostawiają czytelnikowi czasu na nudę. A w tym wszystkim mnóstwo emocji, uczuć i przemyśleń. A gdy dodać do tej mieszanki jeszcze odrobinę scen romantyczno-erotycznych oraz szczyptę tajemnic rodzinnych sprzed lat... Mamy oto powieść idealną dla nieznoszących nudnej literatury.

"Łatwopalni" to pierwszy tom trylogii, kolejne dwa zostaną wydane jeszcze w tym roku! Nie mogę się już doczekać, by poznać dalsze losy Moniki, Jarka i Grześka. Przecież opisywany tom zakończył się dla mnie totalnym zaskoczeniem i wywołał niemałą złość - jak w takim miejscu można przerwać fabułę tomu pierwszego? Jakie zdarzenia zaskoczą mnie w drugim tomie, którego premiera już w kwietniu?




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Polacy nie gęsi II, Z literą w tle (zaległość z lutego), Czytelnicze marzenia Ejotka, Czytam opasłe tomiska, 52 książki

sobota, 29 marca 2014

Iwona Majewska-Opiełka "Czas kobiet" - krótka opinia





Autor: Iwona Majewska-Opiełka
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2000
Liczba stron: 397






Iwona Majewska-Opiełka jest psychologiem i trenerem kadry kierowniczej. Zajmuje się szkoleniami oraz pisze podręczniki dotyczące samorozwoju i zasad skutecznego działania. W 2000 roku założyła w Polsce Akademię Skutecznego Wychowania.
W pierwszym momencie, kiedy przeczytałam notkę o autorce na okładce, skojarzyłam Larry'ego Wingeta i jego książki o lepszym życiu.
Po książkę sięgnęłam z dwóch powodów: należałoby ją wreszcie oddać, bo pożyczyłam od koleżanki dość dawno temu, a także potrzebowałam jej do wyzwania "Z literą w tle". Sam temat nie był dla mnie aż tak kuszący.

Książka jest podzielona dwie części. W pierwszej zatytułowanej "Poznać siebie..." autorka skupia się na osobie, na kobiecie. Najpierw wyjaśnia co jest powodem napisania tej książki oraz jakie mogą być z niej korzyści. Swoje myśli rozwija w kolejnych rozdziałach tej części i pisze o tym, jakie jesteśmy, uwzględniając nie tylko polskie kobiety, ale również te ze Wschodu czy z Ameryki. Ale "być" to nie koniec rozważań, bowiem liczy się przecież również przyszłość, czyli jakie być możemy. Jakie mamy wartości? Jaki udział w naszym życiu mają nasze ciało, inteligencja, myśli oraz dusza? W drugiej części autorka daje sporo rad i podsuwa pomysły dotyczące troski o ciało czy duszę oraz rozwój emocjonalności. Zresztą w całej książce, podobnie jak u Wingeta, znajdziemy sporo miejsca na notatki własne i wykonanie pewnych zadań.
Znaczna część teoretycznych wywodów autorki poparta jest licznymi przykładami konkretnych osób ze szkoleń, a także wybitnych kobiet, które wiele w swoim życiu osiągnęły.

Lektura uświadamia, jak czasem kobiety skupione na ogromie spraw zapominają zupełnie o swoich potrzebach: przyjemnościach, uczuciach, pragnieniach oraz zwykłej trosce o swoje ciało. A przecież to czyni nas szczęśliwymi... Co przekłada się na nasze życie rodzinne i zawodowe. Wystarczy odnaleźć siebie i klucz do własnego sukcesu. Jeśli uważacie, że taka tematyka może być Wam przydatna to śmiało sięgnijcie po książkę! Moim zdaniem autorka wie co pisze i niejednej kobiecie może pomóc.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Z literą w tle, Polacy nie gęsi II, Grunt to okładka, 52 książki
Jest psychologiem, specjalistą w zakresie kierowania ludźmi, mentorem, coachem i doradcą dla najwyższej kadry kierowniczej.
W 2000 roku założyła w Polsce AKADEMIĘ SKUTECZNEGO DZIAŁANIA, która działa według unikatowego programu szkoleń opartych na świadomym wpływaniu na podświadomość, doskonaleniu własnego charakteru oraz kształtowania życia w zgodzie z życiowym posłannictwem i pryncypialnymi zasadami.
- See more at: http://www.majewska-opielka.pl/postac/#sthash.zGhaIMSX.dpuf
Jest psychologiem, specjalistą w zakresie kierowania ludźmi, mentorem, coachem i doradcą dla najwyższej kadry kierowniczej.
W 2000 roku założyła w Polsce AKADEMIĘ SKUTECZNEGO DZIAŁANIA, która działa według unikatowego programu szkoleń opartych na świadomym wpływaniu na podświadomość, doskonaleniu własnego charakteru oraz kształtowania życia w zgodzie z życiowym posłannictwem i pryncypialnymi zasadami.
- See more at: http://www.majewska-opielka.pl/postac/#sthash.zGhaIMSX.dpuf
Jest psychologiem, specjalistą w zakresie kierowania ludźmi, mentorem, coachem i doradcą dla najwyższej kadry kierowniczej.
W 2000 roku założyła w Polsce AKADEMIĘ SKUTECZNEGO DZIAŁANIA, która działa według unikatowego programu szkoleń opartych na świadomym wpływaniu na podświadomość, doskonaleniu własnego charakteru oraz kształtowania życia w zgodzie z życiowym posłannictwem i pryncypialnymi zasadami.
- See more at: http://www.majewska-opielka.pl/postac/#sthash.zGhaIMSX.dpuf
Jest psychologiem, specjalistą w zakresie kierowania ludźmi, mentorem, coachem i doradcą dla najwyższej kadry kierowniczej.
W 2000 roku założyła w Polsce AKADEMIĘ SKUTECZNEGO DZIAŁANIA, która działa według unikatowego programu szkoleń opartych na świadomym wpływaniu na podświadomość, doskonaleniu własnego charakteru oraz kształtowania życia w zgodzie z życiowym posłannictwem i pryncypialnymi zasadami.
- See more at: http://www.majewska-opielka.pl/postac/#sthash.zGhaIMSX.dpuf

piątek, 28 marca 2014

Urodziny, nie urodziny każdy powód jest dobry - stosik marcowy

Czym wytłumaczyć zakup książek? Jak zapewne wszyscy to czytający wiedzą, każdy powód jest dobry: urodziny, imieniny, rocznice, zły humor, wyprzedaże i tak dalej, i tym podobne :)
1 marca "chwaliłam" się, że to miesiąc moich urodzin. Stąd też wszelkie zakupy książkowe mogę zwalić na karb tegoż wydarzenia, prawda? Tak ładniej brzmi i dla ucha i dla portfela.

Na szczęście, dzięki uprzejmości wydawnictw, portfel nie miał okazji zbytnio się wykazać w tym miesiącu.

