Strony
▼
wtorek, 19 lutego 2013
Imre Kertész "Los utracony"
Tytuł oryginału: Sorstalanság
Tłumaczenie: Krystyna Pisarska
Wydawnictwo: TMM Polska
Data wydania: 2007
Liczba stron: 198
Seria: Dzieła Najwybitniejszych Noblistów Tom 9
Wielokrotnie spotkałam się z opisem rzeczywistości obozów koncentracyjnych. W reportażach, podręcznikach, programach telewizyjnych. W Oświęcimiu miałam nawet okazję osobiście poczuć tamtejszą atmosferę podczas wycieczki szkolnej. Były to straszne odczucia, nie mogłam pojąć jak to jest możliwe, że człowiek człowiekowi może zgotować taki los.
Książka węgierskiego Noblisty stoi na mojej półce od kilku miesięcy, od chwili kiedy pożyczyłam ją, chcąc poznać twórczość nieznanego mi pisarza. Przez ten czas nie zachęcała mnie do przeczytania: długie rozdziały, lity tekst bez dialogów, małe marginesy, długie zdania.
Co mnie przekonało? Wyzwanie czytelnicze Trójka e-pik, w którym jedną z kategorii w lutym jest wątek niewolnictwa. A według Wikipedii jedną ze współczesnych form niewolnictwa jest praca więźniów w obozach koncentracyjnych.
Narratorem i bohaterem "Losu utraconego" jest czternastoletni Żyd z Budapesztu, który musiał stawić czoło przeciwnościom losu. Chłopiec prowadzi typowe życie nastolatka aż do czasu, gdy musi pożegnać ojca, który dostał powołanie do służby pracy. Póżniej on sam, w obliczu wojny, otrzymuje pismo urzędowe z nakazem pracy w Zakładach Rafineryjnych. Jednak z nastaniem wiosny 1944 roku, jego życie tylko teoretycznie należy do niego. Zostaje bowiem wywieziony do obozu w Oświęcimiu, potem do Buchenwaldu, a przez pewien czas przebywa również w Zeitz.
Aż do chwili, gdy w Oświęcimiu otrzymał pasiak myślał, że jedzie do pracy w fabryce. Autor opisuje trudne warunki podróży, selekcję więźniów, a także kąpiel dla tych, którzy zostają przy życiu a krematoria dla niezdolnych do ciężkiej pracy. Rzeczywistość obozowa to przede wszystkim konieczność przystosowania się do nowego życia, surowych zasad, kiepskiego żywienia, kar i braku litości.
"Los utracony" to powieść autobiograficzna, która opisuje nie cierpienia narratora, lecz obozową nudę i brak marzeń o przyszłym, wolnym życiu. To okrutna książka, która zmusza do przemyśleń.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Trójka e-pik, Book z nami (1,3 cm), Debiuty pisarskie, Pochłaniam strony bo kocham tomy
Ojej, czytałam to. Strasznie dawno temu. Gdzieś mi dzwoni... ale nie pamiętam tej książki. Pamiętam tylko, że faktycznie była wstrząsająca i smutna. Chyba czas na lecytynę :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnie książki o takiej tematyce przeczytałam w 4 klasie liceum... i nigdy więcej !!! Nie na moje nerwy, na moje płaczliwe serce i głowę, która takich rzeczy wymazać niestety nie potrafi. A odkąd stałam się mamą - to już w ogóle tragedia. Ostatnio 3 dzień z rzędu ryczę na Tarzanie i modlę się aby Ola upodobała sobie inną bajkę, bo ... inaczej jutro szykuje się kolejny dzień mojego płaczu :)
OdpowiedzUsuńWstrzasnela mna ta ksiazka. To byla moje pierwsza ksiazka Kertesza i z pewnoscia nie ostatnia:)
OdpowiedzUsuńWspaniała ksiażka, ale bardzo trudna
OdpowiedzUsuńdobra książka, ale niesamowicie trudna i nieprzyjemna. Chłód patrzenia na obozową rzeczywistość przeraża. Długo się otrząsałam ze smutku po tej lekturze. Długo.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie cos dla mnie. Lubie czytac o cierpieniach innych ludzi, nie zeby sprawialo mi to radosc, ale po prostu lubie dac sobie czas na refleksje, a tego typu kssiazki idealnie sie do tego nadaja.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, być może kiedyś.
OdpowiedzUsuńMedaliony też były dla mnie ciężkim przeżyciem, ale takie książki są potrzebne. O tych faktach trzeba pamiętać. Mimo, że mocno bije mi serducho przy czytaniu, uważam że czasem jest to potrzebne.
OdpowiedzUsuń