Strony

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Pożyczkowe w wielkim skrócie

Dziś krótko opiszę Wam książki, które w mojej biblioteczce stoją już... zbyt długo. Jedną pożyczyłam od brata dawno temu, drugą od teściowej. Napiszę o nich słów kilka, bo warto. A sięgnęłam po nie dzięki temu, że w wyzwaniu Trójka e-pik wygrała głosami uczestników zaproponowana przeze mnie kategoria o pożyczkowych lekturach :)




Tytuł oryginału: The Darwin Awards
Tłumaczenie: Piotr Amsterdamski
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2004
Liczba stron: 312



Nagrody Darwina to (za Wikipedią) "corocznie przyznawane w wyniku głosowania w internecie "nagrody". Mają one wyłącznie charakter symboliczny i nasycone są czarnym humorem, a nazwane są nazwiskiem twórcy teorii ewolucji - Charlesa Darwina, by upamiętnić osoby, które przyczyniły się do przetrwania naszego gatunku w długiej skali czasowej, eliminując swoje geny z puli genów ludzkości w nadzwyczaj idiotyczny sposób. Innymi słowy, warunkiem nominacji do "nagrody" jest śmierć kandydata w wyniku jego własnej głupoty lub okaleczenie się pozbawiające możliwości reprodukcji."

Wendy Northcutt od 1993 roku zbierała historie uhonorowane tą nagrodą i zaczęła je publikować w formie książkowej. Do tej pory w Polsce ukazało się już cztery zbiory z opowieściami o głupocie ludzkiej. Najsmutniejsze jest to, że kandydaci do tej nagrody muszą spowodować swoją śmierć. Publikacja jest niewątpliwie przeznaczona dla osób dorosłych. Młody czytelnik mógłby próbować powtórzyć jakiś wyczyn zdobywcy Nagrody Darwina...

Historie zawarte w książce są niekiedy zaledwie kilkuwersowe, czasem to dwie strony, jednak jak to w przypadku humoru czyta się książkę bardzo szybko. Niestety, nie w każdym wypadku czytelnik jest w stanie się śmiać, gdyż głupota bohaterów niektórych opowieści bywa wręcz porażająca. Przykłady? Włamywacze, którzy po akcji swoim nierozważnym zachowaniem doprowadzają do aresztowania.Bezrobotny hydraulik chcący znaleźć pracę poprzez dobrowolne odetkanie kanału - jednak gdy wychodził w głowę uderzył go przejeżdżający samochód, ponieważ mężczyzna nie rozstawił słupków ostrzegawczych. Katastrofalne skutki miało spełnienie marzenia przez pewnego mężczyznę, który chciał odbyć stosunek z robotem - wybrał odkurzacz... Kierowca winny stłuczki, zamiast zgodzić się na spisanie danych z ubezpieczenia, ratował się ucieczką i skoczył przez barierkę mostu... Rzeka była jednak wyschnięta i zginął.

Książka idealna na odstresowanie, podniesienie swojego ego podczas czytania o nieprawdopodobnych czasem pomysłach innych.

 



Tytuł oryginału: Open heart therapy for the new millenium
Tłumaczenie: Dorota Rossowska
Wydawnictwo: Ravi
Data wydania: 2001
Liczba stron: 157


Bob Mandel to terapeuta, trener, który wraz ze swoją żoną od ponad dwudziestu lat prowadzi seminaria dla par. Po niedawnych lekturach książek L. Winget'a niniejsza publikacja jest wręcz "mlekiem i miodem płynąca".

Książka jest poradnikiem, w którym znajdziemy tematykę z zakresu filozofii i psychologii miłości, a także ćwiczenia do samodzielnego wykonania. Lektura ma wnieść w nasze życie trochę zdrowego rozsądku, trochę zastanowienia się nad istotą miłości już od chwili poczęcia. Autor kieruje nasze myśli również ku umysłowi, który jest kluczem do otwartego serca i tłumaczy nam jak on działa. Poznamy też poziomy umysłu, tabelę prawa pierwotnego.

Bob Mandel wyjaśnia, że jeśli chcemy coś uzdrowić musimy najpierw to rozumieć i czuć. Opisuje także złość, strach, gniew jako uczucia towarzyszące nieustannie naszemu życiu. Całe rozdziały zostały poświęcone narodzinom oraz poczuciu winy, jednak największą część książki stanowią przemyślenia dotyczące miłości.

Mimo tak górnolotnego tytułu i pozytywnego zamierzenia autora książka nie podobała mi się. Może sprawiła to niedawna lektura książek o podobnej tematyce, jednak napisane bardziej dosadnie. A może po prostu książka jest nudna i jest kolejną publikacją na rynku wydawniczym w zakresie poradników. Jeśli tematyka jest Wam bliska spróbujcie, jednak ja polecić jej z czystym sercem nie mogę.





Obydwie książki przeczytałam w ramach wyzwań: Trójka e-pik, 52 książki
I wreszcie mogę oddać :)


4 komentarze:

  1. Ta druga może, ale i tak nie za bardzo jestem do niej przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy te pozycje są dla mnie...może bym i popróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozycje nie dla mnie, ale gratuluję, że wygrała Twoja propozycja! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.