Jako, że w tym miesiącu już chyba nic nie dotrze do mnie (a jeśli tak to pokażę w osobnym poście) postanowiłam nie czekać do poniedziałku i już dziś pokazać Wam stos:



Od dołu:
  1. "Dom nad jeziorem smutku" - do recenzji od Wydawnictwa M
  2. "Czas tęsknoty" - prezent od Znaku - przeczytam bardzo chętnie, ale jak odgrzebię się nieco z recenzyjnych zaległości :) 
  3. "Surowe" - do recenzji od Wydawnictwa Poniekąd, dzięki BookSenso
  4. "Dziewczyna, która igrała z ogniem" Larssona, tom 1 - ciąg dalszy mojej kolekcji Czarnej Serii - ale to wydatek wcześniejszy, nie marcowy :D
  5. jw. tom 2
  6. "Dziennik Edwarda Chomika 1990-1990" - do recenzji od Wydawnictwa Feeria, moja córa jak tylko usłyszała jak mówię o tej książce, gdy dostałam propozycję recenzji, to oczywiście od razu zakrzyknęła, że chce chomika! :) Chomik został poznany wnikliwie, jeszcze tylko muszę o nim coś napisać :) Bo tekstu moje dziecię nie poznało...
  7. "Bezpiecznie jak w domu" - do recenzji od Wydawnictwa Feeria
  8. "Zło czai się w cieniu" - do recenzji od Wydawnictwa MUZA / Akurat, dzięki Business & Culture
  9. "Altana" - efekt wymiany z Jenah :)
  10. "Nikt nie widział, nikt nie słyszał" - jw.

Wydawnictwom serdecznie dziękuję!!! :)

Tak naprawdę jedyny zakup marcowy to ebook :) Hura! Chyba udała mi się terapia i nie jestem uzależniona od kupowania?

Nie mogłam za to oprzeć się fajnej cenie w Empiku i kupiłam pierwszy ebook, by wypróbować czytanie na tablecie. Jeszcze uczynić tego nie zdążyłam, ale już wgrałam... A ten tytuł chciałam mieć od dawna:



Tradycyjnie zapytuję: co już czytaliście i polecacie, co odradzacie a na recenzje których książek nie możecie się wprost doczekać? Które książki chcielibyście widzieć w swojej biblioteczce?

środa, 26 marca 2014

Nicolas Barreau "Wieczorem w Paryżu"



Tytuł oryginału: Eines Abends in Paris
Tłumaczenie: Anna Wziątek
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2014 
Liczba stron: 288











Paryż od wczesnych lat młodości uważałam za miasto miłości. Kojarzyło mi się ono z romantycznymi spacerami nad Sekwaną, pocałunkami na mostach w świetle reflektorów Wieży Eiffla i małymi filiżankami na okrągłych stolikach klimatycznych kawiarenek. W 2006 roku miałam okazję poczuć przez kilka dni ten paryski klimat osobiście. Było to stanowczo zbyt krótko, by zwiedzić wszystkie te miejsca o których wcześniej marzyłam, ale wystarczająco, by zakochać się w innym tempie życia i romantycznym mieście. Kiedy tylko pojawia się film czy książka dotycząca Paryża, nie potrafię odmówić sobie powrotu - choćby wirtualnego - do chwil spędzonych na szczycie Wieży Eiffla czy w Wersalu. A jeszcze gdy można mieć dwa w jednym, czyli książkę o filmie to już nie można się oprzeć.

Alain Bonnard jest właścicielem studyjnego kina w Paryżu, które odziedziczył po swoim wujku. Alain od najmłodszych lat spędzał w kinie mnóstwo czasu a wujek Bernard pokazywał chłopcu inny świat. Fascynacja kinem, bohaterami, aktorami oraz żartami filmowymi sprawiły, że chłopak wolał wydać swoje kieszonkowe na kolejne seanse niż spędzać czas z rówieśnikami. Wielkie marzenie Alaina o byciu reżyserem nie spełniło się, gdyż w wyniku nacisków ojca ukończył ekonomię a potem dostał świetnie płatną pracę w Lyonie. Jednak życie niejednokrotnie potrafi zaskoczyć i dzięki pewnej kobiecie, w której zakochał się ponad siedemdziesięcioletni wuj Bernard, Alain dostał szansę powrotu do świata o jakim marzył. Wujek bowiem chciał przeprowadzić się na Lazurowe Wybrzeże a kino Cinema Paradis mógł przekazać tylko komuś, kto zadba o interes jego życia.

W Cinema Paradis nie było popcornu, więc by przetrwać w walce z multipleksami Alain, w którym drzemała romantyczna dusza, wymyślił środowe późne seanse ze starymi filmami o miłości. Niespodziewanie seanse cieszą się sporą popularnością a nawet sprawiają, iż wśród widzów rodzi się uczucie... Nie tylko do kina... Od grudnia w Cinema Paradis zaczęła pojawiać się tajemnicza i piękna kobieta w czerwonym płaszczu. Jej karmelowe włosy, charakterystyczny płaszcz oraz miejsce zajmowane zawsze w siedemnastym rzędzie sprawiły, iż Alain zwrócił na kobietę szczególną uwagę. Gdy w końcu po wielu tygodniach, zdobył się na odwagę i zaprosił nieznajomą na kolację poczuł, że Melanie jest kimś szczególnym i może to właśnie na nią czekał tyle lat. Jednak historia zbyt szybko by się przecież skończyła, gdyby na drodze dwojga zafascynowanych sobą ludzi, nie pojawiły się przeszkody. Gdy bowiem para umawia się na kolejne spotkanie za tydzień, Melanie się na nim nie pojawia. Alain jest zdruzgotany tym faktem i rozpoczyna nieporadne śledztwo, mające na celu ustalenie miejsca pobytu kobiety, w której się zakochał. Jednak jak to uczynić nie znając nawet jej nazwiska ani numeru telefonu?

Sytuację bohatera komplikuje też niecodzienna sprawa prosto z Hollywood. W drzwiach Cinema Paradis pojawiają się bowiem znany na całym świecie reżyser Allan Wood wraz z piękną aktorką Solene Avril. Przedstawiają zadziwionemu Alainowi swój pomysł: reżyser chce w jego kinie nakręcić swój najnowszy film "Czułe wspomnienia o Paryżu". A dlaczego akurat Cinema Paradis? Wybór tego akurat kina nie jest przypadkowy, bowiem Solene pochodzi z Paryża i to właśnie tutaj przychodziła na liczne seanse w dzieciństwie. Ogromne zamieszanie spowodowane kręceniem filmu sprawia, że w maleńkim kinie zaczyna brakować miejsc podczas seansów. Popularność jaką zdobyło Cinema Paradis nie pozwala jednak zapomnieć Alainowi o dopiero co poznanej i tak szybko utraconej kobiecie. Melanie z każdym dniem staje się coraz wyraźniejszym obrazem tęsknoty w jego głowie i sercu. Swój problem Alain przedstawia nawet Woodowi, co powoduje lawinę wydarzeń, gdyż  jak się okazuje świat jest mały i reżyser ma córkę o imieniu Melanie. Nie miał z nią kontaktu przez wiele lat a mieszka ona właśnie w Paryżu. Czy uda się ją odszukać? Czy to zaginiona miłość Alaina?

