Strony

niedziela, 16 sierpnia 2015

Sarah Harvey "Dom Róż"




Tytuł oryginalny: Das Rosenhaus
Tłumaczenie: Agnieszka Hoffmann
Wydawnictwo:
Data wydania: 2014
Liczba stron: 384











Wielokrotnie w życiu spotykamy się z sytuacją, że uczucie miłości czy przyjaźni zostaje wystawione na próbę. Nieplanowane, niespodziewane czy nagłe wydarzenia sprawiają, że nasz los się odmienia a to co czujemy staje się wielką niewiadomą. Czasami nie potrafimy odróżnić miłości od przyjaźni czy upatrujemy w przyjacielu obiektu uczuć, bo ten którego do tej pory darzyliśmy miłością, zaufaniem i czułością, nie do końca pozwala nam na bliskość. Jak odnaleźć się w tej matni uczuć? Jak nie zwariować? Co robić w trudnych sytuacjach, kiedy zostajemy odrzuceni? Jak dowiedzieć się co jest w życiu najważniejsze? Może pomocą będzie służyć powieść, o której chcę dziś opowiedzieć?

Lily i Liam Bonnerowie poznali się w Paryżu, ślub wzięli w Stanach Zjednoczonych, gdzie on kończył studia a obecnie mieszkają w Londynie. Są razem już kilkanaście lat, darzą się poważnym uczuciem, lubią spędzać razem czas i rozumieją się bez słów. Ona pracuje w znanej galerii sztuki (do niedawna jeszcze poświęcała się malowaniu) a on jest architektem. Urlopy spędzają w uroczej Kornwalii, gdzie mieszka ich wspólny przyjaciel "od zawsze" Peter.

I to właśnie Peter jedną propozycją sprawi, że dotychczasowe życie Bonnerów całkowicie się odmieni. Pewnego wrześniowego dnia przyjedzie do nich w odwiedziny informując, że wykupił firmę ojca i jako pan na włościach chciałby, by Liam z nim pracował. Bowiem nowym wyzwaniem stojącym przed Peterem jest budowa centrum sztuki w Kornwalii, bardzo prestiżowa inwestycja a Liam jest świetnym specjalistą.

Peter wyjeżdża a Bonnerowie mają czas na namysłu, bo przecież urlop w pięknym miejscu z dala od cywilizacji to nie to samo co mieszkanie tam na stałe. Lily musiałaby zrezygnować z pracy i pozostawić za sobą ukochany Londyn, przyjaciół i jeszcze coś... Musiałaby zostawić coś, co do samego końca książki jest wielką niewiadomą i tajemnicą tej pary. Czy miłość do uroczej Kornwalii wygra? Czy żona porzuci swoje życie i poświęci się dla kariery męża?

W styczniu Bonnerowie wprowadzają się do nowego domu, zwanego Domem Róż, ze względu na bajeczny różany ogród, choć obecnie zapuszczony. Lily nie potrafi się jednak tutaj odnaleźć. Domu nie darzy miłością, wiele jest tutaj do zrobienia a mąż całkowicie oddaje się pracy. Nie ma go całymi dniami, często pracuje do późna a nawet śpi w swoim gabinecie. Kobieta czuje się opuszczona, zaniedbana i odrzucona. Nawet przywiezionych z Londynu kartonów nie rozpakowała do końca. Poświęciła się dla męża nic nie otrzymując w zamian. Nie ma przyjaciół a poza sezonem w miasteczku wszystko jest nieczynne. Pozostaje jej delektowanie się przeróżnymi herbatkami owocowymi (zyskała tym moją ogromną sympatię), którymi raczy się, by uspokoić nerwy zszarpane kolejnymi kłótniami z Liamem. Po jednej z nich Lily bazgrze mu na jakimś projekcie, że odchodzi i gdyby nie ten telefon... Okazuje się, że trzydziestoośmioletni Bonner miał na budowie wypadek i jego stan jest krytyczny.

Zrozpaczona Lily musi znaleźć teraz siły, by nie rozsypać się przy nim. Podporą w tej sytuacji jest dla niej Peter. To dzięki niemu udaje jej się dostosować dom do potrzeb człowieka poruszającego się na wózku z unieruchomioną ręką i nogą. Jednak jak uda jej się znosić humory takiego człowieka? Liam staje się bowiem zależny od innych (co dla mężczyzny jej ogromnym upadkiem honoru), zgorzkniały, nie okazujący uczuć a wręcz nazwałabym to po imieniu: wredny, męczący i trudny.

Jednak z każdym kolejnym dniem Lily odnajduje wśród sąsiadów i mieszkańców miasteczka przyjaciół. Takich prawdziwych, którym może zaufać, zwierzyć się, ulżyć swojemu sercu i duszy w cierpieniu a jak wiadomo wygadanie się - pomaga. Odwiedza piękne zakątki, cieszy się urokiem otoczenia, by nabrać sił do walki z obojętnością męża. Czy uda im się jeszcze być prawdziwym małżeństwem? Czy mają szansę być naprawdę razem a nie tylko mieszkańcami tego samego domu?

