Strony

poniedziałek, 21 listopada 2016

Natalia Sońska "Mniej złości, więcej miłości"



Autor: Natalia Sońska
Wydawnictwo: IV Strona
Data wydania: lipiec 2016
Liczba stron: 324




Jeśli nie czytaliście "Garść pierników, szczypta miłości" to polecam zacząć czytanie od niej, bo niniejsza powieść opowiada niejako dalsze losy bohaterów






Debiutancka powieść Natalii Sońskiej "Garść pierników, szczypta miłości" oczarowała mnie swoim ciepłem, lekkością a dodatkowo zimowym i nastrojowym klimatem Bożego Narodzenia. Byłam pozytywnie zaskoczona twórczością młodej pisarki i liczyłam, że kolejne jej powieści mnie nie zawiodą. Czy Sońska poradziła sobie z tym zadaniem? Sprawdźcie w mojej recenzji.

Większość bohaterów tej powieści znamy już z poprzedniej książki autorki - wtedy jednak fabuła skupiona była wokół Hani. Obecnie młoda kobieta ma nową pracę, żyje w bardzo rodzinnej atmosferze i brakuje jej jedynie najbliższej przyjaciółki Kingi, z którą to nieco się... poróżniły. Ale życie Hani zostało w tej książce opisane niejako przy okazji a z drugiego planu awansowała Kinga i to jej historia dominuje na kartach "Mniej złości, więcej miłości".

Kinga nadal pracuje w redakcji pisma modowego "Pearl" i zmaga się z humorami ciężarnej szefowej - Marty. Puste biurko po Hani wywołuje w niej nostalgię i wyrzuty sumienia a przede wszystkim podwójne uczucie pustki. Wielką niewiadomą jest dla niej to, kto zostanie jej przydzielony jako współpracownik. Zaś w życiu prywatnym kwitnie miłość między redaktorką a zdolnym fotografem Danielem. Tylko czy wyrwane szczęściu wspólne chwile poprzedzone tęsknotą będą wieczne? Byłoby zbyt pięknie, prawda? Niestety, nad ich związkiem zbierają się ciemne chmury a potem to już kaskadowo będą wylewały deszcz i grad a w międzyczasie ciskały błyskawicami.

By uchronić się nieco przed skutkami życiowej burzy Kinga wyjeżdża do rodzinnego Szczecina, by pod skrzydłami mamy i babci rozstrzygnąć swe wewnętrzne spory. Ma naprawdę wiele do przemyślenia i nawet najbliższym nie od razu wyznaje całą prawdę. Jednak los (lub tarot babci) czuwa i podsuwa jej do rozwikłania jeszcze jedną zagadkę - w starej walizce Kinga znajduje zdjęcie tajemniczej dziewczynki a w woreczku z lawendą - mały kluczyk. Sprawa ta staje się jej odskocznią od własnych problemów... a może to niejako wskazówka? Kinga koniecznie chce odkryć historię z przeszłości oraz dowiedzieć się co otwiera zaśniedziały kluczyk. Jakie rozwiązanie na nią czeka i co wniesie do jej życia ta wiedza?

Fantastyczna książka! Patrząc na śliczną okładkę spodziewałam się lekkiej i bajecznej historii o miłości i przyjaźni a dostałam bukiet nie kwiatów a emocji i wrażeń rodem z sensacyjnego filmu. Wszystko to za sprawą nowej postaci - Mirki, która wplątuje się w mafijne klimaty i wyszukuje coraz to bardziej nielegalne sposoby, by coś komuś udowodnić. To właśnie dzięki tej sprawie czytelnik otrzymuje sporą dawkę adrenaliny. Swoje "trzy grosze" doda wplątana przypadkowo w działania Mirki Kinga i już możemy nie kłaść się spać. Bo mimo, że Mirka potrafi irytować a jej pomysły są momentami absurdalne to mamy szansę obserwować wewnętrzne zmagania obu bohaterek, gdyż nie do końca są świadome skutków swoich działań. Może wątek poświęcony Mirce nie do końca jest realny, ale doskonale bawiłam się podczas lektury.
Jest też wisienka na torcie! Jeśli podobnie jak ja uwielbiacie zagadki z przeszłości to z zapartym tchem będziecie śledzić rozdziały dotyczące rodziny Brzezińskich, których tropem podąża Kinga.

Autorka nie tylko postaciom z pierwszego planu potrafi urozmaicić życie, również pozostali bohaterowie i dotyczące ich wątki dostarczą nam nie lada rozrywki - "aparatka" babcia, która stawia tarota a we właściwych momentach dostaje duszności; jest też miłość, na którą zasługujemy nawet po sześćdziesiątce; udowodniona zostaje teza, że ludzie naprawdę się zmieniają a czasami to co widzimy na zewnątrz jest tylko fasadą a najbardziej zachowanie może być kwestią przymusu.
Ale najważniejsza i tak jest miłość. Powinniśmy przeprogramować nasze życie, by więcej w nim było miłości a mniej złości.