Nicolas Barreau stworzył niesamowitą powieść. Z jednej strony wciąga ona czytelnika swoją magią paryskiego romantyzmu, światem kina i walką mężczyzny o swoją miłość. Z drugiej - nie brakuje w niej tajemnic (jest ich tutaj wręcz nadmiar), zaskakujących zdarzeń i nawet zazdrosnych kochanków uciekających się do rękoczynów. Nie mogę powiedzieć, że powieść jest idealna, bo tak nie jest. Drażniły mnie wtrącenia autora, dotyczące przyszłych zdarzeń czy choćby niedojrzałe podejście Alaina do wielu zwykłych, życiowych spraw. Jednak w ujęciu całościowym te drobne niedociągnięcie nie mają większego znaczenia. Powieść urzeka językiem, ciekawym wątkiem zniknięcia Melanie, a także tajemnicami, które sprawiają, że możemy na nowo tropić kolejne rozwiązania. Autor świetnie nakreślił sylwetki kilku bohaterów a nie tylko tych pierwszoplanowych a jego ujęcie miłości zaskoczyło mnie zupełnie. Nie spodziewałam się takiego punktu widzenia na uczucie ze strony mężczyzny i to tak młodego.

"Wieczorem w Paryżu" to lektura idealna dla tych, którzy chcą przeżyć ponownie swój pobyt w tym magicznym mieście. Ale nie rozczaruje tych, którzy jeszcze nie mieli okazji spacerować po ogrodach Luwru. Jeśli szukacie nietuzinkowej książki, która potrafi przenieść czytelnika w przeszłość równocześnie pokazując współczesne ujęcie miłości z wątkiem kryminalnym to serdecznie polecam. Może spotkamy bohaterów podczas przechadzki po moście Aleksandra? Ja chętnie tam wrócę i sprawdzę czy czasami nie obejmują się czule, by za chwilę tęsknić za sobą...




 Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Grunt to okładka, 52 książki




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo 
Pani Marcie z Wydawnictwa Bukowy Las

wtorek, 25 marca 2014

Lepiej późno niż wcale, czyli gadżety #2

Dzień Kobiet dawno minął, a ja nie pochwaliłam Wam się jeszcze prezentem jaki sprawił mi z tej okazji mąż. Sami zobaczcie:


Do wygranego tabletu dostałam etui z klawiaturką. I tym samym posiadam już drugi gadżet...


Miała dziś zostać opublikowana recenzja, jednak wygrała chęć dokończenia kolejnej książki zamiast dokończenia recenzji. Właśnie zmierzam ku końcowi czytania, zostało mi około 120 stron i wprost MUSZĘ ją dziś dokończyć. Dodam tylko, że to polska autorka :)

piątek, 21 marca 2014

Zapowiedź publikacji Wydawnictwa Poniekąd


Książka leżakuje już na mojej półce, jednak znacie moją sytuację. Czytam trochę mnie niż ponad miesiąc temu... Kolejka samych tylko książek recenzyjnych utworzyła się niezwykła.

Dlatego też pomyślałam, że zanim powstanie kolejna recenzja zachęcę Was i siebie do lektury książki "Surowe". Nie wiem kiedy uda mi się ją przeczytać, ale kto zdąży w marcu, zaliczę do "Pod hasłem" :)


Autorką książki jest hiszpańska pisarka Esther García Llovet - z wykształcenia reżyser filmowy i psycholog kliniczny. Została nazwana "nową gwiazdą literacką z Hiszpanii" a "Surowe" to jej debiut na rynku polskim, ponieważ w naszym kraju nie były wydawane jej wcześniejsze dzieła.
Opis książki za Wydawnictwem:
"Esmiz prowadzi swoją zyskowną restaurację w sposób niekoniecznie legalny, przy okazji obchodząc się z ludźmi nie do końca szlachetnie. To jego oczami widzimy w powieści świat i Perikę – kobietę budzącą w nim nie tylko zmysłowy pociąg, ale i chorobliwe, nieznane mu dotąd emocje. To one każą mu włączyć się do prowadzonej przez nią destrukcyjnej i uzależniającej gry. "Surowe" to nie tylko historia dwóch ścierających się charakterów, ale też niemal filmowe, ascetycznie naszkicowane obrazy pełne nieoczekiwanych zestawień. "

Jednak Esmiz i Perika to nie wszyscy bohaterowie tego dramatu psychologicznego.  Poznamy też przyjaciela Esmiza nie pogodzonego ze śmiercią żony oraz syn Periki - Bico - dwunastolatek manipulujący matką.

Jestem ogromnie ciekawa jak kierunki wykształcenia autorki wpłynęły na treść takiej lektury. A Wy?

wtorek, 18 marca 2014

Agnieszka Kaluga "Zorkownia"



Autor: Agnieszka Kaluga
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: luty 2014
Liczba stron: 288












Czasami wybieramy sobie lekturę ze względu na humor w niej zawarty. Czasami bierzemy pod uwagę kryminał trzymający w napięciu. Innym razem sięgamy po lekką i kobiecą powieść. Jednak czasami nasz wybór nie jest do końca zrozumiały, nawet jeśli znamy treść wybranej książki wcześniej. A już zupełnie nie zrozumiem, dlaczego po ogromnej dawce humoru, którą znalazłam w "Lucynie w opałach", sięgnęłam teraz po lekturę ze śmiercią i hospicjum w roli głównej. Tak, dokładnie takiego tematu dotyczy "Zorkownia", więc jeśli nie jesteście gotowi na tą recenzję - nie czytajcie. To naprawdę trudny temat.

"Zorkownia" zaintrygowała mnie już wtedy, gdy przeczytałam pierwsze  zapowiedzi i pomyślałam, że muszę ją przeczytać. Miała chyba stanowić dla mnie coś w rodzaju szalupy ratunkowej, bo przecież istnieją gorsze choroby tego świata niż RZS czy cukrzyca. Da się z nimi żyć. Dzięki Pani Oli z Wydawnictwa Znak mogłam zagłębić się w myśli i emocje ludzi chorych głównie na raka.

