Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 13 września 2017
Liczba stron: 400
Najpierw długo nie mogłam zabrać się za twórczość Nataszy Sochy, ale kiedy to już nastąpiło, pisarka dołączyła do grona tych, których książki biorę w ciemno... Dlatego nie wiedziałam, co czeka mnie kiedy sięgnę po "Aptekę marzeń". Nie miałam zielonego pojęcia o czym jest książka i sądziłam, że dziś, jak zawsze przeczytacie po prostu recenzję...
Niestety, nie jestem w stanie...
Nie potrafię...
O fabule
Magda jest żoną Aleksandra, dyrygenta. Mają dwójkę dzieci i żyją jak każda rodzina. Jednak niespełna dwuletnia Ola robi się coraz bardziej apatyczna, marudna i zmęczona. Wszystko ją boli.
Piątego maja 2004 roku w ich życiu pojawiła się straszna diagnoza - neuroblastoma. Skończyła się beztroska a zaczęło życie w dwóch światach - domowym i szpitalnym. Normalne życie przestało istnieć a pojawiły się w nim ból, strach, panika, lęk a przede wszystkim wściekłość i bezsilność zarazem.
Magdalena robi wszystko, by walczyć o córkę. By nie poddać się chorobie, która nie czuje respektu przed kolejnymi chemiami... Powraca... Modli się, odczynia uroki nietypowymi portretami Oli, zachęca mózg do optymizmu jednocześnie tęskniąc za leniwymi porankami w domu.
Karolina ma czternaście lat i nie zdaje sobie sprawy, że jej przyszłość tak radykalnie się zmieni. Najpierw w jej codzienność wkradnie się (pół)brat, później pierwszy biustonosz a potem... chłoniak, którego dziewczyna nazywa Świniakiem. Początkowo to ona musi pocieszać matkę i uważa, że dorośli odstawiają w tej kwestii niezły cyrk, gdyż tracą wiarę, którą dzieci niewątpliwie posiadają większą. Nie powinny przecież oglądać załamanego rodzica...
Dziewczyna nie potrafi po prostu leżeć w łóżku, choruje w biegu, w podróży - znalazła bowiem ogromnie nietypowy, ale jakże fantastyczny sposób na pomoc innym chorym dzieciom.
"Nie lubię poczucia bezradności. Zwłaszcza wobec dziecka, które najwyraźniej czeka, aż rozwiążę jego małe dylematy i znajdę sposób by znowu chciało mu się śmiać." *
O emocjach i łzach
"Apteka marzeń" to książka o matkach i córkach (choć chorych chłopców również poznamy), o tragedii, wyroku, walce, ale i łzach. O niezrozumieniu i ciągłych pytaniach: 'gdzie jest Bóg'. Powieść pokazuje, że przy dzieciach matkom nie wolno płakać, muszą być silne, by móc tą siłę przekazać.
"Płacząca matka boli bardziej niż dożylne wkłucie" **
Lektura ta dostarczy Wam więcej emocji i łez niż niejeden dramatyczny czy romantyczny film. Płakałam, wcale się z tym nie kryjąc, bo zwyczajnie fabuła brała górę nad otaczającym mnie światem. Łzy ciekły mi nawet wtedy, gdy czytałam o kubku z imieniem, różowym domku czy magii sweterka z jednorożcem.
O tej powieści Nataszy Sochy nie da się normalnie napisać... Bo nikt nie potrafi rozsądnie opisać książki, w której chorym dzieciom łysieją główki a one i tak uśmiechają się częściej niż krzywią z bólu. Bynajmniej ja nie potrafię, wybaczcie...
Może to dlatego, że sama mam chore dziecko... może nie na nowotwór, ale na przewlekłą chorobę... Może dlatego, że sama choruję i leki zażywane kilka lat temu nazywane były 'chemią w tabletkach'? Żywiłam się wtedy kisielem - dlatego doskonale rozumiem Karolinę, której organizm chwilami tylko taki pokarm przyswajał...
"Do wszystkich kobiet mających dylemat, czy lepsza jest na piance od
kawy rozetka, czy może serduszko. Do wszystkich ludzi, których denerwuje
padający deszcz, zbyt głośno szeleszcząca gazeta czy też spóźniający
się tramwaj. Do tych, którzy kłócą się o nic. Lub o włosy kota na
poduszce. O smak rosołu.
Raz jeden przejdźcie się korytarzem szpitala onkologicznego. Oddział dziecięcy.
