Strony

czwartek, 5 września 2013

Kasia Bulicz-Kasprzak "Nalewka zapomnienia czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek" - recenzja gościnna




Autor: Kasia Bulicz-Kasprzak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 14 sierpnia 2013
Liczba stron: 288
Seria: Babie lato tom 12











Musze przyznać, że rzadko bywa tak, że książka podoba mi się już od pierwszej strony. Zazwyczaj potrzebuję czasu, aby poznać bohaterów i dopiero wtedy zatracam się w lekturze lub po prostu czytam ją do końca. Tutaj przeczytałam pierwszą stronę i wiedziałam, że przepadłam i dzisiejszy wieczór (a w zasadzie noc) sponsoruje Pani Kasia Bulicz-Kasprzak.  Przeczytałam ją  jednym tchem, aż mi się oczy spociły. 
Przyznam szczerze, że opis troszkę mnie zniechęcił, ponieważ jest to kolejna  historia  pod tytułem - bohaterka książki żyje sobie w niezbyt szczęśliwym świecie, nagle następuje w jej życiu ogromny przełom i ta - pod wpływem impulsu,  wyjeżdża na wieś,  kupuje/buduje/wynajmuje tam dom i poznaje smak zupełnie innego życia. Tutaj jest podobnie, ale zarazem inaczej, bo książka jest dość specyficzna i urocza zarazem.
 
Jaga piastuje naprawdę dobre stanowisko w wielkiej korporacji. Swój sukces zawdzięcza ciężkiej pracy i jeszcze większej ilości poświęceń. Tak naprawdę Agnieszka (Jaga to tylko ksywka, którą sama sobie wymyśliła, by odstraszać współpracowników ) nie ma nic, oprócz samochodu wielkiego jak czołg i jeszcze większego mieszkania. Jej życie prywatne to wielka pustka i samotność, do której już przywykła.  
Pewnego dnia Jaga, pragnąc zaimponować szefowi postanawia wziąć udział w sztafecie.  Na szali dość duży kaliber - szansa na awans, podwyżkę i tym samym - możliwość zasiania jeszcze większego postrachu wśród współpracowników.  Jest tylko jeden malutki problem - Aga nie biegała, nie biega i biegać nie zamierza. Ponieważ jest jednak ambitna - postanawia chwilę potrenować i pobiec do mety po awans. Odrobinę za późno przyszło jej do głowy, że  bieganie na bieżni ma się tyle do biegania w terenie, co jazda na rowerku stacjonarnym do kolarstwa. Dziewczyna dobiega do mety jako pierwsza, jednak nagle traci przytomność trafia do szpitala...i w tym momencie kończy się jej dotychczasowe życie.
Za sprawą jednej diagnozy lekarskiej dziewczyna rzuca pracę, olbrzymie pieniądze i zaszywa się na prowincji. Zamieszkuje w chatce, w której brakuje wszystkiego - wody, prądu, mebli, internetu. Nie brakuje jednak specyficznych mieszkańców wioski - babki, która uznawana jest za znachorkę i największą plotkarę, sympatycznych sąsiadów "zza płota" i przystojnego weterynarza, który irytuje Jagę niemiłosiernie, a co gorsza - jeszcze bardziej intryguje. Do tego trzeba doliczyć  psią przybłędę, kota o imieniu Maurycy oraz mysią rodzinkę. Brzmi to dość normalnie, prawda? Tylko dlaczego Azor codziennie kłoci się z Maurycym, a mysz gada z Jagą o życiu seksualnym? Czy to następstwo choroby, czy po prostu specyfika danego miejsca?
Czy Jaga, która no nie oszukujmy się - wredną kobietą jest  potrafi doszukać  się błędów w swoim postępowaniu? Czy skomplikowane relacje rodzinne wynikają (tak jak sądziła) z błędów popełnionych przez ojca, macochę i przyszywanego brata, czy to ona - zimna, skupiona na swoim sukcesie zawodowym - zatraciła się w tym wszystkim i nie umiała nawiązać z nimi ciepłej relacji? Czy potrafi kogoś kochać? Tak po prostu, bez powodu...Czy może - aby pokochać kogoś - musi najpierw pokochać samą siebie? 
 
Książka inna niż wszystkie, które opierają się na takim samym schemacie. Inna chociażby dlatego, że główna bohaterka, którą poznajemy - nie jest skrzywdzona przez kogoś. Nie ucieka z dotychczasowego życia zraniona przez kogoś bliskiego.  Ona krzywdzi samą siebie. Każdego dnia zabija w sobie wszystko to, co w niej dobre. A tego dobrego jest w niej naprawdę sporo, tylko tli się gdzieś głęboko w jej ciele i czeka na swoją szansę...  Wydawałoby się , że Jaga jest zimna, wredna, nieprzyjazna. Ja polubiłam ją od razu, choć w rzeczywistości na pewno nie przypadłybyśmy sobie do gustu. Od razu wyczułam w niej olbrzymią samotność i zagubienie.
 
Czy niezwykle groźna choroba może być dla kogoś wybawieniem? Czy można kogoś pokochać wiedząc, że ta miłość może potrwać krócej niż w opowieściach, w których wszyscy "żyją długo i szczęśliwie"? 
"Nalewka zapomnienia czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek" to książka, w której przeplatają się śmiech i łzy. Niejednokrotnie śmiałam się do rozpuku, by później ryknąć w poduszkę. Polecam tym, którzy lubią książki inne niż wszystkie.  
 
 
Aneta Kęska 


Książka przeczytana w ramach wakacyjnej edycji wyzwania Pod hasłem

8 komentarzy:

  1. "Przeczytałam ją jednym tchem, aż mi się oczy spociły." po tych słowach + reszcie recenzji książkę dodaję do listy oczekujących na przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dziwię się wcale, że "Nalewka..." Ci się spodobała, ja pozostaję pod wielkim wrażeniem talentu autorki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam debiutancką powieść i nawet mi się podobała, za tą też się rozejrzę;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już się szykuje do czytania :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Anetko świetna recenzja!
    Skutecznie zachęciłaś mnie do książki, o której wcześniej nie słyszałam :)
    Swoją drogą dość rzadko spotykam w książkach takie zimne i wredne kobiety, które są głównymi bohaterkami powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniecznie muszę przeczytać, taka huśtawka emocji brzmi jak najbardziej zachęcająco. Nie wiem dlaczego, ale lubie takie historie

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo zachęcająca recenzja :) Spocone oczy i gadające o życiu seksualnym myszy sprawiają, że dodaję "Nalewkę..." do oczekujących na przeczytanie pozycji :)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.