Książka jest blogowym zapisem Agnieszki, która studiuje, ma męża i kilkuletniego synka (urodzonego dwa miesiące przed terminem), jednak los jej nie oszczędzał. Aga urodziła jeszcze przecież córeczkę, która zmarła po dziesięciu dniach swojego życia. Najtrudniejsze dla matki tego maleństwa była chwila, gdy pełna bólu wyszeptała do córeczki pozwolenie na odejście i obiecała, że poradzi sobie z tą stratą i życiem po niej następującym. To właśnie tamte wydarzenia skłoniły kobietę do pracy w hospicjum. Agnieszka jest tam wolontariuszką, która dzieli czas między chorych i ofiarowuje im uśmiech, dobre słowo, czasem jakiś drobny upominek, ale przede wszystkim swój czas. Poświęca go każdemu tyle, ile potrzebuje. Wysłuchuje opowieści o przeszłości, tej zdrowej i szczęśliwej, o rodzinach, dzieciach, przyjaciołach, pracy czy ulubionych zajęciach. Czasami musi załagodzić jakiś konflikt, poprawić poduszkę czy podać sok, ale stara się po prostu BYĆ. Agnieszka zawsze na pierwszym miejscu stawia rodzinę chorego, która ma przecież największe prawo do przebywania obok i trzymania za rękę. Ona nie jest ważna, ona po prostu jest kiedy jej potrzebują. Jest cierpliwa, życzliwa i stara się każdemu pomóc tak, jak potrafi. Niekiedy podnosi na duchu rodziny chorych, uczy ich jak ulżyć w cierpieniu bliskim i uszczęśliwić ich w ostatnich dniach czy godzinach życia.

Książka jest ogromnym ładunkiem emocji, uczuć, bólu i walki, którą niestety każdy "obdarzony" rakiem, przegrywa. Z niektórymi pacjentami Agnieszka nawiązała szczególne więzi: Marek, Kazik czy Gosia. Kiedy czytałam ich historie nie potrafiłam opanować łez. Najbardziej - jako matkę - zabolała mnie historia Gosi, która wiedziała co ją czeka i bezsilnie poddawała się coraz większym dawkom morfiny. Pogodziła się z nieuniknionym, jednak serce matki pękało jej z bólu - przecież ma dwuletnią córeczkę - Weronikę. Tak małe dziecko nie weszło jeszcze dobrze w życie a już będzie musiało sobie poradzić bez mamy... Agnieszka wraz z Łukaszem (mężem Gosi) pomogli napisać jej list do Weroniki, który dziewczynka będzie mogła przeczytać jak podrośnie. Ryczałam jak bóbr, a szloch wyrwał mi się wprost z duszy, gdy dotarłam do słów jakimi Gosia - własnoręcznie - zakończyła list: "Nigdy Cię nie zapomnę. Mama" *

Każda z historii opisanych w książce łapie czytelnika za serce. Jedna bardziej, inna mniej. Ale każdy człowiek, o którym mowa jest przecież kimś, kto potrzebuje wsparcia i pomocy. Osoby odwiedzające takie miejsca jak hospicjum czy szpital powinni być naładowani dawką pozytywnych emocji i powinni wspierać osoby chore i ich bliskich. Któż wybiera się w odwiedziny po to, by dołować, zasmucać czy krzywdzić...
Agnieszka Kaluga stara się ofiarować każdemu kawałek swojego serca. W jednej sali będzie nim potrzymanie za rękę, w drugiej podlanie kwiatka na parapecie, a w innej wysłuchanie przez sześć godzin historii życia. Wolontariuszka na przykładzie swojego życia wie już, co znaczy ból po stracie kogoś bliskiego i kochanego nade wszystko. Może dlatego potrafi tak zżyć się z innymi w podobnej sytuacji. Bo przecież choroba nie wybiera tylko ludzi starszych czy samotnych. W hospicjum, o którym pisze Aga są też osoby młode, niekiedy młodsze od niej samej. Są to mężowie, żony, dziadkowie, synowie i córki, matki i ojcowie. Najtrudniejsze są te momenty, gdy w odwiedziny przychodzą małe dzieci czy wnuczęta. Jak wytłumaczyć im tak osobliwą chwilę, jaką jest śmierć?

Zapiski Agnieszki są prowadzone niesystematycznie, nie każdego dnia znalazła czas i siły, by coś napisać. Jednak poszczególne blogowe posty wnoszą tyle nowych informacji, że i tak nie zawsze byłam w stanie zapamiętać imiona wszystkich podopiecznych. Styl pisania autorki jest niespodziewanie bardzo lekki, mimo iż dotyczy ciężkiego tematu. Chwilami w książce występują nawet humorystyczne wątki. Agnieszka nie przytłacza czytelnika opisując swoją codzienność. Stara się pokazać nam jak wygląda jej praca i że nie zawsze wiemy co nas czeka. A czasem nie warto się przecież poddawać i trzeba walczyć, bo może uda się pokonać chorobę na jakiś czas, wyszarpnąć od życia jeszcze kilka godzin, miesięcy czy lat. 

Nie dziwię się, że "Zorkownia" otrzymała tyle nagród. Jest ich warta. Na długo zostanie mi w pamięci. Jednak jeśli nie jesteście gotowi na podjęcie się lektury tego ogromnie trudnego tematu, lepiej nie zaczynajcie jej czytać. Jest naprawdę ciężko. Ale jeżeli ufacie sobie, że dacie radę to koniecznie kupcie czy pożyczcie, bo może dzięki poznaniu zawartości tej książki, będziecie umieli kiedyś pomóc komuś, kto będzie tej pomocy potrzebował. Całym sercem stwierdzam, że to książka warta przeczytania.


--- Cóż za zbieg okoliczności - wczoraj w hospicjum zmarł na raka mój wujek [*]



* "Zorkownia" Agnieszka Kaluga, Znak 2014, 1 lipca 2010


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Polacy nie gęsi II, Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję serdecznie Pani Aleksandrze 
z Wydawnictwa Znak


piątek, 14 marca 2014

Katarzyna Mlek "Na wietrze diabeł przyjechał"



Autor: Katarzyna Mlek
Wydawnictwo: Flosart
Data wydania: 2013
Liczba stron: 139












Katarzyna Mlek mieszka obecnie w Bielsku-Białej wraz z kochającą rodziną oraz charakternym psem. Jest bardzo artystyczną duszą, która znajduje radość nie tylko w pisaniu, lecz również w fotografowaniu, malowaniu, tworzeniu piosenek oraz grze na gitarze. Ogromnie dziękuję losowi, że miałam okazję poznać autorkę osobiście podczas Targów Książki w Krakowie w 2013 roku. Dzięki przemiłej rozmowie - a nie tylko szybkiej fotce i biegiem do następnej kolejki - wyniosłam z tych targów coś więcej niż tylko książkę z autografem.