"Mniej złości, więcej miłości" to pięknie napisana powieść. Taka, którą można się delektować, udzielać sobie po kęsku i smakować... Ale w praktyce to się nie udaje! I lektura szybko zostaje uznana za przeczytaną. Tylko i wyłącznie z uwagi na naszą wrodzoną ciekawość i tajemnice niesamowicie ją rozbudzające. Bo przecież każdy z nas ma w oczach pragnienie wyjaśnienia zagadek czy raczej śledztw - policyjnego i historycznego. A to co autorka przygotowała dla bohaterów - no cóż... nie istnieje chyba czytelnik, któremu udałoby się odgadnąć jej zamierzenia. Ale to dobrze, że nie wszystko jest przewidywalne a zakończenie szokuje. Zresztą... kilkakrotnie zbierałam "szczękę z podłogi".
Styl autorki jest idealny, dzięki czemu powieść czyta się dobrze i szybko i tylko jeden minus jest dla mnie wart wspomnienia - czcionka, która mogłaby być nieco większa :)


Podsumowując - "Mniej złości, więcej miłości" to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli polskich obyczajówek, dla fanów twórczości Natalii Sońskiej oraz dla tych, którzy uwielbiają powieści, w których dużo się dzieje. Nietuzinkowi bohaterowie, tajemnice, zbiegi okoliczności, rodzące się uczucia oraz już trwające a wystawione na próbę, nie zabraknie również pościgów ulicami Warszawy. I chyba dlatego skłaniam się ku stwierdzeniu, że nie jest to zwykła obyczajówka, gdyż doprawiono ją wątkiem sensacyjno-kryminalnym a na deser podano elementy sagi rodzinnej. Ja jestem całkowicie na tak i już nie mogę się doczekać nowych wrażeń podczas lektury kolejnej książki Natalii Sońskiej.



"Garść pierników, szczypta miłości"
"Mniej złości, więcej miłości"
"Kropla zazdrości, morze miłości"


Książka przeczytana w ramach wyzwań: Łów słów, Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję Panu Piotrowi


19 komentarzy:

  1. I cz. przede mną, ale czeka na półce, II cz. być może Mikołaj przyniesie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet lepsze rozwiązanie - przeczytasz od razu obie :)

      Usuń
  2. Uwielbiam polskie powieści obyczajowe, a ta kusi bardzo okładką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładki książek autorki są cudowne! A treść...mhmm... znacznie mniej sielankowa :D

      Usuń
  3. "Garść pierników, szczypta miłości" to powieść, którą pragnę przeczytać od dawna, zatem skoro zachęcasz do sięgnięcia najpierw po nią, to muszę w najbliższym czasie odwiedzić bibliotekę. Mam nadzieję, że znajdę ją w bibliotecznych czeluściach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Garść..." będzie idealna w przedświątecznym czasie :) No i lista się Sylwii wydłuża.... :)
      A potem "Mniej..." i jeszcze najnowsza powieść autorki, z cudowną zimową okładką... mam ją w planie na grudzień :)

      Usuń
  4. Ja niestety nie miałam takich zachwytów. Brakowało mi uczuć. Nie potrafiłam jakoś się wczuć. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie brakowało - ale mamy prawo mieć różne opinie.

      Usuń
  5. Jeszcze nie miałam okazji poznać pióra Pani Sońskiej, ale już wyobrażam sobie przyjemność odkrywania tajemnic i śledzenia kolejnych wątków.
    Zapewne sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno Ci się spodobają powieści autorki :) W grudniu biorę się za najnowszą.

      Usuń
  6. Planuję przeczytać jeszcze w tym miesiącu, ale nie wiem czy się uda, bo dużo tytułów do wyboru, a w tej niestety mała czcionka nie ułatwia czytania późnymi wieczorami (-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym się całkowicie zgadzam, czcionka zdecydowanie mała. I wiem, że Cię nie pocieszę, ale czasu też niestety nam tylko ubywa... Ale warto :)

      Usuń
  7. I własnie mnie przekonałaś, że koneicznie muszę sięgnąć po tę książkę, a wcześniej też po "Garść pierników" - na czytanie pod choinką ta druga bedzie idealna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam skutecznie przekonywać :)
      Garść będzie idealna na nadchodzący czas - wierzę, że obie Ci się spodobają.

      Usuń
  8. Baaardzo zachęcająca recenzja :)! Przeczytam na pewno, tym bardziej, że "Garść" bardzo mi się podobała, ale dopiero po Nowym Roku, bo na grudzień mam w planie same świąteczne książkowe przysmaki. Np "Obudz się Kopciuszku" tejże autorki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo się staram, by takie były, kiedy książki zasługują :) Dziękuję :)
      Kopciuszka i ja mam w planie na grudzień, ale nie same świąteczne :) Skoro Garść Ci się podobała to i ta będzie :)
      pozdrawiam i mam nadzieję, że u córy zdrowie już ok

      Usuń
  9. Mam straszne tyły we współczesnej literaturze kobiecej. Ale nie mam już gdzie tego poupychać. Sama najlepiej wiesz, że nie próżnuję i czytam... czytam... czytam... :) Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiem doskonale, że wciąż mnóstwo czytasz, ale poszłaś w stronę książek zupełnie nie w moim guście... Muszę pomyśleć o nakierowaniu Cię na tory polskiej kobiecej :P
      pozdrófki :D

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.