Autor: Kasia Bulicz-Kasprzak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 14 sierpnia 2013
Liczba stron: 288
Seria: Babie lato tom 12
Musze przyznać, że rzadko bywa tak, że książka podoba mi się już od pierwszej strony. Zazwyczaj potrzebuję czasu, aby poznać bohaterów i dopiero wtedy zatracam się w lekturze lub po prostu czytam ją do końca. Tutaj przeczytałam pierwszą stronę i wiedziałam, że przepadłam i dzisiejszy wieczór (a w zasadzie noc) sponsoruje Pani Kasia Bulicz-Kasprzak. Przeczytałam ją jednym tchem, aż mi się oczy spociły.
Przyznam szczerze, że opis troszkę mnie zniechęcił, ponieważ jest to kolejna historia pod tytułem - bohaterka książki żyje sobie w niezbyt szczęśliwym świecie, nagle następuje w jej życiu ogromny przełom i ta - pod wpływem impulsu, wyjeżdża na wieś, kupuje/buduje/wynajmuje tam dom i poznaje smak zupełnie innego życia. Tutaj jest podobnie, ale zarazem inaczej, bo książka jest dość specyficzna i urocza zarazem.
Jaga piastuje naprawdę dobre stanowisko w wielkiej korporacji. Swój sukces zawdzięcza ciężkiej pracy i jeszcze większej ilości poświęceń. Tak naprawdę Agnieszka (Jaga to tylko ksywka, którą sama sobie wymyśliła, by odstraszać współpracowników ) nie ma nic, oprócz samochodu wielkiego jak czołg i jeszcze większego mieszkania. Jej życie prywatne to wielka pustka i samotność, do której już przywykła.
Pewnego dnia Jaga, pragnąc zaimponować szefowi postanawia wziąć udział w sztafecie. Na szali dość duży kaliber - szansa na awans, podwyżkę i tym samym - możliwość zasiania jeszcze większego postrachu wśród współpracowników. Jest tylko jeden malutki problem - Aga nie biegała, nie biega i biegać nie zamierza. Ponieważ jest jednak ambitna - postanawia chwilę potrenować i pobiec do mety po awans. Odrobinę za późno przyszło jej do głowy, że bieganie na bieżni ma się tyle do biegania w terenie, co jazda na rowerku stacjonarnym do kolarstwa. Dziewczyna dobiega do mety jako pierwsza, jednak nagle traci przytomność trafia do szpitala...i w tym momencie kończy się jej dotychczasowe życie.
Za sprawą jednej diagnozy lekarskiej dziewczyna rzuca pracę, olbrzymie pieniądze i zaszywa się na prowincji. Zamieszkuje w chatce, w której brakuje wszystkiego - wody, prądu, mebli, internetu. Nie brakuje jednak specyficznych mieszkańców wioski - babki, która uznawana jest za znachorkę i największą plotkarę, sympatycznych sąsiadów "zza płota" i przystojnego weterynarza, który irytuje Jagę niemiłosiernie, a co gorsza - jeszcze bardziej intryguje. Do tego trzeba doliczyć psią przybłędę, kota o imieniu Maurycy oraz mysią rodzinkę. Brzmi to dość normalnie, prawda? Tylko dlaczego Azor codziennie kłoci się z Maurycym, a mysz gada z Jagą o życiu seksualnym? Czy to następstwo choroby, czy po prostu specyfika danego miejsca?
Czy Jaga, która no nie oszukujmy się - wredną kobietą jest potrafi doszukać się błędów w swoim postępowaniu? Czy skomplikowane relacje rodzinne wynikają (tak jak sądziła) z błędów popełnionych przez ojca, macochę i przyszywanego brata, czy to ona - zimna, skupiona na swoim sukcesie zawodowym - zatraciła się w tym wszystkim i nie umiała nawiązać z nimi ciepłej relacji? Czy potrafi kogoś kochać? Tak po prostu, bez powodu...Czy może - aby pokochać kogoś - musi najpierw pokochać samą siebie?
Książka inna niż wszystkie, które opierają się na takim samym schemacie. Inna chociażby dlatego, że główna bohaterka, którą poznajemy - nie jest skrzywdzona przez kogoś. Nie ucieka z dotychczasowego życia zraniona przez kogoś bliskiego. Ona krzywdzi samą siebie. Każdego dnia zabija w sobie wszystko to, co w niej dobre. A tego dobrego jest w niej naprawdę sporo, tylko tli się gdzieś głęboko w jej ciele i czeka na swoją szansę... Wydawałoby się , że Jaga jest zimna, wredna, nieprzyjazna. Ja polubiłam ją od razu, choć w rzeczywistości na pewno nie przypadłybyśmy sobie do gustu. Od razu wyczułam w niej olbrzymią samotność i zagubienie.
Czy niezwykle groźna choroba może być dla kogoś wybawieniem? Czy można kogoś pokochać wiedząc, że ta miłość może potrwać krócej niż w opowieściach, w których wszyscy "żyją długo i szczęśliwie"?
"Nalewka zapomnienia czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek" to książka, w której przeplatają się śmiech i łzy. Niejednokrotnie śmiałam się do rozpuku, by później ryknąć w poduszkę. Polecam tym, którzy lubią książki inne niż wszystkie.
Aneta Kęska
Książka przeczytana w ramach wakacyjnej edycji wyzwania Pod hasłem
"Przeczytałam ją jednym tchem, aż mi się oczy spociły." po tych słowach + reszcie recenzji książkę dodaję do listy oczekujących na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się wcale, że "Nalewka..." Ci się spodobała, ja pozostaję pod wielkim wrażeniem talentu autorki:)
OdpowiedzUsuńCzytałam debiutancką powieść i nawet mi się podobała, za tą też się rozejrzę;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJuż się szykuje do czytania :D
OdpowiedzUsuńAnetko świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńSkutecznie zachęciłaś mnie do książki, o której wcześniej nie słyszałam :)
Swoją drogą dość rzadko spotykam w książkach takie zimne i wredne kobiety, które są głównymi bohaterkami powieści :)
Koniecznie muszę przeczytać, taka huśtawka emocji brzmi jak najbardziej zachęcająco. Nie wiem dlaczego, ale lubie takie historie
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja :) Spocone oczy i gadające o życiu seksualnym myszy sprawiają, że dodaję "Nalewkę..." do oczekujących na przeczytanie pozycji :)
OdpowiedzUsuń