"Na wietrze diabeł przyjechał" - czwarta książka autorki - to zbiór sześciu opowiadań opartych na legendach dotyczących wiatru wiejącego w Beskidach. Pani Kasia chciała czytelnikom pokazać tą lekturą swoją miłość do gór, a także to, że czasami ludzkie gadanie czy podania i legendy mogą stać się podstawą do wiary w podłoże niesamowitych zdarzeń.

Głównym bohaterem książki a zarazem jej narratorem, jest występujący we wszystkich opowiadaniach inżynier Zbigniew Linert. Zbyszek, jak na inżyniera przystało, nadzoruje różne budowy w różnych miastach. Los zadecydował, iż podlegać mu będzie również nadzór nad budową kościoła w Lalikach. Po przyjeździe na miejsce Zbyszek poznaje najbardziej znaną postać tej wsi - proboszcza Michała Bubę. Ksiądz traktuje dość poważnie budowę świątyni, jednak sama kontrola nie zajmuje całego jego czasu. Buba woli zająć się gotowaniem i nietypową obroną Lalik. Bowiem na pierwsze miejsce wysuwa się szalejący we wsi porywisty wiatr. Nie jest to jednak zwyczajne zjawisko, lecz wiatr, który zdawać by się mogło, mający własny rozum i uderzający w mieszkańców według sobie znanego klucza. Jednak najgorsze jest to, że wiatr ten niesie samego diabła wyrządzającego szkody gospodarstwom i mieszkańcom. Walki z niezwykłym wiatrem podejmuje się tylko proboszcz i czasami udaje mu się ją wygrać. Jednak zgoła inne zdanie na ten temat mają przełożeni proboszcza i "za karę" przenoszą go na bardzo odległą placówkę na Litwie. Opiekę nad Lalikami ma teraz przejąć właśnie Zbyszek, który po kilkakrotnych wizytach we wsi, teraz ma zostać tutaj na dłużej. Jego zadaniem będzie ochrona mieszkańców, w której pomóc ma inżynierowi medalik otrzymany od Buby. Jak Zbyszek poradzi sobie z nierówną walką z żywiołem, którego pokaz siły miał już nieraz okazję zobaczyć na własne oczy?

Inżynier podczas pobytu we wsi poznaje kolejnych mieszkańców, cierpliwie słucha opowiadań z przeszłości a w czasie teraźniejszym stara się im pomagać w trudnych chwilach. W jednym z opowiadań poznajemy historię Basi i Władka Kopycioków, na których zawziął się diabeł szukając zemsty za oziębłość Władka na leśnej polanie.W innym zaś czytelnik przeżywa opowieść jednego z najstarszych mieszkańców wsi - Bożydara. Dziadek Pysz, jak o nim mówią ludzie z Lalik - mieszka samotnie w swojej chałupie wraz z wiekowym już psem Aresem. Kiedyś był świetnym myśliwym, jednak dosięgła go ręka sprawiedliwości, gdy nie posłuchał rad ojca. Myślał, że legendą jest to co powiedział Jaromir o polowaniu na zwierzynę oraz puszczaniu wolno Króla Gór.

Po dwóch latach bytności w Lalikach Zbyszek postanowił pomóc mieszkańcom w wymianie dachów. Dzięki licznym znajomościom udało mu się zdobyć blachę na pokrycie chat we wsi. Jednak wiatr chciał przeszkodzić im w dowiezieniu ładunku i doszło do małego wypadku. Z opresji uratował Zbyszka Heniek Kociniak i jego dwa ogromne konie: Remus i Romulus. Gdy inżynier w podziękowaniu odprowadził gospodarza, poznał jego dumę i przekleństwo w jednym - konia Łobuza. To właśnie jego losy poznajemy w tym opowiadaniu. Przyznam szczerze, że przeczytałam strony z jego historią w bardzo szybkim tempie. Bo nie często spotyka się konia nazywanego demonem czy demolką, nie każdy mimo swej porywczości wciąż trzymany jest przez jednego właściciela, który wybacza mu kolejne poturbowania.

Książka odkrywa również przed czytelnikiem niezbyt przyjemne skutki wpływu wiatru na ludzi i zwierzęta. Autorka przedstawiła losy rodziny Bronclików i ich psa Karino, bójkę Szalbota i Fajferka na moście oraz pożar domu Szalbotów, z którego Zbyszek wyratował małe dziecko. Wielokrotnie powtarza się motyw niszczycielskiej siły wiatru: jego ofiarą stają się nawet kościoły czy kaplice. Wciąż pojawiają się w książce nowe fakty, choć czasami dość fikcyjne, co uczynił wiatr podczas swoich kolejnych "wystąpień". Wiatr po prostu uwziął się na Laliki.

Każde z sześciu opowiadań zawiera inne przesłanie, inną historię, jednak wszystkie mają w sobie coś szczególnego - mówią o prawdzie, pomocy innym, słuchaniu dobrych rad oraz wystrzeganiu się zła. Traktują też o tym, że wiatr - mimo iż siejący zło i grożący licznymi niebezpieczeństwami - może zostać pokonany. Wystarczy połączyć siły, zawierzyć odpowiednim osobom i zjawiskom, by uzyskać spokój. Zawsze przecież dochodzi do ostatecznego starcia.

"Na wietrze diabeł przyjechał" nie jest typową polską literaturą. Autorka podarowała nam bardzo osobliwą publikację, która łączy w sobie podania i legendy, religię, czasy PRL-u oraz dużo dobrej prozy. Mimo, że nie przepadam za literaturą fantastyczną to mówiące ludzkim głosem jelenie, nimfy wychodzące z drzew czy zaklęte w konie dusze trafiły do mnie świetnie. Sprawiły, że spojrzałam na świat przez pryzmat mieszkańców gór, którzy mają bardzo szczególne podejście do życia. Miałam okazję niejednokrotnie rozmawiać telefonicznie z mieszkańcami Lalik, Zwardonia, Rajczy, Milówki czy Kamesznicy (ze względów służbowych) i muszę przyznać, że oprócz słyszalnego dialektu, dało się też wyczuć góralski upór, ale też odnajdywanie stron pozytywnych nawet w sytuacjach problemowych.

Jeśli lubicie książki pisane prostym językiem, zawierające liczne odniesienia do legend i historii z przeszłości, niosące przesłania oraz mówiące o odwiecznej walce dobra ze złem, to sięgnijcie po zbiór opowiadań Kasi Mlek. Nie zrażajcie się tym, że są to krótkie formy, bowiem opowiadania tak naprawdę tworzą jednolitą całość. Szkoda, że nie można przeczytać tej lektury w fotelu z kubkiem herbaty z sosnowych igieł Dziadka Pisza... I szkoda, że książka nie jest dłuższa, ponieważ jest to dość szczególny rodzaj polskiej literatury. Polecam!