W życiu bohaterów pojawi się wiele osób a nawet pies, którzy będą starali się ułatwić obojgu porozumienie. Autorka bardzo ciekawie nakreśliła te postacie, zwłaszcza mężczyźni przypadli mi do gustu :) Zresztą co jeden to ciekawszy i przystojniejszy (według opisów) a już na pewno z dobrym sercem i bogatą osobowością. Chwilami zastanawiałam się, w ramiona którego rzuci się Lily...
Sarah Harvey nie zraziła mnie mnóstwem opisów, których nie lubię. Tak opisała krajobraz Kornwalii i jej mieszkańców, że naprawdę poczułam się jak w maszynie czasu. Bohaterowie zostali świetnie nakreśleni, czuję jakbym ich znała osobiście. Jednym słowem styl autorki mi odpowiada, wciąż nie mogłam się doczekać finału, ale i wydarzeń pośrednich... Nie mogę jedynie wybaczyć Liamowi traktowania żony! Cackał się ze sobą jak kilkulatek...

Czy udało mi się przewidzieć zakończenie? Napiszę tak: myślałam, że historia potoczy się inaczej niż to ma miejsce na kartach powieści, jednak finał i tak mi się podoba. Jest nieco zaskakujący, sporo się wydarzyło zanim do niego doszło, nie sądziłam że taką decyzję podejmie Lily. Wyjaśnia się też tajemnica co Bonnerowie pozostawili w Londynie a co znacznie ich od siebie odpychało. Każde z nich miało na ten temat odmienne zdanie, każde inaczej to odbierało i przeżywało. Nie chcieli porządnie o tym porozmawiać, i nie tylko o tym...

Książka nie jest bardzo fascynującą i wybitną lekturą. Ot taka lekka powieść na wakacyjny czas, która udowadnia ile trzeba stracić, by zyskać. Pokazuje jak ważną rolę w naszym życiu spełniają przyjaciele i chyba żal mi nieco Nathana... Dlaczego? Tego już dowiecie się sami :)


Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki

18 komentarzy:

  1. Właśnie mam ochotę na taką niezobowiązującą powieść. A zakończenie, o którym piszesz mnie intryguje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ta będie idealna :) Niby nic się nie dzieje (oprócz wypadku), niby nudnawo, ale potem się rozkręca a jak już zaczynają się wyjaśniać sekrety, tajemnice i zaskakiwać końcówka to stwierdzam, że warto :)

      Usuń
  2. Lubię takie powieści:) Będę miała tytuł na uwadze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem będziesz zadowolona :) Ciekawa jestem ile książek masz teraz "na uwadze" :D

      Usuń
  3. Powiem, że nawet mnie zainteresowało. Zapisuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Mnie najbardziej zdziwił fakt, że to ksiąka z 2014 roku, myślałam że dłużej stoi na półce...

      Usuń
  4. Takich książek nigdy nie za wiele, a w szczególności na czas kiedy lato jest juz wspomnieniem tylko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od wczorajszego popołudnia mam w Krakowie jesień... chłodno i leje... Idealny czas na czytanie :)

      Usuń
  5. Jestem zaintrygowana, będę miała na uwadze (-:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę, że często czytamy podobnie to powinna Ci się spodobać :)

      Usuń
  6. Takie lekkie powieści są teraz najlepsze :) Poszukam
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale na jesienne i deszczowe wieczory też będzie pasować :)

      Usuń
  7. O rety, jaka ciekawa książka, o której nie miałam pojęcia! Cudowna recenzja!

    Pozdrawiam ;) - tylkomagiaslowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do siebie częściej :)

      Usuń
  8. Zaintrygowałaś mnie tą książką! Co prawda na spokojną plażę już jej tego lata nie zabiorę, ale od czytania nigdy nie biorę urlopu:) Sięgnę z ciekawością!
    Pozdrawiam Cię, Ewelinko, bardzo serdecznie! I myślę ciepło i często:)
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tak, większość ludzi już po urlopach, ale w fotelu też się będzie przyjemnie czytało albo na tarasie :) Myślę, że sporo w tej książce odnajdziesz ciekawych i intrygujących ludzkich myśli, rozterek serca i umysłu :)
      Dziękuję :) Za słowa i posty, choć nie zawsze piszę to bywam :) I też myślę cieplutko, Moniczko, może wreszcie kiedyś uda się pogadać :)

      Usuń
  9. Nie wykluczam, że się skuszę... taka lekka lektura jest od czasu do czasu bardzo potrzebna :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie, że autorka potrafiła tak poprowadzić zakończenie, aby zmylić niejedną czytelniczkę. Chyba dam się namówić na "Dom Róż"! :)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.