Raz jeden..." ***
O marzeniach i prawdzie
Szpitalne matki w 'zbrojach', niezwykłe pielęgniarki i siostry oddziałowe, surowi, ale konkretni i piekielnie silni lekarze. A przede wszystkim kilkuletnie i kilkunastoletnie dzieci, które przyjmują wszystko z pokorą, szukają radości w detalach i marzą...
A może ktoś te marzenia jeszcze spełni...
Powieść jest ogromnie trudną lekturą, myślę że zwłaszcza dla matek. Włoski stały mi dęba na karku i nie tylko, gdy czytałam o przybywających gramach nadziei, spontanicznym uleganiu chwili czy szczęściu, które daje zwykłe kopanie pod stołem. Niezwykłe było to, jak spontanicznie i całym sercem ludzie jednoczyli się, by zrobić coś dobrego dla małych pacjentów.
Książka ta otwiera oczy na tematykę raka, cierpienie oraz potrzeby dzieci i ich matek (które często nie czują smaków, zapachów czy wrzątku na skórze, ale wciąż zaciskają kciuki), dawców szpiku a przede wszystkim udowadnia, że nowotwór nie jest zaraźliwy!!!
A może właśnie Ty lub Ty podarujesz komuś życie?
Powieść rozłożyła mnie na łopatki. Sprawiła, że rozpadłam się na kawałki i teraz muszę składać swoje serce i duszę na nowo. Rozczuliła, zszokowała, pokazała jak trudne wybory życiowe muszą podejmować inni... Nie tylko ja...
Nie wiem jaką książkę powinnam przeczytać teraz... Mam czytelniczego kaca i wydaje mi się, że żadna nie wyda mi się godna uwagi...
Podsumowując - "Apteka marzeń" to lektura obowiązkowa dla matek, córek, ojców czy mężów, ale i babć, dziadków, sąsiadek oraz przyjaciółek. Dla każdego. Bo każdy może uratować życie innym, bo to przecież nic nie kosztuje... I jak zaznaczono w książce - nie boli bardziej niż rozwód!
P.S. Natasza, dziękuję Ci za bohaterkę-Ewelinę i za to, że dałaś radę napisać TAKĄ książkę!
* N. Socha, "Apteka marzeń", Wyd. Pascal, Bielsko-Biała 2017, s. 11
** Tamże, s. 321
*** Tamże, s. 80
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Wspomnienia z wakacji, Zatytułuj się, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
Chyba nie dam rady...
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie potrzebna jest specjalna moc...
UsuńWażna tematyka i towarzyszące lekturze emocje - książka zdecydowanie dla mnie. Z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ważna i dla każdego - a emocje niebotyczne!
UsuńJuż mam (: Moim siostrom bardzo się podobała, więc mam nadzieję, że wkrótce i ja przeczytam (:
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać jak wrażenia!
UsuńSama choruję na nowotwór, więc ta książka jest dla mnie wyjątkowa. Powinno się o niej mówić dużo i głośno.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Agnieszko - nie wiem co napisać, zwłaszcza że jestem po lekturze tej powieści - może po prostu, że trzymam kciuki :)
UsuńJaka emocjonalna recenzja - takie uwielbiam! Tematyka cholernie trudna, ale oczywiście, że sięgnę po tę książkę. Koniecznie.
OdpowiedzUsuńSylwuś, ciężko napisać inną po tej lekturze...
UsuńTematyka powala, koniecznie musisz poznać treść - już czekam na recenzję :)
Brzmi kusząco, mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo!
UsuńPodziwiam, że dałaś radę przeczytać tę książkę. Ja nie dam rady, za dużo osób w rodzinie odeszło na raka.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że nikt mi bliski nie odszedł z powodu tego paskudztwa...
UsuńA może dlatego że jestem matką i wbrew pozorom ta książka dała mi trochę rad, wskazówek i siły - jak się nie poddawać...
Bardzo kusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuń:) dzięki i polecam
UsuńPo raz trzeci zaczynałam tę recenzję i wreszcie przeczytałam do końca nie płacząc. Natomiast książka rozwaliłaby mnie na milion kawałków. Przypomniały mi się wszystkie pobyty w szpitalu z synem.
OdpowiedzUsuńTa książka jest gorsza niż jakikolwiek pobyt szpitalny jaki odbyłam z córą...
UsuńI na bank rozwala na maleńkie kawałeczki, zwłaszcza matki...