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Polacy nie gęsi II, 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję serdecznie Autorce

źródło: strona www Autorki

wtorek, 11 marca 2014

Ela Abowicz "Lucyna w opałach"



Autor: Ela Abowicz
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: luty 2014
Liczba stron: 248












Kiedy skończyłam czytać "Lucynę w opałach" byłam jak zahipnotyzowana. Obsesyjnie wręcz przewijały mi się w głowie cytaty z książki i długo zastanawiałam się jak zacząć recenzję, by zachęcić Was do sięgnięcia po tę pozycję. Nie potrafię oddać w tak krótkim tekście (choć i tak z góry przepraszam, że to recenzja dość długa) świetnego klimatu lektury, jest to zwyczajnie niewykonalne, ponieważ z niniejszą książką jest jak z dobrym kawałem - najważniejsze jest idealne zacytowanie. Spróbuję jednak inaczej.

Każdy, kto czyta w tym momencie te słowa ma w życiu gorsze dni. Czasami miewamy przecież problemy: chwilowe, tygodniowe czy bardziej długofalowe. Różne też mamy sposoby na depresje, "załamki" i trudną codzienność. Jednak czy na taki podły nastrój nie potrzebujemy dobrego humoru? Po ostatnich wydarzeniach z mojego życia mogę z całą stanowczością stwierdzić, że TAK! Wielokrotnie słyszałam i czytałam, że doskonałym sposobem dla wielu osób w podłym humorze są książki i filmy o Bridget Jones. Kojarzycie? Lubicie? Zatem koniecznie poznajcie Lucynę!

Lucyna ma trzydzieści dziewięć lat (choć początkowo przyznaje się tylko do trzydziestu pięciu) i samotnie wychowuje nastoletniego syna - Patryka. Chłopak niezbyt dobrze się uczy i matka wszelkimi sposobami (prośbą i groźbą) stara się przepchnąć go do następnej klasy. Nastolatek ma problemy nie tylko z gramatyką, ale i z matematyką. Nie wspominając oczywiście o regularności pojawiania się na lekcjach i uwielbieniu dla pornosów oglądanych na laptopie.

Niestety, mimo swych niemal czterdziestu lat, wciąż nie udało się Lucynie odciąć od pępowiny mamusi, bowiem mieszka ona w sąsiednim mieszkaniu i codziennie rano (dzięki użyciu zapasowego kompletu kluczy) wpada z kawą i rogalikiem. Nieodłącznym towarzyszem starszej pani jest Gapa - pies, którego prawa sięgają wyżej niż niejednego człowieka. Mama Lucyny ma przed córką swoje tajemnice (na przykład powód wyjścia na spacer z Gapą i chochelką) i nie rozmawia z nią o zwyczajnym życiu, problemach i przeszłości.
Kiedy Lucyna zostaje szefową działu kulturalnego w znanym tygodniku "Wzdłuż" jej świat przewartościowuje się. Nowe stanowisko nie wiąże się przecież tylko z wizytami na balach, bankietach czy festiwalach, ale zwłaszcza z brakiem czasu oraz obowiązkową obecnością na porannych kolegiach. Dla Lucyny jest to chyba największa zmora i notorycznie się spóźnia, co zostaje oczywiście zauważone przez oko surowej szefowej - Haliny Cesarskiej. Ogromnie trudno jest napisać tak dobry tekst, by bez zbytecznych uwag Cesarskiej mógł zostać opublikowany. A wiadomo - im większa presja czasu i szefa, tym mniejsza wena twórcza towarzyszy pracy pani redaktor. A kiedy kolejne tematy Lucynie wyraźnie nie leżą (ani "Gwiazdy piszą" ani telewizja) postanawia poskarżyć się drogą mailową swojej dobrej znajomej. Jak wielkie zmiany w życiu może poczynić jeden mail? O tym przekonacie się już z książki.

Główna bohaterka jest roztrzepaną, zagubioną i bardzo samotną kobietą. Jedynie o jej samokrytycznym podejściu do siebie nie mogę powiedzieć nic złego. A fakt, iż swoim myślom nadaje humorystyczny ton sprawia, że najchętniej przeczytałabym trylogię o przygodach Lucyny a nie tylko pojedynczą pozycję. Jak wiadomo kobiety lubią być adorowane i wielbione przez płeć męską. I oczywiście w tym względzie powieść nie odbiega znacząco od tego tematu. Pojawia się nietypowy związek partnerski brata Lucyny, który nijak nie potrafi powiedzieć własnej matce kim jest miłość jego życia. Zresztą w życiu samej mamusi pojawia się mężczyzna, pragnący jeść z nią nie tylko ciasteczka zwane "całuskami".

Jednak wracając do Lucyny - pewnego dnia w budynku redakcji dostrzega ona "Zielonookiego" przystojniaka, podejrzewając zresztą, iż jest to znajomy Cesarskiej i ma związki z mafią. Kilkakrotne przypadkowe spotkania tej dwójki nie zakończą się jednak wymianą numerów komórek. Kim jest tajemniczy nieznajomy i czy kobiecie uda się poznać powody jego bytności w jej miejscu pracy? Jak poradzi sobie Lucyna kiedy spadnie na nią redakcyjny "grom"? I wreszcie jak zakończy się ta rewelacyjna i poplątana historia? Tego koniecznie musicie się dowiedzieć z lektury "Lucyny w opałach". Może nawet Farta i Porachę polubicie (prezent urodzinowy Lucynki otrzymany od brata)?


Książka jest idealnym "odstresowywaczem" i tabliczką czekolady w jednym. Dostarcza endorfin i wywołuje uśmiech nawet na zachmurzonych twarzach. Sprawia, że współpasażerowie tramwaju czy czekający w tej samej kolejce do lekarza ludzie, wyciągają szyje by dojrzeć, jaki to tytuł spoczywa w rękach czytającego. Dlaczego? Ponieważ nie każda książka potrafi tak wciągnąć w fabułę, wywołując jednocześnie niepohamowane radosne reakcje. Któż nie chciałby wiedzieć o co trzeba pytać w księgarniach czy bibliotekach?!
Opisane sytuacje przeżyłam osobiście, gdyż podczas lektury "Lucyny w opałach" nie potrafiłam powstrzymać chichotów a koleżanki z pracy już ustawiły się w kolejce, by móc poznać zakręconą i zabawną bohaterkę.

Jestem ogromnie ciekawa, która dziennikarka ukrywa się pod pseudonimem Ela Abowicz, gdyż chciałabym móc podziękować jej za genialną, chwilami ironiczną a chwilami rzeczywistą do bólu, lekturę. Ponieważ mimo, iż w treści znajdziemy sporo humoru, to przecież autorka opisała brutalną prawdę o polskim rynku pracy. Przecież nie tylko w branży dziennikarskiej szefowie wyciskają z podwładnych "siódme poty", wymagają pełnej dyspozycyjności w dzień i w nocy, żądając jednocześnie (mimo,że nieoficjalnie) rezygnacji z życia prywatnego. Nie tylko w redakcjach współpracownicy nie czują do siebie sympatii a jedynie walczą o względy szefa i podkładają sobie wzajemnie nogi, bo każde potknięcie "kolegi" może stać się szansą na nasz awans. Jednak czy warto?

"Lucyna w opałach" zaskoczyła mnie lekkością stylu oraz wartką akcją sprawiającą, że czytelnik nie ma czasu książki odłożyć, gdyż oczekuje zakończenia tej historii. A jakie ono jest? Tego oczywiście nie zdradzę, ale powiem Wam w sekrecie, że w Epilogu autorka mocno zagrała mi na emocjach. Zatem jeśli macie ochotę na poznanie polskiej wersji Bridget Jones, która wcale nie ustępuje swojej poprzedniczce pod względem skomplikowanego życia, sięgnijcie po historię Lucyny. Zaręczam, że nie będziecie znudzeni.



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Polacy nie gęsi II, 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo 
Pani Monice z Wydawnictwa Feeria


sobota, 8 marca 2014

Podsumowanie lutego 2014 - Pod hasłem

Uffff.... nareszcie udało mi się zrobić podsumowanie lutego w moim "dziecku" wyzwaniowym. Nie będę się już tłumaczyć dlaczego tak jest - już to wiecie.
Od tygodnia jesteśmy w domu, ale moje życie toczy się - oprócz pracy - na linii: ważenie wymienników, krojenie warzyw, mierzenie cukru, podawanie insuliny i przeliczanie jaka następna dawka jeśli cukry "lecą w dół" - niewątpliwy ruch hihi :)
Powoli wszyscy przyzwyczajamy się do nowej sytuacji, jednak mam sporo czasu mniej niż dawniej, gdyż córa musi zjeść o danej godzinie a nie "za jakiś czas".

Do rzeczy: Czytamy hasło marcowe a tutaj przypomnę co było w lutym:




Wyzwanie ukończyło 33 osoby. Przeczytaliśmy w sumie 68 książek!


Statystycznie:
  • lit. polska - 18, lit. zagraniczna - 50
  • największym powodzeniem w lutym ciesyzły się uczestniczące w tytułach anioły i koty!
  • w lutym na wyróżnienie zasłużyły aż 3 uczestniczki: Joana, kwiatusia i Lina - dziewczyny przeczytały po 5 książek! Brawo!

Plichcia
1. Zagadka Błękitnego Expresu Agatha Christie
2. Świąteczny rejs Mary i Carol Higgins Clark
3. Morderstwo w Orient Expressie Agatha Christie

Gosia B.
1. Anioły śniegu James Thompson

monweg
1. Krew aniołów Nalini Singh
2. Upadli  Kate Lauren
3. Szeptem Becca Fitzpatrick
4. Angalfall. Opowieść Penryn o końcu świata Susan Ee

Aga Bur 
1. Nie wierzymy w bociany - opowieść o życiu rodzinnym Grethe Fagerstrom Gunilla Hansson
2. Gdy nadchodzi świt  Cindy Woodsmall
3. Gdzie jest pingwin?  Sophie Schrey

Marta Mała Mi
1. Na wietrze diabeł przyjechał Katarzyna Mlek

martucha180
1. Jednym strzałem Child Lee

Melania
1. Ukryte Wodospady Barbara Freethy
2. Anioł w kapeluszu Monika Szwaja
3. Historia kotem się toczy  Renata L. Górska

Agnesto
1. Kota lubi szanuje M. Kłosińska- Moeda
2. Imperium Wielkiego Kota Teresa Kulik
3. Miłosne kolizje Michalina Kłosińska- Moeda

sygin09
1. Myszy i koty Gordon Reece
2. Pocałunek anioła Elizabeth Chandler
3. Pocałunek Anioła Ciemności Sarwat Chadda

Klaudyna Maciąg
1. Drżenie Maggie Stiefvater
2. Czas motyli Julia Alvarez
3. Jim Morrison. Król Jaszczur Jerry Hopkins

Joana
1. Nocny motyl Iga Wiśniewska
2. Magiczna gondola Eva Völler
3. Sklepik okamgnienie tom 1 Walizka pełna gwiazd  Pierdomenico Baccalario
4. "Wołanie kukułki" Robert Galbraith
5. Taniec płomieni tom 1 srebrna harmonijka Jane Mysen

Aga
1. Pierwszy śnieg Jo Nesbo

Marjory
1. Nie licząc psa Willis Connie

kwiatusia 
1. Kota lubi szanuje Michalina Kłosińska-Moeda
2. Wołanie kukułki Robert Galbraith
3. Kolebka Alina Krzywiec
4. Jak oddech Małgorzata Warda
5. Lisia dolina Charlotte Link

Alice_Liddell (Karmazynowa Królowa)
1. Miasto Upadłych Aniołów - Dary Anioła T.4 Cassandra Clare

Luka
1. Statek śmierci Yrsa Sigurdardóttir

Sylwuch
1. Poradnik dla właścicieli psów  Sheila Webster Boneham
2. Czas kobiet Jelena Czyżowa
3. Szukając Alaski  John Green

Wiki
1. Pies Baskerville'ów Arthur Conan Doyle
Domu uznać nie mogę - patrząc na tytuł nie wiemy, że akurat ten dom pływa...

ami.
1. Król kruków Maggie Stiefvater

Aine
1. Zagadka Błękitnego Ekspresu Agatha Christie

betka
1. Dziennik Jaskółki Amelie Nothomb

Ana / Anna T
1. Nevermore. Cienie  Kelly Creagh

ania notuje
1. Ślady krwi Jan Polkowski
2. Pułapka na myszy Agatha Christie

Aneta K
1. "Cukiernia pod Amorem - Zajezierscy" M. Gutowska-Adamczyk
2. "Cukiernia pod Amorem - Cieślakowie" M. Gutowska-Adamczyk

magdalenardo
1. Znikający króliczek Holly Webb

Iwona S.
1. Czas honoru Jarosław Sokół
2. Wyspa Motyli Corina Bomann

Freya
1. Taniec z diabłem Sherrilyn Kenyon
Tytułu z A. Małyszem nie mogę uznać - wprawdzie lata, fruwa i jeździ ale to człowiek, który jak pisałam już był hasłem i tym razem do ruchu nie będzie zaliczany.

Lina
1. Psy z Rygi Henning Mankell
2. Modliszka Irena Matuszkiewicz
3. Zimne błyskotki gwiazd Siergiej Łukjanienko
4. Gwiezdny cień Siergiej Łukjanienko
5. Droga cienia Brent Weeks

Magdalena Janicka
1. "Boks na Ptaku czyli każdy szczyt ma swój Czubaszek i Karolak" Czubaszek Maria
2. Planeta dobrych myśli Beata Pawlikowska
3. "Okiem psa" John Fisher

Jenah
1. "Kiedy Bóg był królikiem" Sarah Winman

anek7
1. Pod przechytrzonym lisem Martha Grimes

matkakontrababka
1. "Karuzela uczuć" Jodi Picoult


Na moje lektury pasujące do wyzwania złożyły się:
1. Prom do Kopenhagi Krystyna Mirek
2. Mrówki w płonącym ognisku Teresa Oleś-Owczarkowa


........

Wszystkim, którzy czytali książki według podanego w lutym hasła - dziękuję. Czekam oczywiście na linki do książek, które nie doczekały się jeszcze opinii. Gdyby były jakieś braki lub błędy proszę o komentarz w tej sprawie :D Zwłaszcza w tym okresie mojego życia mogłam popełnić jakieś gafy.

...........


ZASADY WYZWANIA:
  • start wyzwania: 1 stycznia 2013r.; termin zakończenia: 31 grudnia 2014r.
  • w wyzwaniu może wziąć udział każda osoba, niekoniecznie posiadająca bloga
  • do wyzwania można przystąpić w dowolnym momencie
  • wyzwanie z każdym nowym HASŁEM trwa miesiąc kalendarzowy
  • wyzwanie polega na przeczytaniu przynajmniej JEDNEJ, dowolnej książki miesięcznie, która będzie zgodna z podanym przeze mnie HASŁEM
  • na swoim blogu zamieszczamy recenzję przeczytanej książki, lub chociaż krótką notatkę, a pod tym postem podajemy link do niej. Na dole recenzji proszę o umieszczenie informacji, że książka została przeczytana w ramach tego wyzwania. Można też zamieścić baner.
  • Osoby, które nie posiadają bloga, zostawiają w komentarzu informację co przeczytały lub przesłać do mnie recenzję to opublikuję na moim blogu wraz z podpisem autora (nie jest to konieczne, tylko gdyby ktoś miał ochotę)
  • Za miesiąc zamieszczę podsumowanie z Waszymi osiągnięciami czytelniczymi oraz podam nowe HASŁO.



Czytamy w marcu?? Dziękuję za linki, którymi już mnie zasypaliście :) Miłych lektur!

wtorek, 4 marca 2014

Maleńki stosik jeszcze z lutego

Wprawdzie publikowałam już stosik z lutego, ale kiedy w poniedziałek wróciłam do pracy zastałam tam jeszcze 3 przesyłki. A oto ich zawartość:


Od góry:
  1. "Marcowe fiołki" - wersja finalna od Znaku
  2. "Zorkownia" - do recenzji od Znaku
  3. "Wymarzony dom" - do recenzji od Znaku
  4. "Znaleziony" - do recenzji od Wydawnictwa M
Bardzo dziękuję! :)

Coś Was zainteresowało? A może już coś czytaliście? Czym zająć się najpierw?


Jak widzicie mój stos książek do czytania jeszcze urósł... powoli zaczęłam czytać, więc może i pisanie wróci (chwilowo jestem tak zmęczona, że ciężko mi sklecić zdanie), bo pusto tu u mnie, prawda?

niedziela, 2 marca 2014

Techniczna informacja dotycząca komentowania

W związku z faktem, iż jedna z uczestniczek wyzwania zwróciła mi na coś uwagę postanowiłam Was poinformować.

Podczas pobytu w szpitalu pisałam, że włączam weryfikację obrazkową w komentarzach. Jednak i to spamerzy/automaty potrafią obejść i spamować.
Po lekturze wielu blogów, które mają ten sam problem postanowiłam coś innego.
Nie ma weryfikacji, ale ustawiłam opcję, że komentować mogą tylko osoby zarejestrowane (obejmuje identyfikator OpenID). Spamu nie ma :)

Wszystkich którzy nie są zarejestrowani przepraszam, ale mam teraz zbyt wiele na głowie a przesiewanie poczty to zbyt wiele czasu.

Jak spam się uspokoi to oczywiście opcja zostanie odblokowana. Każdy kto chciałby zgłosić lektury do Pod hasłem może pisać do mnie na lubimyczytac.pl lub mailem.

sobota, 1 marca 2014

Hasło na marzec - Pod hasłem

Luty minął mi ekspresowo, zwłaszcza jego drugą połowę mam właściwie wyjętą z życiorysu. Powód już znacie. To dlatego postanowiłam dziś opublikować post z nowym hasłem na marzec, byście bez zmian mogli czytać książki w tym miesiącu. A podsumowanie lutego pojawi się w przyszłości - jak uda mi się znaleźć na to czas.

Hasło marca jest łatwe, wymyślone już na początku lutego - dlaczego? Ponieważ podobnie jak rok temu, chciałam by miesiąc moich urodzin był kojarzony z łatwym hasłem :)




Proszę o wpisywanie w komentarzu, oprócz linka, tytułu i autora książki (w tej kolejności) - znacznie ułatwi mi to tworzenie podsumowania. Dziękuję :)

Zapraszam serdecznie nowe osoby do przyłączenia się do nas. Udział w każdym miesiącu nie jest obowiązkowy. Proszę też o podmianę linku pod banerem na aktualny - kierujący do tego posta.

ZASADY WYZWANIA:
  • start wyzwania: 1 stycznia 2013r.; termin zakończenia: 31 grudnia 2014r.
  • w wyzwaniu może wziąć udział każda osoba, niekoniecznie posiadająca bloga
  • do wyzwania można przystąpić w dowolnym momencie
  • wyzwanie z każdym nowym HASŁEM trwa miesiąc kalendarzowy
  • wyzwanie polega na przeczytaniu przynajmniej JEDNEJ, dowolnej książki miesięcznie, która będzie zgodna z podanym przeze mnie HASŁEM
  • na swoim blogu zamieszczamy recenzję przeczytanej książki, lub chociaż krótką notatkę, a pod tym postem podajemy link do niej. Na dole recenzji proszę o umieszczenie informacji, że książka została przeczytana w ramach tego wyzwania. Można też zamieścić baner.
  • Osoby, które nie posiadają bloga, zostawiają w komentarzu informację co przeczytały lub przesłać do mnie recenzję to opublikuję na moim blogu wraz z podpisem autora (nie jest to konieczne, tylko gdyby ktoś miał ochotę)
  • Za miesiąc zamieszczę podsumowanie z Waszymi osiągnięciami czytelniczymi oraz podam nowe HASŁO.

Hasło na marzec:

Bez spacji


Wyjaśnienie: 
Jeśli jest w ogóle potrzebne :)
Tytuł, który zalicza się do tego hasła, nie może zawierać spacji!


POWODZENIA! :)




Proszę o wpisywanie w komentarzu, oprócz linka, tytułu i autora książki (w tej kolejności) - znacznie ułatwi mi to tworzenie podsumowania. Dziękuję :)